piątek, 14 grudnia 2012

8. Trochę zmian


-Amber! Ambeer! Ambeer! Aaambeer! Amber! O cześć Xawier!- Nuka pędziła głównym korytarzem liceum Raimona, goniąc za swoją przyjaciółką, której głowa dosłownie przed chwilą mignęła jej wśród tłumu. Niezdarnie próbując przeciskać się między uczniami powoli zbliżała się do koleżanki, machając przy tym rekami w nadziei na zwrócenie jej uwagi- Ambeer! Ambeeer! Zaaczekaaaj Noooo!
Dziewczyna zrobiła jeszcze parę kroków, gdy poczuła nagle, że leci wprost na podłogę. Pod jej nogami stał plecak, którego dziewczyna w pędzie nie za uwarzyła.
-Aaaaaaaaaaaaaaaaa- Stojąc na palcach jednej nogi i lecąc w dół machała rekami niczym małymi wiatraczkami, licząc na jakiś cud. Zacisnęła powieki, gotowa na spotkanie z podłogą, gdy nagle poczuła pod sobą cos miękkiego. Otworzyła jedno oko, a z zdumienia zrobiła to samo z drugim.
-Auć- szepnął Mark pocierając głowę i otwierając oczy -Co te plecaki robią na ziemi?- Oboje uśmiechnęli się szeroko.
Usiedli na podłodze, naprzeciwko siebie, Mark spojrzał zdziwiony na dziewczynę.
-Dokąd się tak śpieszyłaś?
-Goniłam Amber. Chyba nie słyszała jak ją wołam- Uśmiechnęła się do niego- Mijałeś ją przed chwilą.
-To prawda- Skinął głową. Zdziwienie zastąpił szeroki uśmiech- miała słuchawki w uszach.
-Ach- Dziewczyna klepnęła się otwartą dłoniom w czoło- To dlatego nic nie słyszała. Hahaha. Ciekawe czego słucha. W sumie nigdy się jej nie pytałam. Może czegoś podobnego do tego co ja. A może jakiś polskich piosenek. Albo rapu. Jak myślisz Mark?
-Nie wiem, ale wyglądała na totalnie zapomnianą w muzyce.
-Och. Muszę się dowiedzieć, co to takiego. Hahah Mark. Jak wam idą treningi? Słyszałam, że macie niezły wycisk- Wstali z podłogi i skierowali się w stronę sali, w której mieli mieć teraz lekcje.
-To prawda- przytaknął z satysfakcją- Trener ani trochę nam nie odpuszcza. Musimy dużo i ciężko trenować jeśli chcemy być najlepsi. Za rok kolejny turniej strefy futbolu. Musimy wziąć w nich udział. I wygramy! Zobaczysz! A na razie będziemy trenować najciężej jak się da. Będziemy wyciskać siódme poty! Nie odpuścimy dopóki…
-Ale Mark- Nuka przerwała mu w rozbawieniem patrząc się na niego- Turniej dopiero co się skończył.
-No niby tak… Sama widziałaś co się działo podczas meczu z Kirkwood. Nasi przeciwnicy rosną w siłę i my też musimy. Jeśli chcemy być najlepszym zespołem w Japoni nie możemy próżnować.
-Więc lepiej zatrenować się na amen i nie wystąpić w turnieju z wycieńczenia?
-C-co?- Mark najpierw zdziwiony spojrzał na dziewczyną, a później uśmiechnął się szeroko- Spokojnie, nic nam nie będzie. Zawsze ostro trenujemy. To jeszcze nic.
-Nic? Więc robicie coś więcej?
-Jasne- skinął głową i spojrzał przed siebie jakby wspominał dawne czasy- Wszyscy ciężko trenujemy, ale czujemy, że to nie daje pełni efektu dla tego często sami wykonujemy indywidualne ćwiczenia.
-Indywidualne?
Znów skinął.
