wtorek, 24 grudnia 2013

Merry Christmas



Kolejne święta!!!!! Kto by pomyślał, że wspólnie wytrwamy aż tyle?? :D Nawet nie wiecie, jak wspólnie z Liną, jesteśmy szczęśliwe, że aż tylu was tu jest, czyta naszego bloga i na bierząco go obserwuje. Ten post kierowany jest głównie do tych, którzy czytają bloga, ale go nie koentują. Różne są tego powody, ale my widzimy ile jest wyświetleń i potrafimy dodać dwa do dwóch ;) ARIGATOU dla was wszystkich! Gdyby nie wy... no nie było by niczego ;P
Ale są święta, więc wypada nam złożyć wam życzenia!
Śniegu po nerki
Wesołej pasterki
Prezentów moc
Sexu co noc
Pysznego bigosu
Gwiazdki z kosmosu
I udanego wskoku
do 2014 roku!


(Tak wiem, że śniegu nie ma! Nie przypominajcie ok? ~ )

WSZYSTKIEGO NAJ NAJ NAJ NAJ NAJ  :*
A tu macie naaaaaaaaaaaaaaaaaaajlepszą nutę na święta, jaką mogę wam polecić *o* 
-> https://www.youtube.com/watch?v=yVLxRXoLaas


WESOŁYCH ŚWIĄT OD KEISZY I LINY!!!! <3

poniedziałek, 9 grudnia 2013

33. Odkryte tajemnice


-Nuka, Nuka, NUKA!- z rozmyślań wyrwał dziewczynę natarczywy głos, wokół niej zebrali się prawie wszyscy zawodnicy, z którymi chodziła do klasy.
-Hai?
-Wszystko dobrze? Ostatnio zachowujesz się jakoś dziwnie- zapytał życzliwie Bobby opierając się o jej ławkę.
-Yhym, czemu pytasz?
-Zawsze tryskasz energią, a ostatnio zachowujesz się jakby wyczerpały ci się baterie- powiedziała Nelly
-Naprawdę? Przepraszam, nie chciałam was martwić- odparła z wymuszonym uśmiechem, wstając chwyciła torbę i udała się w stronę korytarza.
W drzwiach minęła się z Amber. Dziś brunetka uczesana była niesfornego kucyka, co jeszcze bardziej podkreślało fakt, że ścięła włosy.
-A z nią co?- zapytała wchodząc do klasy i pokazując kciukiem w miejsce, w którym przed chwilą stała niebiesko-włosa.
Wszyscy obecni wzruszyli ramionami.
-Dobra dzieciaki zaczynamy lekcję- powiedział profesor wchodząc do klasy- Przeczytajcie temat ze strony 286. Później go omówimy...
Uczniowie jak to uczniowie, prawie każdy miał ważniejsze rzeczy do roboty niż czytanie kolejnego nudnego tematu z języka japońskiego. Willy, oczywiście jak to on, był wyjątkiem. Jak zwykle tak zażarcie studiował treść czytanego rozdziału, że nosem prawie dotykał podręcznika. Nelly również zajęła się czytaniem tematu. Głownie dlatego by nikt nie widział, że córka właściciela szkoły obija się na lekcjach.. Mark jak zwykle położył swój notes w książkę i udawał, że się uczy podczas gdy szukał kolejnej sekretnej techniki pozostawionej przez dziadka. Ichinose i Domon zajęli się przeglądaniem jakiegoś amerykańskiego pisma, które przesłał Erickowi ojciec. Sam położył się na ławce i postanowił policzyć wszystkie kratki w swoim zeszycie, by nie zasnąć z nudów. Silvia dyskretnie zaczęła przygotowywać plan treningu na jutro, a Kevin jej w tym pomagał. Menadżerka pokazywała mu przedstawiony na schemacie zestaw ćwiczeń, a napastnik podpowiadał co mogłaby zmienić. Axel jak zwykle wpatrywał się przez okno na miasto. Robił to już tak często, że zapadło mu w zwyczaju. Znał już ulice z których jak co dzień o tej samej porze, ci sami ludzie wychodzą w te same miejsca, w tych samych sprawach. Zza rogu właśnie powinna wyłonić się postać małej dziewczynki z babcią, które szły od piekarni po bagietki. I tak właśnie było. W połowie drogi spotkają listonosza, który wręczy kobiecie plik listów i pocztówek. Zdejmie czapkę, ukłoni się jej i pójdzie dalej w kierunku kwiaciarni, gdzie długowłosa blondynka, będzie podlewać pelargonie na oknach i wystawiać wiązanki na chodnik. Zadowolony Blaze uśmiechnął się do siebie, gdy jak zwykle jego przewidywania się sprawdziły. W kącie sali siedział też Jim, ale tego jak zwykle nie zauważono. Zamyślony ponurak szkicował właśnie coś w swoim zeszycie. Nawiasem mówiąc Jim przepięknie rysował, o czym wiedzieli tylko nieliczni, nieliczni czyli jedynie Max i Nuka. Gdy dotarło do niego co narysował, a raczej kogo doznał szoku i z prędkością światła zniszczył dowód zbrodni.
-Nie było ci szkoda?
-Słucham?- Amber odłożyła telefon na blat ławki i spojrzała w kierunku, z którego padło pytanie.
-Włosy, nie było ci szkoda?- zapytał Nathan.
-Nie, jakoś niekoniecznie...- mówiąc to dotknęła ich końcówek- Teraz bynajmniej się nie plączą..
Ami delikatnie przechyliła głowę w jego kierunku "prezentując" idealnie trzymającą się fryzurę. Ale  jeden niesforny kosmyk nie układał się na jej grzywce tak jak powinien i dosłownie prowokował by go poprawić. Nim chłopak zdążył pomyśleć wyciągnął dłoń i zaczął ją zbliżać w kierunku głowy brunetki. Jednak ta impulsywnie odtrąciła jego dłoń, która znajdowała się w połowie drogi. Spojrzała na niego tym samym gniewnym wzrokiem, którego zawsze używała przeciwko Willy'emu.
Nagle oboje jak na komendę odwrócili się w stronę blatu ławki.. Wyświetlacz telefonu dziewczyny podświetlał się co oznaczało, że dostała SMS'a. Brunetka spojrzała na wiadomość, którą otrzymała i uśmiechnęła się szeroko. Nathan, mimo że nie lubił zaglądać w cudzą korespondencję, delikatnie zerknął co ją tak uradowało. Jedyne co udało mu się odczytać to sowo "spotkanie"...
-Psssst.. Psst
Oboje odwrócili się do tyłu.
-Co?
-Nuka, nie wróciła po tym jak wyszła. To do niej niepodobne- powiedział Bobby, a Erick mu przytaknął.
-Zaczynam się martwić- dodał Ichinose.
-Hymmm- zaczął zastanawiać się Bobby- To musi być coś poważnego...
-Dobra, mieliście wystarczająco dużo czasu na przeczytanie. Zapiszcie w zeszytach temat....
-Ej, którego dziś jest?- zapytał Mark, zastanawiając się nad datą, którą chciał zapisać na marginesie.
-Dwudziestego- powiedział Sam.
-A luty to drugi miesiąc co nie?
-Tak- odparła Silvia- Tylko nie pomyl roku, Endou-kun.
-Cholera...- powiedziała Amber jakby coś ją olśniło- Profesorze...- zaczęła wstając- Źle się czuję, mogę pójść do pielęgniarki?
-Tak, Nathan, zaprowadzisz ją?- odparł sensei
-Mógłby to zrobić Axel?- zapytała, na co odpowiedziała jej niezręczna cisza- I Mark?- dodała po chwili
-Tak...
Cała trójka wyszła z sali. Na korytarzu obrali kierunek w najbardziej ciche miejsce w szkole - gabinet szkolnej pielęgniarki. W połowie drogi Axel, który szedł na czele zatrzymał się.
-Tu nikt nie powinien nas usłyszeć- odparł krzyżując ręce i zamykając oczy oparł się o ścianę. Amber natomiast usiadła na ławkę. Mark, który jak zwykle nie wiedział o co chodzi stał jak wryty.
-Czujesz się już lepiej?- zapytał w kierunku dziewczyny
-Jak zwykle...- odparł Gouenji- Am chce nam coś powiedzieć.
Kapitan spojrzał w jej kierunku
-Chodzi o Nukę- zaczęła- Nie wiem czy powinnam wam o tym mówić.. Dokładnie pięć lat temu..- urwała- Kiedykolwiek zastanawialiście się dlaczego jej rodzina przeprowadziła się do Japonii? Kiedyś mieszkała jak ja w Polsce. Ale. Wtedy. Jej...- wzięła głęboki oddech- Dziś jest rocznica śmierci jej starszej siostry! Dokładnie pięć lat temu zmarła Zoe Lonbery. To dlatego jej rodzina wróciła do Japonii. Dlatego się tu przeprowadziła. 
-N-Nuka miała siostrę? Nic o tym nie wiedziałem...
-Nikt o tym nie wiedział. Ukrywała to przed wami wszystkimi..- przełknęła głośno ślinę- Zoe jechała z innymi na zawody lekkoatletyczne. Ja nie jechałam z nimi, bo to był turniej tylko dla gimnazjum i liceów. To było zimą. A jechali, aż do Włoch, w Alpy. Od ośrodka dzieliło ich tylko 60 kilometrów. I wtedy spadła na nich lawina. Autokar stoczył się z drogi. Kilka szyb pękło w drobny mak, a Zoe wypadła głęboko pod lawinę, w śnieg... Zanim ją odnaleźli było już za późno. Tata mówił, że nawet gdyby od razu zaczęliby ją ratować szanse na to, by przeżyła byłyby mniejsze niż zero... Później się przeprowadzili. Z nas wszystkich- miała na myśli Elaquaiczyków- najbardziej przeżył to Jonathan. Chodził z Zoe. Gdy Nuka i jej rodzice wyjechali... stracił jedyny łącznik z Zoe..
Axel zamknął oczy i zaczął nad czymś się zastanawiać. Natomiast Mark miał w oczach gigantyczne krople łez, a po jego policzkach spływały już strużki.
-N-nie było mnie na pogrzebie. Odbył się tu, w Japonii. Od tamtego czasu... nie miałam kontaktu z Nuką. Dopiero teraz, a gdy ją zobaczyłam, to tak jakby to była Zoe.. W sumie niezupełnie. Zoe miała czarne włosy i nigdy ich nie wiązała. Była też wyższa... Ale wszystko inne... Pamiętam jak Nuki zareagowała gdy zobaczyła jej... ciało w t-trumnie. Nie można było jej uspokoić przez kilka godzin... Nigdy tego nie zapomnę.. To było straszne..

***

-Coś długo nie wracają powiedziała Nelly spoglądając na puste miejsca. Od minuty trwała przerwa, a na następnej lekcji mieli Informatykę w innej sali
-Może zaczniemy ich pakować?- zapytała Silvia
-Dobry pomysł- odparł Kevin i z szybkością światła znalazł się przy ławce Amber. Miał teraz doskonałą okazję, by móc poszperać w jej torbie i dowiedzieć się czegoś o tych białych tabletkach- Gdzieś muszą tu być- zaczął przekładać książki w poszukiwaniu pudełeczka lub czegokolwiek- Znala..- zaczął
-Kevin-kun?- zapytała Amber stojąc w progu i widząc jak szpera jej w torbie
-Pakuję cię- zaczął nerwowo
-Jesteś taki miły- odparła z uśmiechem- Arigatou

***

-Ohayou onee-chan- powiedziała Nuka stając przy grobie siostry. Miała na sobie czarną sukienkę, a w dłoniach trzymała bukiet białych lilii. Kucnęła i położyła kwiaty pod tablicą- Tak wiele się wydarzyło onee-chan.. Ten rok był wyjątkowy. Już początek roku był niesamowity! Pamiętasz Ami? Kuzynkę Samanty! Przeprowadziła się tu do Japonii. Wtedy postanowiłam dołączyć do klubu piłkarskiego Raimona. No właśnie od tego powinnam zacząć, nasza drużyna wygrała prestiżowy Turniej Strefy Futbolu. A jeszcze w zeszłym roku mieli zaledwie tylko siedmiu zawodników! W niespełna rok udało im się zebrać całą drużynę, ba nawet więcej, znaleźli doskonałego trenera, byłego bramkarza Inazumy! I do tego wygrali mistrzostwa! Wtedy przypomniało mi się jak kiedyś razem grałyśmy w piłkę. Pamiętasz? Jak dałaś mi bransoletkę?- spojrzała na nadgarstek- Podczas naszego pierwszego, wspólnego meczu... Właśnie, gdy Amber doszła do naszej klasy postanowiłam, że muszę dołączyć do klubu! Na początku nie chcieli mnie przyjąć, chociaż pokazałam im co potrafię. Ale z czasem przyjęli mnie do zespołu. Cudownie prawda? Prawie, nauczyłam się niesamowitej techniki hissatsu drużyny Inazumy! Ale niestety nie wychodzi nam to. Ale trener wybrał właśnie mnie do używana tej techniki!- krzyknęła uradowana- Wyobrażasz sobie to Zoe-neechan? Ja wykonywająca hissatsu z Axelem! A właśnie Axel, nie znasz go. Zakochałam się w nim! Jest cudowny! To nasz Ace Striker! Pokochałam go od momentu gdy go zobaczyłam. Właśnie muszę ci coś opowiedzieć. Podczas jednego z meczów wyjazdowych graliśmy z drużyną Akademii Dworskiej, wyobrażasz to sobie? Ich kapitan, Finn zaprosił mnie na bal! Niesamowite prawda? Prawdziwy książę zaprosił mnie na bal!  Już niedługo czekają nas wybory do reprezentacji kraju podczas międzynarodowej strefy! Nie mogę się doczekać! Mam nadzieję, że mnie wybiorą. Tak bardzo chciałabym grać w barwach kraju! Nie mogę się doczekać! Onee-chan! Robi się już późno- powiedziała spoglądając ściemniające się niebo- Muszę już iść. Niedługo znów cię odwiedzę, a w następnym roku opowiem ci znów co się wydarzyło. Do zobaczenia Zoe-neechan!

