wtorek, 30 kwietnia 2013

17. Wkracza Amber



Wszyscy zawodnicy w szatni ubierali stroje, w których wystąpią na meczu. Tylko jedna Amber stała osłupiała pod ścianą. Nie dostała jeszcze koszulki i nie miała w czym wystąpić. Obok niej Nuka właśnie wiązała buty i z uśmiechem na twarzy nuciła jakąś piosenkę. Gdy już skończyła, wstała uradowana i podeszła do przyjaciółki. Dokładnie w tym samym czasie do brunetki podszedł Mark. W ręku trzymał strój piłkarza Raimona.
-Proszę Amber. Załóż tą koszulkę.
Dziewczyna z niepewną miną wzięła kreacje i rozłożyła by zobaczyć numer.
-Drugi! Mark, nie mogę! Przecież to koszulka Nathana on...
-Odszedł z drużyny, a ty zajęłaś jego miejsce- jakby z podziemi, obok Marka wyrósł Jude.
Amber niepewnie spojrzała na koszulkę, a następnie już z większym zdecydowaniem udała się by przebrać strój. Dołączyła do reszty przy ławce rezerwowych.
-Ale super wyglądasz w tym stroju- szepnęła jej do ucha Nuka, gdy ta stanęła obok.
-Dzięki.
-Proszę o uwagę. Mecz przeciwko Shuriken to trudne wyzwanie. Jeśli mam być szczery nie jestem pewien wygranej - mówił trener- ostatnio sporo przeszliśmy. Odejście Nathana dało nam sie we znaki. Axel i Nuka też nie są jeszcze w szczytowej formie...
-... Trenerze. Ja sie świetnie czuje i...
-Ale na szczęście dostaliśmy dodatkowe wsparcie w postaci Amber, która zastąpi Nathana i zagra na pozycji obrońcy. Jej szybkość i doświadczenie mogą nam się przydać podczas tego meczu. Pamiętajcie. Każdy z ich zawodników jest tak samo szybki jak Nathan czy Amber. To nie będzie łatwe starcie. Mimo wszystko wyjdźcie na boisko i dajcie z siebie 100%.
-Witam wszystkich na dzisiejszym jakże emocjonująco zapowiadającym się spotkaniu. Sekundy dzielą nas od rozpoczęcia meczu pomiędzy Liceum Raimona, a Liceum Shuriken. Wygląda na to, że w składzie gospodarzy wystąpią ogromne zmiany. Nathana Swift'a rewelacyjnego obrońcę Raimona zastąpi nigdy nie widziana w akcji Amber Stourt, nowa uczennica prosto z transferu z Europy- Nelly dała Cheaster'owi jakąś kartkę, a chłopak błyskawicznie ją przeczytał- Wygląda na to, że Shuriken mają się czego bać. Trio Stourt-Shearer-Wallside nie przepuszczą ich tak łatwo. 
Drużyna wybiegła na boisko i ustawiła się na swoich pozycjach. Amber na obronie, tuż przed Markiem. Nuka natomiast na pomocy obok Juda. Czekali. Szkoła Raimona zaczynała. Gwizdek.
-Kevin podaje do Axela, a ten natychmiast rusza na bramkę! Zaczynamy mecz!- Chester krzyknął i podążył wzrokiem za piłką. Doprawdy zapowiadało się interesujące spotkanie.
Tym czasem Axel biegł szybko mijając kolejnych zawodników, gdy nagle przed nim pojawił się obrońca Shuriken. Chłopak zdecydował się na podanie, jednak piłka nie dotarła do Kevina. Przeciwnik przejął ją i z kolegą biegł już wprost na bramkę, zostawiając za sobą zaskoczonych napastników. Widząc Juda i Nukę pędzących na nich, podali piłkę zawodnikom z przodu. Zszokowani pomocnicy z osłupieniem spojrzeli na siebie i ruszyli za piłką. Mimo iż biegli ile sił w nogach, nie mieli szans ich dogonić. Zdyszany Jude zatrzymał się.
-Wracajmy na pozycje -krzyknął do dziewczyny i tyłem zaczął biec w stronę środka pola. Nuka posłuchała i również zaczęła się cofać, nadal patrząc na obrońców, z trudem i poświęceniem broniących dostępu do bramki. Zawodnicy Shuriken biegli szturmem gotowi do zdobycia pierwszego gola.
-Akcja klonów, w stylu Shuriken!- Jeden zawodnik, który w mgnieniu oka stał się trzema na raz, w ten sposób natychmiast minął bezradnego Bobbiego
To żałosne Pomyślał niebiesko-włosy oglądając się za siebie. Dokładnie tak samo okiwał mnie zeszłym razem.
-Hahah- Teraz Sail był przy piłce- Błotna piłka, w stylu Shuriken!
Jestem gotowy- pomyślał bramkarz, wykonał pół obrót i przygotował się do wykonania skutecznej obrony.
-Ręka MaJina- krzyknął. Strzał był naprawdę potężny. Futbolówka długo napierała, chcąc dostać się do bramki, na co wszyscy zawodnicy bez żadnego wyjątku wpatrywali się chcąc już wiedzieć czy atak był skuteczny. Zapierając się z całej siły, cudem udało się zatrzymać piłkę przed białą linią. Zdyszany uśmiechnął się z satysfakcją do przeciwnika i wykopał piłkę do Bobby'ego. Był dumny ze swojej obrony, ostatnio Błotna Piłka rozgromiła go za pierwszym razem. Dziś udało mu się obronić i podać futbolówkę do Bobbiego. Ten zaskoczony nieco posunięciem Marka, ominął jednego przeciwnika, dokładnie tego, który przed chwilą okiwał jego, i podał wysoką piłkę do Todd'a. Zdezorientowany maluch szybko ruszył do przodu. Kopnął piłkę między nogami Hanka, a sam z drugiej strony ją odebrał. Wymienił podanie z Bobym, a gdy futbolówka znów zalazła się pod jego stopami, z lekkim uśmiechem na twarzy wykopał piłkę wysoko w górę z zamiarem podania jej do Ericka. Jednak Sail go uprzedził. W górze przechwycił piłkę i po wylądowaniu, ponownie ruszył na bramkę. Wymijanie zawodników Raimona szło mu zdecydowanie za łatwo. Tym bardziej ułatwił mu to kolega z drużyny, który podbiegł za nim.