-Każdy z nas stara się dawać z siebie wszystko i nie poddawać, choć czasem bywa naprawdę ciężko. Nie zawsze szło nam łatwo. Były momenty, gdy chcieli się po prostu poddać, uciec. Pamiętam, gdy Axel i Jake próbowali opanować zrzut inazumy. Oboje bardzo ciężko trenowali by dojść do celu, ale z początku nic z tego nie wychodziło. Jake miał lęk wysokości, ale przezwyciężył go i dzięki niemu wygraliśmy z dzikim gimnazjum.
-Pamiętam- Uśmiechnęła się- Pierwsze próby kończyły się fiaskiem, bo Axel nie był w stanie odbić się od Jake.
-Tak- Mark skinął głową.
-Ale wkońcu udało im się. Wykonali zrzut inazumy a wy wygraliście i dostaliście się do turnieju.
-To nie wszystko- Mark uradowany spojrzał na dziewczynę- Udało nam się wykonać zrzut Inazumy jeden.
-Nikt się tego nie spodziewał. Tak nagle opuściłeś bramkę i wyskoczyłeś z Axelem. Bramkarz był totalnie w szoku. Zresztą ja też. No bo w sumie. Nie często widzi się bramkarza opuszczającego stanowisko i przechodzącego do ataku. No mówię ci. Widownia zawsze wstrzymywała oddech gdy to robiłeś. Jak przy trój fenixie… Znaczy pegazie. Jejku. To dopiero było coś.
-To prawda- przytaknął jej nadal się uśmiechając- Ale kosztowało nas sporo pracy.
-Mhm- skineła- To bardzo skomplikowany ruch. Nie wyobrażam sobie wymyślić coś takiego. Musieliście naprawdę sporo trenować.
-Tak, ale ćwiczenia z chłopakami to prawdziwa przyjemność. A Erick ma taki zapał do gry, że aż trudno się powstrzymać.
-Żeczywiście dziwne- szturchnęła go w ramię-Jednego dnia poznać nieznajomego chłopaka, który okazuje się być doskonałym graczem i zaprosić go do gry tym samym odkrywając niesamowitą technikę strzału.
-Ahahahaha – Zarzucił ręce za głowę.
Dziewczyna zamyśliła się.
-To musiał być dla nich spory szok, gdy dowiedzieli się, że Erick jednak żyje. Dla Silvi i Bobbiego. Przecież to był ich przyjaciel z dzieciństwa. On i… Eeee
-Malcolm- Dokończył- Malcolm Night.
-Właśnie. To niesamowite.
-Tak. Wszyscy spotkali i zaprzyjaźnili się w Ameryce. Połączyła ich miłość do piłki nożnej i ta sama miłość pozwoliła im na spotkanie po latach tu, W Japoni.
-To musiało być przeznaczenie- Nuka wyrzuciła ręce do góry, zadowolona ze swojego stwierdzenia- Bo jak to można nazwać inaczej? Rozstali się bedąc dziećmi na zupełnie innym kontynencie… Ameryka. To strasznie daleko stąd.
-Erick miał ten wypadek, Malcolm pewnie wyjechał… Ale wiesz co? Strasznie się cieszę, że za nim to wszystko się stało, obiecali sobie że zawsze będą grać w pilkę.
-Taaak, to prawda.
-Jeśli naprawdę kochają grać, nic nie powinno im stć na drodze.
-Ale czasem dzieją się rzeczy… na które nie mamy wpływu.
Mark skinał głową i zmarszczył brwi. Opuścił ręce. Przypomniała mu się legendarna jedenastka Inazumy. Niesamowici zawodnicy z ogromnym potencjałem i szansą na wygraną w turnieju strefy futbolu. Jeden wypadek zniszczył wszystko o czym marzyli i przekreślił ich piłkarską nadzieję. A już z pewnością jego dziadkowi. Mark westchnął. Oddałby wszystko by tamtego dnia autobus jedenastki Raimona bezpiecznie dojechał na boisko, a piłkarze mogli wyjść i grać jak tego pragnęli.
-O czym myślisz?- zagadnęła Nuka widząc zadumany wyraz twarzy kolegi.
