środa, 20 marca 2013

14. Wyścig


Axel szedł właśnie w stronę latarni. Dobrze wiedział, że tam własnie zastanie Marka, pomimo późnej już godziny. Chciał z nim o czymś pogadać. Dziś rano, przed szkołą spotkał się z Judem. Informację, którą od niego otrzymał nieźle go zaskoczyła, choć nie dał tego po sobie poznać. Przyjaciel poprosił go jednak o dyskrecję, toteż nie zamierza wygadać się przed Markiem. Jednakże podobnie jak on, Axel chce pomóc drużynie i o tym własnie musi pogadać z bramkarzem. Wyszedł zza rogu kolejnej uliczki i choć to co tam zobaczył go zaskoczyło, z kamienną twarzą szedł dalej. Zatrzymał się przed postacią opierającą się o ścianę, ukrytego w cieniu budynku. Chłopak podniósł na niego wzrok. Miał na sobie dżinsowe spodnie, czarny T-shirt, a na wierzch narzuconą czerwono-białą bluzę bez kaptura, którą Axel momentalnie rozpoznał. Przywitali się tradycyjnym uściskiem ręki i bez słowa ruszyli dalej. Pierwszy ciszę przerwał Axel.
-Skąd wiedziałeś, że będę tędy przechodzić?- Starał się mówić obojętnym tonem.
-Znam cię- Odpowiedział mu krótko i uśmiechnął się pod nosem. Oboje skierowali się w stronę poprzedniego celu Axela- Latarni.
Doszli do celu i zaczęli wspinać się po schodach. Zgodnie z ich przypuszczeniami, opierając się o barierkę stał Mark. Najwyraźniej ich nie zauważył, stał dalej wpatrując się w przestrzeń najwyraźniej mocno pochłonięty rozmyślaniem. Jude i Axel podeszli z obu jego stron i również oparli się o poręcz, patrząc w dal. Gdy bramkarz to zobaczył, wyprostował się i kolejno spojrzał po przyjaciołach, a następnie przywołując uśmiech na twarz opadł z powrotem. Długo stali w ciszy. W końcu Jude zdecydował się odezwać, nie odwracając jednakże wzroku od zachodzącego słońca.
-Musimy pogadać Mark.
Chłopak spojrzał na niego wyczekująco.
-Wiesz już że Nathan odszedł z drużyny...
-CO!!?? Co wy opowiadacie!? Nie odszedł tyl...
-Mark- Jude przerwał mu w pół zdania. - Nie ma się co oszukiwać. Dobrze wiemy że tak właśnie jest.
Bramkarz spojrzał na niego z szeroko otwartymi oczami. Axel nie odezwał się, dla poparcie tylko skinął głową.
Bramkarz otworzył usta żeby coś powiedzieć, jednak zamknął je szybko. Brakowało mu argumentów, żeby walczyć w obronie Nathana.
-Ale,mamy z Judem pomysł- zaczął Axel.- Jak możemy sprowadzić Nathana z powrotem.
-Jak?
Jude i Axel popatrzyli po sobie, po czym odezwał się ten drugi.
-Poprośmy Amber o pomoc.
Jude przytaknął.
-Amber? Ale... czemu?
Przyjaciele znów spojrzeli po sobie
Axel odwrócił się i oparł plecami o barierkę dając tym samy znak Jude'owi że teraz on ma mówić.
-Po prostu myślimy, że może mieć ona jakiś wpływ, na jego decyzję.
-Amber? Ale...czemu?- powtórzył pytanie nadal przenosząc wzrok z jednego na drugiego.
Jude westchnął. Jego przyjaciel po prostu... Nie nadawał się do takich spraw. Już otwierał usta żeby cos odpowiedzieć.
-Ma dar przekonywania- Wtrącił Axel z wyraźnym znudzeniem. Jakby tłumaczył coś małemu dziecku. Jednak Mark tego nie wyczuł i tylko przytaknął.
-Chodźmy już Mark. Axel pogada z Amber, może jutro coś wskóramy.

                                                                            ***

Amber siedziała na łóżku w pokoju i przeglądała internet. Dango leżał tuż przy łóżku i spał. Muzyka leciała z laptopa. Dziewczyna usłyszała pukanie do drzwi.
-Proszę!- brunetka nie miała pojęcia kto to mógłby być. Jej rodzice nigdy nie pukali do jej pokoju, niestety taki był polski model rodziny. ^^
-Twoja matka mnie wpuściła- powiedział Axel wchodząc do pomieszczenia- musimy pogadać.
-O czym?- zapytała zdziwiona dziewczyna wyłączając laptopa i robiąc chłopakowi miejsce na łóżku.
-O Nathanie- odparł siadając
-O Nathanie?- zarumieniał się i unikała spojrzenia Axel'a- Dlaczego?
-Ostatnio zaczął olewać drużynę. Przestał chodzić na treningi, wymyśla jakieś niestworzone wymówki. Unika nas wszystkich. On chce wrócić do lekkoatletyki.- na te ostanie słowo Amber drgnęła, chce wrócić do lekkoatletyki? Ale przecież, nie on kocha football....- Rozmawiałem z nim, ale to nic nie dało. Mark, też próbował, ale nic. Jedyną nadzieją jesteś ty. Może ciebie posłucha.
-Mnie?
-Nie ukrywajmy, macie coś do siebie. Proszę cię w imieniu całej naszej drużyny. Jeżeli Nathan nie zagra z nami, to po nas- wstał i opuścił pokój dziewczyny, pozostawiając ją samą z ogromnym mętlikiem w głowie.

