niedziela, 26 stycznia 2014

34. Potyczka z dawnym wrogiem


-COOOOO?!- krzyknęli jednocześnie wszyscy zawodnicy znajdujący się w domku klubowym po wysłuchaniu relacji Silvii, Bobby'ego i Ericka.
-Niestety- powiedział Erick odwracając wzrok od wściekłych i jednocześnie przerażonych twarzy przyjaciół
-Co z tym zrobimy?- zapytał Max
-Jak to co?- zaczął Kevin- wybijemy jej go z głowy. A jak to nie pomoże rozwiążemy ten problem ręcznie..- dodał zaciskając dłonie w pięści
-Może nie aż tak brutalnie? Kevin-kun- powiedziała Silvia
-Nuka, znasz ją najlepiej z nas wszystkich. Myślisz, że jest świadoma tego, że to nasz największy wróg?- zapytała Nelly wyraźnie akcentując ostatnie słowo
-No wiecie...- zaczęła niebiesko-włosa wyciągając ręce przed siebie w obronnym geście- Ami zawsze zaskakiwała, w sumie tego można by się po niej spodziewać...
-Czyli nic na to nie możemy poradzić- powiedziała już spokojniejszym głosem Natsumi
-Dzień dobry- powiedziała cicho brunetka wchodząc do środka- przepraszam, za spóźnienie- dodała. Miała podkrążone oczy i włosy w nieładzie. Jej skóra była biała jak śnieg.
-Jesteś chora?
-N-nie. Po prostu, nie zrobiłam makijażu.
Jednak nawet chłopcy wiedzieli, że to zwykłe kłamstwo.
Mecz zbliżał się wielkimi krokami. Mark doskonale pamiętał jak jeszcze niespełna rok temu mierzyli się po raz pierwszy z tym zespołem. Gdy Jude był jeszcze pod wpływem Drak'a, to była zupełnie inna osoba. Wraz z pozostałymi dosłownie zmiażdżyli całą jedenastkę Raimona, strzelając im 19 bramek... Ale wtedy dopiero zaczynali, prawda? Teraz było inaczej. Wtedy mieli tylko dwóch zawodników z technikami hissatsu, teraz cała drużyna miała ich po kilka...
W końcu nastał długo wyczekiwany dzień meczu z dawnym wrogiem, a teraz przyjacielem. Trzeba było przyznać, z żadną inną szkołą Liceum Raimona nie miało takich dobrych kontaktów jak właśnie z Królewskimi.
Wszyscy nie mogli już doczekać się przybycia gości. Menadżerki zajmowały się przygotowywaniem wszystkiego czego mogliby potrzebować zawodnicy podczas meczu. Bidony z wodą, ręczniki, apteczka pierwszej pomocy, nawet piłki potrzebne do rozgrzewki znajdowały się na ławce. Oczywiście Nelly zamiast zajmować się pracami fizycznymi wolała dyrygować Silvią i Celią.
-Dobra dzieciaki- zaczął trener Hibiki siedzący na ławce- podaję pierwszy skład. W bramce: Mark. Atak: Axel i Kevin. Pomoc: Timmy, Nuka, Erick i Max. Obrona: Bobby, Jack, Todd, Nathan. Zacznijcie się rozgrzewać...
Wybrani zawodnicy z Markiem na czele wbiegli na murawę i zaczęli rozgrzewać mięśnie przed przybyciem Akademii Królewskiej.
Amber spojrzała z niedowierzaniem na trenera, czyżby dobrze usłyszała, że trafiła na rezerwę?!
Brunetka jedynie wzruszyła ramionami i usiadła na ławeczce przyglądając się pozostałym jak rozciągają mięśnie.
Nagle przez szkołe przeszło jakby trzęsienie ziemi. Chmara ciemnego dymu ograniczyła widoczność.
Ogromny autokar wjechał przez główną bramę szkoły po czym gwałtownie się zatrzymał. Drzwi do środka otworzyły się na oścież i wybiegło z nich kilkunastu chłopców w mundurkach Akademii. Stanęli po obu stronach czerwonego dywanu, każdy z piłką. Tuż za nimi wyszli zawodnicy drużyny piłkarskiej. Nacz czele szedł Jude, za nim Joe, Mia oraz David.
-Raimon- powiedział cicho Kidou spoglądając na dawną szkołę.
-Jude! Min'na!- krzyknął Mark podbiegając do nich- Dobrze was widzieć! Nie mogliśmy się już was doczekać. Pewnie chcecie się troszeczkę rozgrzać, co? Wtedy zaczniemy mecz, ok?
Endou, ty chyba nigdy się nie zmienisz, pomyślał kapitan Akademii