-O moim dziadku- Westchnął.
-Davidzie Evansie?
-Słyszałaś o nim!?- Mark z niedowierzanie spojrzał na niebiesko-włosą uśmiechając się szeroko.
-No jasne, to legenda. Był naprawdę niesamowity  Poprowadził drużynę do finału.O mały włos minęli się z zwycięstwem. Ach, ile bym dała żeby go spotkać… Ojć. Naprawdę mi przykro Mark…
-Eee nie ma się czym przejmować- Chłopak ponownie zarzucił ręce za głowę i przymknął oczy.
-To był niesamowity piłkarz… Słyszałam, że boska ręka to jego technika.
-Eeech haha- Mark zatrzymał się na chwilę- To prawda- Spojrzał na Nukę uśmiechnięty.
-Ale jak ci się udało…?
-Wszystko jest zapisane w jego dziennikach.
-Dziennikach?
-No jasne- Przytaknął- Dziadek wszystko opisał w zeszytach. To dzięki jego specjalnym treningom udało nam się dojść tak wysoko-Mówił coraz bardziej podekscytowany patrząc dumnie przed siebie.
-Specjalnym treningom? Mark, co to za zeszyt?
-Dziadek wszystko tam opisał. Również jak opanować rękę MaJina.
-Serio!?- Wykrzyknęła podskakując lekko- Pokarzesz mi ten zeszyt!?
-Jasne- Chłopak uśmiechnął się do niej i skierował pod najbliższą ścianę. Zdjął plecak i usiadł pod nią wyjmując stary, zniszczony, oprawiony w niebieską okładkę zeszyt. Nuka usiadła obok niego uważnie przypatrując się dziennikowi. Ręka Marka z cenną zawartością poszybowała w jej stronę. Nieco oszołomiona dziewczyna wzięła zeszyt i z przejęciem otworzyła go na pierwszej lepszej stronie.
-Hęęęę!?- Zdziwiła się nieco zawiedziona patrząc na liczne szlaczki na papierze, tak wspaniałego, wydawałoby się notesu- Mark, co to za bazgroły?- Zapytała z wyraźnym wyrzutem w głosie.
-To żadne bazgroły- mówił pochylając się nad zeszytem nadal trzymanym przez Nukę- To instrukcja jak wykonać rękę MaJina.
-Serio?- Przysunęła notes bliżej twarzy mrużąc jedno oko. Przechyliła zeszyt najpierw na prawo, później na lewo, aż w końcu obróciła go do góry nogami- Mark, ja tu nic nie widzę.
-Jak to nie? Tu jest wszystko napisane- Palec chłopaka wskazał pierwszy „rysunek”- Tu mówi coś o sercu. Długo zajeło mi rozszyfrowanie i zrozumienie o co dziadkowi chodziło.
-Ty naprawdę to rozumiesz?- Zdziwiona dziewczyna jeszcze raz zmrużyła oczy w uwagą wpatrując się w zeszyt. W końcu westchnęła zrezygnowana i wzruszyła ramionami.
-Tak- przytaknął jej chłopak i wziął od niej notes- Ale nie pisze tu tylko o tym. Jest też mnóstwo strzałów i technik których…
-Naprawdę!?
-…jeszcze nie udało mi się rozszyfrować.
-Och- dziewczyna wstała spod ściany i uśmiechnęła się do chłopaka- To niesamowite, że ty cokolwiek rozumiesz z tych bazgrołów.
-Haha- chłopak też wstał i podrapał się po głowie- To wcale nie jest takie trudne.
-Ja widzę tu tylko jakieś szlaczki, kreski, kropki i kołeczka- uśmiechnęła się szerzej i ruszyli dalej korytarzem. Dziewczyna jeszcze na chwilę wzięła od niego zeszyt i przekartkowała go powoli, szukając czegoś, co wydawało by się jej najbardziej normalne. Gdy doszła do końca, zaczęła jeszcze raz. Zatrzymała się na jakimś rysunku i przekrzywiła głowę.
