wtorek, 1 września 2015

38.

Amber weszła na lotnisko spokojnym krokiem, rozglądając się ciekawie dookoła. Wszędzie było pełno kompletnie nieznanych jej ludzi, którzy witali się bądź żegnali z rodziną i przyjaciółmi. Niektórzy mieli za sobą wiele godzin lotu. Ją to dopiero czekało. Westchnęła ciężko na samą myśl o kilku godzinach spędzonych w niewygodnym siedzeniu, mając za rozrywkę jedynie przepływające powoli chmury za oknem.Stanęła pośrodku holu, nie wiedząc co powinna zrobić dalej. Byron miał tu na nią czekać. Razem mieli pójść dalej... a tam powinna być reszta. Rozejrzała się jeszcze raz. Żadnej znajomej twarzy wśród wielkiego tłumu. Zrezygnowana postawiła walizkę do pionu i niezdarnie oparła się o jej uchwyt ramieniem. Kątem oka dostrzegła godzinę na wielkim zegarze, która połyskiwała wyraźnie na czerwono, udogadniając przyszłym pasażerom określenie czasu. Do odlotu jej samolotu pozostała godzina. A ona sterczała tu całkiem sama, nie mając nawet biletu, który czekał na nią do odebrania w jednej z kas.Czy mogło być lepiej. Jak widać mogło. Nagle nastała całkowita ciemność, a Amber zanim zdała sobie sprawę z przyczyny tego stanu, mimowolnie pisnęła cicho. Śmiech Byrona rozległ się zza jej pleców, a przed oczami dziewczyny znów rozjaśniało. Odwróciła się do chłopaka, udając naburmuszoną. Jednak żadna gra aktorska nie miała przy nim sensu.
-Ok, wygrałeś- mruknęła podchodząc do niego- Tym razem Ci się udało.
-Mówiłem, że tak będzie- odparł z wyższością unosząc podbródek.
Amber prychnęła cicho. Ich spojrzenia spotkały się, ujawniając wesołe iskierki w ich oczach. Uśmiechnęli się do siebie w tym samym czasie. Blondyn podszedł do walizki dziewczyny i chwytając ją, skierował się w głąb pomieszczenia.
-Chodź, czekają już na Ciebie.- Powiedział nie odwracając się.
-Mhmmmmmmm- mruknęła w odpowiedzi podbiegając do niego.
Szli w milczeniu, rozglądając się ciekawie na boki. To nie był pierwszy raz Amber na lotnisku, mimo tego, stresowało ją całe to zbiorowisko, ten hałas i ogólne zamieszanie. Z jednej strony dobiegały ją krzyki jakiegoś niezadowolonego czterolatka, z drugiej, rodzina witała się głośno rozprawiając o wrażeniach z podróży. Przed nimi rozciągał się niekończący tłum, zmierzający w nieokreślonym kierunku.
-Najpierw muszę odebrać bilet- przypomniała Byronowi, który już kierował swe kroki w stronę balustrady, przy której byli umówieni z resztą. Spojrzał na nią kiwając głową.
Nie zajęło jej to dużo czasu. Szybko uporała się z kasjerką odbierając z jej rąk bilet na drugi koniec świata.
-Miałaś jakiś problem przy kasie?- Amber mogła przysiąc, że pod powagą, kryła się w głosie nutka drwiny. Tylko czekał na okazję, żeby się z niej trochę ponabijać. Co się dziwić, nie zobaczą się przez naprawdę długi okres.
-Nie mogłam przypomnieć sobie słówka- odparła pewnie. Nie myliła się. Ledwo wypowiedziała, co jej na duszy siedziało, na usta chłopaka wstąpił chytry uśmieszek. Wywróciła oczami, w zamian otrzymując kuksańca w ramię.
Ruszyli w kierunku balustrady. Gdy tylko podróżni zeszli im z drogi, natychmiast dostrzegli Ericka, z jego charakterystyczną, pooblepianą naklejkami walizką i torbą sportową, lekko zużytą po tylu męczących treningach, jednak nadal w pełni sprawną. Jego widok ucieszył Amber, choć starała się nie dać tego po sobie poznać, bo to by mogło zaszkodzić jej wizerunkowi. Zmusiła się całą siłą woli, by nie podbiec do bruneta i nie rzucić się mu na szyję wyrażając swą głęboką wdzięczność, że nie tylko ona sama musi opuścić dziś Tokio. Zamiast tego pięknego i jakże kolorowego scenariusza, chwyciła Byrona za dłoń i razem z nim, powoli (Dla Amber, zdecydowanie zbyt powoli! ) podeszli do oczekującej ich grupki.