***

Niebo było już pełne gwiazd, a księżyc jasno świecił na niebie, gdy Amber, Byron i Dango szli wolnym spacerem po parku.
Na ścieżce, którą właśnie szli dziewczyna zauważyła znajome sylwetki. Erick, Bobby, Malcolm i Silvia. Szli dokładnie w ich stronę. W dłoniach trzymali popcorn oraz colę. Dziś miała miejsce premiera filmu, na którą od dawna planowali pójść, a droga przez park była najkrótszą od domu Silvii. Dziewczyna otworzyła szerzej oczy szybko myśląc co teraz. Skoczyć w krzaki i się schować? Czy może lepiej szybko uciec w drugą stronę. Albo ukryć się za najbliższym drzewem? Nie, Dango by ich zdradził. Więc co może teraz zrobić, by ich nie zauważyli. 
-Spokojnie- polecił jej cichym głosem blondyn 
Amber wyprostowała się i z podniesioną głową szła dalej.
-Dango, tylko nie za daleko- krzyknęła jeszcze za psem, za nim ten zniknął za kolejnym drzewem. Para szła dalej, zbliżając się powolnym krokiem do rozgadanej czwórki, która wydawała się tak pochłonięta rozmową, że nie zwróciła na nich uwagi. Byli coraz bliżej, przechodząc obok siebie omal nie stuknęli się ramieniem... Nagle brunetka poczuła na swoim ramieniu dłoń Byrona, która ociągnęła ją od kolizji z niebiesko-włosym.
-Ojć, Przepra.... Amber!?- Bobby, który prawie wpadł na dziewczynę, stanął w miejscu- Sorki, nie zauważyłem cię i... C-co on tutaj... ?
Reszta paczki, Silvia, Malcolm i Erick podeszli uśmiechnięci do niego.
-Co jest stary? O cześć Amber.- Przywitał się Erick i spojrzał na jej towarzysza. Całej czwórce szczęka opadła do ziemi. Wpatrywali się w niego chwilę oniemiali. A ich wzrok padł na jego dłoń, którą obejmował dziewczynę.
-Yyyy, wszystko dobrze?- zapytała niewinnym głosikiem Amber spoglądając na ich zabawne miny
Nikt nic jej nie odpowiedział, patrzyli się tylko głupio na dziewczynę wytrzeszczając oczy.
-Jasne- pierwsza zrehabilitowała się Silvia, która chwyciła Malcolma i Bobiego za rękawy i powoli zaczęła się wycofywać.
- Mam nadzieję że jesteście razem szczęśliwi- wysapał Erick robiąc krok do tyłu- To my wam nie będziemy przeszkadzać-kolejne kroczki- Już sobie idziemy... Róbcie co tam robiliście.... Pa- szybko odbiegł w kierunku ciągniętych przez dziewczynę kolegów.
Amber i Byron nie zważając na dziwne miny kolegów, poszli dalej, w kierunku najbliższej ławki.
-Co to było?- Bobby nadal wpatrywał się w niedaleko idącą parę.
-Widzieliście to?- Erick stał obok niego, również wpatrując się w nich
-To niemożliwe- Silvia stojąca pomiędzy nimi, robiła dokładnie to samo.
-Czy to nie napastnik Zeusa?- osłupiały Malcolm powędrował wzrokiem za oddalającą się parą i przeniósł wzrok na przyjaciół. Ci tylko skinęli głowami.
Otrząsnęli się dopiero gdy spotkana para zniknęła im za drzewami.
-Lepiej już chodźmy.
Wszyscy posłusznie ruszyli się z miejsca
-Nadal nie mogę uwierzyć w to co widziałem- Erick pokręcił głową.
-Dajmy jej spokój. Ma prawo sama wybrać... Chłopaka.
-Dobra! Chodźmy do kina!- Malcolm wysunął się do przodu i przyspieszył tępo, reszta natychmiast go dogoniła. Udali się w stronę kina, totalnie zmieniając temat. Zostawili sprawę Amber daleko za sobą.
-Teraz to będzie mnie czekać opierdol roku- jęknęła brunetka siadając na ławkę. A Aphrodi spojrzał na nią zdziwionym wzrokiem 
-Chyba musiałaś mieć świadomość, że w końcu i tak wszystko wyjdzie na jaw...
No tak miał rację, ale to nie miało wyjść w taki sposób. Owszem wiedziała, że i tak prędzej czy później Raimon dowiedzą się, że spotyka się z Byronem, ale.. Ehh. Cicho westchnęła. Aphrodi usiadł obok niej. Podniósł z ziemi liść i zaczął się nim bawić.
-Idziemy coś zjeść?- zapytał
-Dango- powiedziała pokazując brodą na swojego psa- Nigdzie nas z nim nie wpuszczą..
-Czyli postanowione. Idziemy do ciebie. Mam nadzieję, że przygotowałaś swój pokój na moje przyjście.
-Nie potrafię gotować..
-Nie szkodzi, w tej chwili mam ochotę na coś zupełnie innego niż jedzenie..
                                                 
Zapowiedzi Marka!
Po krótkiej przerwie czeka nas kolejny mecz. Tym razem będzie to spotkanie z naszym pierwszym rywalem, czyli Akademią Królewską. Pierwszy raz zmierzymy się z Jude'm odkąd odszedł do swojej starej szkoły. Jedno jest pewne czeka nas twardy orzech do zgryzienia. Dodatkowo Akademia ma nowego, niebezpiecznego zawodnika! Czy uda nam się pokonać naszych rywali? Aby się tego dowiedzieć koniecznie przeczytajcie następny rozdział pt. "Potyczka z dawnym wrogiem" Ale będzie się działo! 

______________________________
 Siemka robaczki!
Na początku chcemy was przeprosić za to, że dopiero dziś pojawia się nowy rozdział, ale przez Ksawera nie miałam prądu i nijak mogłyśmy napisać rozdział. Przepraszamy ;/
Ale pomimo wszelkich przeszkód udało nam się dokończyć nasze wypociny. Niestety trochę krótko wyszło, ale liczy się jakość, a nie ilość, prawda? Tak więc życzymy udanych wrażeń z rozdziałem i do następnego! BUY :*
P.S. Czekamy na wasze komenty!



czwartek, 21 listopada 2013

plagiat - ZNOWU?

Witajcie kochane robaczki! 
Niestety, nie jest to rozdział, którego się spodziewacie... Jednakże jest to sprawa równie ważna jeśli nawet nie ważniejsza! 
Jakiś czas temu pewna blogerka (nie wymienimy jej imienia z grzeczności) stworzyła swego własnego bloga o tematyce IE, jej pierwszy rozdział wzbudził w nas wiele emocji... był on wierną kopią naszego bloga... Postanowiłyśmy załatwić sprawę pokojowo. Napisałyśmy do tej osoby co sądzimy o kopiowaniu naszej pracy i ostrzegliśmy, że jeżeli jeszcze raz się to powtórzy, pojawią się dla niej przykre konsekwencje... Do tej pory myślałyśmy, że się udało usunęła feralny rozdział... 
DO CZASU. Pojawił się nowy (pierwszy) rozdział... zawierał podobne sceny co u nas - ok, przymrużyłyśmy oko... 
pojawił się drugi rozdział - ulala... scena, na którą nie wpadłaby autorka omawianego bloga... 
pojawił się trzeci rozdział... - gdy go przeczytałyśmy... sorki za wyrażenie, TO AŻ KURWICA NAS STRZELIŁA- była to wierna, IDENTYCZNA kopia naszego rozdziału! Jedyne co było pozmieniane, to imiona głównych bohaterów! Identyczne sytuacje, identyczne dialogi, nawet z ust tych samych postaci, oj tu już miarka się przebrała. 
Poświęcamy prowadzeniu tego bloga mnóstwo pracy i czasu. Wiele razy zastanawiamy się nad wątkami przez bardzo długi okres czasu. Wiele razy pisałyśmy rozdziały po nocach i przez wiele tygodni zanim wreszcie uznałyśmy, że są godne opublikowania. Zmieniałyśmy sytuacje, dialogi, opisy, postacie, o meczach nie wspominając. Piszemy dla was, dla fanów Inazumy, by sprawić wam przyjemność, by pokazać wam NASZĄ wersję kolejnego sezonu serii. A nie po to, by pierwsza lepsza blogerka zrobiła kopiuj/wklej i opublikowała to jako swoje dzieło... Dodatkowo wyżej wymieniona osoba jeszcze bezczelnie reklamuje się u nas, w naszym dziale "Konkurencja", na blogu z którego wszystko zerżnęła..  (na próżno poszukiwania robaczki, jej komentarz został usunięty, by oszczędzić jej przykrych komentarzy..)
Kochane robaczki, pomóżcie nam w tej ciężkiej, może to złe określenie w gorzkiej chwili..

Dziękujemy za przeczytanie naszego apelu...

/kopiowanie cudzych tekstów, nieważne czy opowiadań, prac, czy pomysłu to najzwyczajniej w świecie KRADZIEŻ!/ 

A jeżeli czytasz to TY - mamy nadzieję, że się opamiętasz i pousuwasz wszystko to, co nam odebrałaś.... Zacznij w końcu pisać sama z siebie, a jeżeli nie potrafisz- nie rób tego w ogóle... 






niedziela, 17 listopada 2013

32. Przyjaciel czy wróg


Od spektakularnego zwycięstwa Nuki w konkursie talentów minęło zaledwie tylko kilka dni. W poniedziałek wszystko wróciło do normy. Jeżeli poprzedni stan można było tak określić.
Większość zawodników Raimona znajdowało się właśnie w domku klubowym.
-Co tam masz Kevin-kun?- zapytała zaciekawiona Silvia spoglądając na chłopaka, który czytał jakąś książkę
-"Uzależnienia i jak je rozpoznać"- przeczytała Nuka napis na okładce- Mamy jakieś zadanie na biologię? I czemu znów nic o tym nie wiem?- zapytała w kierunku pozostałych członków zespołu, którzy należeli do drugiej klasy
-Nie przypominam sobie- zaczął Erick
-To nie zadanie domowe- zaczął napastnik
-Więc po co to czytasz?
-No a jak myślicie?- musieli przyznać, było to dość retoryczne pytanie- Słuchajcie jestem teraz w rozdziale "jak sprawdzić obecność używek w organizmie", piszą tu, że najlepszą metodą jest wysłanie do laboratorium włosów!
-Włosów? Takich normalnych z głowy?- zapytał zaciekawiony Steve
-Yhym. Podobno potrafią wybadać co zażyłeś i ustalić nawet dokładną datę!
-A po co ci takie coś?- zapytał poirytowany Axel
-Nie mówcie, że nie chcecie się dowiedzieć co wzięła podczas meczu z Rycerzami. A jeżeli było to coś nielegalnego? Co jeżeli bierze to od jakiegoś czasu? Jeżeli w ogóle nie potrafi grać tylko wszystko jej wychodzi po zażyciu takiego świństwa? Nigdy się nad tym nie zastanawialiście?
-Nie wybiegasz czasami za daleko?- zdenerwowała się Nelly
-Hej, może dajmy sobie z tym spokój co?- zaczęła Nuka stając pomiędzy Natsumi i Kevinem, którzy wymieniali mordercze spojrzenia- Znam Ami trochę dłużej i nie sądzę, by była zdolna do takiego czegoś. Poza tym pogodziłyśmy się!- krzyknęła uradowana klaszcząc w dłonie
-A-ale jeszcze niedawno byłyście gotowe wydrapać sobie wzajemnie oczy- odparł Sam, a pozostali mu przytaknęli
-Wiem, wiem. Ale Ami sama przyznała, że była w szoku jak mnie przepraszała....
-Przepraszała?- powtórzyli kolejno zawodnicy znajdujący się w domku
Jakoś mało wiarygodne wydawało im się by Amber jako pierwsza wyciągnęła rękę na zgodę..