-Pajęcza sieć! W stylu Shuriken!
Na ziemi w mig pojawiła się lepka substancja przypominająca sieć pająka. Nogi zawodników, którzy aktualnie znajdowali się na powierzchni objętej przez hissatsu, natychmiast przylepiły się do murawy.
-Co się dzieję!
-Nie możemy się ruszyć!- Erick, który biegł im z pomocą, utknął wraz z obrońcami i teraz próbował oderwać stopy od ziemi.
Jednak niesamowita technika nie zatrzymała napastnika i kapitana przeciwników, który minął graczy Raimona i bez trudu, po raz kolejny znalazł się naprzeciwko bramkarza.
-Nie tym razem! Przed nim pojawiła się postać Bobbiego.
-Jak ci się udało...!?
-Nie muszę ci odpowiadać- Niebiesko-włosy chłopak uśmiechnął się przelotnie na wspomnienie ich pierwszego spotkania.
-To i tak ci nic nie da.
-Tak myślisz?- Obok obrońcy Raimona pojawiła się Amber, tym samym zagradzając mu dojście do bramki.
-Myślicie, że w taki sposób pomożecie swojemu bramkarzowi? Mylicie się!
Sail na poziomie prawdziwego mistrza ninja zaczął robić zwody i kilka sekund później był już za obrońcami.
Oni popędzili za nim.
-Skrzydło Zniszczenia.
Specjalna technika obronna Bobbiego i tym razem go nie zawiodła. Odebrał piłkę i nie czekając, aż Sail się zorientuje, przekazał ją Amber. Dziewczyna też długo nie czekała. Prawie natychmiast przekazała piłkę Erickowi. Na szczęście działanie Pajęczej sieci się skończyło i teraz bez problemu mogli poruszać się po boisku. Na razie.
-Liczył na gol i się przeliczył- Amber i Bobby przybili sobie piątkę, co tylko zdenerwowało stojącego obok Saila.
Teraz przy piłce był Max, który wraz z Judem przedzierali się do przodu.
-Max! Podaj piłkę Axelowi!- Jude jako pierwszy dostrzegł niekrytego kolegę.
Chłopak mu przytaknął i ufając ich strategowi, podał wysoką piłkę do napastnika.
Rzeczywiście blondyn bez żadnych problemów ją odebrał i ruszył do przodu w obstawie Nuki, Kevina i Ericka.
-Technika wykopu w stylu Shuriken! Skrzydło Żurawia.
-Formacja gniewu burzy!- Jeden z głównych zawodników Shuriken, ledwo wypowiedziawszy te słowa, wyskoczył wysoko w górę, poza zasięg graczy.
-Tak jest- Wykonując tradycyjny "ruch ninja" reszta zawodników tej drużyny, również wyskoczyła. W mgnieniu oka zawodnicy w odpowiedni sposób, zjawiając się znikąd, obstawili Axela i Ericka, zmuszając ich do wejścia w środek okręgu. Biegli tak obstawiając ich, nie dając żadnej drogi ucieczki i możliwości jakiegokolwiek kontaktu z pozostałymi graczami.
-Erick! Twoja!- Axel nie wiedząc co innego może zrobić, podał piłkę pomocnikowi. Ten przyjął ją bez żadnego problemu, jednak to podanie pozbawione było sensu.
-Etap czwarty w stylu Shuriken. Krok sumo!
Dwaj, najwięksi zawodnicy Shuriken, zrobili coś podobnego do kroku stosowanego w sumo, a wielki podmuch powietrza odtrącił i przewrócił dwójkę nacierających graczy Raimona tym samym zabierając im piłkę.
-Coo!- Mark przerażony spojrzał na podnoszących się graczy.- Chwila, to samo zrobili ostatnim razem. Czy to może znaczyć... Że nie nauczyli się w tym czasie żadnych nowych technik? Ale przecież, Celia mówiła...- Chłopak przeleciał wzrokiem po graczach.- Nie, to niemożliwe. Na pewno coś kombinują. A ja muszę być na to gotowy! Nie dam się im zaskoczyć!
W tym czasie pomocnicy męczyli się z sobą nawzajem. Co zawodnik Shuriken przechwycił piłkę, to Nuka, albo Max ją przechwytywali i podawali dalej. Często zamiast dolecieć do kolegów na powrót zostały zabierane, a tym razem odbierali je Erick lub Jude. Kiwali się z przeciwnikami, biegli kawałek i znów leżeli głową przyklejoną do ziemi i zabraną piłką. I tak w kółko. Obrońcy mogli tylko bezsilnie stać i patrzeć, niezależnie od tego w jakiej byli drużynie. Napastnicy i bramkarze tak samo. Pomoc męczyła się, biegała, ale nie wychodziła zbyt daleko. Nie była ani bliżej obrony, ani bliżej ataku. Idealnie pośrodku. Po paru dobrych minutach takiego biegania, zawodnicy ledwo dyszeli. Zwolnili tępa. Ich wślizgi, kiwania nie były już tak agresywne i spontaniczne jak na początku, i to nie było trudno zauważyć.
