wtorek, 23 kwietnia 2013

16. Czas na trening!


-Mamoooo, wróciłam!- krzyknęła Amber wchodząc do domu. Była obolała i zmęczona długim treningiem, ale jednocześnie szczęśliwa. Zdjęła buty i szybko weszła do salonu. Jej mama leżała na sofie oglądając jakiś film- Gdzie pies?- zapytała się brunetka rozglądając po pomieszczeniu
-A gdzie może być? Na twoim łóżku...
-I ty mi mówisz, że go nie rozpieszczasz... DANGO! Chodź szybciutko- zawołała z uśmiechem na ustach i czekała, aż jej pupil zbiegnie po schodach.
Długo nie musiała czekać, po chwili biały pies biegł uradowany w jej kierunku z wywieszonym jęzorem i radością w oczach.
-Jak dziś było w szkole?
-Ujdzie....
-A jak wszyscy zareagowali gdy Nuka wróciła?
-Byli zaskoczeni. I wszyscy się ucieszyli gdy ją zobaczyli. Gościu od matmy nawet odwołał nam kartkówkę... A tak to w sumie po staremu...
-A na treningu? Mówiłaś, ze wychodzisz z Nuką na trening, prawda?
-No tak...- odparła wymijająco
-I?
-Co i?
-Myślisz, że cię nie znam? Coś się musiało stać na tym treningu. Cały czas się szczerzysz, a oczy świecą ci się jak reflektory.
-Nic się nie stało, naprawdę...
-Zakochałaś się czy co?
-Mamo!
-No co? Opowiadaj kto to taki?
-Grrrrrr. Jesteś okropna! Naoglądałaś się za dużo tych swoich seriali!
-Przesadzasz....
-Tak? A to prawda ze Teruko zerwała z Hiktorem?
-Jak to? Przecież planują ślub, pewnie chodzi ci o Ahito i Rike... To oni zerwali w poprzednim odcinku
-Ha! A nie mówiłam?
-Masz już przetłumaczony ten tom?- zapytała Amber wskazując na laptopa lezącego na stoliku, bowiem jej matka tłumaczyła książki z japońskiego na angielski i polski oraz odwrotnie
-Jeszcze nie, większej szmiry nie czytałam w połowie książki już wiadomo kto zabił tego nieszczęsnego jacka, dodatkowo facet zapomniał ze główny bohater ma psa w domu, a kilka rozdziałów później pisze że nienawidzi sierści. Szkoda gadać...
monolog pani Stourt trwałby dłużej gdyby córka jej nie przerwała
-Pożyczysz mi kase?
-... A na co?
-No na buty...
-Jakie buty? Masz jakies wybrane? Obcasy, trampki, baleriny?
-No nie...
-To jakie?
-Nooo korki...
-A na co ci korki?
-No do grania- po raz kolejny Amber odparła wymijająco
-Przecież ty nie grasz...
-No już tak...
-Wiedziałam, ale jak pytam to niee idziesz zaparte...
-To jak pożyczysz tą kase..?
-Nie
-Nie? Dlaczego? Mamo oddam..
-Przecież masz korki
-Nie mam przecież wyrzuciłam je
-Myślisz ze pozwoliłabym ci na wyrzucenie swoich ukochany botów? Pamiętam ile czasu je wybieraliśmy Az w końcu Tony kopił ci na ebayu...
-...Na moje urodziny- dokończyła brunetka
-Karton jest w szafie w przedpokoju.
Amber wyszła z salonu i szybko wyszukała karton z butami. Przechodząc ponownie przez salon, dostrzegła na twarzy matki chytry uśmieszek typu: a nie mówiłam. Gdy dziewczyna była już w swoim pokoju otworzyła pudełko i spojrzała na swoje korki. Wykonane z różowego materiału delikatnie matowe, czarny symbol marki znajdował się na zewnętrznej stronie. Amber dokładnie pamiętała gdy je dostała. Pamięta również gdy je wyrzucała  Był to dzień gdy ogłoszono ze szkolna drużyna dziewczyn nie będzie już istnieć z powodu zbyt malej ilości zawodniczek. Amber czuła się wtedy jakby ktoś ja mocno spoliczkował i oblał kubłem zimnej wody.




