czwartek, 6 czerwca 2013

18. Nieoczekiwane zmiany



Nathan powoli otworzył ciężkie powieki. Był strasznie śpiący jednak sen jak na złość nie chciał do niego przyjść. Leżał w łóżku, wpatrywał się w sufit i rozmyślał. Światło było zgaszone, a okna zasłonięte. W pokoju panowała ogólna ciemność. Sennym wzrokiem, spojrzał na budzik. Widniała na nim godzina 1:24. Podłożył ręce pod głowę, późna godzina, ciemność i absolutna cisza były idealnymi warunkami do rozmyśleń. Pomyślał o dzisiejszym meczu. Raimon grał bez niego, na jego miejsce wzięli Amber, wysoką brunetkę o zielonych oczach, niezwykle szybką i wysportowaną. Zajęła jego miejsce i okazała się świetnym nabytkiem dla zespołu. Trzeba było jej to przyznać, była świetna. Jednak nie tylko on tak uważał. Sail Bluesea. Kapitan drużyny Shuriken, ten sam, z którym ścigał się prawie na początku kariery, ten sam, człowiek, który był jego wrogiem teraz już nie tylko w piłce. Pamiętał pierwszy mecz przeciwko nim, wtedy również borykał się z ogromnym problemem dokładnie takim samym jak teraz. Zrezygnować z piłki? Wtedy tego nie zrobił. Zagrał przeciwko Shuriken, by udowodnić nie tylko Miles, ale także i sobie jakie to dla niego ważne. Jednak teraz jego wybór był inny. Zdecydował się na lekkoatletykę, ponieważ tu mógł udowodnić ile naprawdę jest wart. Biegał sam więc sukcesy jak i porażki były wyłącznie jego zasługą. Z jednej strony, drużyna zrobiła właśnie to, czego zawsze się obawiał- zastąpiła go. Jednak z drugiej strony ma tą świadomość, że zrobiła to tylko i wyłącznie dlatego, że on sam postanowił odejść.

***

Lekcja japońskiego. Jak zwykle temat był tak samo ciekawy jak flaki z olejem i każdy pragnął by w końcu rozbrzmiał dzwonek na przerwę. Nuka spojrzała na Sam'a, z którym siedziała, w tym samym momencie on spojrzał na nią. Nie potrzebowali słów by się dogadać oboje wiedzieli, ze myślą o tym samym. BY w końcu ta lekcja się skończyła! Mark, który siedział w ostatniej ławce już od dawna przestał interesować się nauczycielem i czytał notes dziadka. Axel również nie słuchał wykładu i cały czas wzrok miał utkwiony w oknie. Kevin spał na ławce i jakoś nie przejmował się tym. Amber poszła w jego ślady i leżała z policzkiem na parapecie. Jedynie Willy nie odczuwał jak nudna była ta lekcja. Cały czas zadawał jakieś pytania nauczycielowi jednocześnie notując dokładnie w zeszycie uzyskaną odpowiedź.
W pewnym momencie do drzwi do sali się otworzyły i stanął w nich dyrektor szkoły. Profesor przerwał swój monolog. Wszyscy gwałtownie wyprostowali się, Kevin został obudzony przez Steve'a mocnym szturchnięciem w ramię, czemu towarzyszył głośny okrzyk tego pierwszego. Mark błyskawicznie schował notes, nie odbyło się to oczywiście bez zrzucenia przy tym pozostałych książek z ławki. Nathan niezauważalnie obudził Amber. Dziewczyna miała na policzku odcisk od krawędzi parapetu i intensywnie przecierała oczy.
-Mam do ogłoszenia ważny komunikat. Od dziś dołączy do was nowy kolega.
Próg przekroczył istny bóg. Miał bladą cerę ze śladem delikatnej opalenizny, postrzępione kruczoczarne włosy i hipnotyzujące niebieskie oczy. Na ustach miał wyraźny grymas, a w oczach pogardę. Widać było, że zmiana szkoły nie odpowiadała mu...
-Poznajcie to jest Logan - przedstawił go dyrektor
-Dość znajome nazwisko, co nie? Zapytała Nuka w kierunku Sama
Dyrektor po kilkunastu minutach wyszedł z klasy, a nauczyciel wrócił do tematu. Prędzej osadzając Logana w ławce z Willy'm.
-To chyba jakiś chrzest, każdy nowy ląduje w ławce z Willy'm- Szepnął Bobby do Amber, za którą siedział razem z Erickiem. Cała trójka zachichotała.
Po lekcji wszyscy uczniowie wybiegli z sali niczym błyskawice by jak najszybciej znaleźć się na korytarzu. Ostatni wyszedł nowy.
-Cześć. Jestem Mark Evans, kapitan szkolnej drużyny piłkarskiej- powiedział bramkarz pojawiając się przed chłopakiem i wyciągając w jego kierunku dłoń.
-Piłka nożna...
-Tak, lubisz piłkę?
-Chyba cię pogięło, w życiu nie słyszałem o większym badziewiu.
-Coś ty powiedział?- wrzasnął Kevin, pozostali piłkarze mu przytaknęli
-Sport dla frajerów, mięczaków i dzieci. Mam mówić dalej?
-Wygląda na to, że ojciec w rządzie dodaje odwagi... Ciekawe czy gadałbyś to damo gdybyś nie był synalkiem polityka- powiedziała Nelly- <....> To jego ojciec.
-Nigdy go nie lubiłam- wtrąciła Nuka
Nowy chłopak zmierzył ją złowrogim spojrzeniem. Spojrzał na zebranych piłkarzy, Silvie i Nelly i udał się korytarzem w kierunku wyjścia.