***

Nastał dzień meczu. Stadion Królewskich pękał w szwach. Na całe szczęście zawodnicy Raimona mieli zarezerwowane bilety przez co nie musieli czekać w bajecznie długich kolejkach by je kupić. Ach Nelly co oni by bez niej zrobili, jako jedyna o tym pomyślała.
Piłkarze, menadżerki i inni gapie, którzy załapali się na wyjazd powoli zaczęli zajmować swoje miejsca.
-Ale super! Już nie mogę się doczekać!- krzyknął uradowany Mark siadając
Obok niego usiadł Erick i natychmiast zaczęli dyskutować na temat dzisiejszego meczu.
Drużyna Raimona zajęła jedne z lepszych miejsc, o ile nie najlepszych. Cztery rzędy w sektorze C czyli przypadające idealnie na środek boiska (DZIĘKUJEMY NELLY).
/Pierwszy rząd: Celia, Nelly, Silvia, Erick, Mark
Drugi rząd: -, Nathan, Nuka, Kevin, Axel
Trzeci rząd: Bobby, Steve, Jim, Max, Chester Horse
Czwarty rząd: Jack, Todd, Timmy, Sam, Willy/
Mark rozejrzał się w poszukiwaniu na trybunach jakiś znajomych twarzy. Po prawej stronie zasiedli uczniowie z Shuriken. Idealnie za nimi znajdowali się uczniowie Zeusa z Byronem na czele. . Na ich widok kapitan spoważniał. Spojrzał na Byrona, który dumnym, lekceważącym wzrokiem wpatrywał się boisko, czekając na rozpoczęcie spotkania. Gdy dostrzegł, że brunet na niego patrzy przeniósł swoje zimne spojrzenie na niego i zmrużył swoje krwistoczerwone oczy. Oczywiście nie oszczędził sobie tego swojego chytrego uśmieszku, jakby wiedział coś czego on nie. Wymiana wrogich spojrzeń trwałaby dłużej gdyby nie menadżerka Zeusa, która podeszła do kapitana.
-Afuro-sama- powiedziała delikatnym głosem jakby w obawie, że Byron ją uderzy- Wszystko gotowe, tak jak chciałeś
-Dobrze- odparł nawet na nią nie patrząc, swoją uwagę skoncentrował ponowie na boisku. Wraz z momentem gdy Byron oderwał wzrok od kapitana, ten ponownie zaczął szukać znajomych twarzy. Po lewej Raimona byli uczniowie Królewskich, którzy w związku z meczem drużyny mieli odwołane zajęcia. Tuż za nimi byli Otaku wraz ze swoimi menadżerkami z Maid Cafe. Nuka w obawie, że któraś z nich ją rozpozna i nie daj boże zacznie wołać osunęła się niżej by nikt jej nie widział.
-Gdzie Kohaku-san*? *kohaku = bursztyn = Amber- zapytała Celia odwracając się i patrząc na puste miejsce 
Wszyscy wzruszyli ramionami.
-Może napiszę do niej sms'a- powiedziała Aki i wyciągnęła swój telefon
-Zobaczcie!- krzyknęła Nuka wstając i opierając się dłońmi na plecach Silvii tym samym sprawiając, że dziewczyna bliżej poznała się ze swoimi kolanami- Wychodzą rezerwowi!
Faktycznie, przez tunel wyłonili się trenerzy wraz z zawodnikami rezerwowymi. W przypadku Akademii była to Mia, którą chcieli oszczędzić na drugą połowę. Natomiast ich przeciwnicy nie mieli nikogo na ławkę, a trener sam wyglądał jakby dopiero co skończył liceum... Ale trzeba było przyznać był nieziemsko przystojny. Jasnobrązowe, piaskowe włosy w połączeniu z delikatną opalenizną sprawiały, że każda dziewczyna na trybunach poczuła "doki, doki".
-Wychodzą na boisko!- wydarł się Mark i podobnie jak Nuka wstał i podszedł bliżej drabinek by móc lepiej widzieć
Zaczął przyglądać się wychodzącym zawodnikom zarówno z drużyny gospodarzy jak i gości. Już na pierwszy rzut oka coś było nie tak...
-Łeeee?- wydał z siebie coś na wzór pisku małpy, co chyba miało oznaczać zdziwienie...
-D-dziewczyny?!- zapytał Erick spoglądając na murawę boiska
Rzeczywiście, drużyna z którą mieli mierzyć się Królewscy to same dziewczyny. Każda z nich odziana w morski strój, bramkarka natomiast miała fioletowy. Sędzia stanął pomiędzy kapitanami i nakazał symboliczne uściśnięcie dłoni pomiędzy nimi. Każda z drużyn wylosowała jedną połowę i wkrótce piłkarze stali na swoich pozycjach.
-Witam wszystkich kibiców na dzisiejszym emocjonująco zapowiadającym się spotkaniu pomiędzy drużynami Akademii Królewskiej prowadzonej przez Henry'ego Blacka oraz Uczelni Elaqui trenowanej przez Jonathana Browna!- powiedział ojciec Chestera przez mikrofon, a jego głos odbijał się echem przez kilka sekund
-Ee- zaczął Mark
-Ee-ela- powtórzył Kevin
-ELAQUA?!- wrzasnęła niebieskowłosa
-N-nie, chyba nie myślisz, że- zaczął Nathan w kierunku przyjaciółki i spojrzał na wolne miejsce obok siebie- Nie, to niemożliwe...
Gwizdek sędziego. Zaczynają goście. Niziutka blondyneczka o fryzurze identycznej jak Fubuki Atsua z 9 na plecach (Irina Poliakoff) podaje piłkę do tyłu, jakby całkowicie ignorując drugą napastniczkę - miedzianowłosą piękność (Amanda Stone "Opal" #10).
-Beky, twoja!- krzyknęła napastniczka w kierunku czerwonowłosej dziewczyny z dwoma sterczącymi kitkami (Rebekah Black #6). Zarówno atak jak i pomoc ruszył do przodu, oczywiście pomijając Amandę, która stała z założonymi rękoma i nie miała zamiaru się ruszyć.
-Drużyna Elaqui atakuje, ale co to?! Wygląda na to, że ich obrona pomyliła boisko z plażą!
Cała obrona łącznie z bramkarzem zamiast być gotowym do gry siedziała sobie w kółeczku i zażarcie o czymś dyskutowała.
-I wtedy powiedziałam mu...- opowiadała różowo włosa dziewczyna zaczesana identycznie jak Salior Moon z wyjątkiem grzywki (Roxana Prix #3)
-Ale ja się nudzę- głośno jęknęła druga obrończyni z długimi blond włosami (Emily Jumelles #12)
-Co ty nie powiesz?- krzyknęła w jej kierunku Amanda ze środka boiska. Podobnie jak obrona uznała, że stanie jest zbyt męczące. Napastniczka siedziała po turecku, a łokciem opierała się o kolano- Wy to możecie sobie bynajmniej pogadać...- powiedziała sama do siebie- O! Cześć?- spojrzała w górę i ujrzała Davida, który z niedowierzaniem wpatrywał się w nią i pozostałe odpoczywające dziewczyny.
-David, spokojnie to na pewno ich strategia. Chcą nas pewnie zdenerwować lub wystraszyć..- powiedział Jude w biegu
-Wole już się nudzić niż siedzieć z nimi i wysłuchiwać godzinnej historii o nowo kupionych butach- mruknęła trzecia obrończyni, płomiennoruda Sierra Fox (#5)
-Ale ty możesz się bynajmniej przejść- dodała bramkarka, która leżała na linii z szeroko rozłożonymi rękoma i wpatrując się w niebo (Nova Richi #1)  
-Ehhh- westchnęła ostatnia dziewczyna z obrony, miała, krótkie do ramion brązowe włosy i pomarańczową opaskę z dwoma kokardkami po bokach- Gdyby moja drużyna podchodziła do meczów tak jak wy...- tej pani chyba nie musimy przedstawiać, ale dla niekapujących Amber Stourt (#4).
Tymczasem pozostała cześć drużyny była już prawie przy polu karnym przeciwników. Zawodniczki wymieniały pomiędzy sobą szybkie podania mijając przy tym piłkarzy Królewskich. Katherina Bahm (#11), czarnowłosa dziewczyna ostatniej klasy, która na ten mecz założyła opaskę kapitańską została pokonana przez Jude'a, który wykorzystał przeciwko niej swoją technikę hissatsu - Ilusion ball.
-To nie fair!- krzyknęła gdy kapitan Taikoku ją ominął- Emma!
Bliźniaczka Emily Jumelles, Emma (#13), która aktualnie znajdowała się przy ostatnim obrońcy przeciwników kiwnęła głową. W jednym momencie zerwała się i sprintem ruszyła do przodu mijając błyskawiczne kolejne metry dzielące ją od piłki. No tak, czego można było się spodziewać od szkolnej lekkoatletki. Tak, Emma podobnie jak kiedyś Amber, należała do sekcji lekkoatletycznej w Elaqui. Blondynka już po paru sekundach była przy Jude'u i wślizgiem próbowała mu odebrać piłkę, nadaremnie. Przecież nie bez powodu Akademia wygrywała puchar Strefy Futbolu dwa razy zanim trafili na Raimona.
-David, Daniel, Dereck, wasza!- krzyknął Kidou posyłając piłkę w kierunku wymienionych zawodników
Futbolówka leciała w szła w kierunku David'a ale w ostatnim momencie przechwyciła ją ostatnia niewymieniona wcześniej zawodniczka Elaqui - Lizzie McQueen (#8)
-Moja!- mruknęła z satysfakcją na ustach
-Nie byłbym tego pewien- krzyknął Dereck i wślizgiem odebrał jej piłkę, że aż się przewróciła
-Ehhh, wypadałby wstać co nie?- zapytała leniwie Emily, pozostałe członkini obrony leniwie przytaknęły
David, Daniel oraz Derec zaczęli przygotowywać się do tego co zostało im przerwane- Zabójczej Formacji. Pierwszy z nich wystrzelił piłkę wysoko w górę po czym wszyscy wyskoczyli do niej.
-Death Zone!- krzyknęli jednocześnie kopiąc piłkę w światło bramki.
-Spokojnie zajmę się tym- powiedziała bramkarka po czym chwyciła jedną dłonią ściśniętą pięść i strzeliła kościami w palcach, identycznie zrobiła z drugą dłonią- No to zaczynamy...- złożyła dłonie jak do modlitwy i zamknęła oczy, a wkoło niej zaczęły pojawiać się pojedyncze pęcherzyki wody. Gdy piłka znalazła się w odpowiednim zasięgu, Nova wyciągnęła dłoń w jej kierunku a ta została otoczona przez ogromny, wodny...- Balon Hectoni!- krzyknęła, w tym momencie futbolówka bezwładnie wpadła w jej ręce- Teraz nasza kolej! Sierra!
-OK!- rudowłosa zgrabnie przechwyciła piłkę i zaczęła biec do przodu. Na jej drodze stanął David, jednak nie przejęła się tym zbytnio- Z drogi!- krzyknęła i zamachnęła się nogą jakby chciała go uderzyć, niebiesko-włosy w ostatnim momencie odsunął się by nie dostać. Sierra odwróciła się tyłem do bramki rywali- Roxy!- krzyknęła kopiąc piłkę w jej stronę
-Podanie do tyłu?- zdziwił się napastnik Królewskich
Elaqua zaczęła wymieniać między sobą podania cały czas przesuwając się do przodu..
-Cholera, jest źle. Peter, Ben!
Dwaj obrońcy ruszyli na Rebekę, która zbliżała się do nich. Jednak pomocniczka zachowała zimną krew i wykopała piłkę wysoko ponad ich głowami. W powietrzu przechwyciła ją Amber, która nie wiadomo kiedy wkroczyła na połowę rywala.
-Dziękuję, Beky- powiedziała, gdy wylądowała na ziemi po czym spojrzała na bramkę którą bronił Joe. Ugięła delikatnie kolana i ponownie wyskoczyła w powietrze- Mroczne Torna.... żartowałam- zaśmiała się- Ina, twoja!- i podała w kierunku niekrytej przez nikogo blondynki.
-Ślizg Hectoni- zawołała i natychmiast zaczęła ślizgać się po boisku jak po lodzie, w momencie gdy piłka do niej dotarła wykonała wyskok znany z łyżwiarstwa figurowego, podwójnego axela i strzeliła w bramkę.
-Ściana mocy!- krzyknął Joe zatrzymując jej strzał
-Nuka, to ona też?- zapytał zbity z tropu Erick
-Ślizg Hectoni to podstawowe hissatsu Elaqui. Opanowanie go jest równoznaczne z zostanie pełnoprawnym zawodnikiem drużyny. Bez Ślizgu nie ma nawet mowy o wejściu na boisko...
-Zatrzymał to- szepnęła dziewczyna pustym wzrokiem wpatrując się w piłkę trzymaną przez bramkarza- Zatrzymał
-Ina to jeszcze nie koniec
-Nie odpuszczę mu
-Gus twoja!- powiedział Joe rzucając piłkę w kierunku obrońcy
-NIC Z TEGO!- Ina z prędkością światła przechwyciła piłkę- Teraz poznacie prawdziwą Śnieżną Zamieć!- zmrużyła swoje ciemnoniebieskie oczy i w tym momencie boisko zamieniło się w lodowisko. Trawę pokryła gruba warstwa lodu, a z nieba padał śnieg. Z trybun zwisały długie lodowe sople, a barierki i schody pokryte były szronem.
-Shoot Command 02! <Lodowa Rozpacz>- podrzuciła piłkę wysoko w górę i bez niej i ruszyła na bramkę. Nie przeszkadzał jej lód, wręcz przeciwnie. Wbiegła po lewym słupku na poprzeczkę bramki i odbiła się do niej. W powietrzu wykonała salto i skierowała piłkę prosto w prawe okienko. Joe nie był w stanie nawet się ruszyć.
-Eeeee- wrzasnęła Nuka porywając się na obie nogi
-O co chodzi? Nuka-chan?- zapytała Silvia
-Do tej pory myślałam, że to tylko pic na wodę. Tylko bajeczka by nas zmotywować. Gdy jeszcze uczyłam się w Polsce, mówili nam, że stworzą dla nas specjalne techniki. Tylko i wyłącznie dla nas. Dla najlepszych. Miały być kodowane w specjalny sposób zależnie od typu hissatsu. Do tej pory nigdy nie widziałam Komendy...
-I tak kończy się pierwsza połowa! Goście prowadzą 0:1! Jestem pewny, że to nie koniec emocji jakie dostarczy nam to spotkanie!
-Ałć- syknęła Ina podchodząc do ławki ponieważ Jo uderzył ją zwiniętymi w rulon dokumentami
-Co wam mówiłem przed meczem? Żadnych Komend w pierwszej połowie!
-Nie dam się pokonać jakiemuś tuptusiowi
-Tuptusiowi?- powtórzyła rozbawiona Amber
-Ty też mi podpadłaś. Kto ci kazał tak daleko wybiegać? Miałaś dużo szczęścia, że nie odgwizdali spalonego. Dobra, mniejsza z tym, stało się. W drugiej połowie zmieniamy formacje przejdziemy do formacji alfa 3-4-3. Katherina, Ina i Amanda na ataku, Beky, Lizzie i bliźniaczki na pomocy, a Amber, Sierra i Pixie na obronie. Teraz możecie używać wszystkich hissatsu bez ograniczeń. Sierra i Lizzie uważajcie na faule, tym bardziej, że w Japonii są bardziej na to surowi.
-Wyluzuj- powiedziała blond pomocniczka
-Sugoi!- krzyknął uradowany kapitan Raimona- Niesamowite!
-Endou-kun- zaczęła Nelly- Przecież Królewscy przegrywają..
-Wiem, ale... Ten mecz jest zdumiewający!- dodał spoglądając na drużne Elaqui
-Ich trener jest bardzo młody- stwierdziła Silvia
-Yhym, Jo ma 20 lat, kiedyś chodził z moją starszą siostrą.
-Rozumne- mruknął kapitan
***

