wtorek, 9 sierpnia 2016

słowa

Bardzo trudno jest mi pisać tego posta... jednak zasługujecie na słowa wyjaśnienia. Prawda jest taka, że prawdopodobnie to koniec naszego bloga i opowiadania o Inazumie. Nie chodzi o to, że nie mamy pomysłów, czy braku czasu. Prawda jest taka, że mamy dość długą listę planów na następne wydarzenia, a wolny czas zawsze można wygospodarować. Prawda jest taka, że od dłuższego czasu okłamuję was i siebie. Prawda jest taka, że zostałam na blogu sama i tak już jest prawie od trzech lat. Naprawdę dziwię się, że nikt nigdy się nie zorientował, że od trzech lat niezależnie czy na sb, asku czy w notkach "od autorek" udzielam się tylko i wyłącznie ja. Keisza straciła zapał do pisania rozdziałów już dawno temu. A ja łudziłam się, że to "przejściowe"... I nie nie jest to żadna nagonka na jej osobę. Rozumiem, że każdemu kiedyś mija jakaś pasja, a zmuszanie kogoś do pisania to najgorsze co mogłabym zrobić. Dlatego przez ten czas okłamywałam i was i siebie, że to "przejściowy kryzys", że "to minie", że "wracamy". Nie. Nie wracamy.
Owszem mogłabym dalej pisać bloga, sama.... jednak czuję, że to byłoby wbrew Keiszy i temu co razem stworzyłyśmy. Byłoby to zabójstwo naszej historii.. dlatego przepraszam was za to, że tak długo was oszukiwałam i wmawiałam, że wszystko jest ok. Mogłabym teraz napisać jak skończy się nasza historia. Jak potoczą się losy poszczególnych bohaterów. Ale wciąż mam głupią nadzieję, że może uda nam się wrócić do pisania. (jeżeli zależy wam na tym by dowiedzieć się jak to się miało skończyć dajcie znać)
Przepraszam.
Mizu
Dziękuję, że byliście razem z nami, ze mną...