-A tu o co chodzi? To wygląda… Jakby wpakowali wieloryba do rakiety… A too jakby jakaś ryba jadła tosta łyżką. Mark, co ryby i tosty mają do technik strzeleckich?
-Tosty? Wieloryb? To żadne ryby. Pokarz mi to.- Chłopak zabrał jej zeszyt i przysunął tak blisko, że omal dotykał go nosem. Zatrzymał się na chwilę z nosem utkwionym w dzienniku i dokładnie go studiował.
-I co? I co? Co tam jest napisane!?- Nuka niecierpliwie skakała dookoła- Prawda, że mówi tam coś o rybach? Tak? No przecież to tak wyglądało. Jakby miało płetwy i łyżkę… I w ogóle.
Mark zmarszczył brwi. Odetchnął głęboko jakby odkrył jakąś ważną tajemnicę.
-No więc- spojrzał na dziewczynę na tyle poważnie na ile umiał, a następnie natychmiast, w jednej sekundzie usiadł na środku korytarza kładąc notatnik przed sobą i podparł brodę rękami- Nie mam pojęcia.
-A-ale jak to? Przecież rozumiesz co twój dziadek tam napisał?
-No tak- skinął głową.
-Więc co?
 -Tu pisze BaDuduMa Hop Ziiiiiuuu Hop trach.
-Badudu? Mark, jesteś pewien?
Przytaknął i oderwał wzrok od zeszytu.
-Dokładnie to napisał tu mój dziadek.
-Napisał…- Pochyliła się nad nim spoglądając na zeszyt. Podparła się dłońmi kolan i chwilę wpatrywała- Nic nie rozumiem.
Oboje westchnęli. Chłopak wstał z podłogi i trzymając dziennik w ręku, założył plecak.
-Powiedz, co jeszcze udało wam się opanować z tego… Notatnika?
-Całkiem sporo- rozpromienił się i spojrzał na dziewczynę. Ruszyli w dalszą drogę w kierunku sali- Boska ręka, zrzut Inazumy, ręka MaJina, ognisty kogut…
-Ognisty kogut!?- Przerwała jego wyliczanie Nuka, która uśmiechnęła się szeroko- To strzał Axela i Nathana prawda?
-Zgadza się- przytaknął- Opanowali go podczas meczu z legendarną jedenastką.
-Graliście z legendarną jedenastką!? Naprawdę!?
-Hahahaha Tak. Są całkiem nieźli, chociaż nie grali od dobrych paru lat.
-I jak wam się udało opanować ten strzał?
-Na początku się nie udawało- Mark podrapał się w głowę- To była ich technika, a oni wcale nie chcieli przekazać nam jej instrukcji. Jim odkrył cały ten sekret.
-Jim?
-Tak. Gdyby się nie domyślił o co w tym chodzi pewnie nadal męczylibyśmy się jak to zrobić.
-Jejku, to niesamowite.
-To prawda- Przytaknął jej i spojrzał się gdzieś w przestrzeń- Wydaje mi się, czy zaraz powinien być...
Wtem rozległ się dzwonek zapraszający wszystkich uczniów na 4 lekcję. Dla Nuki i Marka była to lekcja japońskiego. Popatrzyli na siebie i biegiem ruszyli pod salę. Weszli już spokojnie. Klasa uważana była za najładniejszą w całej szkole, okna wychodziły prosto na bieżnię, ściany miały przyjemny liliowy kolor, wisiało na nich pełno kaligraficznie napisanych piktogramów. Nuka opuściła Marka i podeszła do Amber, która była zagadywana kolejno przez Xawiera i Willy'ego. Brunetka siedziała na ławce z założonymi rękoma oraz zamkniętymi oczyma. Nuka chcąc ratować przyjaciółkę podeszła szybkim krokiem do niej.
-Ami- gdy nie widziała reakcji potrząsnęła dziewczynę za ramię, ta spojrzała na nią i wyjęła słuchawki z uszu- Pędziłam za tobą przez całą przerwę.