Sędzia odgwizdał koniec przerwy i zawodnicy ponowie stali gotowi do gry na swoich pozycjach. U Królewskich zaszła zmiana. Mia weszła na boisko i dumnie prezentowała się w stroju Akademii. 
-Mia, Mia, Mia!- wszyscy widzowie jak jeden odwrócili się do tyłu, ich oczom ukazał się widok 16 dziewczyn, wszystkie ubrane jednakowo w malinowe dresy z niebiesko-włosą kobietą na czele, która wymachiwała flagą we wszystkie strony- Mia jesteś najlepsza! Mia!
-To chyba dziewczyny z Osaki, starej drużyny Mii-nee-chan- powiedziała Celia
-MIA!
Mimo, że stadion był w stanie pomieścić tysiące gości, Mia i tak usłyszała nawoływania swoich dawnych koleżanek z drużyny, na co lekko się zarumieniła.
-Zaczynamy drugą połowę, przy piłce gospodarze, którzy przegrywają jedna bramką. Kapitan, Jude Sharp zagrywa do Davida Stamforda.
Napastnik biegł z piłką i starał się ocenić sytuację. Gdyby teraz podał do Daniela, który był za nim z pewnością, jedna z bliźniaczek by mu ją odebrała. Z kolei gdyby podał do Jude'a przeszkodziłaby mu różowo-włosa salior moon...
-Mia!- krzyknął podając do dziewczyny, która wysunęła się na czystą pozycję
Błyskawicznie przed nią pojawiła się Sierra.
-Nie tak szybko!
-Good Smell!- powiedziała pomocniczka i posłała w kierunku rudowłosej różową mgłę, która sprawiła, że przeciwniczka osłabła i upadła śpiąca na ziemię- Kidou-sama, Sakuma-kun!
Cała trójka wyskoczyła jednocześnie z tego samego miejsca i zaczęła krążyć wkoło piłki w powietrzu. Do czasu, aż pojawiły się fioletowe linie zamykając ich energię w energetycznym trójkącie. Podobnie jak w przypadku Zabójczej Formacji odbili się nogami od piłki, ale w tym przypadku wykonali salto w powietrzu i ponownie uderzyli w futbolówkę ze zwiększoną mocą- Death Zone nr2!
-Balon Hecto...Au!- bramkarka nie była w stanie złapać potężnego strzału trójki zawodników Akademii, wraz z piłką wpadła w bramkę
-GOOOOL! Królewscy wyrównują na samym początku drugiej połowy!
Gwizdek sędziego. Od środka boiska zagrywa Elaqua. Ina podaje do kapitanki.
-Katherina Black, przy piłce. Podaje do Emily Jumelles, nie to Emma. Jednak nie to Emily. Chwila, chwila wygląda na to, że bliźniaczki się zamieniają miejscami, i to dosłownie.
Nie byłoby to widoczne dla widzów i piłkarzy gdyby nie numery na koszulkach obu zawodniczek. Raz widniał na nim numer 12, a raz 13, co oznaczało, że siostry zamieniają się miejscami.
-Atak Klonów!- krzyknęły mijając napastników przeciwników
-Ilusion Ball- przed jedną z nich pojawił się Jude i odebrał jej piłkę- Mia!
-Hai!
Gra przypominała teraz grę w ping ponga, gdy jedna z drużyn przejęła narzędzie gry, druga od razu jej je odbierała. Przez następne 10 minut nie działo się nic szczególnego godnego opisania.
-Zaczynam się irytować- wydyszała Ina, która kiwała się z Danielem- Opal, pomóż nam!- krzyknęła w kierunku stojącej w bezruchu napastniczki
Na to właśnie czekała. Nie bez powodu nie raczyła ruszyć się dotychczas z miejsca. Od zawsze Amanda stanowiła asa w rękawie swojej drużyny. W jednym momencie dziewczyna poderwała się z miejsca i z szybkością błyskawicy odebrała piłkę od walczących o nią zawodników.
-Tak trzymaj, Opal!- powiedziała kapitanka spoglądając w jej stronę miedzianowłosej
-Ma idealny balans ciała- stwierdził Jude przyglądając się jej ruchom, gdy mijała jego przyjaciół jakby byli amatorami
Nie wiadomo kiedy dziewczyna znalazła się tuż pod bramką rywali. Jednak nie miała zamiaru wykonywać strzału.
-AMBER!- krzyknęła podając do brunetki, która niezauważalnie pojawiła się w polu karnym
-Shoot Command 07 <Double Shoot>- krzyknęła i piętą rozbiła piłkę na dwie, otoczone jedna czerwoną, a druga niebieską aurą. Wykonując w powietrzu salto kopnęła obie piłki, które połączyły się ponownie w całość. Jej strzał z przerażającą mocą wpadł do bramki, a Joe nie był w stanie zareagować.
Wynik na tablicy ponownie się zmienił, 1:2.
Gwizdek sędziego. Zmiana zawodników. Na czarnej tabliczce trzymanej przez sędziego bocznego widniała czerwona 10. Jednak nie wyświetlał się zielony numer oznaczającego zawodnika, który miał wejść. Amanda Stone zeszła z boiska pozostawiając drużynę w dziesięciu. Gdy tylko przekroczyła białą linię oddzielającą boisko od reszty świata podbiegła do niej jakaś dziewczyna i razem zeszły do szatni.
Teraz Królewscy mieli przewagę liczebną i mogli to wykorzystać. Ponownie zaczęli wykonywać Death Zone nr2!
-Nie tym razem! Keeper Command 12 <Diabelskie sidła>- powiedziała Nova i wbiła palce obu dłoni w ziemię. Natychmiast z ziemi wyrosły długie, grube korzenie niczym macki, które oplotły lecącą piłkę oraz wszystkich zawodników Akademii bez wyjątku, łącznie z bramkarzem i znajdującymi się w powietrzu Mią, Jude'm i Davidem.
To nie może się tak skończyć, nie możemy przegrać. David i reszta sprowadzili mnie bo wierzyli, że razem będziemy w stanie wygrać z każdą drużyną, nawet Zeusem i Raimonem. A tu co? Pierwszy mecz i przegrywamy.., Mark by się nie poddał. Nie tego mnie nauczył.... pomyślał Jude, próbując wyswobodzić się z korzeni
Bramkarka rzuciła piłkę w kierunku pomocy, ale przechwycił ją Jude.
-Sakuma, szybka kontra!- polecił kapitan
-Hai! Królewski Pingwin nr1!- zagwizdał i ustawił się w pozycji strzeleckiej. Pięć czerwonych pingwinów przyczepiło się do wysoko podniesionej nogi, a napastnik kopnął piłkę. Niesiona siłą latających ptaków pokonała Novą i wpadła do bramki.
-Cholera, za szybko! Nie mogłam nic zrobić!- powiedziała uderzając pięścią w słupek bramki.

***

Po skończonym meczu Amber wraz z pozostałą częścią swojej drużyny udała się na pizze by móc uczcić ponowne przywrócenie ich klubu piłkarskiego. Od dwóch lat Elaqua nie miała wystarczającej ilości osób by móc prowadzić drużynę. Dzisiejszy mecz był początkiem na nowo odnowionego klubu.
-Za klub!- krzyknęła kapitanka wznosząc szklankę z sokiem, reszta dziewczyn poszła w jej ślady
-Dziewczyny...- zaczęła Irina, ale nie dokończyła Amber spojrzała na nią pytającym wzrokiem
-Cicho!- mruknęła
Odpowiedź nadeszła sama, w drzwiach do lokalu, stał Byron Love we własnej osobie! Wpatrywał się w nią tymi swoimi krwistoczerwonymi oczami i lekkim uśmieszkiem.
-Mogę się przysiąść?- zapytał uprzejmym, czarującym głosem
-J-jasne...-usłyszał w odpowiedzi drżący głos

Zapowiedzi Marka!
Od meczu pomiędzy Elaquą i Królewskimi zarówno Nuka jak i Amber zachowują się dość dziwnie. Pierwsza z nich przechodzi jakby depresję, a druga przeciwnie jest jakby w euforii. Czy to nie dziwne? Jednak poznamy dwie skrywane przez nie tajemnice, które przedstawią je w zupełnie innym świetle niż dotychczas... Aby dowiedzieć się więcej, koniecznie przeczytajcie następny rozdział pt. "Odkryte tajemnice" Ale będzie się działo! 

________________________________________________________________
No siema Kochani Czytelnicy! C:
Co tam u was słychać? Jak się rozdział podobał?? xD
Mam nadzieję, że bardzo ^_^ Choć ocenę pozostawiamy jak zwykle wam. Czekamy na wasze komentarze i z góry przepraszamy za nieodpisywanie na nie... Tak się jakoś złożyło, no ale sami musicie przyznać, że to kłopotliwe zajęcie heh ;3
Ankieta zakończona, wygrała Nuka... Tak jakby ktoś jeszcze nie wiedział. Ja osobiście jestem zaskoczona tak wysoką frekwencją, no bo bez kitu, 36 osób!! o.O Arigatou!! :*  Mam nadzieję, że zobaczymy waszą aktywność również pod tym postem ;P Wasze komy serio bardzo nam pomagają i motywują więc kochani do dzieła! <3 Weny tym co piszą (I czekamy na wasze rozdziały!! ).
Do kolejnego rozdziału ;*

PS: Prawie zapomniałam! Chciałam wam tylko powiedzieć, że wszystkie wasze komy, czy to pod aktualnym, czy też pod jakimiś wcześniejszymi postami, są przez nas czytane! Wszystkie widzimy i za wszystkie bardzo dziękujemy!
No to chyba tyle na dziś xDD

poniedziałek, 28 października 2013

31. Konkurs talentów

-Axel! Zaczekaj!- krzyknęła Amber, gdy zobaczyła chłopaka na chodniku.
Podeszła do niego i razem poszli w kierunku szkoły.
-Jak twoja noga?- zapytał
-Dobrze, mój tata mówi, że na razie muszę sobie odpuścić treningi. Gdy dowiedział się, że w meczu z Rycerzami użyłam hissatsu wkurzył się- zaśmiała się- Po szkole pójdę do szpitala i zrobią mi jakieś badania.
Axel spojrzał na nią. Doskonale znała to spojrzenie. Wiele razy używał go, nigdy na niej, ale tym razem.
-Pokłóciłaś się z Nuką?
Wiedziała. Widziała, że kiedyś padnie to pytanie.
-Tak- odparła- Ale nie chcę o tym mówić.
-Dobrze- powiedział
Resztę drogi pokonali w milczeniu.
Gdy przekroczyli bramę szkoły rozeszli się. Axel poszedł w kierunku grupki, którą tworzył kapitan, Nathan, Kevin i Erick z Bobby'm. Amber natomiast poszła od razu do budynku szkoły, a będąc już w środku poszła do łazienki. Gdy weszła do środka i upewniła się, że jest tam sama, wyciągnęła telefon i wykonała dziwny telefon.
-Tak. Nie. O której? Przyjść tam? W jakim dokładnie? Dobra będę. Pa.
Gdy skończyła rozmowę odkryła, że w drzwiach stoi Nuka i bacznie się jej przygląda. Na pewno słyszała jej rozmowę. Brunetka spojrzała na nią pogardliwym spojrzeniem i obojętnie minęła ją w drzwiach. Gdyby nie ta cała sytuacja... Gdyby nie to wszystko teraz pewnie opowiadałby sobie najnowsze szkolne plotki. I wspólnie by się z nich śmiały.
Ale teraz, pomyślała Amber...
Przez cały tydzień poprzedzający konkurs talentów Nelly otrzymywała coraz to kolejne telefony z rezerwacjami biletów. Zgłosiły się do niej takie szkoły jak Akademia Dworska, Liceum Czarnej Magii, Shuriken, Akademia Królewska, ba nawet Zeus! Jednym słowem, wszystkie szkoły, z któymi Raimon kiedykolwiek miał okazję grać. Ale również zgłosiły się szkoły, o których piłkarze nawet nie słyszeli, bo Nelly zawsze wszystko wie.
Wreszcie nastał dzień konkursu. Już za niespełna kilka godzin wszystko się skończy, a Natsumi będzie mogła w końcu odetchnąć i w końcu porządnie się wyspać. Odkąd przygotowania do konkursu ruszyły pełną parą dziewczyna praktycznie całe dnie i noce przesiadywała wśród papierów i innych protokołów. A zorganizowanie UxMishi jako jurorów było mistrzostwem świata! Ile musiała się natrudzić by dotrzeć do bezpośredniego numeru telefonu ich wokalisty! Oj nie chciałaby być gdy przyjdzie rachunek za telefon...
Szkolny plac zmienił się nie do poznania, pod samym budynkiem postawiono przeogromną scenę. Oczywiście zadaszoną, w prawym rogu stał stół oraz cztery krzesła, dla jurorów. Na sole stały, wedle życzenia, wody oraz przekąski.
Scena przebiegała dodatkowo tak jak wybieg dla modelek. Czyli wykonawcy mogli nie tylko stać w miejscu gdzie znajdowały się instrumenty, ale mogli także się przechadzać "wgłąb" publiczności. 
Chyba zaraz umrę, pomyślała Amber i ponownie spojrzała zza kulis na widownie. Cały plac był dosłownie zawalony, a wszystko przez to, że UxMishi musieli zostać jurorami w tym pieprzonym konkursie!
Kilka metrów dalej brunetka dostrzegła Nukę. Widać było, że jest zestresowana i cudem jeszcze nie zemdlała. Ami doskonale wiedziała, że dziewczyna uwielbia ten zespół, a to co powiedzą na pewno weźmie sobie do serca. Niebiesko-włosa miała na sobie różowy komplet a la kimono. Bluzka bez rękawków oraz krótka spódniczka, z charakterystycznymi paskami po prawej stronie. Od połowy ramion dziewczyny zaczynały się długie szerokie rękawy. W pasie miała przewiązane czerwone obi z ogromną kokardą na plecach. Amber natomiast miała na sobie czarny t-shirt oraz czarne legginsy, które razem wyglądały jak całość. Jedynym szczegółem jaki rzucał się w oczy było to, że dziewczyna zamierzała wystąpić na boso.
-Rozpoczynamy widowisko, na które wszyscy czekaliśmy!- dało się słyszeć przez głośniki znajomy głos- Nazywam się Xawier Hóuzi i zostałem wybrany na prowadzącego dzisiejszego show!
-Serio?- jęknęła Amber
-Serio, serio- powiedziała Nelly, która obok niej stała- Prawie wszystkie dziewczyny w szkole błagały mnie bym go wybrała
-W dzisiejszą noc zmierzą się zarówno zespoły jak i soliści, dajcie im ogromne brawa w ramach otuchy!- krzyknął chłopak, trzeba było mu przyznać, miał siłę przebicia, ledwo jego słowa ucichły rozbrzmiała fala oklasków.
-Ale na pewno większość z was przybyła tu tylko dla nich. A więc nie będę dłużej przeciągał, przywitajcie nasze szanowne jury czyli UxMishi!- po czym zszedł ze sceny
Na jego miejsce weszli oni! Czterej bogowie w ludzkich ciałach. Kuuga, wokalista o blond włosach i bursztynowych oczach uśmiechał się uroczo niczym emotka ;3. Za nim morskowłosy basista Kooma, perkusista o blond, prawie białych włosach - Yuujirou oraz gitarzysta, o ciemnych włosach - Shoosei.
Na widowni wybuchły piski i wrzaski porównywalne do wybuchu bomby, co najmniej do bomby.... Chłopcy ustawili się przy sprzęcie i zaczęli grać! Nikt się tego nie spodziewał, wszyscy myśleli, że będą jedynie oceniać. Jednak Nelly stanęła na wysokości zadania, zorganizowała nie tylko promocję w postaci zespołu, ale również ich koncert. Zaczęli od piosenki "Yume no Hana"
 
(...)Yume no (hana wo) sakasemashou
(Kitto) kono yoru ga akeru made
(Hana wo) sakasemashou
Kokoro wo odorasete(...)

Gdy ucichły ostatnie słowa zaśpiewane przez wokalistę na scenę ponownie wszedł Xawier.
-To było coś, prawda? Ale to jeszcze nie koniec, dajcie szansę wykazać się naszym uczestnikom. Na pierwszy ogień zapraszam T-Pistonz + KMC w piosence "Kandou Kyouyuu"
Zza kulis wyłoniło się czterech chłopaków w tym dwóch braci.

(...) Ganbatta mono ni shika ajiwaenai
Tasseikan no subarashisa!
"Kurou shita kai ga atta" to naita
Kotoba ni dekinai
Atsui mon ga kamiagete kuru!
Kandou Kyouyuu!
Minna de hitotsu!
Onaji namida nagashi kandou wakachiattara
Yuujou baizou!
Itsumo Arigatou!
Kimi to Boku wa
Unmei kyoudoutai sa (...)

-Teraz czas na Berryz Koubou z ich "Ryuusei Boy"
Na scenę wbiegło siedem dziewczyn z różnych klas. Wszystkie miały na sobie identyczne żółte sukienki i bezprzewodowe słuchawki. Przeważającą część zespołu stanowiły dziewczyny z trzeciej klasy, ale nie zabrakło także dwóch z drugiej i jeden z pierwszej.