Sail uśmiechnął się chytrze. Od dwóch minut krążył dookoła grupki w każdej chwili gotowy przejąć piłkę, a teraz nadarzyła się idealna okazja.
-Przechwyt w stylu Shuriken!- Wykorzystał moment, gdy piłka bezwładnie turlała się po ziemi i w mgnieniu oka znalazł się przy niej. Jednak ku swojemu zdumieniu, na przeciwko pojawił się również Axel. Wykonał prosty zwód jednak to nie zmyliło blondyna, który od dawna umiał wyczuć takie proste triki i im zapobiegać.
-Myślisz, że jesteś ode mnie lepszy? - Zapytał, jednak Axel nie wyczuł w tym złości. W końcu ostatnim razem gdy ich drużyny się ze sobą mierzyły, nie rozstali się w jakiejś kłótni czy pragnieniu zemsty. Raczej wręcz przeciwnie, a to spotkanie było czysto przyjacielskie. Może z wyjątkiem tego, że każdy chciał wygrać i udowodnić, że jest lepszy od drugiego, a w tym celu jest w stanie zrobić wszystko. Tak, poza tym małym szczegółem wszystko było tak jak trzeba.
-Nigdy nie mówiłem że jestem- Odparł mu wymijająco i prostym zwodem przechwycił piłkę.
Ruszył z nią śmiało do przodu z zawzięciem na twarzy. Nadal był bezbramkowy remis, a mu to nie leżało. Chciał zdobyć bramkę. Dla drużyny. A zwłaszcza dla Nathana. Chociaż go nie widział, miał niejasne przeczucie, że chociażby w telewizji, ale ogląda ten mecz. Blondyn biegł sam. Kevin stał obstawiony przez dwóch graczy, Nuka i Erick kiwali się z innymi, a Jude... Jude'a nie widział. Jednak nie miał czasu na jego szukanie. Nieuchronnie zbliżał się do obrońców. Zmarszczył brwi, wykopał piłkę nad głową przeciwnika sam go obiegając i na powrót przyjmując futbolówkę. Choć dzieliła go spora odległość od bramki, zdecydował się na atak.
-Ogniste Tornado!
Bramkarz poważnie popatrzył na lecącą piłkę.
-Obronna ręka! W stylu Shuriken!
-A-ale jak!?- Axel z niedowierzaniem patrzył jak piłka ląduje w rękach przeciwnika i zacisnął zęby. Chłopak  uśmiechnął się do napastnika i wykopem podał piłkę Saila. Ten minął Axela szczerząc się przy tym. Nikt nawet nie zauważył gdy ominął obronę i znalazł się obok blondyna. Widząc kapitana Shuriken szybko zbliżającego się do bramki, Jake szykował się do użycia muru. Zanim jednak zdążył coś powiedzieć przeciwnik był już za nim.
-A-ale jak to - wyszeptał patrząc ze zdumieniem na chłopaka.
Sali, sam na sam z Markiem miał spore szanse na zdobycie gola. Szykował się do strzału. Noga wysoko w górze, ręce rozłożone i podły uśmieszek na twarzy. Jego stopę od piłki dzieliły centymetry gdy nagle piłka zniknęła. Z niedowierzaniem na twarzy, chłopak rozglądnął się dookoła. Po jego lewej stronie stała Amber z futbolówką. Dziewczyna wykonała piękny wślizg i teraz sprintem biegła w stronę środka pola. Podała do Kevina, co zapobiegło ponownemu przejęciu piłki przez szkołę Shuriken. Z determinacją i skupieniem na twarzy chłopak wykonał smoczy cios, wykopując futbolówkę wysoko w górę. Amber popędziła za piłką otoczona powietrzem wirującym dookoła niej. Wyskakując wysoko wykonywała szybkie obroty wokół własnej osi. W pewnym momencie zatrzymała się lekko pochylona na ukos, z nogą wysuniętą w stronę piłki.
-Oddech -krzyknęła i kopnęła piłkę najmocniej jak umiała. Jednak futbolówka nie była kierowana w stronę ziemi tylko nadal w powietrzu, pędziła do przodu.
-Ogniste... -krzyknął Axel w jednej chwili znajdując się przy piłce.- tornado - dokończył i posłał piłkę wprost do siatki. Nawet bramkarz Shuriken nie mógł nic na to poradzić.
-Gooooooooooool - wrzasnęła Nuka, skacząc dziewczynie na szyje - brawo Ami!!
-Dzięki Nuko, ale to Axel strzelił -obróciła głowę koleżanki w stronę chłopaka i zostawiła ją. Na usta niebiesko-włosej wpełzł uśmiech. Podbiegła do chłopaka.
-Piękny gol. Jeśli tak dalej pójdzie, wygramy to.
-Mhm- skinął głową i uśmiechając się. Wrócili na pozycje.
Bramkarz wznowił grę. Obrońcy szybko biegli mijając po drodze zawodników Raimona, którzy byli bezradni wobec mocy ninja. Osłupiała Nuka oraz stojący obok Jude, nawet nie spostrzegli, gdy piłka przeleciała obok.
-Zawodnicy Shuriken przechodzą do ataku! Widocznie wzięli sobie do serca straconą przed chwilą bramkę!