Następny dzień, kolejna lekcja WFu. Nauczyciel po raz kolejny wpadł na "wspaniały" pomysł. Tym razem postanowił, że dzieciaki zagrają...
-...w piłkę nożną!
-Ale super!- krzyknął w euforii Mark
-Tylko dzisiaj- kontynuował- Zagrają osoby, które NIE należą do szkolnego klubu sportowego. 
Zawodnicy Raimona popatrzyli po sobie. O co chodzi jak nie oni to kto?
-To decyzja dyrekcji szkoły. Tak więc Mark, obserwuj swoich kolegów podczas meczu, a może wypatrzysz kogoś do drużyny- powiedział wuefista. 
-Yyyyy dobrze. 
Tak więc wszyscy zawodnicy, łącznie z Nathanem, bo przecież nikt nie wiedział, że już nie gra siedzieli na ławce i przyglądali się jak reszta przygotowuje się do gry.
-Proszę pana my też?- zapytała Silvia pokazując na siebie i pozostałe dziewczyny z klasy. 
-Oczywiście. 
Każda dziewczyna zareagowała inaczej. Jedne były wniebowzięte, przecież będą mogły pokazać to co potrafią przed swoimi idolami. Kilka nawet zapewniały, że na pewno uda im się wykonać ogniste tornado czy też smoczy cios. Silvia była lekko zdenerwowana, ostatnim razem grała w piłkę za czasów gdy była w Ameryce, oczywiście nie licząc "potajemnej" gry w garażu czy na podwórku. Pozostałe uczennice panicznie bały się, że złamią paznokieć, albo nabiją sobie siniaka. 
-Dobra, zrobimy tak drużyna dziewczyn kontra drużyna chłopaków. 
-Nie mamy szans- jęknęła Lucy stojąca pomiędzy Amber, a Silvią.  
-To jak się ustawiamy?- zapytała menadżerka Raimona 
Uczennice zaczęły się przekrzykiwać. 
-Ja idę na atak!
-Nie bo ja idę na atak!
-Ehrhy, nie wiecie, że mogą być dwaj napastnicy? Albo nawet i więcej?!?- powiedziała przez zęby Amber
-Ja biorę pomoc!
-Ja też!
-I ja!
W końcu udało się ustalić "skład". Na bramce stanęła Silvia, Amber trafiła na pomoc, a Lucy na obronie. Nie ma sensu pisać na jakich pozycjach stanęły inne dziewczyny. Mecz rozpoczął się. Chłopaki nie pozwolili swoim przeciwniczkom nawet dotknąć piłki. Bez problemu minęli atak, pomoc, w tym Amber, która nawet nie ruszyła się by odebrać im piłkę, aż w końcu obronę. Jeden z chłopaków przygotował się do wykonania strzału, ale Silvia zatrzymała piłkę i uśmiechnęła się szeroko.
Mecz ciągnął się w nieskończoność, należy podkreślić, że jedna połowa trwała tylko dziesięć minut, ale to nie zmieniło faktu, że dziewczyny były wyczerpane, oczywiście z wyjątkiem Amber, która nawet się nie ruszyła.
Wynik nadal był 0:0, gdyby nie Silvia wynik byłby zupełnie inny. Trzeba było jej przyznać naprawdę dobrze broniła. 
W końcu zdenerwowana dziewczyna wyrzuciła po raz kolejny piłkę na środek boiska. Już straciła całkowicie nadzieję, że uda im się chociaż zaatakować połowę przeciwników. Jedna z dziewczyn, która przejęła piłkę chciała ją podać w stroną napastniczek, ale futbolówka jakoś jej "zeszła" i poleciała w stronę Amber.
Gdy dziewczyna zauważyła, że leci w jej stronę, głęboko westchnęła i przyjęła ją na lewą nogę. Zaczęła wykonywać żąglerkę, w końcu mocniej odbiła piłkę ku górze, w międzyczasie gdy futbolówka była w powietrzu wykonała szybki obrót wkoło własnej osi, i od razu kopnęła piłkę w stronę bramki chłopaków. Bramkarz mimo wszelkich nadziei Silvii złapał piłkę. 