Po lekcjach, tradycyjnie już- przyszedł czas na trening. Członkowie drużyny po przebraniu się w stroje udali się na boisko. Nim jednak zaczęli rozgrzewkę, Mark zebrał ich wokół siebie. Przeleciał wzrokiem po ich twarzach i upewniwszy się, że wszyscy są głęboko zaczerpnął powietrza. Uśmiech nie schodził z jego twarzy.
- Słuchajcie!- zaczął.- Mecz z Shuriken był... Był.. Wyśmienity! Pokazaliśmy wszystkim na co stać klub Raimona! Teraz czeka nas jeszcze więcej pracy, kolejny turniej strefy futbolu zbliża się cały czas. Mam zamiar wziąć w nim udział... i Wygrać!!
Zawodnicy zgodnie przytaknęli.
-Ten mecz naprawdę był świetny- poparł go Tod.
-Wszyscy byli zachwyceni- przytaknął Bobby krzyżując ręce.
-Nawet Nathan nam pogratulował...- rozległ się głos Marka, który zamilkł speszony, gdy wszyscy w jednej chwili zamilkli i wbili w niego spojrzenia. Patrzył się w nich chwilę nie wiedząc o co im chodzi. Wreszcie walnął się otwartą dłonią w czoło wybuchając śmiechem.
-Zapomniałem wam powiedzieć- zaczął uśmiechając się na powrót.- Zanim do was doszedłem spotkałem Nathana.Kazał wam przekazać gratulacje i...-zaciął się na chwilę próbując przypomnieć sobie, co wtedy mówił jego przyjaciel.- Aa! Mówił że zagraliście rewelacyjnie!
Piłkarze uśmiechnęli się zgodnie. Axel pokiwał głową z uznaniem. Nim jednak zdążył się odezwać uprzedził go Jude. Chłopak wystąpił na przód i odwrócił się do reszty. Stanął obok Marka i powiedział szybko.
-Ja też mam dla was wieści- odezwał się po czym wyrzucił z siebie jednym tchem.- Odchodzę z drużyny.
Cisza. Za wyjątkiem Axela- wszystkim opadły szczęki do ziemi i to zupełnie dosłownie. Mark stojący obok pomocnika upadł starając się zrobić krok do tyłu i teraz na kolanach przypatrywał się przyjacielowi. Żaden gracz się nie odezwał, wpatrywali się tylko w niego z oczami jak spodki i szczękami opuszczonymi do granic możliwości. W końcu przed resztę wysunął się Axel z wyciągniętą ręką. Jude popatrzył na nią nieco zdziwiony, szybko się jednak zreflektował i ją uścisnął.
-Miło było cię mieć w drużynie- powiedział napastnik kiwając głową w wyrazie wdzięczności. Jude odwdzięczył się tym samym.
-Onii-chan- szepnęła Celia tak ze tylko stający obok niej Max mógł to dosłyszeć. Nim ktokolwiek zdążył w jakiś sposób zareagować na wiadomość Jude'a menadżerka zrobiła gwałtowny obrót wkoło własnej osi i czym prędzej wybiegła z terenu szkoły.
-Haruna!- wrzasnął za nią starszy brat
Jude spojrzał kolejno na twarze wszystkich zebranych. W końcu jego spojrzenie spoczęło na Nelly.
-Ale mi natychmiast marsz- powiedziała stanowczo wskazując bramę szkoły- znajdź ja.