-Jak myślicie uda się?- zapytał Mark swoich kompanów z drużyny- Uda nam się połączyć to w jedno?
-No w sumie warto spróbować, co nie? Ale czy tak można?- do dyskusji dołączył się Bobby
-Nigdzie nie ma wzmianki, że tak nie wolno...- dodał Sam
-No nie wiem- przemówił Axel
-Spróbować nie zaszkodzi- odparła Nuka
-Czyli dobrze rozumiem, że chcecie stworzyć nową kombinację hissatsu tak?- zapytał Erick by się upewnić, gdy wszyscy mu przytaknęli kontynuował- Jestem za. Trój-pegaza też było trudno opanować, ale się udało, a później jeszcze ewoluował w trój-feniksa...
-To co kochani? Zaczynamy trening co?
-Widzę, że nadal się nie poddajecie i wierzycie, że może wam się udać wygrać kolejne mecze....
Ten charakterystyczny głos chłopaki potrafiliby poznać na końcu świata. Lekka ironia, dumny ton. Aphrodi.
-A ty tu czego?- zapytał czerwony na twarzy Kevin
-Chciałem tylko zobaczyć jak wam idą przygotowania do meczu z Shuriken, ale wygląda na to, że wygrają bez większego wysiłku- odparł i zaśmiał się w typowy dla siebie sposób
-Czego chcesz? Na pewno nie przyszedłbyś tu by tylko mówić te swoje gatki. Musisz mieć większy powód..- syknął Jude
-Słyszałem z różnych źródeł, że Raimon mają jakiś kryzys. Widząc po waszej kadrze muszę to przyznać
-Ten gościu, aż prosi się o lanie!- krzyknął Kevin i gotów byłby się rzucić na przybysza gdyby nie kilkanaście par rąk które go przytrzymały- Grrrrr
-Spokojnie Kevin- powiedziała Nelly, która znalazła się w miejscu zdarzenia nie wiadomo skąd- A ty- zwróciła się do Byrona- Wynoś się stąd, to teren prywatny.
Aphrodi spojrzał na menadżerkę i zmierzył ją od stóp do głowy, miał przy tym taki wzrok, że nawet ktoś tak pewny siebie jak ona poczułby się niekomfortowo... Chłopak rozejrzał się również po wszystkich innych zebranych na boisku graczy. Uśmiechnął się pod nosem i po prostu zniknął....
-Kto to był?- zapytała zbita z tropu Amber- I jakim cudem?- dodała wskazując na miejsce, w którym przed chwilą chłopak się znajdował
-To Byron Love lub Aphrodi jak wolisz. Kapitan i napastnik drużyny Zeusa- odparł Jude
Zapadła chwila niekomfortowej ciszy. Po chwili jako pierwszy odezwał się Mark
-To może pójdziemy do centrum? Nierozsądnie byłby trenować tą kombinację w miejscu gdzie ktoś mógłby to zobaczyć...
-Doskonały pomysł Mark, wygląda na to, że czasami używasz głowy do czegoś innego niż odbijania piłki- pochwaliła go przewodnicząca szkoły
-Taaaa zdarza się- odparł kapitan szczerząc się do niej w ten swój typowy sposób
 