(...) (Never Give Up! Never Give Up!)
(One! Two! Three! Go!)
Namida no kazu dake ryuusei booi
Tsuyoku nareru kara
Pinchi no ato ni wa ryuusei booi
Chansu ga kuru ze (...)

Po dziewczynach z Berryz Koubou pojawili się jeszcze inni wokaliści i zespoły jednak ich występy przeszły bez większego zainteresowania.
-Następna w kolejce jest Nuka Lonbery z piosenką "World is mine"
-Ufff, skup się Nuka. Oddychaj- powiedziała do siebie niebiesko-włosa i weszła na scenę.
Ustawiła się na środku, poprawiła mikrofon, który miała przyczepiony do słuchawek i czekała na muzykę. Spojrzała na jury. Od razu pożałowała. Patrzyli na nią! Momentalnie zrobiła się cała czerwona i nie potrafiła tamu w żaden sposób zaradzić.
-Ale ja się boję....- jęknęła i spojrzała do góry, lampa oślepiła ją- Ała..
Dobra, ustaw się, pomyślała. Prawa noga prosto, lewa luźno. Głowa odwrócona w lewo. Bynajmniej nie muszę na nich patrzeć...  
-Sekai de- zaczęła unosząc ręce ku górze wraz z tym gestem spłynął z niej cały stres oraz trema- ichiban ohime-sama 
Souyu atsukai kokoroete, yo ne- Kolejne wersy przychodziły jej z coraz większą łatwością. 
Po niespełna pół minucie porwała wszystkich widzów do zabawy i wraz z nią zaczęli śpiewać, dobra, próbowali śpiewać.. Nuka zapomniała już kto zasiada w jury i przed jak liczną publicznością występuje. Dała się porwać. Zaczęła wykonywać swoją choreografię oczywiście cały czas śpiewając. Bez żadnego zająknięcia czy też fałszu.

(...)Sekai de ichi-ban ohime-sama
Chanto mitete yone dokoka ni icchau yo?
Fui ni dakishime rareta kyuuni sonna eh?
"Hikareru abunai yo" sou itte soppo muku kimi
Kocchi noga abunai wayo
Oh, hey baby, Ahhhh!!

-Brawa dla Lonbery-san!- powiedział Xawier błyskawicznie znajdując się przy zdyszanej dziewczynie. Bądź co bądź przez cztery minuty śpiewała i tańczyła. Mimo pozorów nie należało to do prostych czynności- Jak się czujesz po występie?
-Tro-szeczkę zmęczona- odparła
-A jak widownia?- krzyknął chłopak kierując jednocześnie mikrofon w kierunku widowni. Gdy to powiedział wśród widzów rozległy się krzyki euforii- Chyba są zadowoleni- dodał uśmiechając się uwodzicielsko. A jak nasi jury?
-To było świetne! Dawno nie słyszałem niczego takiego! Brawa!- powiedział Kuuga
-Jestem pod wrażeniem!- dodał Kooma
Na twarz niebiesko-włosej wpełzły ogromne, czerwone rumieńce.
*WIDOWNIA*
-Kazemaru-sama!- krzyknęła Sophie i przykleiła się do oszołomionego Nathana.
-Co ty tu robisz?
-Przyszłam na koncert, głuptasie- odparła chichocząc w cukierkowy sposób. Chwyciła się jego ramienia i dosłownie zawiesiła się na nim- Kto jest następny Kazemaru-sama?
-Nie wiem- powiedział zrezygnowany.
-Och Kazemaru-sama, uśmiechnij się- Mówiąc to przytuliła się do niego jeszcze mocniej.
-Sophie... Czy mogłabyś...- Spróbował delikatnie wyciągnąć ręke z uścisku dziewczyny, czując się nieco niekomfortowo przy tylu ludziach. Niestety różowa dziewczyna odebrała to nieco inaczej niż zaplanował to chłopak. Delikatnie stanęła na palcach i równie delikatnie musnęła ustami jego policzek, zostawiając na nim niewinne smugi różowego błyszczyka. Biedny Nathan całkowicie się zarumienił, nie tyle ze wzruszenie czy czegoś podobnego. Raczej ze wstydu, zażenowania czy po prostu zakłopotania. Dotknął miejsca, gdzie przed chwilą znajdowały się usta dziewczyny w celu starcia dowodów zaszłej sytuacji. Spohie niestety ponownie odebrała to zupełnie inaczej. Chwyciła chłopka za dłoń i ścisnęła ją mocno wydając z siebie swój 'słodziutki' chichot. Tu się jej już nie udało. Chłopak wyswobodził rękę, otarł policzek i w akcie zdesperowania, bojąc się co jeszcze mogłoby się zdarzyć, postanowił nie robić nic więcej, tylko stać i wystawiać na próbę swoją cierpliwość.
*KULISY*
-Ami, jesteś następna- powiedziała Nelly spoglądając na szczegółowy harmonogram konkursu
-Tak, wiem, wiem- odezwała się z drugiego końca kulis, szybko połknęła to co miała na dłoni i popiła wodą. Miejmy to już za sobą..
-A teraz- zaczął Xawier i spojrzał na listę uczestników- Amber Stourt- i uśmiechnął się szeroko- w piosence...*
-Dobra, nie kończ- powiedziała brunetka stając obok niego i zabrała mu mikrofon- idź już sobie- dodała
Chłopak tylko uśmiechnął się w typowy dla siebie sposób.


Show you off, tonight I wanna show you off
What you got, a billion could've never bought
We gonna party like it's 3012 tonight
I wanna show you all the finer things in life
So just forget about the world, we're young tonight
I'm coming for ya, I'm coming for ya (...)

Podczas śpiewania coraz to kolejnych wersów dziewczyna zaczęła przechadzać się w głąb publiczności i szukała znajomych twarzy. Kątem oka zobaczyła Marka, niedaleko niego Kevina, który patrzył na nią z wyrzutem jakby kogoś zabiła. Po prawej stronie zobaczyła Mię i Jude'a. A obok nich Celię z Joe'm. Kilka metrów dalej dostrzegła Silvię, Bobby'ego, Ericka i Malcolma z Liceum Kearkwood. Tuż pod sceną w pierwszym rzędzie stał Nathan z jakąś różową porcelanową lalką uwieszoną mu na ramieniu...

(...) Beauty, beauty and the beast
Beauty from the north*, beauty the confessions of the priest
Beast, beauty from the streets, we don't get deceased
Every time a beauty on the beats
(Yeah, yeah, yeah, Let's go, Let's go)(...)
* w orginale east czyli 'piękność ze wschodu', north=północ, odniesienie do europy

-Nie powiem dość zaskakujący wybór repertuaru- zaczął Shoosei
-Lubisz Biebera?- wtrącił się Kuuga
-Nie. Przegrałam zakład, ok? Gdybym wygrała to ktoś inny zaśpiewał tą piosenkę...- odparła poirytowana i jednocześnie rozbawiona dziewczyna
-Zakład?- zapytał Xawier
-Lepiej się nie odzywaj, to również TWOJA wina, że przegrałam....
-Jeśli mam być szczery podobało mi się. Widać było, że śpiewasz i bawisz się jednocześnie, a to jest potrzebne, jeśli myślisz poważnie o tym fachu- odparł Yuujirou
-Cholera nawet jak robię coś na odpierdol to i tak się to wszystkim podoba- mruknęła na tyle cicho, że tylko Xaw mógł to dosłyszeć- Dziękuję za miłe słowa!- powiedziała już głośniej z przyklejonym uśmiechem do ust i wróciła za kulisy.
UxMishi ponownie zaczęli grać. Tym razem zagrali piosenkę "Akane". Wraz z pierwszymi słowami zaśpiewanymi przez wokalistę rozbrzmiały piski wszystkich fanek zespołu. Muzycy kolejno uśmiechali się do siebie i zaczęli grać z coraz większą satysfakcją. Kuuga, delikatnie dotknął kieszeni swojej kurtki, na co rozległy się jeszcze większe piski i wrzaski. Bowiem właśnie w tej kieszeni chłopak trzymał białą różę, którą wedle swego zwyczaju rzuci w tłum, a jedna szczęściara ją złapie. Jednak gdy blondyn usłyszał z jaką reakcją dziewczyny skomentowały jego ruch cofnął rękę. Fanki zostaną zmuszone poczekać jeszcze trochę...
Powoli piosenka dobiegała końca... A to oznaczało tylko jedno. Każda fanka tego zespołu wiedziała co teraz nastąpi. Kuuga wyciągnął różę i ją powąchał. Wzrokiem zaczął sobie wyznaczać kierunek w którym rzuci kwiat. Przed siebie, w prawo albo lewo. W końcu chłopak zdecydował się. Już chciał zamachnąć się, ale wtedy Amber wbiegła na scenę i stanęła przed chłopakiem.
-Mogę?- zapytała spoglądając na kwiat
Z taką sytuację muzyk spotkał się po raz pierwszy, ale mimo wszystko spodobało mu się to, że jego fanka, aż wleciała na scenę by dostać różę.
-Dla fanów wszystko- powiedział po czym ręczył jej kwiat
Brunetka zeszła ze sceny tak szybko jak się pojawiła. Przez cały czas blondyn obserwował co zrobi zanim zniknie za zasłoną. Tymczasem dziewczyna stanęła przed osłupiałą Nuką i wręczyła jej różę.
-Masz- powiedziała wręczając jej ją- Dobrze wiem, że zawsze chciałaś ją mieć
-A-Ami...- zaczęła
-Chciałam cię przeprosić. Głupio się zachowałam. Byłam po prostu w szoku i jednocześnie zła. Mogłaś mi powiedzieć, że ty i Nathan macie coś do siebie. Gdybym to wiedziała nigdy bym nie stawała pomiędzy wami. Tym bardziej, że nic nie czuję do Nathana.
-A-ale...
-Ehhh, Nuka jak zwykle niczego nie rozumiesz. Nigdy nie czułam NICZEGO do Natha. Robiłam to TYLKO dla zabawy.
-A-Ami...
-To jak zgoda?- zapytała uśmiechając się do niej, niebiesko-włosa zamrugała parokrotnie oczami, a Amber traktując to jako odpowiedź twierdzącą przytuliła ją- Tak się cieszę!
W tym momencie ustały ostatnie wersy piosenki granej przez jury. A Xawier mijając przytulone dziewczyny wszedł na scenę i zaczął o czymś mówić.
-W tym momencie powinno nastąpić ogłoszenie wyników, ale niestety nadal mamy pewne wątpliwości- powiedział Kuuga- Dwa występy solowe były na tak wysokim poziomie, że nie potrafimy wybrać lepszego. Dlatego postanowiliśmy zarządzić dogrywkę. By było sprawiedliwe, piosenka, którą wybraliśmy nie miała jeszcze swojej premiery więc finaliści będą mieli równe szanse. Dostaną równe 10 minut by zapoznać się z tekstem. Finalistkami są Nuka Lonbery i Amber Stourt.
-Dziewczyny, chodźcie tu!- zawołał Xawier
-Proszę, tu macie tekst. Jest już podzielony, kolor niebieski to jedna solówka, a fioletowy druga, pozostały tekst zaśpiewacie razem- powiedział Kuuga dając im kartki i pokazując zaznaczone partie. Rozumiecie?
-Hai- odparła Nuka
-Nom
-To dobrze, teraz możecie iść zza kulisy i się przygotować.

***

-To zaczynamy dogrywkę!- krzyknął Xawier schodząc ze scen
-Startujemy!*- krzyknął Kuuga, a jego koledzy z zespołu zaczęli grać.

//Razem//
Kya wa wa ☆ de danzen muchuu torippu YEAH!
Byousoku 30 man kiromētoru de!
Yokubou wa mugen kuukan Naname
↓na jibunrimittā hazushite
Soko kara tobi kkiri Jan pin motte u~in!
Watashitachi,ki ~yurun'na kirakira gāruzu Fasshon ☆ uchuu senshi da! 

//Nuka//
Mitsuketa!
Watashiruuru Hitei nante shitaku wanai no
Īko de taiki toka ne
Dareka-machi ja tsuman'nai yo 

//Amber//
Uiteru?
Yavu~ai Namida emoji Nante yame chae!
O nyūna kōdekimete! Gangan V de susumu ze! 

//Razem//
Kya wa wa ☆ de danzen muchuu torippu YEAH!
Kyuusoku hen kin jizai ni kasanete!
Purode~yuusu BY jibun de!
Shigunaru soushin messēji
Shigunaru ↑ kanjite sōshin messēji
Hirogaru wakusei to kanousei u~ei!
Watashitachi, kyaru n'na kirakira gāruzu
Fasshon ☆ uchuu senshi da! 

-Kurczę teraz to mamy większy dylemat niż na początku- zaczęli po kilkunastominutowej naradzie.
-Jestem pewna, że wygrasz- zaczęła Amber i chwyciła przyjaciółkę za rękę- Wiem to na sto procent 
-Wątpię. Byłaś lepsza. 
-Dobrze! Udało nam się wybrać! Chodź nie było to łatwe! Obie dziewczyny były niesamowite, jednak to występ jednej z nich bardziej chwycił nas za serca! Zwyciężczynią zostaje...
W jednym momencie tłum oszalał. Zaczął krzyczeć i wrzeszczeć z radości. Pozostali uczestnicy konkursu wbiegli na scenę i otoczyli zwyciężczynię dookoła. Pojawiły się gratulację z różnych stron. Mimo całego zamieszania Nuka i Amber nadal nie przestały trzymać się za ręce.

Zapowiedzi Marka!  
 Akademia Królewska dostała propozycję meczu towarzyskiego z nieznaną drużyną, która nawet nie chciała się przedstawić. O dziwo ich trener się zgodził! Jak Królewscy mogą dobrać strategie? Skąd mogą wiedzieć kto z nich jest najsilniejszy. Ba nawet nie wiedzieli na jakiej pozycji gra ich kapitan. Nic, kompletnie nic. Porażka będzie chyba murowana... Niemalże identycznie było z drużyną Zeusa podczas zeszłorocznego turnieju Strefy Futbolu. Ale tym razem nie mogą dać się tak łatwo pokonać. Nie mogą pozwolić sobie na porażkę. Dodatkowo skład ich rywali wywoła spore kontrowersje... Aby dowiedzieć się więcej koniecznie przeczytajcie następny rozdział pt. "Przyjaciel czy wróg?" Ale będzie się działo!