Tuż po wszystkich lekcjach, Amber czekała na bieżni. Już za chwilę z szatni miała wybiec grupka lekkoatletów, na czele z Nathanem. Bardzo się denerwowała. Nie wiedziała od czego ma zacząć. Spojrzała nerwowo na zegarek. Poczuła skurcz w żołądku. To nerwy? A może fakt, że będzie rozmawiać z Nathanem? Nie, no przecież wiele razy z nim gadała. I nigdy nie maiła podobnego uczucia. Owszem, jest miły, przystojny, ale nie zakochałam się w nim! Skrzyżowała ręce na piersiach. Skurcz wzmocnił się, gdy zobaczyła grupę uczniów w pomarańczowych koszulkach kierujących się w jej stronę. Gdy zrównali się z nią, miała wrażenie, że serce podeszło jej do gardła. Kurwa... 
-Nathan, masz chwilkę?- zapytała gdy zrównał się z nią, niebiesko-włosy spojrzał na nią, następnie na lekkoatletów i znów na nią.
-No wiesz, mamy trening....- odparł zmieszany
-Ale to nie była prośba- dodała mrużąc swoje ciemnozielone oczy.
-Nie rozumiesz, że on nie chce z tobą gadać? My mamy trening.- wtrąciła się mała blond włosa dziewczyna.
-Miles, to nie twoja sprawa- rzucił jej chłopak
-Właśnie Miles- powtórzyła z ironią w głosie
-Nathan chodź, nie zwracaj na nią uwagi, chodź pobiegamy sobie- Miles nadal próbowała go odciągnąć, ciągnęła go za ramię w stronę bieżni
-Mała, nie rozumiesz, że to sprawa między nim, a mną? To samo się tyczy was- dodała spoglądając na resztę biegaczy
Wszyscy oczywiście oprócz Miles udali się w kierunku do którego zmierzali od początku. Blondynka nadal wpatrywała się w Amber z wściekłą miną. Widać było, ze jest zazdrosna.
-Odczepisz się od nas?- zapytała już wyraźnie wściekła, miała ogromną ochotę rzucić się na nią i wydrapać jej oczy.
-Nie- Miles zrobiła naburmuszoną minę, wyglądało to bardziej komicznie niż planowała. Amber spojrzała na nią z politowaniem wywróciła oczami i ciężko odetchnęła.
-Jeżeli wygram z tobą w sprincie odwalisz się od nas na 10 minut?
Blondynka zaskoczona kilkakrotnie zamrugała oczami.
-Dokładnie dziesięć minut, i jeżeli wygrasz. W co szczerze wątpię- doprała z chamskim uśmiechem na buzi
Zobaczymy, pomyślała Amber.
Musimy tu dodać, że w Elaqui jest tak, że każdy uczeń musi mieć od jednego do trzech sportów wiodących. Czyli głównych sportów. Bieganie było właśnie sportem wiodącym Amber gdy jeszcze się uczyła w kraju. Dodatkowo brunetka nosiła miano liderki dziewczyn, co nie było proste do zdobycia. Tak więc wracając do tematu.
Bieżnia została opuszczona przez wszystkich biegaczy. Ustawili się oni wzdłuż trasy 200 metrów, na której miały się zmierzyć. Nathan miał stać na mecie, ta która pierwsza do niego dobiegnie wygrywa.
-Ta nowa porywa się z motyką na słońce, chce pokonać Miles- mówili miedzy sobą
-Nie da rady, Miles jest dobra.
-Jest najlepszą dziewczyną wśród nas.
Amber ustawiła się na pozycji, była bardzo spokojna, w końcu kochała biegać. Przygotowała się do biegu. Poprawiła włosy, jeszcze raz zaparła butami o ziemię. Zaczerpnęła głęboko powietrza w płuca. Nathan, przyłożył gwizdek do ust i mocno, zdecydowanie dmuchnął.
Wyleciały jak strzały. Żadna nie dawała za wygraną. Biegły równym tempem. Miles jakby zapomniała wszystkiego czego się nauczyła. Biegła wykorzystując na starcie swoje wszystkie siły. Amber zupełnie odwrotnie. Biegła zrównoważenie, ale na sam koniec, biegła ile sił w nogach. Minęła bez problemu, tą mała wścibską, irytującą blondyneczkę i dobiegła do celu, jakim był Nathan.
-Czy teraz ze mną porozmawiasz?- zapytała patrząc na jego twarz. Malowało się na niej niedowierzanie.
-Jakiem cudem?- usłyszała za sobą zdziwione głosy.
Tego już było za wiele. Miała kompletnie tego dosyć. Chce tylko porozmawiać z Nathanem. Nerwy buzowały w niej, niemiłosiernie. Za chwilę wybuchnę, pomyślała.