                                                                            ***

-Do roboty!- krzyknął po raz ostatni Mark i szybko pobiegł w stronę bramki by czekać, aż maszyna zacznie wyrzucać piłki. Reszta drużyny również zaczęła trening. Każdy na inny sposób. Inni posługiwali się maszynami, a inni oddawali strzały na pustą bramkę.
-Co to? Wygląda jak rosyjska ruletka..- zapytała Amber stając na jednym z urządzeń, obok niej pojawił się Steve i Erick
-Mniej więcej tak się zaraz poczujesz- powiedział Steve
Chwile po tym jak to powiedział machina ruszyła. Zawodnicy musieli biegać pod kątem by zachować równowagę. Ich zadanie było o tyle utrudnione ze maszyna zmieniała tępo, raz pędziła szybciej innym razem wolniej, a piłkarze musieli się natychmiast, niemalże automatycznie dostosować do wymagań ruletki. Kevin natomiast aby wyładować całą swoja złość ćwiczył na swoim ulubionym urządzeniu. Ogromnej ścianie taśmowej po której musiał się wspinać. To ćwiczenie dawało wiele potu, zakwasów i bólu mięśni, ale również super siłe w ramionach i nogach oraz brzuch jak marzenie. Dziewczyny ubóstwiały jego kaloryfer, a dzięki niemu również jego strzały były silniejsze.
Już po chwili napastnik wpadł w swego rodzaju trans i całkowicie pogrążył się w wykonywanej czynności.
-Chłopaki chodźcie na chwile- zawołała Silvia. Gracze mniej lub bardziej chętnie przerwali swoje ćwiczenia i już po chwili wszyscy stali przy niej.
-O co chodzi?
-Dowiedzieliśmy się, że Shuriken maja nowa technikę Hissatsu- powiedziała Celia- tak zwana Gwiazda Shuriken
-Już sama nazwa brzmi groźnie- powiedziała Nuka- jak to konkretnie wygląda? Na czym polega? Kto tego używa?
-Polega na tym, że gdy zawodnik strzela na bramkę piłka jest dodatkowo chroniona przez nożne. No wiecie takie jakie używają ninja...
-Takie jak w Naruto?- zapytał Willy poprawiając okulary- to wygląda na typowy atak ninja.
-Znasz się na tym Willy?- zapytała Amber, ale od razu pożałowała tego
-Ależ oczywiście kochana, oglądałem całą serie Naruto i przeczytałem wszystkie tomy mangi, zresztą mam wszystkie jej egzemplarze
-Więc jak powstrzymać takie strzały? Kapitanie?- zapytał Timmy, a Todd mu przytaknął.
-Chyba wiem co mogłoby zadziałać- odparł tajemniczo Willy, gdy wszyscy utkwili w nim zaciekawione spojrzenia powiedział dumnie- Trójkąt Raimona. Jestem pewny, że uda się zamknąć piłkarzy z Shuriken w Trójkącie zanim wykonają Gwiazdę...
-Genialny pomysł Willy- pochwaliła go Silvia.
-Aha. Oczywiście- pokiwał głową ponownie poprawiając okulary.
-Świetnie!- Mark wystąpił przed resztę zawodników, tradycyjnie zaciskając przy tym pięści i wyrzucając je do góry.- W takim razie nie pozostaje nam nic innego jak trenować!
-Taaaaaaaak!- odpowiedzieli mu entuzjastycznie i rozbiegli się w różne strony. Na środku zostały tylko menadżerki, Willy, Axel oraz Jude. Blondyn spojrzał w kierunku Amber i uśmiechnął się lekko.
To jest to, czego potrzebowaliśmy, pomyślał. Ona pomoże nam wygrać ten mecz.
-Axel- Z przemyślenia wyrwał go głos Jude'a. Zwrócił się w jego stronę.- Czy naprawdę myślisz, że ta kombinacja ma szanse się udać?- Zapytał go tamten spokojnie, kierując swój wzrok w stronę boiska, na którym ustawił się już Mark.
-Tak- Przytaknął mu Axel również podążając tam wzrokiem.
-To może być trudne- dodał jeszcze, po czym obaj udali się w stronę bramki.