-Przepraszam- powiedziała pokazując przepraszająco słuchawki
-Zresztą nieważne, przyniosłam ciasto, tak jak obiecałam wczoraj.
Mówiąc to wyciągnęła z torby pudełko z kawałkami ciasta i łyżeczkami. Dziewczyny pochyliły się nad nim i szybko zjadły, nim pojawił się nauczyciel.
-Ymmmm, pycha. Musisz dać przepis mojej mamie.
-A co sama nie dasz rady upiec?- zaśmiała się niebiesko-włosa
-Znalazłaś ją?!- prawie krzyknęła uradowana Amber spoglądając na nadgarstek dziewczyny, na którym była bransoletka.
-Yhymmm- uśmiechnęła się, tym samym na jej buzi pojawił się gigantyczny banan- Opowiem ci o tym później- dodała szeptem
Lekcja przeszła bez większego echa. Temat był stosunkowo nudny i nic ciekawego nie działo się na lekcji.
Po zakończonych zajęciach Mark podszedł do dziewczyny. Zaproponował jej by razem z nim próbowała dowiedzieć się o co chodzi z tą rybą jedzącą tosta.
-To jak?- zapytał bramkarz uśmiechając się w ten charakterystyczny dla siebie sposób- Wpadniesz?
-Yyyy no nie wiem....- zaczęła.
-Jasne, że wpadnie!- wtrąciła się Amber, posyłając jej znaczące spojrzenie.
-Ale, Ami miałyśmy pójść...
-Pójdziemy kiedy indziej. Muszę dziś jeszcze gdzieś iść.
Nim Nuka zdołała się zorientować była już w domku klubowym i ślęczała nad notesem.
Po pewnym czasie do pomieszczenia zaczęły schodzić się kolejne osoby. Każdy z nich widząc dziewczynę reagował tym samym: wytrzeszczem oczu, pytającym wyrazem twarzy oraz ogólną dezorientacją.
-Yyy Mark dziś nie mamy treningu?- zapytał Kevin nie wiedząc co powiedzieć.
-Nie, jest. Tylko może idźcie beze mnie. Potrenujcie strzały. Muszę koniecznie dowiedzieć się o co chodzi z tą techniką. Później do was dołączę. Jude, poprowadzisz trening.
Większość osób, które przyszły do domku opuściła go. Zostali tylko Mark, Nuka oraz Kevin.
-Poddaję się- odparł zrezygnowany Mark po piętnastu minutach bezczynnego wpatrywania się w rysunki dziadka- Nie mam pojęcia co to jest! Dziadku!- zwrócił się w sufit- Nie mogłeś zrobić czego bardziej czytelnego?!
Kevin i Nuka zaśmiali się pod nosem, spojrzeli na siebie i uśmiechnęli.
Nie wierzę, że to zrobię, pomyślał z ciężkim uczuciem Kevin
-Przepraszam, za wtedy. Za to co wtedy powiedziałem- powiedział do niebiesko-włosej, wzrok miał utkwiony w podłodze, tak zawsze robił Kevin. Zawsze gdy przepraszał nie był w stanie spojrzeć w oczy danej osoby. Było mu zbytnio wstyd, a szczególnie gdy wiedział, że nie miał racji...
-Nic się nie stało- odparła dziewczyna uśmiechając się szeroko i mrużąc przy tym oczy- Czasami trzeba powiedzieć to co ma się na sercu.
-Słuchajcie, a może by tak zakopać topór wojenny i zacząć wszystko od początku?- zaproponował kapitan- Może zechciałabyś do nas dołączyć?
-N-nie wiem, mam mały dylemat w głowie.
Amber by mnie zabiła gdybym teraz odmówiła, przez ostatnie dni nasłuchała się mnóstwa opowieści o tym jak bardzo żałuję, że do niech nie dołączyłam...
-W sumie, czemu by nie spróbować.
Mark wstał i podszedł do dziewczyny, wyciągnął do niej dłoń. Ta ujęła ją, był to początek ich piłkarskiej przygody.
***