-Dobra, mam już was kompletnie dosyć. Przyszłam tu porozmawiać z Nathanem! Nie z wami, nie z tobą Miles. Wygrałam uczciwie i znikasz z mojego życia na cudowne, piękne dziesięć minut!
Chwyciła chłopaka za nadgarstek i pociągnęła go w stronę gdzie nie usłyszy ich nikt. Zatrzymała się dopiero przy trybunach.
-Dlaczego to robisz? Dlaczego opuszczasz drużynę w tak ważnym momencie? Dlaczego? Oni cie potrzebują.- wykrzyknęła
-Nie wiem, czuję, że źle wybrałem. Że to jednak bieganie. Nie piłka nożna, gdzie mogę pociągnąć ku porażce dziesięć innych osób. Tu pracuję na własny rachunek, tu ja jestem odpowiedzialny za siebie. Tu liczą się moje umiejętności. Nie chcę już grać.
-Ale ty KOCHASZ grać w futbol!
-Nie, to było złudzenie
-A-ale
-Skoro tak bardzo zależy ci na tym to mnie zastąp- wypowiedział ostatnie słowa i odszedł. Zostawił ją samą.
 Tego już było zbyt wiele, ciężar w żołądku powrócił. Chłopaki uznali ją za ostatnią deskę ratunku, a ona zawiodła. Odwróciła się i odeszła w kierunku... W jakim kierunku? Nie wiedziała. Byle jak najdalej od nich. Myślała, że Axel mówi prawdę, ze Nathan jednak coś do niej czuje. Że zrobi to o co go poprosi. Jednak, się mylił. Nathan świata nie widzi poza bieganiem, a co za tym idzie za Miles również.
Nie wiedziała jak, ale znalazła się nad rzeką. Usiadła przy trawie i dała ponieść się emocją. Siedziała tak z co najmniej piętnaście minut. Aż w końcu, poczuła, ze ktoś koło niej usiadł. Mark Evans, wpatrywał się w niebo i myślał.
-Widziałem wszystko i to co się działo po tym jak poszłaś. Przerwali trening. Zbytnio ich rozkojarzyłaś. Nathan nie wiedział co ze sobą zrobić. Miles była załamana tym, ze przegrała z tobą. A reszta.... a reszta- i tu się zaśmiał- myśli jak cię zwerbować do lekkoatletyki.
Amber nie odpowiedziała, podciągnęła nogi pod brodę. Spojrzała na bramkarza, ten się uśmiechał. Widząc jej zdziwione, pytające spojrzenie kontynuował.
-Nie widzisz, ze nadal jest szansa? Gdyby wybrał bieganie nie ukrywałby się z tym przed całą drużyną. On nadal się zastanawia. Jeszcze nie podjął ostatecznej decyzji... Musimy go nagabywać, by wrócił do nas. Ty, ja, Axel. Niedługo będę musiał o tym powiedzieć reszcie. Jude już wie, ale reszta jeszcze nie. Dziewczyny i reszta, każdy czegoś się domyśla, ale boją się powiedzieć. Jutro jeszcze raz z nim pogadam, a jeżeli to nic nie da będę musiał to oficjalne ogłosić drużynie.
Tak jak powiedział, tak też zrobił. Mark próbował porozmawiać z chłopakiem na każdej przerwie pomiędzy lekcjami. Jednak gdy tylko wychodził na szkolny korytarz nigdzie nie mógł dostrzec przyjaciela. Czy gdzieś się ukrywał? A może po prostu nie mógł go nigdzie zauważyć w tłumie uczniów? A może to przez liczne dziewczyny, które co chwilę go zaczepiały pytając o dosłowne pierdoły? Nieważne, liczył się fakt, że nie był w stanie porozmawiać z przyjacielem.
-Mark, gdzie idziesz?- zapytał Kevin gdy zauważył, że kapitan nie idzie w stronę domku klubowego jak zawsze to czynił po skończonych lekcjach.
-Muszę porozmawiać z Nathanem, nie mogłem go złapać na żadnej przerwie, wiec muszę spróbować teraz. Silvia mówiła, że ma mieć teraz trening. Pogadam z nim.
-Iść z tobą?
-Pewnie.
-To ja też idę- powiedział Steve, który przyszedł razem z Kevinem
Gdy chłopaki zbliżali się do bieżni i dostrzegli w dali Nathana. Jakby na zawołanie, spod powierzchni wyłonił się Edgar.
-A wy tu czego?- zapytał chamsko