Byli już prawie wszyscy: Erick, Mark, Silvia, Nuka i Nathan. Brakowało jedynie Axela, ale on zawsze się spóźniał. Przywitali się i zapadła dość niezręczna cisza, którą po pewnym czasie przerwał Erick.
-Byłem dziś u Bobby'ego, czuje się o wiele lepiej- jednak dopiero później dotarło do niego do jak nieprzyjemnych wydarzeń nawiązał w tej chwili. Byron chyba po raz pierwszy odkąd go znają poczuł się niezręcznie.
-A w reprezentacji USA jest ktoś kogo znasz już prędzej?- zapytał Mark by odejść od tematu Bobby'ego i jego kontuzji
-Znam ich kapitana, Marka. Chodziliśmy razem do podstawówki. Ogólnie spoko gość, zresztą jak ty Mark- zaśmiał się- A ty Amber? Znasz kogoś z Husarii?
-Nova Richi, która grała w meczu z Królewskimi na bramce i Opal, ona z kolei praktycznie stała cały mecz- zaśmiała się- oraz kilkoro innych z Elaqui. A wy chłopaki? Kiedy zaczynacie zgrupowanie Inazumy Japan?
-Za dwa tygodnie. Jest czas na zorganizowanie pewnych spraw i przygotowanie się- powiedział Nathan
-Nie wierzę! Axel!- Amber uśmiechnęła się szeroko. Ku nim szedł Axel, a przy jego nodze szedł wesoło rozglądający się pies.
-Dango!- brunetka kucnęła przy swoim pupilu i zaczęła go głaskać i przytulać
-Pomyślałem, że chciałabyś się z nim pożegnać- odparł blondyn
-Co nie zmienia faktu, że znów jesteś spóźniony- zaśmiał się Evans
-Za pół godziny mam wylot- rozmarzył się Erick- Półtorej godzinki i jestem w Stanach!
-Dziewięć godzin lotu, trzy przesiadki już nie mogę się doczekać!- powiedziała Amber z udawanym entuzjazmem
-Ile?- zapytała z niedowierzaniem Silvia
-Najpierw z Japonii do Rosji, później z Rosji do Niemiec, później z Niemiec do Anglii, a potem z Anglii do Polski, a nie to nam daje cztery przesiadki- poprawiła się- Także ten znając moje szczęście nie zmrużę oka przez całą podróż..- jęknęła- A na koniec czeka mnie jeszcze Haruka z Hirokim, którzy będą chcieli się pobawić- wzdrygnęła się na wspomnienie świąt w towarzystwie bratanków- i rozpoczęcie obozu przygotowującego reprezentacji Polski!
-Ale ktoś będzie na ciebie czekał na lotnisku, co?- zapytał Nathan
-Yhym- przytaknęła- Ina i Tony mają po mnie przyjechać.
-Dobrze, że Tony też tam będzie, bo Iriny mogłabyś w tym tłumie nie zauważyć- zaśmiał się Byron na wspomnienie niskiego wzrostu przyjaciółki Amber
-Bezczelny!- dała mu kuksańca w brzuch
-Oj tam oj tam
-Ami!- Nuka wyrwała się i zamknęła brunetkę w szczelnym uścisku ramion- Dzwoń, pisz maile, listy, smsy i ogólnie odzywaj się do nas, będę za tobą tęsknić!
-O-obiecuje....
W tej chwili rozległ się komunikat. Spikerka prosiła by osoby lecące do USA oraz Rosji mają udać się na odprawę. Amber poczuła dziwny ścisk w sercu, więc już czas się pożegnać.
-Zobaczymy się na boisku- powiedział Erick salutując w swoim zwyczaju- Sajonara!
-Sajonara!- odpowiedzieli mu wszyscy
-Na mnie również czas- powiedziała brunetka i przyklękła by móc pożegnać się z psem, powiedziała mu coś po polsku, czego inni nie byli w stanie zrozumieć- Pa!
Tylko dlaczego gdy tylko odwróciła się do nich plecami łzy zaczęły jej gromadzić się w kącikach oczu i spływać po policzkach?!