______________________
Siemanko robaczki ~^w^~
I jak tam wrażenia po konkursie? Jak myślicie, która wygrała? Zrobiliśmy nawet specjalną ankietę ^^
Mam nadzieję, że rozdział się podobał, jest to pierwszy i chyba ostatni raz gdy piszemy o jakiś koncertach. Niestety nie wychodzi nam to tak dobrze jak komuś (czyt. Kryształeczek) 
Dziękujemy za wszystkie komentarze i prosimy o więcej!! ^^
Sayonara!
P.S. Jakby co tam gdzie macie tytuły piosenek i wypowiedzi z * to są linki do youtube ;p

środa, 23 października 2013

30. Spór

Tej nocy, chyba nikt nie spał dobrze. Nuka co chwilę budziła się z kolejnych, coraz bardziej makabrycznych koszmarów. Za każdym razem otwierała oczy we wtórze własnego krzyku.
Nathan z kolei nie zmrużył oka do czwartej nad ranem. W jego głowie nadal głębiły się myśli odnośnie niespodziewanego obrotu spraw związanych z Nuką i Amber.
Sama Amber nie mogła nawet dobrze ułożyć się w łóżku bo ból w nodze był nie do zniesienia.
Nawet Axel nie spał za dobrze.
Punktualnie o dziewiątej karawan został podstawiony pod bramę szkoły. Zawodnicy Raimona wpadli jak burza do środka. Gdy już wszyscy zajęli swoje miejsca do pojazdu wpadła zdyszana Amber. Zdążyła w samą porę. Jej mina daleko miała do szczęśliwej. Rozejrzała się po miejscach. Zobaczyła, że Nuka siedzi razem z Nathanem i o czymś do siebie szepczą. Całą swoją sił woli powstrzymała się by nie patrzeć na nich. Poczuła przy tym ogromne ukłucie w sercu. Postanowiła usiać przy Axel'u i Mark'u. Uśmiechnęła się do nich, ale jej myśli nadal kręciły się przy dwóch niebiesko-włosac​h postaciach siedzących na tyłach autobusu...
Droga do Akademii Dworskiej była niezwykle długa i nudna. Jednakże w końcu ich oczom ukazał się widok szkoły, do której zmierzali. Chociaż nazwanie tej szkoły szkołą było chyba niewybaczalnym błędem. Budynek wyglądał jak najprawdziwszy zamek!
-Niesamowite!- krzyknął kapitan wpatrując się w pałac
-Przepiękne- powiedziała Aki
Gdy podjechali bliżej olbrzymiej bramy, która otworzyła się gdy tylko się zatrzymali. Wtedy pojawiła się postać chłopaka. Miał na sobie niebieski mundurek inspirowany oczywiście średniowiecznym odzieniem. Uprzejmie poprosił by Nelly zamieniła z nim kilka słów.
-Że co?!- krzyknęła Nelly na cały głos patrząc na chłopca, który okazał się menedżerem drużyny z którą mieli się dziś zmierzyć.
-Przykro mi panienko, ale takie są wymogi naszej uczelni. Proszę abyście się do nich dostosowały.
Ukłonił się jej w pas i odszedł. Nelly natomiast wróciła do autobusu gdzie czekała na nią reszta drużyny.
-Dziewczyny mamy problem- powiedziała ciężko wzdychając- Ja, Celia i Silvia musimy założyć to- odparła niemal krzycząc i pokazując przy tym długą zieloną suknię z białymi rękawami.
-A-ale dlaczego?- zapytała najmłodsza menadżerka
-Uważają, że nasze mundurki odsłaniają zbyt dużo. Co nie odpowiada ich etykiecie- Amber, Nuka wy z kolei musicie założyć leginsy i długie rękawy pod stroje.
-Hę?
-Ten sam powód co my. Jak powiedział to ich manager? O wiem "niedopuszczalny jest widok skóry białogłowej"
-O losie- jęknęła brunetka
***
-Więc to jest drużyna Raimona- powiedział wysoki granatowo-włosy chłopak, który patrzył przez okno na wysiadających na dziedzińcu zawodników. Jego wzrok błądził kolejno po wszystkich piłkarzach.
W pewnym momencie jego uwaga została pochłonięta przez pewien szczegół i nawet nie zauważył, że menadżer wszedł do jego dormitorium.
-Finn-san, już czas
-Tak, już idę- odparł cicho i spojrzał w lustro by sprawdzić czy aby na pewno ma na sobie kompletny strój. Wysokie, czarne buty kończące się tuż przed kolanem nie sprawiały wrażenia najodpowiedniejszych do biegania, ale pozory mylą. Do tego czarna tunika z dwoma żółtymi pasami biegnącymi pionowo przez jej środek. Na lewym ramieniu założoną miął żółtą opaskę kapitana, a na plecach widniała również żółta dziesiątka.
Gdy Finn zszedł ze swojej komnaty i znalazł się w holu czekała na niego reszta jego drużyny. Gdy kapitan do niech dołączył ruszyli w kierunku boiska.
-Bardzo miło was poznać, jestem Finn Cheval, kapitan oraz napastnik Rycerskich- powiedział granatowo-włosy stając przed przeciwnikami- Jeżeli damy- zwrócił się w strony menadżerek- są zmęczone po podróży to mogą odpocząć w naszych komnatach. Mam nadzieję, że miło będziecie wspominać mecz w naszej szkole. Życzę powodzenia.
-Wow, ale wygadany- powiedziała Celia
-I jaki szarmancki!- dodała Silvia
Wszyscy zawodnicy Raimona spokojnie weszli na boisko i zajęli swoje pozycje oczekując rozpoczęcia meczu. Mark na bramce szykował się do obrony z determinacją patrzył na nieznanych przeciwników. Rywale zaczynali, podali piłkę między sobą i ruszyli do przodu. Bardzo szybko zostawili za sobą Ericka i Bobby'ego pędząc do przodu niczym strzały. Gdy zbliżyli się do obrońców minęli ich bez problemów, aż dotarli do Amber. Finn zatrzymał się przed nią z piłką pod nogami i ukłonił się w pas. Zdziwiona dziewczyna patrzyła osłupiała na niego, totalnie nie spodziewając się podania piłki do kolegi, który już znajdował się za nią. Dziewczyna, którą nadal przepełniała złość i zazdrość z powodu Nathana i Nuki, szybko otrząsnęła się z szoku i sprawnym wślizgiem odebrała piłkę zawodnikowi tak, że się przewrócił. Chłopak powoli podniósł się i otrzepał zanim rozejrzał dookoła.
W tym czasie dziewczyna zdążyła podać piłkę Erickowi, jakby totalnie nie zauważając Nathana, który miał czystą pozycje, jakby idealną do przeprowadzenia skutecznej akcji. Brunet natomiast osłaniany był przez trzech zawodników, ledwo dostał piłkę, została mu ona odebrana. Rycerze znów przypuścili atak. Podawali między sobą piłkę nie specjalnie spiesząc się do bramki, którą bronił Mark. Zawodnicy Raimona nawet nie musieli się wysilić odbierając im piłkę. Todd z zdziwioną miną biegł rozglądając się na boki i widząc rywali stojących spokojnie i spoglądających na niego z wyższością.
Nieco skrępowany podał piłkę do Nathana, jednak zanim futbolówka zdążyła do niego dotrzeć Amber przejęła ją i pobiegła do przodu. Sprawnie mijała przeciwników oraz osłupiałego Bobby'ego i Axela. Tego było już za wiele. Nuka spodziewała się że jej przyjaciółka będzie wściekła po tym jak zobaczyła ją z Nathanem, ale przelewanie tej złości i zawiści na boisko, to już była przesada. Przecież od tego zależy nie tylko wynik tego meczu, ale także miejsce w kadrze. Niebiesko-włosej zależało na tym i była pewna, że nie tylko jej. Cały jej zespół marzył o tym. Udział w mistrzostwach Azji to wielkie wyzwanie i zaszczyt. Dziewczyna nie mogła pozwolić by ktoś to zespół i zrujnował wszystkim marzenia.Ten mecz wydaje się być nie walką między Raimonem, a Rycerskimi, raczej pojedynkiem między Amber oraz Nuką i Nathanem. Dziewczyna nie chciała dopuścić do straty tak ważnego miejsca, szybko podbiegła do brunetki, stanęła przed nią i sprawnie wykiwała odbierając przy tym piłkę.  

Co ja robię? -myślała biegnąc- Nie chcę by Amber grała samolubnie a sama to robię- jednak mimo to nadal nie chciała oddać jej piłki. Nathan podłapał o co chodzi i szybko pobiegł wraz z Nuką do przodu. Ku zdziwieniu widowni za nimi nie ruszył żaden z rycerzy, a Amber. Biegła za nimi bardzo szybko jednak w dogonieniu ich przeszkodziła jej szybkość Nathana oraz ślizg Hectoni Nuki. Wściekła dziewczyna zdenerwowała się jeszcze bardziej. Nie tylko dla tego że nie mogła ich dogonić. To widok Nathana i Nuki tak ją rozwścieczył. Para widocznie szykowała się do jakiejś kombinacji, ataku. Planowała coś dlatego nagle rozbiegli się na dwie strony, piłka natomiast nadal toczyła się pośrodku. Niebiesko-włosi ominęli przeciwników i już kierowali się w stronę piłki gdy niespodziewanie przejęła ją Amber. Wyskoczyła do góry i wykonała identyczne ruchy jak Axel podczas Ognistego Tornada, tylko, że wokół niej pojawiło się coś w stylu czarnego ognia. Strzeliła tak mocno, że piłka jeszcze długo po dotknięciu siatki kręciła się w niej. Gdy dziewczyna wylądowała, nadal była wściekła jednak jej gniew nieco opadł. Kątem oka dostrzegła odwróconą tyłem Nukę, kierującą się w stronę bramki Marka.Sędzia zakończył pierwszą połowę. Zawodnicy zeszli z boiska. Rycerscy byli na skraju wyczerpania. Nie byli w stanie obronić potężnego strzału wykonanego przez Amber. Nuka zamiast cieszyć się ze prowadzenia w meczu, była wyraźnie zdenerwowana. Więc gdy ledwo zawodnicy Raimona podeszli do trenera i reszty wygarnęła dziewczynie to co miała na myśli.
-Co to miało być?!- Niebiesko-włosa stanęła na przeciw Amber i popatrzyła jej w oczy - Coś ty zrobiła? Jesteś ślepa? Nie jesteś sama na boisku. 

-Wiem- odwzajemniła jej gniewne spojrzenie.
-Zabrałaś nam piłkę!!- Wskazała palcem na siebie i Nathana- Szykowaliśmy się do strzału, a ty nam przeszkodziłaś!!
-To nie ma nic do rzeczy! Strzeliłam bramkę, której wy mogliście nie zdobyć.
-My!? Mieliśmy idealną pozycję! Idealną okazję do zdobycia gola. Twoje zachowanie było nierozsądne i głupie. Odbierając nam piłkę naraziłaś nas na jej stratę co mogło zakończyć się ich golem- Tym razem jej palec wskazywał Rycerskich, siedzących na ławce i popijających wodę.
-A więc twierdzisz, że moje zachowanie było głupie?! Że zdobycie dla nas gola i wysunięcie drużyny na prowadzenie było głupie tak!!
-Głupstwem było odwrócenie się od drużyny!
Teraz już obie prawie krzyczały. Odsunęły się na bok tak by nie zwracać na siebie większej uwagi. Jednak to nie pomogło. Amber jeszcze nigdy się tak nie wściekła ale prawdziwą nowością był widok wiecznie roześmianej Nuki w takim stanie. Niebiesko-włosa jeszcze nigdy nie była widziana w takim napadzie gniewu.
-Gdybym się odwróciła nie przyszłabym dziś na mecz.
-Odwróciłaś się od nas grając samolubnie i egoistycznie. Na boisku nie jesteś sama! Amber, jesteśmy zespołem.
-Przecież podaję do innych! To ze nie do ciebie to inna sprawa- dodała uśmiechając się pod nosem.
-Co do mnie masz? Nie zrobiłam nic złego. Nie podajesz nie tylko do mnie. Zgrabnie wyminęłaś Bobby'ego, obok Axela przebiegłaś nawet na niego nie patrząc, a o Nathanie to już nie mówię!
-Mam swoje powody...
- Co ty sobie myślisz Amber? Że jesteś najlepszym piłkarzem w Japonii!? Sama tego meczu nie wygrasz.
-Pamiętaj ze w Elaqui byłaś tylko rezerwową, podczas gdy ja należałam do czołówki...
-Pamiętaj, że niedługo po założeniu drużyny przeprowadziłam się, a moje zdolności piłkarskie wzrosły. Wcale nie jesteś ode mnie lepsza i nie masz żadnych podstaw by tak uważać.
-Podstaw!? Jesteś ślepa skoro ich nie widzisz!
-Skoro ja jestem ślepa, to ty jesteś żałosnym błaznem!
-Kto jest błaznem ten jest. Jeżeli naprawdę uważasz, ze twoje umiejętności się zwiększyły to musisz być naprawdę idiotką. Nawet nie masz pojęcia jak wszyscy cieszyli się z twojego odejścia z Elaqui.
-Dziewczyny, dajcie spokój. Zaraz zacznie się mecz, lepiej odpocznijcie przed jego rozpoczęciem.
-Grrrr- (Udawajcie że widzicie mini pioruny) obie napięcie się odwróciły i odeszły w przeciwnych kierunkach.