Rozpoczął się wyczerpujący trening. Nikt się nie oszczędzał. Wiedzieli, że jeśli dziś odpuszczą, mogą pożegnać się z wygraną. Dojście Amber, dodało im dodatkowych sił. Dziś czuli, że mają szanse na zwycięstwo. Jude zgromadził zawodników, którzy nie zajęli żadnych maszyn wokół siebie na środku boiska. Teraz stał tu Erick, Amber, Tod, Nuka, Axel, Max, Stev i oczywiście Mark.
-Posłuchajcie- zaczął.- Amber jest w drużynie nowa i nie zna naszego stylu ani tempa. Musimy pomóc jej się wpasować. Od tego zależy jak wypadniemy na boisku. Jeśli się nie zgramy, nic z tego nie wyjdzie.
Zawodnicy pokiwali głowami. Jude dał im chwilę na spokojne zrozumienie znaczenia jego słów, po czym odezwał się ponownie.
-Dziś ważne są podania. Amber biega od dawna, więc jest bardzo szybka, przez co gra inaczej niż większość nas.- powiedział wolno rozglądając się dookoła.
- W takim razie co mamy zrobić?- Wtrącił sie Tod.- Nie damy rady za nią nadążyć!
Stev, Max, Erick, a nawet Nuka, przytaknęli mu krzywiąc się lekko. Amber nieśmiało opuściła głowę. Podniosła ją jednak szybko słysząc kolejne słowa Jude'a.
-Wręcz przeciwnie. Co prawda Amber gra inaczej niż Nathan, jednak to tylko kwestia treningów. Dziś postaram się wymyślić najskuteczniejsze rozwiązanie. Tym czasem trzeba zabrać się za trening.
-Dokładnie tak- poparł go Mark kiwając energicznie głową.- Wystarczy tylko ostro trenować! Jestem pewien że nam się uda!
-Racja.
-To fakt.
-W takim razie do dzieła!
Rozległy się głosy poparcia. Bramkarz uśmiechnął się szerzej.
-To do dzieła!
Rozbiegli się na różne strony, właściwie nie ustawiając w żadnym ustalonym miejscu. No, z wyjątkiem Marka.
-Dobra, zaczynajmy- Jude uniósł dłoń do góry, a następnie prostą rękę skierował w stronę bramki.
Zawodnicy przytaknęli. Na cały zespół przewidziana była jedna pika, po to własnie, by nauczyć się wspólnej gry. Rozpoczęło się od podań. Axel-Nuka-Erick- Max- Erick-Axel-Max-Tod...
I na tym się skończyło. Podanie od Toda miało dotrzeć do Amber, jednak dziewczyna znalazła się około pięciu kroków przed piłką. Zawodnicy stanęli i popatrzyli po sobie.
-Nie przejmujcie się tym!- krzyknął do nich Mark, przykładając dłonie do ust by lepiej go słyszeli.- Następnym razem na pewno się uda!
-Mhm- pokiwali powoli głowami i wycofali do tyłu. Znów rozpoczęli od podań. Jude-Axel-Jude-Nuka-Erick-Stev-Jude-Nuka-Max... I kolejne niecelne podanie. Piłka poleciała zbyt wysoko i za szybko. Amber tym razem nie zdążyła podbiec.
-Jeszcze raz!- zawyrokował od razu Jude.
Axel-Nuka-Jude-Axel-Max-Tod-Jude-Erick-...
-Jeszcze raz!
Erick-Stev-Jude-Tod-Nuka-Axel-... Tym razem Amber prawie się udało. Dotknęła czubkiem buta piłki, jednak ona wypadła poza granicę.
-Świetnie!-wykrzyknął w ich stronę Mark.- Próbujmy dalej!
-Taaak!!- przytaknęli mu. Można powiedzieć że wreszcie dostrzegli światełko w tunelu.
Zaczęli od nowa.
Nuka-Max-Stev-Max-Jude-Amber-Tod-Axel-Mark
Piłka wylądowała w rękach bramkarza, a na boisku zapanowała cisza. Chwilę zajęło zawodnikom przetrawienie tego co się własnie stało.
-Udało się!!!- Wykrzyknął uradowany Mark podskakując w miejscu i podbiegając do reszty. Wszyscy zgromadzili się w małej grupce.
-Tak!- Poparła go Nuka.- Nareszcie celne podania!
Reszta przytaknęła. Jude spojrzał na Amber i uśmiechnął się lekko.
-To dobry początek- stwierdził. Dziewczyna pokiwała głową w jego stronę w uśmiechem przyklejonym do ust.- W takim razie musimy kontynuować  Będziemy trenować tak długo, aż każde z naszych podań będą celnie wymierzone!