***

Nie tylko Amber wzruszył moment pożegnania. Zawodnicy stojący przy barierce jeszcze długo machali za oddalającymi się przyjaciółmi, nawet wtedy, gdy ci zniknęli im już z oczu. Łzy gromadziły się w kącikach oczu, a ręce i nogi trzęsły się, jakby były zrobione z galaretki. Wielu z nich zaciskało zęby nie rozumiejąc własnej reakcji. Doskonale wiedzieli, że niedługo znów się zobaczą i ponownie będą mogli zagrać w piłkę. A jednak ich serca przeszywał ogromny ból na samą myśl o tym, że nie zobaczą się z nimi przez długi czas, że gdy staną ponownie na boisku, nie będzie tam Ericka, który nie zmarnuje żadnej okazji by odebrać im piłkę, testując na nich własne możliwości, ani Amber, której obrona była niemal nie do przejścia, nie ważne od której strony się próbowało. Nuka odwróciła głowę. Nie będę płakać, nie będę płakać... Obiecałam Amber, że nie będę... Powtarzała sobie w myślach, wycierając wierzchem dłoni mokre oczy. Przyrzekła sobie i Amber, że będzie silna i poświęci cały swój czas na trening, aby stać się najlepszą pomocniczką, jaką świat widział. Zacisnęła mocno pięści nieświadomie unosząc je do twarzy i powtarzając przysięgę jaką sobie złożyły. Już niedługo obie ponownie się spotkają. I będą najlepsze. Nikt im nie dorówna. Nikt!
-Spokojnie, niedługo się zobaczycie- Spokojny głos Axela i jego dłoń na ramieniu, skutecznie przywróciły Nukę do rzeczywistości. Zamrugała wielkimi, niebieskimi oczami, patrząc na chłopaka, nie za bardzo wiedząc o co chodzi. Wiedziała, że chłopak coś do niej powiedział, a delikatny uśmiech na jego twarzy tylko to potwierdzał, jednak... Zbyt późno wybudziła się ze swoich rozmyślań i nie zdążyła zarejestrować, co to takiego było. Z ratunkiem przybył jej Mark, który wzdychając ciężko jednocześnie zakładając ręce za głowę, odwrócił się w ich stronę, uśmiechając się przy tym szeroko.
-Erick i Amber... polecieli aby wziąć udział w mistrzostwach, grając w reprezentacji. My... my również musimy ciężko trenować, aby im dorównać!- Spojrzał zdeterminowany na przyjaciół. Nuka miała jednak wrażenie, że patrzy prosto na nią, jakby to jej chciał przekazać nadzieję i pocieszenie. Kiwnęła głową potwierdzając jego słowa.- Każdy z nas... Zróbmy wszystko, aby w przyszłości stworzyć najlepszą i najsilniejszą drużynę Japonii!
-Będziemy ciężko trenować!- Odpowiedzieli chóralnie na jego słowa, zbliżając się do swojego ukochanego kapitana.
Jak zwykle Mark dawał im nadzieję. Jak zwykle Mark motywował ich do gry. Jak zwykle zwiększał ich miłość do piłki nożnej.
A każdy z tu obecnych łapał tą miłość i trzymał się jej kurczowo. Wierzyli w słowa swojego kapitana, on w końcu nigdy się nie mylił.

Zespół czekał tak długo, aż oba samoloty wystartowały, zabierając ich przyjaciół daleko od Inazumy. Dopiero wtedy jeden po drugim zaczęli się rozchodzić, aż na opustoszałym placu przed lotniskiem został tylko Steve.Młody piłkarz jeszcze długo stał wpatrując się pustym wzrokiem w kostki chodnika, zastanawiając się, jak potoczą się dalsze losy jego ukochanego zespołu. Tak długo byli wszyscy razem, dzieląc się zwycięstwami i klęskami, podnosząc w trudnych chwilach, razem znosząc trudy codziennych treningów i wspierając się wzajemnie, gdy świat walił się im na głowy. Teraz stojąc tu, miał wrażenie, że w ich układance brakuje paru puzzli. Powoli wymykały im się z rąk, niezauważone, cicho uciekały w całkiem różnych kierunkach. Ale dziś, gdy w blasku porannego słońca stał razem z resztą przyjaciół na lotnisku i widział ich roześmiane, pełne nadziei twarze, nie dostrzegł tego, czego się spodziewał, tego co sam czuł i o czym rozmyślał w tej chwili. Czyżby tylko mu przyszło to do głowy? Czy tylko on zauważał jak zespół powoli się wykruszał? Inni byli tego nieświadomi, nie wiedzieli lub po prostu nie chcieli widzieć, czy on niepotrzebnie szukał dziury w całym? Czemu wyjazd Ericka i Amber, aż tak go niepokoił, skoro razem z nim w Japonii zostawała cała reszta przyjaciół z drużyny?

_____________________________________________________________________

Hejo, Elo, Yo yo yo ludziska! :D
Wróciłyśmy ;3;
Pierwsza sprawa to: WIELKI, MEGA ZAJEBIŚCIE OGROMNY OCHRZAN DLA TEGO KTO SIĘ PODE MNIE PODSZYWA NA SB!! super zabawa nie ma co -_-""
(A wy... jak mogliście w to uwierzyć?! Nie jestem taka! TT_TT <//3 )
Nie zapomniałyśmy hasła, miałyśmy tylko lekką awarię w wennie ;-; Lina nie zrezygnowała z Inazumy (nadal jej miłość do tego przytłacza wszystko dookoła, łącznie ze mną ;)  ) tylko stała się pełnoprawną studentką po maturze, którą jakimś cudem zdała (nie no, żart. Poszło jej zajebiście *-* #takbardzodumna <3 ).
Poza tym Keisza (czyt. JA ) miała swoją super osiemnastkę i razem z swoją maturzystką (która specjalnie dla mnie przyjechała *o* ) super się bawiła i balowała i tak, było super *-* <3
No, na tym chyba koniec ;w; Nie martwcie się o bloga, mamy plany na kolejny sezon, więc tak tego nie zostawimy, a przerwa czasem jest potrzebna ;)))
A u was co wydarzyło się przez ten rok jak nas nie było? 
Mamy ogromną nadzieję, że jeszcze nie wszyscy stąd uciekliście ;*; Do zobaczenia!!!! :D
P.S. Kryształowa-chan masz meeeeeega opierdol za to, że nie pisałaś....