***

-Witam wszystkich zebranych! Mecz pomiędzy Liceum Raimona, a Akademią Królewską wkrótce się zacznie! Zawodnicy obu drużyn gotowi są już do rozpoczęcia tego emocjonującego zapowiadającego się spotkania! Specjaliści oszacowali szansę obu drużyn na 50%, czyli każdy ma szansę wygrać!
-Nie mogę się doczekać!- wrzeszczał Willy,który siedział na ziemi, bo nie starczyło dla niego mijesca na ławce
-Tsaaaa- Silvia spojrzała na niego litościwym wzrokiem
-Podaję skład gości!- krzyknął Chester- bramka to Joe King, obrona: Peter Drent, Alan Master, Gus Martin, Herman Waldon. Pomoc: Mia Use, John Bloom, Derek Swing. Atak: Daniel Hatch, David Samford oraz kapitan zespołu Jude Sharp! ZACZYNAMY!- wrzasnął ile sił w płucach
Kevin podał do Axela i od razu ruszyli w kierunku przeciwników.
-Erik- krzyknął Axel i podał mu piłkę
-Max!
-Nuka!
-Kevin!
-Nathan!
-Zawodnicy Raimona jeszcze nigdy nie byli tacy zgrani. Wygląda jakby czytali sobie wzajemnie w myślach!- skomentował Chester
-On ma rację- powiedziała Celia- Takiego zgrania nie widziałam od czasu...
-... finału Strefy Futbolu- dokończyła Nelly
W międzyczasie ofensywa zdążyła się zbliżyć do pola karnego Akademii.
-Nie damy wam się tak łatwo przebić!- powiedziała Mia- Good Smell!- krzyknęła posyłając w ich kierunku różową mgłę, która sprawiła, że Kevin, który aktualnie był przy piłce osłabł i upadł śpiący na ziemię. Fioletowo-włosa podała piłkę do Jude'a.
Kapitan gości minął pozostałych przeciwników wykorzystując do tego hisstatsu- Illusion Ball
-Sakuma! Wiesz co robić!- krzyknął do niego w biegu i kopiąc tym samym piłkę w jego kierunku.
-Sie robi!- zaczął David- Królewski Pingwin nr1!- krzyknął i zagwizdał, po czym wystawił nogę wysoko w górę, a pięć czerwonych pingwinów przyczepiło się do niej. Z całej siły kopnął w futbolówkę, a ptaki krążyły wkoło niej.
-Czekam!- powiedział Mark- Boska Ręka!
Kolizja tych obu hissatsu nastąpiła szybciej niż bramkarz Raimona się spodziewał. Czerwone pingwiny wbijały się ostrymi dziobami w palce Boskiej Ręki, przez co jego własna również odczuwała tę siłę. Piłka napierała całą swoją siłą na dłoń kapitana. Teraz pozostało jedynie wytrzymać do końca. Nie może teraz poddać się bólowi! Ale... Nie potrafił.
-GOOOOOL! Królewscy zdobywają gola! Nie minęło jeszcze piętnaście minut meczu, a Akademia już prowadzi!- krzyknął Chester 
-Oj nie dobrze- powiedział sam do siebie- Chłopaki, następnym razem obronię! Na pewno!
Ale, dlaczego tak się stało? Jak królewscy mogli w tak szybki sposób minąć pozostałych?, pomyślał Mark
-Jude, powinieneś być zadowolony- powiedział Derck w jego kierunku- Prowadzimy...
-Tsa, ale... coś jest z nimi nie tak..
-Masz coś konkretnego na myśli?
-Nie, będę musiał się temu dokładniej przyjrzeć
-Jak wolisz, wracajmy na pozycję