 Nuka w kierunku reszty przyjaciół, Amber w pobliżu niedaleko rosnącego drzewa. Wzięła ze sobą tylko bidon z piciem, który cały czas trzymała i odeszła. Zatrzymała się pod wielkim pniem, oparła się o nie plecami i zamknęła oczy. Odetchnęła głęboko. Zacisnęła mocno powieki i choć łzy usilnie próbowały wypłynąć nie dała im tej możliwości. Za to Nuka nie miała problemu z okazywaniem uczuć. Siedziała na ławce pochylona z twarzą schowaną w dłoniach i cicho szlochała, obok niej siedział... NATHAN! Brunetka odwróciła wzrok. Powinna się już przyzwyczaić do tego widoku... Nathana i Nuki. Razem. Chłopak siedział obok niej, poklepując ją po plecach, pochylając się nad nią i szepcząc. Pocieszał ją, Amber zawsze miała nadzieje, że to on będzie PRZY NIEJ gdy coś złego się stanie. A tym czasem ma dwoje najważniejszych osób postawionych na pozycji wroga. Zamiast się z nimi bawić, walczy przeciwko im. Zamiast dzielić się z nimi swoimi przeżyciami, ukrywa je w głębi siebie. Teraz nie ma nikogo, komu może się wyżalić i opowiedzieć o kłótni. Nikogo kto ją wesprze i pocieszy, gdy tak tego potrzebuje. Tymczasem Nuka ma obok siebie grono przyjaciół i to nie takich byle jakich. Wokół niej są prawdziwi, lojalni i gotowi na wszystko, przyjaciele. Może niebiesko-włosa miała racje. Może jest po prostu za nieśmiała. Tu jest zupełnie inaczej niż w Elaqua. Tu natomiast... To ogromne liceum, pełno ludzi, których nie zna, pełno nowych rzeczy, nowych przedmiotów, nowych znajomych. Początek był straszny, gdyby nie Nuka pewnie nawet nie znalazła by wejścia. Ta dziewczyna ma charyzmę to trzeba jej przyznać, ale gdy się uprze naprawdę potrafi człowiekowi dokopać. Co ona sobie myśli!? Że zawsze ma racje!? Co to, to nie. Tym razem się myli. Myśli, że to ona jest poszkodowana...!​?Akurat! Już ja jej pokażę! W Amber aż się gotowało od natłoku przeróżnych emocji i myśli. Nie potrafiła się uspokoić, jej oddech wciąż był nierównomierny i przyśpieszony. Wyjęła małe białe pudełeczko i drżącymi dłońmi otworzyła wieczko. Wysypała na dłoń dwie małe, białe tabletki i odłożyła na trawę pojemnik. Chwilę wpatrywała się w małe pastylki leżące na jej trzęsących się rękach, próbując się uspokoić. W tej samej chwili na ławce siedziała smutna Nuka z kilkoma osobami dookoła. Nikt nic nie mówił, rzucali jedynie porozumiewawcze spojrzenia, a czasem patrzyli ze współczuciem w stronę brunetki. Wreszcie Kevin poderwał się z miejsca i ruszył w jej stronę. Za chwilę miała się rozpocząć druga połowa, lepiej żeby tego nie zawalić, przeciwnicy z pewnością wykorzystają przewagę psychiczną i mentalną. Już chłopak zbliżał się do drzewa, gdy spostrzegł Amber z wysuniętą dłonią. Wytężając wzrok, dostrzegł na niej dwie białe tabletki. Dziewczyna nie czekając dłużej, wzięła je, a chwilę później schyliwszy się, podniosła białe pudełko i schowała. Kevina zamurowało. Pierwsze myśli, które szybko zaczynały wpływać do jego umysłu, były natychmiast odrzucane, jednak faktem było i nie dało się zaprzeczyć temu co przed chwilą zobaczył. Zrobił krok w tył myśląc gorączkowo, co teraz powinien zrobić. Wreszcie zdezorientowany chłopka szybko odbiegł z miejsca zdarzenia i przerażony wrócił do kolegów. Nie dało się nie zauważyć jego miny, która mówiła sama za siebie.
-Co się stało stary?- Stev pierwszy zauważył kolegę- wyglądasz jakbyś zobaczył ducha.
Reszta drużyny popatrzyła na niego wyczekująco, nawet niebiesko-włosa podniosła głowę, już nie płakała, jednak jej mina nadal nie wyglądała na szczęśliwą. Kolana drżały, podobnie jak ręce, jednak ona również z zaciekawieniem patrzyła na niego. Kevin przeleciał spłoszonym wzrokiem po ich twarzach. Nie wiedział jak im to powiedzieć, jak ubrać w słowa to, co przed chwilą zobaczył.
-Więc... Byłem...I...-Wziął głęboki wdech- Przed chwilą widziałem, jak Amber bierze jakieś dziwne tabletki, a później chowa opakowanie!
Chwila ciszy.
-Jakie... tabletki?- pierwszy odezwał się Mark
-Nie wiem... jakieś małe, białe...okrągłe.
-A pudełko? Było na nim coś napisane?- wtrącił się Axel
-Nie... chyba nie.
-Hmmm
W jednym momencie wszyscy spojrzeli w stronę brunetki. Niektórzy z wyrzutem, inni z niepokojem.
-Może to zwykłe tabletki... na przykład naaa yy ból głowy?- zapytał Sam
-A ty chowasz zwykłe tabletki, nie chcąc by inni je zobaczyli i bierzesz wtedy, gdy nikt nie patrzy!?
Na szczęście lub nie nigdzie w pobliżu nie było trenera, który mógłby usłyszeć to co zobaczył Kevin.
Rozpoczęła się druga połowa. Należała ona do Raimona. Nim którykolwiek zawodnik rycerzy dotknął  piłki już jej nie miał. Prym wiodła jednak Amber. Wyglądało na to, że wstąpiły w nią nowe siły.
Zawodnicy Raimona nie wiedzieli co mają myśleć. Czy naprawdę dostała jakiś zastrzyk energii? A może to sprawka tych białych tabletek, o których mówił Kevin? Nie, to na pewno były jakieś witaminy bądź jakieś inne cukierki. Nikt jednak nie ośmielił powiedzieć na głos tego co każdy myślał. Mianowicie, że te białe tabletki to nic innego jak tylko... doping.
Mecz zakończył się wynikiem 2:1 dla drużyny Raimona. Mimo to zawodnicy nie okazywali radości ze zwycięstwa.
Piłkarze w żałobnych nastrojach zaczęli powoli schodzić z boiska. Nawet Mark nie wykazywał entuzjazmu z wygranej. Wciąż nie mógł wyrzucić z myśli kłócących się dziewczyn...
Wtem pojawił się kapitan Rycerzy.
-Gratuluję wygranej, naprawdę cieszę się, że mogliśmy z wami się zmierzyć.
-Dziękuję- odparł Endou
-Lady jestem oczarowany tym, że cię spotkałem- powiedział Finn podchodząc bliżej do oszołomionej Nuki
-A-ale przecież przegraliście...
-Wygrana jest niczym w porównaniu do faktu, ze mogłem spotkać tak wspaniałą kobietę jak ty, Lonbery-sama.
-Samo Nuka wystarczy- odparła zmieszana niebiesko-włosa
-Nuka-san- chwycił ją za dłoń i pocałował w nią- Nie zniosę jeżeli będzie to nasze ostatnie spotkanie. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będę miał tą możliwość by podziwiać twoje piękno. Mam nadzieję, że również nie uznasz mego zachowania za nachalnego, ale czy nie zechciałabyś towarzyszyć mi podczas zbliżającego się balu?
-Hę? To znaczy, słucham?
-W przyszłym miesiącu Akademia Dworska organizuje bal dla swoich uczniów, chciałbym abyś mi towarzyszyła, Lady.
-H-hai- odparła robiąc się cała czerwona
-To doskonale. W najbliższym czasie skontaktuję się z tobą, My Lady- po czym ukłonił jej się w pas i odszedł pozostawiając zespół Raimona w niemałym szoku.
Od razu wkoło niebiesko-włosej zebrał się łańcuszek zawodników i menadżerek, którzy chcieli jej pogratulować.
Amber stała z ręcznikiem w ręku przy ławce i przysięgamy miała żądze krwi w oczach...
Będąc w szatni i przebierając się nie zamienili między sobą ani jednego słowa. Wszyscy milczeli jakby byli zaklęci. Pierwszą osobą, którą się przebrała była Amber. Szybko wstała, chowając przy tym strój w torbę. Szybkim, pewnym krokiem udała się w stronę drzwi, otworzyła je i wyszła nie żegnając się z nikim. Nuka spojrzała na Nathana, później Bobby'ego i Axela. Przykro jej się zrobiło, że przez takie coś, atmosfera w zespole tak się zagęściła. Zarzuciła torbę na ramię i skierowała się ku wyjściu. W drzwiach dogonił ją Nathan.
-Fatalnie to wyszło- mruknął nie patrząc na nią.
-Hai - przytaknęła smutno. Zaraz jednak uśmiech wrócił na jej twarz. Ona po prostu nie umiała się długo smucić.- Nie martw się Nath, jestem pewna, że w końcu wszystko się ułoży!
Spojrzał na nią najpierw zdziwiony, lecz zaraz potem również się uśmiechnął.
-Masz racje.
-No co tam?- Nagle pomiędzy nimi znalazł się Bobby i zarzucając ramiona na barki przyjaciół, obdarzył ich szerokim uśmiechem.- Wiecie co?! Należy nam się nagroda... i coś słodkiego na poprawę humoru! Co wy na to?- i nie czekając na odpowiedź kontynuował.- Co powiecie na lody? Duuuże lody! Plus bita śmietana, polewa czekoladowa i kilka owoców i!?
-Jestem za! -Wyrwała się Nuka. Koniecznie potrzebowała czegoś, co poprawiło by jej humor. Ruszyli razem w stronę najbliższej lodziarni, powoli poprawiając sobie humor myślą, o pysznym deserze i mile spędzonym popołudniem.

Zapowiedzi Marka! NELLY!
Nadszedł czas na konkurs talentów! To na pewno pozwoli się wszystkim odstresować po ostatnich napiętych zdarzeniach. A może wręcz przeciwnie? Przecież Jurorami w konkursie mają być UxMishi! Uczestnicy konkursu nie będą mieli łatwego orzechu do zgryzienia. Dodatkowo na koncert przybędą wszelkie możliwe szkoły (tylko po to by zobaczyć UxMsihi, ale to swoją drogą). Oczywiście cała impreza będzie na mojej głowie! A wszyscy pragną tylko jednej osoby jako prowadzącego... Aby przekonać się jak wszystko wypadnie i czy dobre imię naszej szkoły nie zostanie naruszone koniecznie przeczytajcie następny rozdział, pt. "Konkurs talentów"!*głos Marka* Ale będzie się działo! 


_______________________
Cześć robaczki! Dziś mi przypadł zaszczyt napisania dla was. (Mi to znaczy Linie to znaczy Amber, a teraz Kawaii-chan) Mówcie jak chcecie ;p ale mniejsza z tym, bo oto już nasz 30! rozdział dobiegł końca! 
Owww. 
Bardzo, ale to bardzo was przepraszamy za to, że dopiero teraz. Ale miałyśmy kryzys twórczy. Keisz ma szkołę, a ja byłam zajęta oglądaniem anime (wiem, wiem gomenasai... ;< czekam na wasze hejty) 
Jak wrażenia po rozdziale? Poleciały iskry co? ;p 
A właśnie! Jak myślicie kim jest osoba, którą każdy pragnie jako prowadzącego/prowadzącą? Jestem pewna, że nikt się nie skapnie! błahahahha
~^w^~
Sayonara!
P.S.  UxMishi o których mowa w zapowiedz to zespół z anime Kaichou wa Maid-sama jeżeli chcecie się czegoś o nich dowiedzieć podaję link byście byli chociaż trochę obeznani z postaciami z następnego rozdziału ;) 
http://kaichouwamaidsama.wikia.com/wiki/UxMishi