Po ciężkim treningu, w końcu przyszedł upragniony czas na powrót do domu. W klubowym dresie, z plecakiem i torbą sportową przerzuconą przez ramię większość piłkarzy zmierzała już do swoich mieszkań. Duża grupa szła w tym samym kierunku, jednak jak zawsze, i tym razem przy jednej z ulic musieli się rozdzielić. Nathan skręcił w jedną z większych alejek, stanął na przeciwko swojego domu i wolnym, zmęczonym krokiem zaczął zbliżać się do wejścia.
-Cześć mamo, wróciłem- Nathan ostrożnie zamknął za sobą drzwi i przekręcił zamek, który lekko zaskrzypiał. Położył plecak pod ścianą  i szybko zdjął kurtkę oraz buty. Ruszył w kierunku salonu, w którym jak mu się wydawało, słychać było telewizor. Otworzył drzwi do pomieszczenia i stanął w nich, z wrażenia upuszczając, trzymany plecak.
-E-Edgar?- Zapytał z wyraźnym zdumieniem, cofając się kilka kroków jakby z lekkim przestrachem.
Siedzący na czerwonym fotelu, niebiesko-włosy chłopak spojrzał na niego i uśmiechnął się lekko. Był wysoki i wysportowany, o włosach sięgający łokci. Wstał i spokojnie, wolnym, dumnym krokiem podszedł do chłopaka.
-Cześć braciszku- przywitał go z łagodnym aczkolwiek chytrym uśmieszkiem, który pomimo tylu miesięcy nie zmienił się ani odrobinę. Nathan popatrzył mu w oczy. Było w nich widać gniew i wyraźne rozdrażnienie. Jego brat był świetnym aktorem, jednak oczy zdradzały wszystko.
-Edgar zrobił nam niespodziankę i przyjechał wcześniej- Matka braci podeszła do wpatrujących się w siebie chłopaków i objęła oboje- Zostanie do świąt. Prawda, że to wspaniała nowina?
-Taaak. Wspaniała- Powtórzył cicho, jak echo Nathan i jeszcze raz spojrzał się na brata. Nic się nie zmienił, mimo tak długiego pobytu za granicą. Choć może...
-Stęskniłem się za tobą- Edgar położył mu rękę na ramieniu i ścisnął tak mocno, że chłopak musiał zacisnąć zęby by nie krzyknąć- Chodźmy na górę. Masz mi tyle do powiedzenia- Ostatnie zdanie powiedział przez zaciśnięte zęby, kierując się już w stronę pokoju brata, jednocześnie nie rozluźniając uścisku.Szedł korytarzem ciągnąc spiętego z bólu Nathana za sobą. Co mu odbiło? Jego brat wydawał się być wściekły i to jeszcze lekko powiedziane. Sprawnym kopniakiem otworzył drzwi, posyłając mu wściekłe spojrzenie i wepchnął go do środka. Trzasnął drzwiami i spojrzał z wyższością na brata, który omal się nie przewracając, odwrócił się w jego stronę.
-Mogę wiedzieć, co ty wyprawiasz!?
-O co ci chodzi?
-Nie udawaj niewiniątka. Piłki ci się zachciało- powiedział lekceważąco, rzucając mu wyzywające spojrzenie- Ja tu sobie flaki wypruwam, by zaproponowali ci kontrakt w klubie lekkoatletycznym, a ty co!? Gonisz z jakimiś frajerami za piłką zamiast się skupić na bieganiu!