-Eeee musimy porozmawiać z Nathanem- powiedział Mark
-Ma teraz trening. Poza tym mało mieliście czasu w szkole by "pogadać"?
-A-ale..
-Tylko członkowie klubu mają wstęp na trening więc wynocha, gówniarze.
-Słuchaj koleś- Przed przyjaciół wysunął się Kevin z wrogo nastawioną miną.- Przyszliśmy tu żeby porozmawiać z Nathanem i nie ruszymy się stąd do puki nas do niego nie puścisz!
-Chłopaki? - W chwili gdy Kevin skończył swoją przemowę, obok brata stanął Nathan. - Co wy tu robicie?
-Nathan. Chcieliśmy z tobą pogadać... - zaczął Steve nim Mark otworzył usta, jednak nie zdążył dokończyć bo lekkoatleta wpadł mu w słowo.
-Przykro mi chłopaki. Odchodzę- Spuścił wzrok, ale natychmiast go podniósł i odważnie popatrzył swojemu byłemu kapitanowi w oczy.
-C co? Nie musisz...
-Nie Mark. Podjąłem decyzje- Mówił dalej zawzięcie. Na jego twarzy pomimo wielkiej nadziei Marka, nie było śladu rozbawienia- Wracam do biegania- Po tych słowach odszedł nie odwracając się już w stronę piłkarzy.
-Słyszeliście smarkacze. A teraz jazda mi stąd!
-Chodź Mark... Nie ma sensu tu dalej stać - brunet chwycił marka za ramię i pociągnął w tył. kapitan posłusznie poszedł za nim. Teraz zrozumiał dlaczego Nathan tak nie lubił gdy w pojawiał się Edgara. To był zwykły cham, który nie daje nikomu dojść do słowa. Zrezygnowany kapitan, niemający jakiejkolwiek ochoty na wdawanie się z nim w dyskusję powiedział tylko "Idziemy chłopaki" i odszedł z nimi w kierunku domku klubowego.
Tymczasem Amber starała się zapomnieć o swojej wczorajszej zawalonej misji. Stała właśnie pod szpitalem i próbowała przybrać jak najbardziej radosną minę. Myśl o czymś przyjemnym, myśl o czymś przyjemnym! 
Czy fakt, że jej najlepsza przyjaciółka wychodziła tego dnia był przyjemny? Owszem, był. Natychmiast na buzi brunetki pojawił się ogromny uśmiech. Wkroczyła z nim do budynku.
Nuka w towarzystwie rodziców stała przy lekarzu, który dawał im ostatnie polecenia.
-Nie widzę przeciwwskazań byś nie mogła grać dalej w piłkę. Jednak musisz być czujna. Jakiekolwiek zawroty czy bóle głowy a natychmiast schodzisz z boiska i czekasz, aż ci przejdzie. Wstrząs mózgu to nie zadrapanie. Uważaj na siebie. W razie jakiegoś pogorszenia się proszę o szybki kontakt ze szpitalem.
Słowa kierowane były do Nuki, jednak to jej rodzice kiwali głową, podczas gdy dziewczyna tylko wywracała oczami słysząc to samo dziesiąty raz tego dnia. Gdy zaczynała po raz kolejny dawać dowody swojego znudzenia, kątem oka dostrzegła Amber i natychmiast do niej podbiegła rzucając się dziewczynie na szyję.
-Ami! Jednak przyszłaś! Tak się cieszę! Przyszłaś sama? Gdzie chłopaki?
-Taki mały rewanżyk, oni nie powiedzieli mi, że się obudziłaś, a ja im, że dziś wychodzisz- powiedziała szczerząc zęby
-Jesteś dla nich za ostra- powiedziała niebiesko- włosa uśmiechając się szeroko- Opowiadaj co się działo?
-Wypytałaś mnie o wszytko przedwczoraj...
-Ale minęły dwa dni! Coś musiało się wydarzyć!
Wydarzyło się i to całkiem sporo, pomyślała, ale nie za bardzo chciała o tym jej powiedzieć. Bo w sumie po co? By ją martwić? Wychodzi ze szpitala, ten dzień powinien być wyjątkowy, szczęśliwy, a nie.. przytłaczający czy wręcz dobijający.
Do dziewczyn podeszli rodzice Nuki. Jej tata trzymał torbę z rzeczami córki, a matka zapoznawała się z wypisem. Całą czwórka udała się do samochodu, który stał na parkingu, by pojechać do domu Lonbery'ów.   Tam czekał na Nukę tort jagodowy.