-Tak ich nie zatrzymamy- powiedziała dziewczyna podchodząc bliżej kolegi, ale nadal patrząc się na swoją bramkę- Są za szybcy.
-Tak- przytaknął spokojnie- właśnie dlatego tak bardzo potrzebny jest nam Nathan.
-Ale go tu nie ma!
-Nasza jedyna nadzieja to szybki kontratak. Podania. Bez tego leżymy.
-Musimy strzelać kiedy tylko się da.
Usłyszeli za sobą głos Axela. Przytaknęli. Nagle piłka znalazła się nad ich głowami, a w jej stronę już leciał zawodnik Shuriken.
-Przepraszam was panowie- powiedziała Nuka patrząc w górę- za chwile wracam.
Wyskoczyła. Na szczęście znajdowała się bliżej, dzięki czemu przy piłce znalazła się szybciej. Chwytając ją między stopy, opadła na ziemie i ruszyła na bramkę. Minęła obrońców na zmianę podając piłkę do Kevina i Axela. Wreszcie zamachnęła się i kopnęła. Piłka leciała z nadzwyczajną prędkością, jednak na bramkarzu nie zrobiło to wrażenia.
-Ygh... Ale jak...!? -wściekła dziewczyna kopnęła najbliższy kamyk i ruszyła w stronę Juda.
-Już -mruknęła.
Chłopak tylko gniewnie spojrzał na przeciwników. Przy piłce znów liceum Shuriken, biegli wykonując "Księżycowy atak Shuriken".
-Przerażająca piaskowa burza idzie do przodu a obrońcy Raimona są bezsilni!!- komentował dalej chociaż na jego czole też pojawiły się krople potu.
 Będąc w górze ich kapitan strzelił. Piłka leciała bardzo szybko.
-Ognista pięść! - krzyknął Mark usiłując zapobiec zdobyciu bramki przez rywala. Zawzięcie walił ile tylko miał sił. Nie mogę tego wpuścić. Nie podam się... Achhhhhh jednak piłka walnęła w jego twarz i wpadła do siatki.
-GOOOOOOOOOOOOOOOOOOOL!!- rozległ się podekscytowany głos komentatora.
-Mark! Wszystko gra? Jesteś cały!?
Nic nie odpowiedział tylko ze złością wpatrywał się w uśmiechniętą twarz Saila. Zacisnął pięści i wolno, trzęsąc się na nogach, podniósł się do pozycji pionowej.
-Dalej! Nie poddawajcie się!- Wrzasnął Mark mocnym wykopem podając do Amber.- Walczymy dopóki piłka w grze! Naprzód! Pokażcie im na co stać liceum Raimona!
Dziewczyna przyjęła piłkę i przekazała ją Bobiemu, który natychmiast podał piłkę Nuce. Dziewczyna pobiegła z piłką do przodu. Gdy zobaczyła przed sobą Saila, a z tyłu Amber, bez wahania postanowiła do niej podać. Brunetka biegła naprawdę bardzo szybko, gdy nagle wpadła na kogoś i się przewróciła. Zdezorientowana potrząsnęła głową i spojrzała przed siebie. Już chciała coś powiedzieć, jednak obok niej pojawiła się ręka. Podążyła wzrokiem wzdłuż niej. Kapitan Shuriken stał nad nią i uśmiechał się przepraszająco.
-Przepraszam za kolegę. Nic ci nie jest?
-Taa, dzięki, przeżyje- odpowiedziała, a Sail pomógł jej wstać.
Oczy Nathana się rozszerzyły. Cały czas obserwował mecz zza drzewa, a teraz poczuł jakby coś w nim pękło. Gdy zobaczył Saila pomagającego wstać Amber... Poczuł złość.I wtedy coś przykuło jego uwagę. Amber grała z jego numerem, grała w jego stroju. To ona zastąpiła go na boisku. Patrzył na ich roześmiane twarze, zamyślony. Widział ich gdy się cieszyli po strzale pierwszego gola. Brakowało mu tego. Wspólnego strzału, pracy zespołowej. To nie to samo co w lekkoatletyce. Tam każdy pracuje na siebie... Dlatego odszedł. Ale teraz, podczas tego meczu czuł straszną pustkę, że to nie on gra na boisku, że nie cieszy się razem z zespołem z gola, że to nie on stoi na przeciw Saila. I właśnie wtedy coś mu się przypomniało. To właśnie kiedy grali z Shuriken po raz pierwszy, Nathan przechodził to samo. Był rozdarty między dwoma sportami, które kochał. Wtedy wybrał piłkę, a teraz? Z jednej strony sam pracował na siebie. Liczył się on i jego zdolności. Z drugiej strony był częścią rodziny piłkarskiej. Sukces jak i porażki przyjmowali wspólnie. Z jednej strony Miles z drugiej Amber. To bardzo trudna decyzja, którą musi sam podjąć. Mecz toczył się dalej, a Nathan obserwował go, nadal ukryty za drzewem.
Axel przy piłce. Biegł szybko wymijając przeciwników i wymieniając piłkę z Kevinem. Szło im łatwo.
Coś za łatwo- myślał blondyn omijając kolejnego rywala. Gdy piłka znalazła się przy Kevinie, chłopak zatrzymał się.
-Smocze....
-...Tornado!
Strzelili jednak bramkarz zatrzymał piłkę nawet na nią nie patrząc. Axel wylądował obok Kolegi i z osłupiałą miną wpatrywali się w przeciwnika.
-A-a-ale jak!?- Z niedowierzaniem wyszeptał Kevin- Nawet tego nie poczuł.
-Musieli opracować nową technikę obrony.
-Ale on nic nie zrobił- powiedział już bardziej ze złością chłopak- nawet nie spojrzał na piłkę!