-To nie frajerzy, tylko moi przyjaciele- Spokojnie, choć już zaciskając pięści powiedział Nathan patrząc na bladego jak ściana brata.
-Och, przyjaciele. Dobra- podszedł do łóżka i usiadł na nim odchylając się do tyłu i opierając na rękach- Dawno się nie widzieliśmy  Jak ci idzie w szkole?
- Dobrze...- Odpowiedział podejrzliwie, mierząc brata wzrokiem.
-A jak ci idzie w klubie lekkoatletycznym? Słyszałem że zbliżają się zawody- Zamknął oczy, starając się odprężyć.
-Tak- Skinął głową i odbiegł wzrokiem- Ale ja już nie należę do tego klubu.
-Co!?- Edgar, który wydawał się już uspokoić, natychmiast wyprostował się i spojrzał na brata- Jak to nie należysz!?
-Przeszedłem do klubu piłkarskiego i...
-Piłkarskiego!? Mój brat zrezygnował z biegania!? Opuściłeś klub lekkoatletyczny!? A więc to tak mi dziękujesz...
-Edgar...
-Słuchaj młody. Wyjechałem do Hiszpanii, dostałem się do najlepszego z tamtejszych klubów i zyskałem przychylność dyrekcji za sukcesy, które udało mi się osiągnąć. Wiesz do czego je wykorzystałem!!?? Od miesięcy staram się o kontrakt dla ciebie! Żeby zapewnić ci godną przyszłość! A ty co robisz!? Marnujesz się w tym klubiku piłkarskim!
-Daj spokój Edgar, o nic cię nie prosiłem.
-Masz pojęcie jak trudno jest się dostać do tego klubu? Dziesiątki osób na jedno miejsce. Trenują nas najlepsi z najlepszych, przecież zawsze kochałeś biegać, co się stało?!
-Tak jakoś wyszło...
-Zrezygnowałeś z biegania bo "tak jakoś wyszło"?! Odbiło ci zupełnie?! A Miles nie powstrzymała cię?
-Próbowała...
-Jakoś słabo.
-Miles nie ma tu nic do rzeczy, to był mój wybór.
-Najgorszy jaki mogłeś wybrać.
-Edgar...
-Piłka nożna nie jest warta zachodu. Sam pomyśl. Zagrasz parę meczy i co?- Edgar podszedł do niego i położył mu dłoń na ramieniu. Mówił spokojnie, zupełnie opanowany- Stwierdzą, że jesteś za słaby do drużyny i zastąpią cię jakimś tępym osłem.
Nathan otworzył lekko usta, chciał coś powiedzieć, ale nie za bardzo wiedział co. Edgar trafił w jego słaby punkt. Jakby dokładnie wyczuwał jego największą obawę jaką jest własnie strach, że nie nadąży za resztą. Że będzie za słaby, by móc dalej grać w najlepszej drużynie. Że go zastąpią.
Jego brat podszedł do drzwi i chwycił klamkę. Katem oka dostrzegł, że Nathan cały czas osłupiały stoi w jednym miejscu, i uśmiechnął się lekko. Czuł, że właśnie znalazł jego piętę Achillesa. Przymknął oczy i wyszedł z pokoju. W jego głowie powoli zaczął tworzyć się plan.