***

-Zmiana zawodników!- powiedział trener Królewskich w kierunku sędziego
-Derek Swing pomocnik gości schodzi z boiska- zaczął Chester- Na jego miejsce wchodzi... Fudou Akio!
Z autokaru powolnym krokiem wyszedł chłopak. Idąc czerwonym dywanem lekceważąco spoglądał na kolejno mijanych uczniów Raimona. Blada skóra, szare zimne oczy i brązowy irokez jednogłośnie świadczyły o tym, że z tym zawodnikiem nie należy zadzierać. Bez słowa minął wszystkich zawodników zarówno swojej jak i przeciwnej drużyny. Ustawił się na miejscu i z szyderczym uśmiechem czekał na wznowienie gry.
Gwizdek sędziego. Przy piłce Raimon.
-Nuka Lonbery długim podaniem kieruje piłkę pod nogi Axela Blaze'a! Ace Striker Raimona przedziera się przez połowę Akademii Królewskiej- komentował Chester- Na jego drodze staje Mia Use wraz z Alanem Master'em. Dwójka zawodników Teikoku odbiera mu piłkę i podają ją w kierunku Fudou! Czy zaskoczy nas ten zawodnik?!
Szarooki wyszczerzył zęby w podłym uśmiechu. Powoli zaczął biec w stronę połowy boiska Raimona. Na jego drodze pojawiła się Nuka. Dziewczyna próbowała mu odebrać piłkę. Jednak nowy nabytek Królewskich uderzył ją z barku, a niebiesko-włosa upadła. Uczniowie widząc bezczelne zachowanie Fudou zaczęli na niego gwizdać i wrzeszczeć. Jednak taka reakcja widowni wyraźnie go usatysfakcjonowała. Zawodnik dalej napierał na połowę przeciwników. Tym razem na jego drodze stanął mu Todd. Jednak i jego szybko ominął. Przeskoczył nad nim wysoko, a gdy już znajdował się za nim, niezauważalnie kopnął go piętą w plecy. Obrońca Raimona upadł i trząsł się z bólu.
-Zmiana zawodników!- powiedział trener Hibiki- Schodzi Todd Wallside, wchodzi Steve Grim. Steve- zwrócił się do zawodnika- Wejdź w pomoc. To samo powiedz Nathanowi. Zagramy dwoma obrońcami i sześcioma pomocnikami.
-Tak jest, trenerze.
Co kombinujesz, trenerze? Nigdy jeszcze nie ustawiłeś takiej formacji. Gra z dwoma obrońcami? To tak jakbyśmy strzelali sobie samobója, pomyślał Mark
Więc o to chodzi!, Jude w końcu zrozumiał o co chodziło, Mark, chłopaki, mam nadzieję, że zrozumiecie o co biega nim będzie za późno
-Ej trenerze- zaczęła Amber- Czy to bezpieczne?- zapytała spoglądając na obronę, która wyglądała jak sito.
-To się okaże
-Ma pan zamiar mnie dziś wpuszczać?
-Nie, raczej nie.
Dziewczyna cicho westchnęła. W sumie skoro i tak nie zagra, to po co ma tu siedzieć i się nudzić? Powoli wstała i ruszyła w stronę domku klubowego by się przebrać. Po drodze minęła jakąś dziewczynę, która roznosiła ulotki.
-Proszę- powiedziała wręczając jej kartkę
-Znowu jakieś korepetycje?-zapytała samą siebie, gdy dziewczyna odeszła w kierunku innych uczniów
Jednak treść ulotki była bardziej interesująca. Na jasnożółtej kartce widniał ogromny napis: "Raimon'owe Ploteczki!". Poniżej widniał adres bloga internetowego. Jeszcze niżej następująca treść: "Chcesz wiedzieć co dzieje się w murach naszej szkoły? Kto kręci z kim i dlaczego? Czy zwykła szara myszka po wyjściu z bram szkoły zamienia się w gorącego kociaka? Wchodząc na mojego bloga dowiesz się wszystkich najgorętszych i godnych uwagi ploteczkach. Gorąco zapraszam! Pierwszy wpis już na stronie! CO CHWILĘ COŚ NOWEGO!"
-Ootani, skąd to masz?- zapytała Nelly, która przeczytała treść ogłoszenia