Axel nic nie odpowiedział tylko skinął głową. Bramkarz wznowił grę, a jego koledzy od razu rozpoczęli atak.
-G-gdzie oni są?- spytał Kevin gdy nagle piłka wraz z dwoma chłopakami zniknęła. Obejrzał się za siebie i omal nie dostał zawału, gdy spostrzegł się, że dwóch zawodników Shuriken szturmuje na bramkę.
-Jak!?- Zwrócił się do Axela jednak gdy spojrzał w jego kierunku, go tam nie było. Zdezorientowany spojrzał na Marka. Przed nim Hank i Phil zmagali się z obrońcami Raimona. Widać było, że się z nimi bawią. Do puki nie pojawił się tam Axel.
-A-ale jak!?- Kevin nieświadomie powtarzając kolejny raz pytanie, z niedowierzaniem raz patrzył na chłopaka, a raz na miejsce gdzie jeszcze przed chwilą stał.
Jake użył muru. Obrona z pozoru skuteczna teraz zawiodła. Zawodnicy przeszli na drugą stronę, a bezradny chłopak upadł. Axel i Tod starali się blokować Hanka, jednak to nic nie dało. Boby wykonał wślizg jednak i to zawiodło. Amber również próbowała ich zatrzymać. Bezskutecznie. Jude i Nuka podbiegli do przodu by pomóc kolegą w obronie. Niestety było już za późno i nawet oni nie mogli nic zdziałać.
-Wszystko zawiodło- powiedział z niedowierzaniem Bobby pomagając wstać Jack'owi- nasza jedyna nadzieja w Marku...
Zdeterminowany bramkarz gotowy do obrony, podążał wzrokiem za piłką. Gdy widział przeciwników, szykujących się do strzału, a dokładnie do użycia "Gwiazdy Shuriken",  przygotował się do wyzwolenia ręki MaJina. Już chciał wypowiedzieć na głos nazwę, gdy nagle usłyszał okrzyki radości przeciwników. Nie za bardzo wiedząc co się dzieje, Mark spojrzał na swoją bramkę. Zatrzymał się w bezruchu.
-A-a-ale j-j-j-jak!!??- wyszeptał opadając na kolana. Piłka leżała w siatce, co oznaczało, że strzelili im gola i to jeszcze za nim chłopak zdążył coś powiedzieć. Rozbrzmiał dźwięk gwizdka sędziego, oznaczający koniec pierwszej połowy. Zmęczeni piłkarze zeszli z boiska.
-To jakaś katastrofa- opadł na ławkę Kevin i otarł twarz ręcznikiem.
-Biegamy po boisku jak szaleni, bez celu. To nie da nam kolejnej bramki, jedynie doprowadzi do miażdżącej porażki -poparł go Axel.
-Więc co mamy zrobić? Są za szybcy. Nie dogonimy ich więc nie mamy jak odebrać im piłki -Wtrącił się Max.
-Katastrofa -powtórzył Kevin i schował twarz w dłoniach.
-No nie! Co to ma być!? Przecież my się nie poddajemy! Mam wam przypomnieć kim jesteście...?- Zdeterminowana Nuka wstała i przebiegła wzrokiem po reszcie drużyny.
-Właśnie!- Mark stanął obok niej- Nie poddamy się! Już raz z nimi wygraliśmy. Dziś też to zrobimy.
Nikt nic nie powiedział. Chłopak zacisnął pięści i kontynuował.
- To my wygraliśmy. My! Wygraliśmy ligę mistrzów. Pokonaliśmy królewskich i Mechadroników - spojrzał na Juda - Kerkwod też nie dało nam rady - tym razem spojrzał na Axela -Wygraliśmy nawet z zespołem Zeusa! My się nigdy nie poddajemy. Wygrywamy bo kochamy ten sport! Jesteśmy mistrzami! Wyjdźmy na boisko i pokażmy, że nie bez powodu wygraliśmy turniej strefy futbolu. Udowodnijmy, że zasługujemy na miano mistrza. Udowodnimy wszystkim, jak bardzo kochamy ten sport!!
-Taaaaaaaaaaak!!- odkrzyknęli chórem.
Zmobilizowani i zachęceni na nowo do dalszej gry, zawodnicy Raimona wyszli z powrotem na boisko i ustawili się na pozycjach.
-Teraz pokarzemy wam gdzie jest wasze miejsce- szepnęła Nuka do Saila.
-Ohhh czyżby Nathan wrócił?- zapytał i od razu sobie odpowiedział- Nie! Haha ha - roześmiał się głośno- bez niego nie macie z nami szans.. co ja gadam, z nim również nas nie pokonacie.
-Jasne, że pokonamy... z zamkniętymi oczami!
-Nie dacie rady - mówił z chytrym uśmieszkiem kręcąc głową- od czasu naszego ostatniego meczu, dużo trenowaliśmy i staliśmy się jeszcze szybsi i zwinniejsi. Takie ślimaki jak wy nie dadzą nam rady.
Liceum Shuriken zaczynało. Jego zawodnicy biegli w szyku z Sailem na czele. Mijali przeciwników nie dając im szansy na odebranie piłki.
-Jeśli strzelą to będzie koniec -wyszeptała Silvia.
-Nie mów tak- Celia położyła rękę na jej ramieniu - musisz w nich wierzyć. Pokażmy im nasze wsparcie.
-Masz rację.
Dziewczyny zaczęły krzyczeć do chłopaków by pokazać im jak w nich wierzą.
-Phil przy piłce! Biegnie podając wymieniając podania z Sailem! Ich kapitan znów szykuje się do strzału!
Pewnie strzeliłby ponownie, gdyby nie Amber, która szybkim wślizgiem odebrała mu piłkę i sprintem ruszyła na jego bramkę. Zaczęli za nią biec jednak dziewczyna była bardzo szybka i nawet oni zdążyli się zmęczyć. Wykonując ślizg Hectoni mijała zdezorientowanych przeciwników.