Zapowiedzi Marka!
Nuka w końcu powraca do szkoły! Wśród wszystkich wzbudzi to sporą sensację. Jude postanowi podjąć ostateczną decyzję. Czeka nas również nietypowy trening w centrum, który zakończy się w dość nietypowy sposób i zmieni bieg przyszłych wydarzeń. Aby się tego dowiedzieć koniecznie przeczytajcie następny rozdział pt. "Decyzje". Ale będzie się działo! 

________________________________________________________________________

Ta Daaam
Kolejny, już 14 rozdział na blogu ^^
Mamy nadzieję, że się wam podobał.
czekamy na wasze opinie, pytania i wszystko, co można napisać w komentarzu =)
Do zobaczenia przy kolejnym odcinku ;*

niedziela, 10 marca 2013

13 Odwiedziny


Axel wszedł na teren szkoły i natychmiast ruszył w kierunku boiska. Wysłał wcześniej smsa do Silvi, informując że się spóźni, ale sprawy nabrały zupełnie innego obrotu niż ktokolwiek by się spodziewał. A teraz musiał natychmiast przekazać wszystkim te szczęśliwą wiadomość. Wpadł do domku klubowego jednak tam nikogo nie zastał. Powoli wycofał się i stanął na zewnątrz. Wszyscy pewnie trenują za szkołą. Udał się tam powoli, rozmyślając po drodze jak powiedzieć wszystkim o tym co go spotkało w szpitalu. Tak jak myślał. Zawodnicy Raimona trenowali na tyłach budynku. Stanął w cieniu przypatrując się swoim kolegą, którzy najwidoczniej nadal go nie za uwarzyli  Nie będę im teraz przeszkadzać, pomyślał widząc jak Smoczy cios wpada do siatki pokonując tym samym obronę Marka. Jednak jego obecność szybko została wykryta. Zawodnicy podbiegli do niego i stanęli dookoła. Najwidoczniej przeczuwali, że ma im coś ważnego do powiedzenia. Tak jak się spodziewali. Miał. Bez żadnych wstępów oświadczył po prostu: Nuka się obudziła. Dalsze jego słowa zagłuszyli zawodnicy. Niecałe pięć minut później wszyscy stali już przed bramą czekając tylko na Marka, Juda i Axela, którzy szli z tyłu rozmawiając, a właściwie wypytując Axela o szczegóły. Na większość pytań chłopak odpowiadał zwykłym wzruszeniem ramion i dyskretnym uśmiechem. Gdy dołączyli do reszty, podbiegła do nich również Celia.
-Nigdzie go nie widziałam- wzruszyła ramionami.- Lekkoatleci zaczynają trening za pół godziny.
-Kapitanie!- odezwał się Todd wybiegając przed resztę- Nie możemy tyle czekać.
-Właśnie- poparli go inni.
-Oni mają racje- Jude spojrzał w kierunku bieżni. -Powiemy mu o tym w szkole. Najwyżej przyjdzie jutro.
Mark przytaknął.
-W takim razie nie ma na co czekać! Chodźmy!
Wybiegł przez bramę na czele swojej drużyny, która pognała za nim.
-Jak dzieci- westchnęła Nelly kręcąc głową. Ona również cieszyła się z wybudzenia Nuki, jednak w przeciwieństwie do reszty zachował resztki zdrowego rozsądku. Powoli wróciła się w stronę szkoły. Jude i Axel popatrzyli na siebie. Oni również nie wybiegli jak oszalałe stado bizonów. Axel dlatego, że dopiero co przybiegł i nie miał zamiaru dobiec do szpitala nie będąc później w stanie nic powiedzieć. Jude, ponieważ chciał dotrzymać blondynowi towarzystwa. Obaj jednak chcieli dojść do szpitala, więc zdziwili się bardzo, gdy Nelly ruszyła w przeciwnym kierunku. Zatrzymała się na środku dziedzińca i spojrzała na nich wyczekująco. Podeszli więc do niej nie bardzo wiedząc o co chodzi. Poprowadziła ich do tylnego wyjścia gdzie czekał czarny samochód. Dopiero teraz ich oświeciło. Wsiedli a szofer, który już czekał za kierownicą, ruszył zgodnie z udzielonymi wcześniej wskazówkami Nelly. Zgodnie z jej przypuszczeniami. Dotarli pod drzwi szpitala wcześniej niż biegnąca reszta zawodników.
Chłopak szedł długim, jasnym korytarzem. Podłogi były pokryte białymi, czystymi kafelkami. Wzrok utkwił
w podłodze. Szedł powoli, ze spuszczoną głową i dłońmi utkwionymi w kieszeniach bluzy. W końcu doszedł do tego miejsca gdzie zmierzał od początku. Już miał wejść do sali, gdy zobaczył coś co go sparaliżowało. Niebiesko-włosa dziewczyna, która powinna spać, siedziała w łóżku i oglądała telewizję. Nie widziała, że stał w drzwiach. Nuka była jego ostatnią nadzieją. Musiał powiedzieć komuś co leży mu na sumieniu, co go trapi. Zwłaszcza dlatego, że była w śpiączce. Nie chciał by ktoś mu doradzał czy odradzał. Chciał by po prostu ktoś go wysłuchał.
Szybko wycofał się i zawrócił. Nie chciał by go zauważyła. Z pewnością wypytywałaby co się z nim dzieje i zagadałaby na tak długo, że z pewnością spóźniłby się na trening lekkoatletów. A tego Edgar by nie wybaczył.
***
Do szpitala weszła ogromna gromada gadających zawodników. Pielęgniarki i lekarze stojący na holu recepcyjnym odwracali głowy w ich kierunku. Silvia próbowała, oczywiście nieskutecznie uciszyć chłopaków. Co niektórzy pacjenci powystawiali głowy ze swoich sal by zobaczyć kto robi taki hałas. Kilka razy zwrócono im nawet uwagę. Jednak nie przejmowali się tym za bardzo. Owszem starali się zachowywać ciszej, ale perspektywa, że Nuka w końcu się obudziła... Była jak balsam na ich obolałe serca. Gdy stanęli przed drzwiami do sali niebiesko-włosej stanęła przed nimi pielęgniarka.