Dziewczyna nerwowo zamrugała oczami.
-Myślałam, że wiesz. Gdy weszłam do pokoju samorządowego na stole była paczka, a w środku to- wskazała na trzymaną przez Nelly ulotkę- I był list. Że podczas meczu mam to rozdać wszystkim bo nie będzie lekcji więc nie będziemy musieli wchodzić do wszystkich klas oddzielnie.
-My?
-No tak, ja, Lucy, Merry i te dwie z pierwszej klasy. Ulotek było chyba z milion! Każda wzięła tyle ile zdołała i rozdała wszystkim napotkanym osobom...
-Dziwne. Nic o tym nie wiem. Dobrze Ootani. A sprawdzaliście chociaż tą stronę internetową?
-Nie. Nie było czasu.
-Może to jakaś promocja kółka dziennikarskiego. Celia?
-Słucham?- zapytała zbita z tropu menadżerka, całą rozmowę Nelly i Ootani wpatrywała się w Joe'go i nie byłą w temacie
-To, czy to sprawka waszej gazetki?
-N-nie... Naczelna nic takiego nie organizowała
Gwizdek sędziego. Koniec pierwszej połowy. Menadżerki musiały przerwać rozmowę z dziewczyną i zająć się zmęczonymi piłkarzami.
-Ootani, przestańcie to roznosić. Będę musiała to sprawdzić osobiście. Niestety nie zbierzemy tego co już rozdałyście. Jeśli możesz to dowiedz się co to za blog i co na nim pisze i kto to publikuje.
-Dobrze, Natsumi-san.
-Jesteście wyczerpani- powiedziała Silvia dając Jack'owi trzecią butelkę wody
-Są za silni. A ten co teraz wszedł. Bardziej agresywnego nie widziałem- stwierdził Erick spoglądając w kierunku autobusu, gdzie poszli Królewscy
-Fudou Akio. Kiedyś należał do Liceum Pirackiego, ale wyrzucili go. Teraz przeniósł się do Akademii. Onii-chan mówi, że jest bardzo brutalny, ale jednocześnie niesamowicie utalentowany- powiedziała Celia
-Zaczynamy drugą połowę!- krzyknął Chester- Obie drużyny wchodzą na boisko i ustawiają się na pozycjach. Wynik jak na razie to 0:1 dla drużyny Akademii, po fenomenalnym strzale Davida Samforda z hissatsu Królewski Pingwin nr1! Czy Raimon przechylą szalę zwycięstwa na swoją stronę?
-Zaczynamy- powiedział Kevin, a Axel mu przytaknął
Przy piłce Akademia. Jude, David i pozostali biegli na bramkę. Z łatwością minęli pomoc, mimo jej liczebności. 
Co tu się dzieje? Dlaczego trener tak postąpił? Przecież straciliśmy bramkę więc dlaczego zmniejszył obronę?, gorączkowo myślał blondyn
-Bobby- krzyknął Mark- bardziej na lewo
-Jack dwa kroki do przodu- w tym samym momencie krzyknął Timmy
-Oj fatalny błąd zawodników Raimona. Brak porozumienia sprawia, że obrońcy wpadają na siebie i dają przeciwnikom wolną drogę! Jednak Mark Evans ratuje swoją drużynę przed opresją!- komentował Chester
-Więc to jest to!
-Co?- zapytał Kevin
-Brakuje nam kogoś, kto nami pokieruje. Może i jego decyzje są trafne, ale nic nie zdziałają jeżeli tego nie widzimy. Potrzeba nam stratega. Teraz gdy nie mamy Jude'a, cała nasza gra pozbawiona jest logiki i racjonalnego myślenia- wytłumaczył Axel
-Czyli obojętnie co zrobimy nie wygramy?
-Potrzebujemy kogoś kto ma oczy dookoła głowy i będzie w stanie nas pokierować.
-Kapitan...
-Nie, Mark musi zajmować się bronieniem bramki. Z końca boiska raczej trudno mu będzie nam pomagać gdy pójdziemy po gola. Potrzeba nam jeszcze jednej osoby, która poprowadzi naszą grę po zwycięstwo.
-Więc spróbuj
-Ja?
-Jako jedyny rozgryzłeś to co próbował nam przekazać trener. Więc spróbuj.
-Dobra.