-To niesamowite! Wygląda jakby ślizgała się po lodzie- powiedziała zachwycona Celia.
-Nuka!! -Krzyknęła Amber gdy "przejeżdżała" koło niej - pamiętasz deszcze gwiazd?
-Yyy tak.
-No to dajesz!
-Zatrzymać je!- wrzasnął Sail
Nuka również zaczęła biec, gdy wbiegły w pole karne, obie wyskoczyły wysoko w górę obracając się wokół własnej osi, z tym że Amber w prawo, a Nuka w lewo. W pewnym momencie, gdy piłka znalazła się na odpowiedniej wysokości, pomiędzy dziewczynami, obie zatrzymały się. Kopnęły ją z całej siły z ogromną determinacjom  myśląc o tym jak ważne jest zdobycie bramki. Za futbolówką poleciały gwiazdy, które oślepiły bramkarza, przez co nie mógł jej złapać.
-GOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOL!!!!!!!
Widownia oszalała, była zachwycona nową techniką mistrzów.
-To było... niesamowite -Axel podszedł do dziewczyn i pogratulował im bramki.
-I o to chodziło- uradowany Mark nie mógł ustać w miejscu ze szczęścia. Wybiegł na środek boiska, poklepując po plecach każdego z napotkanych kolegów.- To było niesamowite! Kiedy wy to...- Z zachwytu zapomniał co miał powiedzieć i tylko szczerzył się patrząc na obie dziewczyny.
-Ach Mark... Dawne czasy- Uśmiechnęły się do niego.
Chłopak pokiwał głową, odsuwając rozmowę na później. Pokiwał im i wrócił na swoją pozycję krzycząc "oby tak dalej". Tymczasem wściekły bramkarz przeciwników podła piłkę koledze. Ten chciał dryblingiem wyminąć Kevina, jednak on był sprytniejszy i szybkim ruchem odebrał mu piłkę. Smocze tornado tym razem zadziałało. Bramkarz nie był przygotowany na tak szybki atak. Piłka wpadła do siatki i chwilę potem mecz dobiegł końca z wynikiem 3:2 dla liceum Raimona.
-Taaak!!
-Zrobiliśmy to!
-Pokonani!
-Udało się!
-Jesteśmy najlepsi!!
Rozległy się okrzyki radości, zarówno na trybunach jak i na murawie. Zawodnicy spokojni i szczęśliwi, że jednak pokonali rywali, zeszli z boiska.
-To było naprawdę coś - Amber usłyszała głos za sobą. Obejrzała się i zobaczyła Saila opartego o drzewo.
-Yyy no tak. Dzięki.
-Muszę przyznać, że mnie zaskoczyłaś. Jesteś na prawdę bardzo szybka.
-To zasługa treningów...
-Oczywiście. W każdym razie, gratuluję wygranej- podszedł do niej i wyciągnął dłoń. Dziewczyna spojrzała na nią i się uśmiechnęła.
-Dzięki- odpowiedziała i uścisnęła wysuniętą w jej stronę rękę.
Wszyscy udali się do szatni.
-Amber!- Nuka podbiegła do dziewczyny - Nie wierzę, że nam się udało. Nie robiliśmy tego przez tak długi okres czasu, pierwsza próba i bum! Udało się! Niesamowite!
-Haha wiem, to wspaniałe.
-Co powiesz na lody? Może przyjdziesz do mnie? Mam cały zamrażalnik nimi wypełniony.
-Jasne, jesteśmy jak najbardziej na tak- wtrącił się Sam, a reszta drużyny ochoczo mu przytaknęła.
-Mam nadzieję, że staczy dla wszystkich- zaśmiała się niebiesko-włosa z lekko zakłopotaną miną.
Wszyscy zawodnicy szybko przebrali się w swoje dresy i opuścili domek klubowy udając się za niebiesko-włosom w stronę jej domu. Został tam jedynie Mark. Studiował on notes swojego dziadka szukając w nim jakiegoś nowego, niesamowitego zagrania. Co prawda rozszyfrował kilka z nich, ale nie wydawały mu się one zbyt dopracowane. Chciał znaleźć coś równie dobrego jak Deszcz Gwiazd, który zobaczył po raz pierwszy w życiu. Potrzebujemy czegoś, co pozwoli nam łatwiej pokonać rywali myślał. Po paru minutach, gdy nie znalazł niczego co przykułoby jego uwagę spakował notes oraz swoje rzeczy w torbę i podszedł do drzwi. Otworzył je i chciał już wyjść gdyby nie osoba która za nimi stała. Nathan. Był lekko zdziwiony, stał w bezruchu, jakby chciał wejść, ale jednocześnie odejść.
-O cześć Nathan- przywitał go z uśmiechem kapitan drużyny
-Cz-cześć.
-Widziałeś nasz mecz?
-Tak, gratulacje.
-Shuriken nie mieli z nami szans. Co prawda przez moment myślałem inaczej, ale udało nam się. Widziałeś jak bardzo zwiększyła się ich szybkość? To dopiero coś! Ale Amber też pokazała, że jest świetna. Nawet Sail jej to przyznał...- na dźwięk imienia zawodnika Shuriken Nathan wzdrygnął się lekko-... Ja tu gadam o meczu, a nie zapytałem się nawet co ty o nim sądzisz. Nathan? Jak ci się podobało?
-Wybacz Mark, ale ja już pójdę. Chciałem ci tylko pogratulować. To znaczy wam wszystkim, przekaż reszcie, że zagrali rewelacyjnie.