-Pójdziemy z tobą- zaoferował się Mark
-Nie, Endou, lepiej będzie jak zrobi to sam- zaczął Axel
-Gouenji...
-On ma racje, pyzatym macie trening o ile się nie mylę- dodała Nelly
-W takiej sytuacji chcesz prowadzić trening? Nie bądź niepoważna
Wszyscy w zdumieniu wlepili wzrok w kapitana. Czy on właśnie zrezygnował z treningu? Sam chciał go odwołać?
***
-Celia...- zaczął Jude gdy już się do niej zbliżał. Doskonale wiedział gdzie jej szukać! Zawsze lubiła przychodzić na boiska nad rzeka. Tak jak przypuszczał była właśnie tu. Siedziała na zielonej skarpie i pogrążona była w myślach. Twarz miała oparta o kolana.
-Co ty tutaj robisz?- zapytała gwałtownie ocierając resztki łez z policzków- nie powinieneś się pakować? Przecież już niedługo wracasz do królewskich- dodała z wyrzutem
-Cel...
-Idź stąd!- wrzasnęła na niego, tym razem nie była w stanie powstrzymać emocji i łzy poleciały jej ciurkiem.
Jude nie posłuchał siostry, zamiast tego podszedł i usiadł obok. Nie odepchnęła go, lecz spojrzała  z wyrzutem, co uznał nawet za gorsze.
-Celia... Tyle razy próbowałem ci to powiedzieć- zaczął.- Ale zawsze coś nam przerywało. Przykro mi że tak to wyszło. Kiedyś musiałem to powiedzieć. Mimo tego...- I tu posłał jej ciężkie spojrzenie.- Nie zmienię decyzji. Czuję wyrzuty sumienia, że zostawiłem królewskich...- Odwrócił od niej wzrok. Ona natomiast przestała płakać i zaczęła rozumieć uczucia które kierowały jej bratem.- Moje przejście do Raimona miało ograniczać się do strefy futbolu. Wypełniłem zadanie, zemściłem się na Zeusie, teraz muszę wracać do mojej drużyny.
-Twojej drużyny...- powtórzyła cicho. Westchnął, jednak nie oderwał wzroku od rzeki.
-Tam się wychowałem Cel...
Nie zdążył nic powiedzieć, bo menadżerka w jednej sekundzie wtuliła się w niego tak niespodziewanie, że odebrało mu na chwilę głos.
-Będę za tobą teskniła Nii-san- wyszeptała.
Położył rękę na jej włosach muskając je delikatnie. Więcej już nie powiedział.
Dziesięć minut później zjawiły się obie drużyny. Rodzeństwo wstało i stanęło im na przeciw. Z potężnej grupy, na przód wyszedł David i Joe, którzy podeszli do Judea. W zaciśniętej dłoni Davida spoczywała opaska kapitana. Bez słowa wysunął ją w stronę chłopaka.
-Bądź naszym kapitanem Jude- Powiedział, a Joe go poparł.
-Królewscy cię potrzebują.
Wszyscy wyczekująco patrzyli na zaistniałą sytuację. Raimon po cichu, choć bez większego przekonania, jeszcze liczyli, że odmówi. Królewscy byli pewni, że tego nie zrobi. Nikt się jednak nie odezwał. Jude chwycił opaskę i kiwnął głową, na co rozległ się rozentuzjazmowany okrzyk jego starej/nowej drużyny.