-Nie możecie wszyscy tam wejść. Jest was za dużo, a ona jest jeszcze słaba. Poza tym za chwilę zostanie zabrana na badania i nie może się zbytnio przemęczać.
-Obiecujemy, że nie będziemy jej męczyć- powiedziała Silva- Chcemy się tylko przywitać
-Nie było jej z nami od dwóch tygodni, brakowało nam jej- dodał Mark
-Bardzo panią prosimy- powiedział Jack
Kobieta podniosła wzrok ku górze.
-No dobrze niech wam będzie. Ale, nie więcej niż dziesięć minut. Doktor mnie zabije..- powiedziała do siebie, po czym odeszła do innej sali chorych
-Hej, czy to czasami nie...- głośno zapytał Bobby patrząc w kierunku wind
-Nathan? Co ty tu robisz?- pierwszy zareagował Mark
-No ja....
-Nie masz czasami treningu lekkoatletów? Pewnie się niecierpliwą- powiedział z wściekłością Kevin
Zmieszany Nathan nie wiedział co ma mu odpowiedzieć.
-.....
-Rozmawiałeś z nią? Jak się czuje?- Jim, wyczuwając niekomfortową sytuację próbował zmienić temat. Skończyło się, jak zawsze, gdy wkracza Jim ciarkami po plecach wszystkich zebranych.
-Już pójdę- powiedział i szybko wyszedł.
-Jak tchórz- syknął Kevin
-Nuka- Cała zgraja wpadła przez otwarte drzwi do środka, całkowicie już zapominając o spotkanej przed chwilą pielęgniarce  która zrezygnowana oddaliła się najdalej jak to w tej chwili był możliwe, by nikt nie podejrzewał jej o wpuszczenie tych rozhałasowanych dzieci do szpitala.
Dziewczyna, która nadal oglądała telewizje, w pierwszej chwili poderwała się z miejsca, jednak widząc Jaka przepychającego sie w drzwiach z Todem, Samem i Markiem, opadła z powrotem na łóżko śmiejąc się w najlepsze. Około minuty zajęło im wgramolenie się do małej sali w której przebywała niebiesko-włosa i ustawienie się, zajmując każdą dotychczasową wolną przestrzeń. Gdy im się w końcu udało, nie oszczędzając przy tym dziewczyny, która rozbawiona nie mogła już powstrzymywać kolejnych wybuchów śmiechu  zaczęły się pytania z każdej strony sali.
-Jak się czujesz?
-Wyśmienicie, w życiu nie byłam bardziej wyspana!- odparła z ogromnym uśmiechem na ustach
-Miałaś jakieś badania?
-Jeszcze nie, zdążyli tylko zmierzyć mi ciśnienie i pobrać krew do badania, ale to standardowe procedury. Bynajmniej tak mówi lekarz- uśmiechnęła się ponownie, tym razem mrużąc oczy.W tej samej chwili głośno zaburczało jej w brzuchu na co dziewczyna delikatnie się zarumieniła i wydała cichy chichot.
-Karmią cię tu czymś?
-No wiecie, karmią mnie przez kroplówkę- wskazała na wenflon, który tkwił w jej zgięciu łokciowym, a od którego ciągnęła się cieniutka rurka z jasnym płynem w środku- Ale chyba teraz dostanę coś normalnego do jedzenia. A co u was? Jak treningi?
Odpowiedziała jej cisza.
-O czymś nie wiem?
-Raz idzie lepiej, a raz gorzej...- odpowiedział wymijająco Steve
-Gorzej? Haha, ale chyba nie mówimy o tej samej drużynie, co? Jesteście jedenastką Raimona. Jesteście najlepsi. Wy nie macie gorszych treningów.
Mark popatrzył z Jude'm po sobie, rozumieli się bez słów. Nuka załamie się, gdy zobaczy jak drużyna się zmieniła.
-Nie ma z wami Nathana?
-Yyyyy, no ten... coś ważnego mu wypadło- szybko odpowiedział Sam, nie wiedział, że Nuka już dowiedziała się od Axela o Nathanie, Sam po prostu nie chciał jej niepotrzebnie martwić.
-No opowiadajcie. Co tam się działo przez ten czas? Jak mecze innych szkół?
-Technikum Rolnicze ostatnio przegrało z Liceum Zeusa. Wynik to 0:12. Magiczni wygrali z Dzikimi 3:1- powiedziała Celia- W tym tygodniu Królewscy mają mecz z Otaku.
-Super. To znaczy, nie super, że Zeus znów wygrali. Ale super, że Królewscy będą mieć teraz mecz. Może do tego czasu już stąd wyjdę i pójdziemy na niego, co?
-Jasne- zgodziła się Silvia, a Mark jej przytaknął.
-Ej. Dlaczego Ami z wami nie przyszła?
Wszyscy popatrzyli po sobie. Czy ktoś powiedział Amber, że Nuka się obudziła? Czy ktokolwiek wysłał jej sms'a, zadzwonił?
-Yyyyyyy....
-No ona chyba jeszcze nie wie...
-CO?!- Nuka wrzasnęła na całe gardło
-Hej, hej, hej- do sali weszła zaniepokojona krzykiem pielęgniarka. Inna niż ta, którą spotkali wcześniej- Co to za krzyki? Więcej was matka nie miała? Wynocha stąd i to już- powiedziała wypraszając wszystkich z pomieszczenia, Nuka nie zdążyła zareagować. Powiedziała jedynie by zadzwonili do jej przyjaciółki. Jej telefon, podobnie jak reszta rzeczy, które miała przy sobie w dzień wypadku były już w domu.
Wszyscy szybko wyszli z szpitala by jeszcze bardziej nie narazić się pielęgniarce.
-To co teraz?- zapytał Max, który trzymał jak zawsze ręce założone z tyłu głowy- Nelly?
-Wracamy na trening- odpowiedziała rzeczowo Nelly- Nuka niedługo wróci do gry. Więc musicie być w formie gdy zacznie trenować. Nie możecie pokazać, że przez te dwa tygodnie obijaliście się jak lenie. Tak więc wszyscy biegiem do szkoły. Raz dwa.
***