***

-Chłopaki- zaczął Mark gdy Królewscy ponownie minęli pomoc- okiwajcie ich!
-Nie!- krzyknął Axel- Jack użyj muru, ty Bobby wślizg!
-Słuchajcie Axela!- wrzasnął Kevin
Obrońcy posłusznie wykonali polecenia blondyna. Poskutkowało. Teraz przy piłce znajdowali się Raimon.
-Bobby podaj do Nuki!- polecił Jack
-Nie- wtrącił się Axel- niedaleko niej jest Mia. Bobby wyjdź na przód i podaj do Nathana. Dobrze! Nathan podaj do tyłu, do Steve'a. Uważaj na Fudou. Steve, nie daj się wykiwać. Z lewej!
Polecenia wydawane przez Axela były bezbłędne! Wkrótce cała drużyna zdążyła pojąć, że przez cały czas brakowało im kogoś, kto nimi pokieruje. Teraz Axel przejął tę rolę i szło mu znakomicie. Jednak ten wciąż miał obawy.
-Nuka, podaj do mnie.
-Ok!- niebiesko-włosa kopnęła piłkę
Nie mogę teraz strzelić, bo Joe mnie przejrzy na wylot. To samo Kevin, jest osłaniany przez obrońców, ale Nuka. Jeżeli wziąć pod uwagę jej wysokie skoki.. I fakt, że jest niekryta. Tak powinno wyjść.
-Twoja!- krzyknął posyłając piłkę powrotem w stronę Nuki
Że co?, pomyślała
Niebiesko-włosa zaczęła wykonywać obroty wkoło własnej osi. Po około pięciu z nich wyniosła się parę metrów nad ziemię i stanęła twarzą do bramki. Wkoło niej zaczęły pojawiać się ciemnoczerwone linie wiatru które otoczyły dziewczynę i zamieniły się w ogromną czerwoną różę. Następnie kwiat otworzył się, a zawodniczka wyskoczyła z niego wysoko w górę i kopnęła piłkę z podwójnej przewrotki. Futbolówka niesiona ogromną ciemnoczerwoną siłą leciała wprost do bramki.
-Floral Despair!
-GOOOOOL! Raimon wyrównuje! Nuka Lonbery odkrywa swoją własną, samodzielną technikę hissatsu! Niesamowite!
-Ale to ja chciałem nazwać tą technikę!- zaczął zignorowany Willy
-Jest jeszcze szansa- powiedziała sama do siebie Silvia trzymając ściśnięte dłonie
-Idźmy za ciosem!
-OK!
Drużyna znów odzyskała wiarę w swoje zwycięstwo. Parę minut później zawodnicy znów byli pod bramką przeciwników. Tym razem Axel i Kevin wykonali starą, ale dalej niebezpieczną technikę - Smocze tornado. Zmieniając wynik na tablicy 2:1 dla Raimona. Taki wynik pozostał już do końca meczu!

Zapowiedzi Marka! NUKI!!
W końcu dało mi się stworzyć moje własne hissatsu! Dałam czadu co nie? Niestety problemy Raimona dopiero się zaczynają. Po szkole krąży tajemnicza blogerka, która wepchnie się w każdą szczelinę i wyciągnie na światło dzienne najdrobniejsze sprawy! Potrafi każdą informacje przekształcić na największe kłamstwo. Prawdę przedstawia tak jak ona chce to widzieć. Jeszcze.. uwzięła się właśnie na nasz klub piłkarski, wyobrażacie sobie? Na kogo uwzięła się jako pierwszego? Czy to będzie mieć jakieś poważne konsekwencje? Aby się tego dowiedzieć koniecznie przeczytajcie następny rozdział pt. "Plotkara" Ale będzie się działo!


________________________________________
Hej miśki!
PRZEPRASZAMY, naprawdę przepraszamy was za to, że tak długo musieliście czekać na ten rozdział. Ale sami wiecie, szkoła, końcówka semestru zaliczenia (w moim przypadku - tak;p) naprawdę chciałyśmy wyrobić się szybciej... ale chyba warto było czkać co nie?
Jak wrażenia? Czekamy na SZCZERE odpowiedzi ;d

P.S pisałam juz o tym na sb, ale powtórzę - zapraszam do działu postacie nowy wygląd ;)