                                                                  ***


Nathan szedł spokojnie ciemną, poboczną uliczką, oświetlaną przez tylko jedną, ledwo mrugającą latarnie. Zapiął dokładnie bluzę, wepchnął ręce do kieszeni i ruszył dalej, patrząc na chodnik przed sobą. Przeszedł skrzyżowanie, przez które o tej porze przejeżdżały pojedyncze samochody. Gdy minęła go biała ciężarówka, skręcił w kolejną małą uliczkę prowadzącą do pobliskiego parku. Szedł już dobre 15 min. Skręcił za wielkim kontenerem i stanął, przed rozpościerającym się przed nim, ogromnym polem gęsto porośniętym trawą i licznymi drzewami. Gdzieniegdzie w panującym już półmroku, można było dostrzec alejki, biegnące w stronę środka parku. Ruszył w dalszą drogę. Wcale nie starał się chodzić oświeconymi drogami, wręcz przeciwnie. W im ciemniejszym miejscu się znajdował tym czuł się bezpieczniej. Cały czas myślał o meczu Raimona z Shuriken. Nie powinien tego oglądać, może wtedy nie miał by tego... dziwnego uczucia. Wyrzutów sumienia? Że ich zostawił? Jego rozmyślenia przerwało pojawienie się na horyzoncie dziewczęcej sylwetki z dwoma kucykami, które delikatnie powiewały na wietrze. 
-Nuka- powiedział gdy dziewczyna się z nim zrównała.
-Cześć, po co dzwoniłeś? Stało się coś? 
-Muszę z Tobą porozmawiać. Od zawsze mieliśmy dobre kontakty, pomagałaś mi i doradzałaś. Pokazałaś mi tą uliczkę, dzięki której mogłem bez niepotrzebnych zaczepek dojść do szkoły. Doradziłaś mi w zeszłym roku bym pomógł Markowi ze składem podczas meczu z Królewskimi. 
-Do czegoś zmierzasz...- domyśliła się niebieskooka
-Potrzebuję twojej pomocy. Nie jako zawodniczki Raimona, ale jako przyjaciółki. 
-Słucham. 
-Echhh, chodzi o to, że mam potworne poczucie winy, że was zostawiłem. Jest mi tak głupio, że odszedłem. Wczoraj, nawet nie mogłem spojrzeć Markowi w twarz. Czułem się jak zdrajca. Najchętniej wróciłbym do klubu, ale... A-ale, Edgar. On nie pozwoli mi na to bym zrezygnował z lekkoatletyki. Nie pozwoli na to bym znów grał w piłkę. 
-Bardziej obchodzi cię reakcja Edgara czy to tylko zasłona dymna? 
-Ależ oczywiście, że nie! 
-Więc nie widzę powodu dla którego się wahasz. To twoje życie, to ty decydujesz gdzie jest twoje miejsce. Nie Edgar, nie Mark, ani nikt inny bądź w tym klubie, który SAM wybierzesz. A nawet, przecież można by było to pogodzić.... 
-Właśnie nie, Edgar namówił trenera, żeby robił treningi codziennie i to w tych godzinach w których są treningi piłkarskie.
-Wiec musisz wybrać, ale ja ci w tym nie pomogę. Chociaż teraz twój powrót byłby zbawieniem dla drużyny, tym bardziej, że Jude odchodzi.
-CO?!
-A no tak, nic nie wiesz. Jude wraca do Królewskich..
-Nie wierzę. Nigdy by, się tego po nim nie spodziewał...
-Po tobie też- zgrabnie zauważyła Nuka
Nathan uśmiechnął się, trafnie podsumowała to co od dawna chodziło mu po głowie. Był ostatnią osobą, po której mógłby się spodziewać porzucenia piłki. 
-Masz rację... 
-Zamierzasz coś z tym zrobić? 
-Będę musiał jeszcze nad tym pomyśleć. Ale nie zostawię tego tak... 
-No ja myślę- Rozpromieniła się dziewczyna. Żywiła szczere nadzieję, że chłopak postanowi jednak wrócić do zespołu. Brakowało jej gry u boku przyjaciela. Prócz Amber, Nathan jako jedyny członek (w tej chwili były członek) drużyny, jest jej bliskim przyjacielem prawie od początku jej przyjazdu do Japonii.