Zapowiedzi Marka!
Udało się! Wygraliśmy z Shuriken! Ale to dopiero początek, nasi inni przeciwnicy zaczynają rosnąć w siłę Królewscy mają nowego kapitana, Magiczni nowego bramkarza, a Rolnicy nowe defensywne hissatsu. 
Dodatkowo w decyzji Nathana pojawiły się nowe niejasności. Czy jest możliwość, że do nas wróci? A może to tylko żmudne nadzieje? Aby się tego dowiedzieć koniecznie przeczytajcie następny odcinek "Nieoczekiwane zmiany" Ale będzie się działo! 

______________________________
Udało się w końcu wstawiłyśmy ten rozdział ;)
Tak pierwotnie miał pojawić się w sobotę, ale siłą rzeczy nie dałyśmy radę =] 
Jestem kiepska w pisaniu "do was" więc na tym zakończę ;p 
Miłego czytania, zostawcie duuuuużo komentarzy ze swoimi refleksjami po dzisiejszym rozdziale ;) Sayonara! 

27 komentarzy:

  1. Nieno to jest EXTRA super że wygrali .Fajny opis meczu . I Nathan tam był .A mi itak najbardziej podobał sie Axel(jak zawsze).

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział
    Nie mogę doczekać się następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział. Czekam na kolejny.