niedziela, 6 października 2013

29. waleTYNKI cz2

Po skończeniu pracy w maid cale Amber postanowiła, ze wyjdzie na wieczorny spacer ze swoim pupilem. Przyczepiła psu smycz i udała się do drzwi.
-Idę z Dango na spacer, będę za jakąś godzinkę- powiedziała matce i udała się na zewnątrz.
Szła spokojnie oświetlonymi przez latarnie drużkami w ciemnym parku. Wokół niej hasał sobie spokojnie biały husky. Było już dość ciemno i zimno, jednak zupełnie nie strasznie. Atmosfera tego miejsca wręcz nie pozwalała się bać. Było tu tak cicho i przepięknie, szczególnie gdy robiło się ciemno, a światło księżyca odbijało się w małym jeziorku umieszczonym w samym centrum parku. Raj dla oka i serca. Mimo tej pory na ławkach wciąż siedziały pary zakochanych, tulących się do siebie lub całujących. Psów raczej nie było. Dzięki temu Amber mogła spuścić swojego, żeby spokojnie mógł sobie biegać.
-Nie za daleko- powiedziała odpinając mu smycz. Ledwo to zrobiła, pies sprintem wystartował w stronę gromady ptaków . Merdając ogonem biegł w tą i z powrotem, strasząc kolejne ptaki, które ledwo poderwały się w górę, znów siadały. Na ziemi było pełno chleba i ziarna, na które Dango nie zwracał uwagi, większą frajdę sprawiało mu gonienie ptaków, przynajmniej do momentu w którym zorientował się, że jego pani jest już zbyt daleko. Popatrzył ostatni raz na swoich nowych "przyjaciół" i szybko podbiegł do właścicielki. Szła zamyślona wpatrując się w różne części parku. Nie myślała o czymś konkretnym. Ostatnio dużo się działo, a ona miała wrażenie, że niedługo stanie się coś więcej. Coś co może wszystko zmienić. Ale jeszcze bardziej? Czy już nie dość się stało? Zastanawiała się, co jeszcze może się im przytrafić. Zatrzymała się na chwilę i podniosła patyk z ziemi.
-Dango, Aport!- rzuciła patyk najdalej jak umiała prosto przed siebie. Pies uradowany pobiegł za nim zostawiając dziewczynę samą. Niecałe piętnaście sekund zajęło mu złapanie patyka w locie i przyniesienie go  swojej właściciele. Ta wzięła go z pyska swojego pupila i rzuciła tym razem w przeciwnym kierunku. Pies pobiegł za nim. Gdy złapał patyk powrócił do właścicielki, jednak tym razem położył patyk przed jej nogami i przyłożył nos do ziemi. Coś poczuł. Złapał trop. Wąchał dłuższą chwilę. Znał ten zapach... Doskonale. Tuż przed nimi przechodziła tędy osoba, którą pies doskonale znał... Nie, nie jedna osoba. Dwie! Dango dobrze wyczuł ich zapach, często przebywali z jego właścicielką. Zamerdał raźno ogonem i pędem ruszył w kierunku wyjścia z parku, potrącając przy tym Amber. Dziewczyna z szeroko otwartymi oczami patrzyła jak jej pies odbiega. Za daleko... Za daleko Myślała.
-Dango! Gdzie pędzisz!?- Ruszyła za nim. Pomimo swojego sprintu nie mogła go dogonić. Pies był zbyt szybki. Wybiegł z parku i zniknął. Dziewczyna wyjrzała za bramę. Ani śladu jej psa.
No pięknie. Co teraz? Gdzie popędziłeś mały? Zaczeła panikować. Niespokojnie rozglądała się na wszystkie boki licząc, że dostrzeże radosną mordkę swojego psa, który przybiegnie do niej z jakimś zdechłym ptakiem lub czymś takim. Ale nic takiego się nie działo. Dookoła panowała totalna cisza. Ani śladu jej psa. Gdzie on pobiegł? A jeżeli coś mu się stanie? To wszystko będzie jej wina, bo go nie upilnowała. Rodzice ją zabiją. Nie, wcześniej ona sama to zrobi jeśli nie znajdzie Dango. Co jej strzeliło do głowy by spuszczać psa o tej porze? Jest tu tak pusto, że nie ma szans spotkać jakiegokolwiek przechodnia który będzie coś wiedzieć. Po prostu katastrofa. Złapała się za głowę. W którą stronę mógł pobiec? Były cztery możliwości. O ile oczywiście nie obiegł parku. Jeśli tak zrobił- To koniec. Już go nie znajdzie... Chyba że w schronisku... Tu jest jakieś schronisko!? Dobra, musi się ruszyć. Uliczka po prawej była najbardziej oświetlona... Może tam? W tym momencie usłyszała ciche szczeknięcie. Dochodziło z najciemniejszej uliczki, jednak Amber nie wahała się ani chwili. Ruszyła tam od razu. Pędziła prostą, dość szeroką ulicą. latarnie najwidoczniej się zepsuły, lub ktoś po prostu zapomniał o ich włączeniu. Zatrzymała się przy wąskiej uliczce odchodzącej z prawej strony od centrum. Westchnęła. Znając swojego psa, pobiegł właśnie tam. Wytężyła wzrok. Jedynie w oddali przebijało się słabe światło z okna jednego z mieszkań. Nieco niechętnie, jednak ruszyła powoli w tamtą stronę, czujnie rozglądając się dookoła.Tutaj dopiero było strasznie. Ciemna uliczka i całkowita cisza. Szła dalej prosto. Zatrzymała się dopiero przed ogromnym murem. Pięknie, pomyślała, ślepy zaułek. Rozejrzała się spanikowana, gdy usłyszała cichy szept. Niezrozumiałe słowo. Odwróciła się i przyległa plecami do ściany. Jej oczy nerwowo latały na różne strony, próbując wychwycić jakiś konkretny obraz a pierś unosiła się w rytm szybkich oddechów. Zacisnęła powieki, znów ten szept. Dłonie nerwowo latały po zimnych cegłach, szukając jakiegoś obluzowanego elementu. bez skutku. Kolejny odgłos, nieco wyraźniejszy. Tym razem udało jej się wychwycić, skąd pochodził. Spojrzała ostrożnie, w tamtą stronę. Wolno poruszała głową, by ten, kto ewentualnie na nią patrzył, nie dostrzegł ruchu. Ku własnemu zdziwieniu, po chwili, gdy jej wzrok jako tako przyzwyczaił się do ciemności, dostrzegła zarys wąskiego przejścia między murem a budynkiem. Podeszła do niego ostrożnie, nadal zaciskając pięści. Miejsca starczyło idealnie. Poza tym, wnęka przypomniała raczej coś na wzór tunelu. Wzięła trzy głębokie oddechy i próbując opanować drżenie wsunęła się ostrożnie w szparę. Powoli, muskając dłońmi obie ściany po bokach, przesuwała się na oślep do przodu. Cały czas starała się nogami wcześniej wyczuć bezpieczne podłoże i nie narobić hałasu. Gdy nagle ściana budynku skończyła się, brunetka stanęła. rozejrzała się dookoła. Tutaj było równie ciemno, z tą różnicą, że przestrzeń była większa. Stała nieruchomo zastanawiając się co dalej, nadal przyciskając zaciśniętą pięść do serca, które waliło jak szalone. Po paru chwilach, znów usłyszała szepty. Tym razem wyraźniejsze, choć nadal niezrozumiałe. Ruszyła ostrożnie w tamtą stronę, idąc za dźwiękiem, gdyż nic nie widziała. Zatrzymała się przed bramą. To za nią rozlegały się głosy. Już chciała pchnąć olbrzymie drzwi, gdy dostrzegła, że ich dolna część to wielka szpara. Uklękła na kolanach, i opierając się na łokciach, przeczołgała pod spodem. Pierwsze co zauważyła, nawet nie patrząc przed siebie, było to, że jest tu jaśniej. Nie jasno- jaśniej. Wstała i dopiero teraz spojrzała przed siebie. Znalazła się na czyimś podwórku. Przypuszczalnie, bo pewności nie miała. Nadal było zbyt ciemno by dostrzec szczegóły. Widziała, że z wszystkich stron, otaczają ją wysokie kamienice, a środek to piach, lub trawa. Pewna nie była. Po prawej stronie stało coś na wzór trzepaka do dywanów. Nad drzwiami, naprzeciwko bramy, pod którą się znajdowała, świeciła słaba żarówka. Amber odwróciła się i lewą stroną, wzdłuż ściany ruszyła do przodu. Stanęła jak wryta. Szybko uskoczyła do wgłębienia, gdzie znajdowały się drzwi do jednego z domów. Przed sobą dostrzegła dwie postacie. Widziała jedynie zarys, jednak nie miała złudzeń. To z pewnością były osoby. Oddychała szybko, starając się by nie dyszeć. Gdy już w miarę opanowała oddech, zmusiła się do wyjrzenia za róg. Wystawiła lekko głowę, tak, aby jedynie jej oczy były widoczne. Zamrugała kilka razy, przyzwyczajając wzrok do półmroku. Dopiero teraz dostrzegła coś, co sprawiło że serce jej stanęło. Opierając przednie łapy na udach, osoby o włosach sięgających niemal ziemi, stał jej pies. Merdał ogonem uradowany. Mimo ciemności, Amber miała pewność. Z trudem powstrzymała się by nie wrzasnąć jego imienia. Zamiast tego spojrzała na dwie osoby, do których przymilał się jej pies. Stały tak, że ich twarze schowane były w półcieniu. Choć starała się jak mogła, nie udało jej się dostrzec rysów chociażby jednej z nich. Minęła minuta, później druga. Między dwoma osobami nadal odbywała się jakaś niezwykle interesująca rozmowa, jednak zbyt cicha by brunetka mogła rozróżnić słowa. Stała dalej, w tej samej pozycji, bojąc się, że chociażby jeden ruch, przykuje uwagę rozmówców. W tym czasie, udało jej się mniej więcej opanować drżenie kolan i dłoni. Do czasu. W jednej chwili coś się zdarzyło. Amber miała wrażenie, że jej serce staje po raz drugi tego dnia. Jednak tym razem na dłużej. Źrenice rozszerzyły jej się do maximum. Drżenie na ciele powróciło. Jedna z osób schyliła się do Dango, siedzącego grzecznie, nadal przy osobie z długimi włosami. Człowiekiem który się schylił był Nathan. Jednocześnie brunetka zarejestrowała błękitny kolor włosów powiewających na wietrze osoby stojącej na przeciw chłopaka. Teraz była już pewna. To z pewnością była Nuka i Nathan. Dlatego nie rozpoznała ich od razu, dziewczyna miała rozpuszczone włosy. Chłopak podrapał psa po brodzie i uśmiechnął się lekko. Amber, choć wiedziała że drżenie może ją zdradzić, nie potrafiła temu zapobiec. Z szeroko otwartymi oczami rejestrowała co się właśnie działo. Para wybuchła cichym śmiechem, po czym odezwała się dziewczyna. Tym samym potwierdziła się hipoteza Amber, iż to jest właśnie Nuka.
-Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Ona na pewno to zrozumie...
Słowa choć ciche, wypowiedziane szeptem, tym razem były zrozumiałe.
Nathan przytaknął i dotykając ramienia dziewczyny powiedział coś niezrozumiałego, jednak zielonooka mogła przysiądź, że Nuka zachichotała. Dotknęła jego drugiej dłoni i ścisnęła. Chłopak odwzajemnił się tym samym. Brunetka natychmiast cofnęła się, oparła głową o ścianę za sobą. Przestrzeń była wąska, jednak ona teraz o tym nie myślała. Starała się oddychać głęboko, jednak to nie pomagało. W jednej chwili usłyszała szczekanie swojego psa, a w następnej mordka jej kudłatego przyjaciela pojawiła się tuż obok niej. Amber otworzyła szerzej oczy, Jeśli on tu jest, musiało to znaczyć, że i para za chwilę się zjawi. Nie miała dokąd uciec, a łzy cisnęły się jej do oczu. Szybkim ruchem przypięła obrożę Dango do smyczy, otarła rękawem oczy i sprintem ruszyła do przodu. Pies pognał za nią.
-Nathan!- Nuka puściła dłoń chłopaka i wskazała na oddalającą się osobę. Niebiesko-włosy pobiegł wzrokiem do miejsca, które wskazywała i cofnął się ze zdumienia.
-Amber... - Wyszeptał spoglądając na Nukę.
Ta niepewnie przytaknęła. Światło żarówki, padało akurat tak, że oświetlało jej brązowe włosy i smycz.
Para popatrzyła z przestrachem na siebie, gdy brunetka zniknęła za bramą.
-Myślisz, że nas słyszała...?- zapytał niepewnie chłopak. Wiedział jednak jaka będzie odpowiedź.
-Chyba tak...
Skrzywili się oboje.
-Co teraz?
-Nie wiem
Brunetka chciała zostawić ich daleko za sobą. Jak Nuka mogła? Jej najlepsza przyjaciółka spotkała się po zmroku z Nathan'em, chłopakiem do którego pałała czymś więcej niż tylko sympatią. Teraz nie ma juz co marzyć o tym by kiedykolwiek między nimi coś było... Dziewczyna przyśpieszała z każdą chwilą. Mijała błyskawiczne kolejne domy, bary i ulice. W pewnym momencie poczuła jakby ktoś wbił jej gwoździe w nogę. Na szczęście niedaleko stała ławka. Dziewczyna z bólem do niej doszła, a gdy usiadła dotknęła miejsca w którym to się stało. Lewa łydka.
Nie, błagam tylko nie to, modliła się w myślach, dotknęła delikatnie palcami skórę i poczuła jakby palił ją żywy ognień połączony z żyletkami. Jakby ktoś ja torturował, krojąc ją. Amber chciała wstać i wrócić do domu jednak ledwo zrobiła jeden krok poczuła ze zemdleje.
Wyciągnęła z kieszeni spodni telefon komórkowy, ale był wyłączony. Przycisnęła czerwona słuchawkę i czekała aż się włączy. Ledwo to zrobił, zaświecił się komunikat, ze bateria jest rozładowana i wyłączył sie ponownie.
-Kurwa- syknęła- a przecież dziś ładowałam...
Nie miała jak zadzwonić po ojca by po nią przyjechał, nie miała pieniędzy by zadzwonić z automatu, a we wszystkich domach w okolicy było ciemno. To maił być tylko spacerek, a zrobiła a się rzeźnia. Chcąc czy niechcąc Amber musiała wrócić do domu na piechotę. Każdy krok palił ją żywym ogniem, miała wrażenie, ze zraz umrze z bólu. Dodatkowym obciążeniem okazał sie Dango, który wyrywał sie do biegu.
Odległość do jej domu nie była aż tak duża, ale zajęło jej to ponad 2,5 godziny. Gdy zdyszana, zapocona, zmęczona i załzawiona dziewczyna stanęła w windzie i nacisnęła odpowiedni guzik na szóste piętro poczuła niewyobrażalną ulgę. Gdy winda zatrzymała się i Amber z niej wyszła resztkami sił doszła do drzwi. Ledwo nacisnęła klamkę i oparł się o próg „przywitali” ja jej rodzice. Matka nigdy nie była tak zdenerwowana, emanowała z niej wściekłość połączona z ogromną ulgą. Jej mąż natomiast był na skraju wyczerpania, niedawno skoczył swoja zmianę w szpitalu i gdy zobaczył, ze córki nie ma o tak późnej porze dostał furii.
-Gdzieś ty była?!
-Masz pojęcie, która jest godzina?
Jednak widząc załzawioną twarz córki cała złość zniknęła, zastąpił ją natomiast strach.
-Amber, co sie stało?- zapytał jej ojciec
-Moja noga- powiedziała na skraju załamania- Boli- łzy znowu poleciały jej ciurkiem.
Niewiele myśląc jej ojciec wziął ją na ręce i zaniósł do salonu. Matka poszła za nimi, zabierając z korytarza torbę lekarską męża.
Amber leżała na sofie zaciskając zęby z bólu. Delikatnie pociągnęła nogawkę spodni i cicho syknęła. Ojciec delikatnie dotknął miejsca gdzie znajdowało sie ognisko bólu. Brązowo włosa krzyknęła z bólu prostując sie przy tym do pozycji siedzącej. Doktor Stourt zaczął czegoś szukać w torbie, ale nie mógł znaleźć. W końcu wysypał cała zawartość na stolik i zaczął szukać dalej. Bez skutku.
-Nie mam niczego co by uśmierzyło ból- odparł- Za chwileczkę wrócę i opuścił mieszkanie.
Kilka minut później wróciła z panem Blaze'm i Axel'em. Amber cicho westchnęła.
Doktor Blaze podał jej jakieś tabletki, które popiła wodą. Obaj doktorzy popatrzyli w skupieniu na zaczerwienioną nogę Amber. Doszli w końcu do wniosku, ze powinni nasmarować ją jakimś żelem chłodzącym i zawinąć w specjalne bandaże. Co będzie dalej zobaczą jutro.
-Połóż się spać, skarbie- powiedział do niej ojciec
-Ale będę mogła zagrać jutro, prawda?!- zapytała z nadzieja w głosie i spojrzała na Axel'a- Muszę jutro zagrać.
-Zobaczymy jutro, dobrze Amber?
-Dobrze tato- dziewczyna delikatnie próbowała wstać, ale mimo wszystko zachwiała się. Przed upadkiem uratował ja Axel. Przerzucił sobie je rękę przez szyję i pomógł jej dojść do pokoju.
-Axel, nie mów o tym nikomu. Nie chcę by ktoś o tym wiedział.
-A co jeśli nie będziesz mogła jutro zagrać?
-Zagram, ale jeżeli stałoby się inaczej powiesz mi. Jeżeli jednak będę mogła zagrać zostanie to tylko pomiędzy nami, dobrze? Nikt nie będzie mógł się o tym dowiedzieć.
-Nawet Nuka?
-Zwłaszcza Nuka- szczególnie po tym co dziś zobaczyłam, dodał w myślach

Zapowiedzi Marka!
Nadszedł czas na mecz! Naszym następnym przeciwnikiem będzie Akademia Nadworna! Zawodnicy tej drużyny są mistrzami etykiety! Jednakże coś będzie dziać się w naszej drużynie. Dziewczyny będą miały wymianę bardzo niemiłych słów. Dodatkowo Kevin zobaczy coś czego nie powinien. Aby dowiedzieć się więcej koniecznie przeczytajcie następny rozdział pt. "Spór" Ale będzie się działo!

________________________________________________________________
Ohayo!
Tak, wiem, że jesteście niecierpliwi, dlatego tutaj taki prezencik - kolejny rozdział. Taka zmiana o 180 stopni, no ale kim byśmy były, gdybyśmy nie rujnowały waszych domysłów? :D Ci, co mnie znają, wiedzą że lubię to robić, a ci co mnie nie znają, od teraz też już to wiedzą ]:->
Jakie my tam aniołki? huehuehue No i co teraz? Przyjaźń zniszczona, miłość zrujnowana... Nie wiem czemu tak mi się to podoba *o*
Ja ne, do kolejnego rozdziału ;*