Zapowiedzi Marka! 
Nelly zorganizowała dla nas specjalne spotkanie. Będziemy oglądać ostatnie mecze naszych rywali by moc lepiej ich rozgryźć. Teraz gdy zabrakło Jude'a będziemy potrzebować wszystkich sposobów by mierzyć się z innymi zespołami! Niesamowita niespodzianka będzie nas czekać gdy wejdziemy do domku klubowego! Co to będzie? Dowiecie się czytając następny rozdział pt "Czas się podnieść". Nie przegapcie!


_______________________________________________________________________
Tam, Tam, Tam...
Nie uwierzycie :D Oto kolejny rozdział... nareszcie!
PRZEPRASZAMY -.-" Cały miesiąc bez rozdziałów... Ale postaramy się nadrobić. Poprawa ocen, prawko Liny i takie sprawy nie zostawiały nam czasu na bloga. Obiecujemy poprawę ;p 
Miłego czytania, mam nadzieję, że jeszcze nie wszyscy stąd odeszli =)


PS: Zaległe blogi nadrobię, obiecuję ;*

27 komentarzy:

  1. Jeah pierwszy....
    Rozdział niesamowity!!
    A jednak tego dożyłem

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie rozdział 8, u was 18 xD Jesteście 10 do przodu, ale nadrobię :> Bo mam już pomysł na rozdział 9 <3

    Przy tej części się rozpłakała, znaczy przy tej nad rzeką. Czy macie zamiar zeswatać Natha z Amber? *ta myśl już od dłuższego czasu ścigała jej myśli*

    W każdym razie piękny rozdział, jak zwykle długi <3

    Pozdrawiam i życzę dużo weny,
    ~Kryształowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha no pacz :) nie licz na to :p teraz my nadrabiamy zaległości xD
      oo słodko ^^wiesz, że nie możemy powiedzieć ;P
      dziękujemy. Oj za długi to on nie jest XD
      dzięki, przyda się =]

      Usuń
  3. Genialne :D
    Nie mogłam się doczekać :P
    Weszłam tu tylko profilaktycznie, i nagle, patrzę a tu nowy rozdział :D

    Dołączam do pytania Kryształowej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy ^^
      a jednak, gratuluje wytrwałości :)
      bum, Niespodzianka! =D
      dowiecie się w swoim czasie xD

      Usuń
  4. Szkoda że Jude odchodzi:-\ A rozdział jak zawsze the best:-P
    Wera

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne! Dzięki za rozdział i okropnie mnie ciekawi co będzie dalej :)
    Pozdro KASAI909

    OdpowiedzUsuń
  6. Nareszcie się doczekałam. Świetny rozdział. Czekam na kolejny.

    Celia Oro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brawo, podziwiam cierpliwość ;D
      dziękujemy =)

      Usuń
  7. Jude odszedł bu bu (rozpaczliwy płacz)Genialna notka naprawde genialna dzięki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie (podaje chusteczki) :D
      wielkie dzięki ^^

      Usuń
  8. Dziewczyny!
    Po prostu jesteście genialne!
    Całkowicie zapomniałam, że Jude chciał odejść i to:
    "Odchodzę z drużyny."
    po prostu aż otworzyłam usta jak piłkarze :D
    Nuka ma dobre rady. ;)
    Czekam na kolejny rozdział!