    Mania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy :D
      postaramy się go wstawić najszybciej jak to możliwe xD

      Usuń
  4. Świeeeeeetnie!!!!!!
    WOW!
    Mecz był wspaniały! ;)
    Mam nadzieję, że w następnym rozdziale... aaaa... dowiem się ;)
    Zapraszam na następny rozdział, Keiszo: ;P
    http://inazumaeleven.blog.pl/rozdzialy/7-nowosci/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahahahha <3
      *-*
      nooo, musisz poczekać ;P
      już przeczytany daaawno. Tylko na kompa nie mogłam się dostać. zaraz napiszę koma ^^

      Usuń
  5. Też bym opisywała mecze, gdybym umiała xD
    W każdym razie, rozdział fajny, ale aż płakać mi się chcę kiedy pojawia się Nathan T.T

    Pozdrawiam i wysyłam wam resztki mej weny,
    ~Kryształowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wystarczy sobie wyobrazić ten mecz, i pisze się samo ;)
      słodko *-*
      dziękujemy, przyda się ;*

      Usuń
  6. Aww! Rozdział jest genialny! Po prostu cudowny!
    Wprawdzie znalazłam kilka błędów ortograficznych, ale mniejsza o to...
    A Amber jest niesamowita!
    Mecz opisałyście doskonale! Po prostu... po mistrzowsku!
    Oj, problemy z przeciwnikami.. ale im się udało! Ha!
    Deszcz Gwiazd mnie mile zaskoczył, wywarł na mnie naprawdę niemałe wrażenie...
    Czyżby Nathan był zazdrosny? Czy to tylko moje odczucie? Hmmm...
    Wygrali! Yay! Yeaah! Radujmy się!
    Lody? A znajdzie się jeden dla mnie?
    Nathan przyszedł pogratulować... czuję niedosyt, mam wrażenie, że chciał powiedzieć więcej...echh.
    Mam szczerą nadzieję, że jednak wróci do zespołu... Piłka to jego życie!
    No więc, czekam na kolejny równie emocjonujący rozdział!
    Niech Moc będzie z Wami! ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Omnomnomnom <3
      Taaaaak, to moja wina >.<
      Wiem ;p
      Ach, jak miło to słyszeć ^^
      Odpowiedzi dopiero w kolejnych rozdziałach ;P
      Lody... Hmm może coś zostawią....
      ]:-> ehehehehe zobaczysz ;P
      Dziękujemy
      IZTBT ;**

      Usuń
  7. MARK POWINIEN POZNAC BOSKĄ REKE MAJINA

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział świetny!
    Jeszcze nie widziałam takiej dobrej roboty. A opis meczu? Czułam się, jakbym tam była!
    Farasette
    PS: Ja proszę o jednego loda =D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy *-*
      Ach, miód na moje serce, aż mi się pisać chce jak czytam takie komentarze <3 dziękujemy

      PS; Postaram się coś dla ciebie zatrzymać, ale wiesz jakie to żarłoki... xD

      Usuń
  9. boskie podoba mi się czekam na następny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Ha! Tym razem powiadomię Cię póki nie zapomniałam: pojawił się nowy rozdział, Deszcz. Ale już jakiś czas temu, kiedy nie miałam czasu nic zrobić na komputerze oprócz napisania go, więc może już czytałaś...? Jak tak, to przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy do jasnej anielki będzie rozdział?! Fajnie piszecie ale ludzie czekam nie wiadomo ile na ten głupi rozdział. Jeśli w ciągu dwóch tygodni nie napiszecie to stracicie czytelniczkę ( jak nie dodaje się kolejnych rozdziałów maxymalnie szybko to traci się czytelników i blog pada ).
    Czekam KASAI909

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiemy kiedy pojawi się następny rozdział. Obie z Keiszą jesteśmy tak zabiegane, że nawet nie mamy czasu by spokojnie razem na gg popisać, a co dopiero zająć się nowym rozdziałem. Keisza ma zaliczenia, a ja prawko na karku. Wiemy z czym wiąże się ryzyko niedodawania kolejnych postów, ale w tym przypadku musimy wybrać rzecz ważniejszą od ważnej.. wybaczcie, ale uważam, że prawdziwy czytelnik będzie w stanie poczekać nawet 1,5 miesiąca na nowy post...

      Usuń
    2. Zgadzam się z Amber, wole poczekać dłużej niż żeby się wcale nie pojawił. Za miesiąc wakacje zgaduje że będą miały więcej czasu ;-) Nie mogę się doczekać kolejnego wpisu na blogu i wakacji:-D
      Wera

      Usuń
    3. Acha, to przepraszam. Sama próbuje zająć swoim blogiem i trochę kiepsko mi idzie :(
      KASAI909

      Usuń
  12. Cześć!
    Informuję, że przeniosłam bloga na nową stronę!
    http://inazuma-eleven-new.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Niefotogeniczna30 maja 2013 02:32

    Bosko piszecie, kocham Inazumę, znalazłam Was dopiero dzisiaj i wszystko zdążyłam nadrobić :D Teraz tylko czekam na następny post. Jeśli będzie taka potrzeba mogę czekać nawet pół roku :P

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej, piszecie genialnie, czułam się jakbym tam była :) Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :D
    W Zapowiedziach Marka znalazłam takie wyrażenie "żmudne nadzieje", pisze się "złudne" :P Zauważyłam to tylko przez przypadek bo przy tak genialnym tekście nikt nie zwraca uwagi na takie małe błędy :P

    Anka

    OdpowiedzUsuń
  15. U mnie nowy rozdział, znów <33

    OdpowiedzUsuń