-Zgoda!- poparli go bez wyjątków i ponownie rozbiegli się po murawie. Tym razem ustawili się na określonych pozycjach. Erick i Axel stanęli na środku boiska z piłką, przed nimi, również przodem do bramki ustawili się Tod, Stev i Amber. Na przeciw im, przed Markiem stanęła Nuka i Max, a pomiędzy nimi Jude.
-Zaczynajcie!
Równo z tymi słowami, Erick podał do Axela. Cała pierwsza grupa zaczęła biec do przodu. Z drugiej drużyny, na przeciw im wystąpili Max i Nuka, podczas gdy Jude nadal stał w miejscu obserwując pilnie Amber. Wiedział ze to do niej skierowane będzie decydujące podanie. Nie mylił się. Po serii podań Axel-Erick-Stev przyszła kolej na Amber. Piłka wycelowana była zbyt do przodu. Brunetka widząc to zmarszczyła brwi. Przyśpieszyła kroku wytężając wszystkie siły. W ostatniej chwili przechwyciła piłkę nie pozwalając jej na przedostanie się poza białą linie. Towarzyszył temu okrzyk radości Marka. Jude pokiwał z uznaniem głową, jednak znalazł się przy Amber, szybciej, niż ta zdążyła wykonać podanie. Chłopak chciał jak najszybciej odebrać piłkę, jednak podstawowy trik się nie sprawdził i brunetka utrzymała futbolówkę przy sobie. Oboje zaczęli kiwać się na różne strony. W końcowym efekcie Jude, jako bardziej wprawiony w grę, wyszedł zwycięsko z tej potyczki, jednak przyznał w myślach, że Amber jest naprawdę dobrą zawodniczką. Teraz jednakoż przyszła pora na wślizg Toda, który zakończył jego pobyt przy piłce.
-Świetnie Tod!- pochwalił go Erick biegnąć obok niego.- Tak trzymać.
Wymieniony zawodnik uśmiechnął się na słowa pochwały i przekazał mu piłkę.
-Wygląda na to Natsumi-san, że może im się udać- powiedziała Celia w kierunku Nelly
-Wszyscy są na doskonałej drodze do zwycięstwa w najbliższym meczu. Każdy z nich tego pragnie.
-Tylko czy to wystarczy- dodała Silvia- Chęci to jedno, ale umiejętności to drugie...
-Nie bądź taką pesymistką- skarciła ją Nelly- Dobrze- dodała spoglądając na wyświetlacz telefonu- Zakończcie trening za pół godziny, tyle na dziś wystarczy. Nie powinni się przemęczać tylko zgrać.
-Gdzie idziesz?- zapytała Celia
-Muszę jeszcze przejrzeć kilka papierów i napisać raport z treningu
***
Tymczasem w domu Swift'ów. Nathan odrabiał zadanie domowe, a Edgar siedział na jego łóżku i mówił do niego. Jego monolog był na tyle rozpraszający, że Nathan nie mógł się skupić na lekcjach. Mimo to siedział przy biurku i udawał, że się uczy.
-Widzisz, mówiłem ci, że piłka to strata czasu. Mnóstwo zachodu o nic. Latanie z bandą dzieciaków za jakimś napompowanym flakiem. Źle staniesz, ktoś na ciebie wpadnie i kontuzja murowana. I żeby było to chociaż opłacalne. Marzenia. Za bieganie dostaje się bardzo dobre stypendia i nagrody. Czy dostałeś coś za tą piłkę?
-Nie, Nii-san
-Widzisz strata czasu.
Nathan już od dawna pragnął powiedzieć bratu, że się myli. Kochał piłkę, ale... bieganie też,może nawet bardzie. Pamiętał jak rok temu dołączył do klubu piłkarskiego by pomóc Markowi w meczu z Akademią Królewską. Wtedy drużyna potrzebowała składu. Przecież mieli tylko siedmiu członków. Teraz to co innego. Mają ich nawet za dużo. Piętnastu zawodników, licząc bez niego oczywiście. Nathan usprawiedliwiał swoje odejście tym, że któryś z rezerwowych trefi do pierwszego składu i dostanie swoją życiową szansę. Będą mogli się wykazać.
Ale czy okłamywanie samego siebie ma jakiś sens? Tęsknił za piłką, ale nie może do tego wrócić. Nie. Postanowił, że wróci do lekkoatletyki i tak pozostanie.