Jude szedł ciemną uliczką prowadzącą bezpośrednio do jego domu. Upchnął ręce w kieszeniach i przyśpieszył kroku. Ubrany był w tradycyjny szkolny mundurek, bowiem wracał właśnie ze szkoły. Było już ciemno, normalnie dawno już byłby w domu, jednak Mark po raz kolejny zarządził dłuższy trening. Znowu. Ostatnio zdwoił liczbę treningów. Jednak to wcale nie sprawiło, że Nathan zaczął częściej chodzić na spotkania, wręcz przeciwnie. A przecież zbliża się mecz! Dość ważny. Jude dostał sygnał o niespodziewanym gościu podczas spotkania. Ważnym i tajnym, tak samo jak źródło z którego chłopak się o nim dowiedział. Teraz, wracając do domu, myśli o tym czy przekazać informacje pozostałym. A im dłużej o tym myśli tym bardziej przeciwny jest temu. Po co ich niepotrzebnie martwić? Zestresują się i popełnią jakiś głupi błąd, a później do końca roku będą sobie to wypominać. Nie, to bez sensu. Choć z drugiej strony, może bardziej się postarają? Co ja gadam, skarcił się w myślach. Oni zawsze się starają. Tak, zawsze więc i teraz. Nie ma sensu im o tym mówić, co najwyżej trochę mocniej zmotywować i zmobilizować do gry. To powinno wystarczyć. Tyle że do wygrania potrzebne jest coś jeszcze. Strategia! Shuriken- Szybcy, zwinni, zdeterminowani. Z tego co pamiętam, podczas ostatniego meczu postawili na szybkość. Intuicja podpowiadała mu, że tak będzie i tym razem. Ostatnie ich mecze, wszystkie, wbrew pozorom oparte były na tej samej strategi. Szybkie odebranie piłki, błyskawiczny atak, strzał, kontratak.
No tak. Jeśli zagrają tak samo, to i Raimon podobnie jak poprzednio powinni wygrać. Tyle że w tym planie była mała, mikroskopijna luka. Mały szczegół o nazwie: Nathan. Potrzebna jest jego szybkość. A w tej chwili nie dość że trzeba by jego przekonać, to bardzo wątpliwe jest, żeby Edgar zgodził się puścić brata na mecz. No tak. To może być problem. Dość spory. I co z tym zrobić? Coś podpowiadało mu, że rozmową z Edgarem nic nie wskóra  Wszedł do domu, przywitał się z ojcem i ruszył do pokoju. Na środku schodów rozdzwonił się jego telefon. Zarzucił więc plecak przez ramię i odebrał nie patrząc wcześniej na wyświetlacz.
-Tak?
-Jude? Wiesz może skąd... Od kogo wsiąść...?
Chłopak przytaknął zanim tamten dokończył. Zaraz jednak się zreflektował przypomniawszy sobie, że przez telefon nikt tego nie zobaczy.
-T-tak... Ale skąd o tym wiesz?
-Skąd? Wiem o czym..?
No tak!? Skąd Axel mógł wiedzieć? Głupi błąd, i co teraz?! Jego myśli krążą już tylko wokół tego meczu, a teraz się wsypał...Ale w takim co miał na myśli? Trzeba dyskretnie dowiedzieć się o co chodzi.
-Jude? Słyszysz mnie?
-Tak, tak. Mów.
Tym razem Axel przytaknął zanim przypomniał sobie o telefonie.
-Masz może numer Amber? Trzeba ją powiadomić...
-Ach taak. Nie, nie mam.
-Mhm... Jude, o co ci chodziło?
-To nic takiego-Chłopak otworzył drzwi pokoju i zrzucił plecak na kanapę  stojącą na środku pokoju.- Spotkajmy się jutro przed szkołą. Dwadzieścia po, na skrzyżowaniu.
-Zgoda. Do jutra.
-Do jutra.

Zapowiedzi Marka!
Sprawy nabrały o wiele bardziej zaawansowane obroty. Axel będzie miał nietypową propozycję dla Amber. Nathan natomiast będzie długo zastanawiał się nad ważną decyzją. W końcu, oficjalnie ją podejmie i ogłosi wszystkim. Jaka to propozycja i jaką decyzję podjął Nathan przekonacie się jeżeli przeczytacie następny odcinek pt. "Wyścig". Ale będzie się działo!




_________________________________________________________________

No proszę ^^ 
Oto kolejny SPECJALNY rozdział z specjalną dedykacją dla naszej kochanej Wiki, dla której specjalnie wstawiłyśmy 13 rozdział w jej 13 urodziny ;*
 WSZYSTKIEGO NAJ nasz picasso ^-^ !! Dziękujemy za WSZYSTKIE nagłówki i zdj postaci, i nie zapominaj, że będziemy chciały tego więcej :D
;*



PS; DO CHOLERY: NIE SPAMOWAĆ!!