Zapowiedzi Marka!
Udało się! Mamy Nukę w zespole! A to jeszcze nie wszystko! W końcu odkryliśmy o co chodzi z tą rybą! Wydawałoby się, że najgorsze za nami, jednak jest zupełnie inaczej. Opanowanie tej techniki to... masakra. W życiu nie szło nam gorzej! Po raz pierwszy Nathan jest taki... jakby nie w sosie. Co się z nim dzieje?! Wszystko się komplikuje, dodatkowo dostaliśmy zaproszenie na mecz towarzyski od nieznanego klubu! Aby dowiedzieć się co z tego wyniknie koniecznie czytajcie następny odcinek pt. "Strzał z piekła rodem". Ale będzie się działo!


_____________________________________________________________________
No proszę :D Kolejny rozdział dokładnie tydzień później XD
Myślę że jest dość udany... Z pewnością jeden z lepszych, przynajmniej dla mnie ;P
W każdym razie dialog z pewnością do krótkich nie należy ^^
Podobało wam się?
Tak więc, nie będę dłużej nawijać, liczę tylko że się wypowiecie ;]

PS: Oficjalnie ogłaszam, że w końcu zaczyna się "coś" dziać :D

20 komentarzy:

  1. Mhm.^^
    Przyznam, że znalazłam kilka ortów, ale to nic.;p
    Rozdział wyszedł genialnie.^_^
    Tosty.. zgłodniałam...XD
    Jestem ciekawa co będzie z tą 'rybą'.
    Czekam na kolejny emocjonujący rozdział.
    Niech moc będzie z Wami!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa tam, nie chciało mi się sprawdzać ;D
      dzięki ;D
      Tak, byłam wtedy głodna XD
      Niedługo wstawimy ;*
      I Z Tobą też ;*

      Usuń
  2. Ech, no, ten, ach, no...
    Normalnie nie wiem co napisać...
    Zatkało mnie normalnie...
    Wow, no to było...
    Ach, no było to... nie spodziewałam się takiej akcji...
    Dobra, dobry rozdział. Zaskakujący!
    Idealny! Taki, taki no... WOW!
    To czekam na następny ;)
    I życzę powodzenia!
    Pati

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach ;D
      dzięki ;D
      No teraz zacznie się coraz więcej dziać więc spodziewaj się niespodziewanego :D
      Dzięki ^^ Kolejny już w produkcji xd

      Usuń
  3. Rozdział jest gites!
    Powodzenia z następnym! :)
    Sara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. thx ;D
      postaramy się by wyszedł równie dobrze xd

      Usuń
  4. Ale fajny rozdział :D
    Kiedy następny?
    Juz się nie mogę doczekać!
    Bajerandzki blog!
    Powodzonka Jula <33

    OdpowiedzUsuń
  5. O.o Nawet Agusi znalazła błędy ;O
    To podejrzane... Wraz z tym rozdziałem mam nowe podejrzenia ^^
    Rozdział bardzo fajny! Więcej Marka(dzięki Keisza ;D) Czekam na następny rozdział dranie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech no co poradzić, jak juz napisałam ten ogromniasty dialog to nie miałam siły go sprawdzać ;D
      Podejrzenia zawsze będą ;P przyzwyczaiłam się :D
      A proszę bardzo ;P Wied, że to przez twój spam na GG miałam na niego wenę .___.
      To czekaj :P
      Niedługo będzie :D

      Usuń
  6. Myślę, że grudzień to miesiąc rozdziałów!!!
    Jest ich najwięcej!
    A tak to rozdział wyszedł pięknie!
    Czekam na następny!
    Filip

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę :)
      mam nadzieję, że w nowym roku też uda nam się dodawać tyle rozdziałów ^^
      Dzięki XD Już niedługo
      pozdr.

      Usuń
  7. Hej!
    Znalazłam wasz blog, i on jest super!
    Moja młodsza siostra też go lubi!
    Powodzenia z innymi rozdziałami!

    Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku!
    Karina i Majka

    OdpowiedzUsuń
  8. Hey! :D
    Strasznie nam miło, nowi czytelnicy ^^
    Dzięki ;D
    nawzajem ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Heey :*
    Kochaaam to.
    Wielbię Cię za Marka.
    Błaagam Cię zeswataj Nelly i Marka.
    Będę Cię wielbić jeszcze bardziej niż teraz.
    Dżizas! Proszę.
    Kocham Was. Loffciam. I tak dalej.
    Bay ^^^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah :D Dzięki xd
      Już pisałam o tym...

      ;)
      Bay xd

      Usuń
  10. Prawie zapomniałam:

    Mikołaja bogatego,
    śniegu bielutkiego,
    choinki pachnącej
    i gwiazdki błyszczącej.
    Minimum stresu,
    maksimum miłości
    i tyle radości
    ile karp ma ości!
    Do wszystkich!
    Pati

    OdpowiedzUsuń
  11. Uważam,że zeswatanie Marka z Nuką to nie najlepszy pomysł-_-. Naczytałam się, że w Inazuma GO Mark będzie z Nelly i tym teraz żyję, więc jakby co to pretensje do neta;).
    Blog wspaniały, zainspirował mnie i teraz układam własne opowiadania tego typu ;D.
    Alex(andra).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo ;D super ;D
      to jak coś napiszesz, koniecznie nas powiadom ;3
      miło nam to słyszeć XDD

      Usuń