Zapowiedzi Marka!
Wreszcie! Już dziś mecz z drużyną Shuriken! Wszyscy są zdeterminowani i pragną zwycięstwa. Amber dołącza do pierwszego składu i zastąpi Nathana w spotkaniu. Ale Shuriken... Shuriken są w wyśmienitej formie. Nigdy nie byli tak szybcy. To spotkanie okaże się trudniejsze niżbyśmy się spodziewali. Ale my się przecież nie poddajemy! Aby dowiedzieć się jak potoczą się losy meczu koniecznie przeczytajcie kolejny odcinek pt. "Wkracza Amber", ale będzie się działo!


__________________________________________________________________________

Heyo :D
Proszę oto kolejny rozdział. Wow, już 16... ale szybko leci >.<
Nie należy do tych najciekawszych, ale to tylko wstęp przed dwa razy dłuższym meczem, który już czeka w blogerze. Będzie akcja! Nie mogę się doczekać gdy go wstawimy! No w takim razie, do zobaczenia pod 17 rozdziałem, który pojawi się w piątek lub sobotę :D (tak, tak szybko!) Liczymy, że pozostawicie po sobie jakiś ślad :P Będzie nam miło, to zawsze dodatkowa motywacja, żeby pisać xD
Aaaa, puki pamiętam. Między rozdziałami będziemy wstawiać ankiety, w których możecie głosować. Będą dotyczyły Inazumy, bloga, Inazumy Go... No i takie tam :D
Ok.. kończę... ale dziś się rozpisałam O.o
Ach, ale za nim skończę, Lina/Amber prosiła bym napomknęła, iż na blogu używać będziemy Japońskich odpowiedników imion naszych bohaterów =D
No teraz już chyba wszystko....
Papapa ;***

PS: Powodzenia na egzaminach gimbazo. NIE DZIĘKOWAĆ! :D

18 komentarzy:

  1. Nieno to było Extra . Szkoda że Nathan niegra. To jeden z najlepszych rozdziałów . Tylko Axela mało a on jest najlepszy :( .Fajnie że wstawiliście Byrona

    Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :c
      serio? Mi się własnie zdaje, że był dość nudny... xD
      następny będzie ciekawszy =P
      Oj wieeem, też go ubóstwiam <3 Ale to nie jest blog o Axelu tylko ogólnie o Inazumie, więc musi być sprawiedliwie :D
      ;-)

      Usuń
  2. Dzięki za rozdział. Jest świetny!!!


    Mania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za komentarz ^^
      Fajnie wiedzieć, ilu ma się czytelników :D

      Usuń
  3. Boże to jest genialne dziewczyny jak zwykle super fajny pimysł z tym imieniem Byrona .
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysł z imieniem Byrona? On zawsze tak miał na imię :o
      Zawsze było w anime i mandze Byron Love lub Aphrodi >.>

      Usuń
    2. Dziękujemy! ^^
      Kryształowa, wydaje mi się że chodzi o to, iż użyłyśmy na blogu jego Japońskiego imienia ;P
      teraz będziemy robić to częściej ^^

      Usuń
    3. Tak oto chodzi z tym imieniem Byrona
      Ewa

      Usuń
  4. No więc. Nie leci ani trochę szybko, ale niech będzie. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału c:

    Ten jest fajny. I...no wspaniały po prostu. Tylko ja Nathana zaraz zabiję za tą decyzję >.<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha no może nie, ale przynajmniej wstawiamy te rozdziały :p
      A jeszcze wieeeele ich przed nami, mam nadzieję że wytrwamy ;P
      Dziękujemy ;*
      Oj, Nathan sobie grabi... biedak [*]
      No, to teraz czekam na twój rozdział :P

      Usuń
  5. Świetny rozdział..!!;> Dziewczyny oby tak dalej..!! ; )) Czy mam kciuki.!! ;**

    Laura.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam! [spóźniona, ale cicho.]
    Rozdział jest genialny, znalazłam trzy błędy ortograficzne[Keisza?>.>], ale mniejsza o to. Rozdział cudny. Amber jest świetna, a Nathan zasłużył na porządne rąbnięcie patelnią w łeb.[Możesz mnie wyręczyć Keiszo:D] Czekam na kolejny równie emocjonujący rozdział. ♥
    NMBZW!
    PS Niepierwsza. :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojtaaam :p
      hehehe możliwe
      dziękujemy *-*
      przykro mi, ja nie moge tego zrobić :c oberwało by mi się od Liny x.x Ja chce żyć...
      Jutro wstawimy ;D
      Ps Ojeeeej =<

      Usuń
  7. Nom ;)
    Świetnie!
    Dobrze, że Amber gra ;)
    Ale szkoda że Nathan już nie gra...i tu zgodzę się z Wiką, cytuje:
    "Nathan zasłużył na porządne rąbnięcie patelnią w łeb"
    Z tym się zgadzam :)
    Czekam na następny!

    PS
    http://inazumaeleven.blog.pl/
    Nowy rozdział u mnie jest ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ludzie zabijecie tego Nathana XD !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo co nie podoba ci się to co on myśli lub też co robi?? Czy cie POJEBAŁO CZŁOWIEKU!?!?!?! Jak chcesz żeby on sie zabił to sam idź i najlepiej skocz z mostu. Będziesz wtedy zadowolony??

      Usuń
  9. JPD ale zajebiste... aaaaaaa chcę więcej <3

    OdpowiedzUsuń