    Ps
    Przeniosłam blog:
    http://inazuma-eleven-new.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha taka niespodzianka ;D
      no a jak ;P
      niedługo będzie. Postaramy się pospieszyć xD
      dziękujemy ;*

      Ps. Już masz tam mojego koma :)

      Usuń
  9. Hejka! :*
    Dawno nie odwiedzałam waszego bloga ale nadrobiłam już zaległości XD
    Rozdział świetny (jak zwykle:)
    Życzę wam dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  10. No hello. Sorki, ze tak późno komentuję, ale byłam...pochłonięta przez książki o starożytnych Sithach. :D
    ~*~
    A więc tak, zacznijmy od początku.
    Rozdzialik zaczyna się od pobudki niebieskowłosego śpiocha i już jestem na 99,9% pewna, że będzie o nim coś ciekawego. *~*
    Pierwszy fragment opisany fantastycznie i bardzo... interesująco. Wprowadza świetnie. Geniusz! *.*
    O.o Lekcja japońskiego... aż mi się przypomniał kolega z klasy, który dzisiaj palnął "Chciałem napisać na angielskim forum, że jestem z Polski. Napisałem, że gadam po japońsku." ~.~ Nadal nie czaję jak to zrobił. xD
    Nie dziwię im się, że się nudzą.. w końcu japoński to język tak trudny jak policzenie ziarenek piasku! アーメン (Kochany tłumacz. xD)
    Nowy gościu. Grrr. >:/ Co za separaniec! Z krwi i kości, już zyskał moją wrogość.. Na stos? ^^
    Jude mówi "Papa"? Neeee. :C Nie odchodź! NIEEE! Tylko nie too! WHYYY?! Dlaczego?! NIEEE! *popada w depresję* NIEE! :(
    Ale ok, szanuję twoją decyzję. Nie. Zawal. Sprawy. Thanks.
    Nuka, Nathan, Nuka, Nathan... Nathan ma wrócić, chociaż on. ~.~ Jeden odchodzi, drugi wraca.. ale fajnie-niefajnie. Przez was mam mieszane uczucia. >.<
    KABOOM.
    Czekam na kolejny równie;
    rewelacyjny,
    wyśmienity,
    genialny,
    cudowny,
    fenomenalny,

    Czekam.
    Niech Moc będzie z Wami. :** ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. No hej :) Dawno się nie odzywałaś ;P
    O książki.. no to się nie dziwię xD
    Taak, jedyny fragment z tego rozdziału napisany duuuuuużo wcześniej ;P
    Hahahah no to brava dla niego xD
    Hahah trafne porównanie ;D
    Oddam go Anakinowi, jeśli będzie chciał ;P Mi tu nie jest potrzebny...Też go nie lubię. Zgodę od Liny wyciągnę... Jakoś ]:->
    Ojej, może lody na poprawę humoru? :)
    Haha xD
    Ahahahahhahaha no wiesz, dla "pisarza" to dobry znak więc dziękujemy ;P
    LOLZ, za dużo cukru widzę dziś/wczoraj wzięłaś i odbija? =P
    zazdroszczę energii, ja jestem dobita ilością popraw >.<
    dziękujemy *.*
    dziękujemy *.*
    dziękujemy *.*
    dziękujemy *.*
    dziękujemy *.*
    niedłuuuuuugo będzie ^^
    I z Tobą Też :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hura, idę przygotować stos. :33
      Co do cukru bardzo możliwe, pierwszy raz udało mi się napisać 7 stron opowiadania bez określania długości. xDD
      Ale to po prostu ADHD po Sithach. *_*
      Piszcze szybko za nim stracę energię! :D
      I nie ma za co!
      PISZCIE! :D

      Usuń
  12. Rekordowa liczba komentarzy.Gratulacje!

    OdpowiedzUsuń
  13. super rozdział
    kiedy następny
    dlaczego Jude odchodzi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thx
      no więc zaczynają sie wakacje, to oznacza czas na pisanie, niedługo będzie :)
      Bo czuje sie winny, że zostwił swoją drużyne i dołączył do rywali

      Usuń
  14. kiedy będzie następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  15. WIĘCEJ AXEL'A ! PROSZĘ! DAJ WIĘCEJ AXEL'A! I bardzooo proszę, jakbyś mogła zeswatać go z Nuką... PLIS! ŻEBY ON SIĘ W NIEJ ZAKOCHAŁ! PROSZĘĘĘ!

    OdpowiedzUsuń