sobota, 17 listopada 2012

5. Mecz





Następnego dnia Nuka czuła się bardzo nieswojo bez swojej bransoletki. Próbowała zająć czymś myśli, ale to i tak nic nie dawało. Niebiesko włosa wciąż myślała o wczorajszym treningu, o tym jak chłopaki nie przyjęli jej do drużyny. Ale myślała także o przyjemnościach poprzedniego dnia. O tym jak trenowała z Amber, jak zobaczyła Oddech wykonywany przez przyjaciółkę oraz jak dzięki niej wykonała potrójną śrubę. Zamknięta we własnym świecie, była zamyślona na każdej lekcji. Na ostatniej siedziała jak na szpilkach. Gdy zabrzmiał kończący dzisiejsze lekcje dźwięk dzwonka Amber i dziewczyna o miękkich nogach udały się w kierunku boiska. Brunetka poleciła jej zostać przy murawie, podczas gdy sama poszła w kierunku domku piłkarzy.
Uderzyła płaską dłonią w drzwi po czym otworzyła je.
-To wasze- powiedziała bez przywitania pokazując trzymany w dłoniach strój.
Silvia zabrała od niej ubrania i ułożyła je w jednej z szafek. Wszyscy wpatrywali się w dziewczynę jakby chcieli żeby już sobie poszła.
-Yyyy, bransoletka?- zapytała poirytowana widząc ich pytające spojrzenia.
-Jaka bransoletka?- pojawiło się kilka pytań jednocześnie.
-Nuki. Zrobiona z muliny. Z literkami Z i N. Znaleźliście?
-Nieee- odpowiedziało kilka głosów.
-To poszukajcie. Wygrać turniej czegoś-tam to potraficie, ale znaleźć bransoletki w czterech ścianach to już nie? Jest was.... 15? Mniejsza z tym. Więc sprężcie się. Zajmie wam to kilka minut.
-A-ale musimy trenować. Niedługo gramy ważny mecz- wtrącił się Max
-A co mnie obchodzi wasz mecz? Macie znaleźć bransoletkę. Potrenować możecie w każdym momencie.
-Nie będziesz nam rozkazywać....- zaczął Kevin
-Czyżby...?- przerwała mu podnosząc przy tym jedną brew- A chcesz się założyć?- dodała mrużąc oczy.
Chłopak wstał z miejsca i podszedł do niej. Ponieważ był wyższy spojrzał na nią z góry. Chciał już coś odpowiedzieć, ale gdy otwierał usta wszyscy zebrani w domku,oczywiście oprócz tej dwójki, w jednej chwili zaczęli rozglądać się po wszystkich kontach w poszukiwaniu talizmanu.
-Hej sprawdzałeś tutaj?
-Tak, niczego nie ma....
-Hej! Zaglądał ktoś tu?
Jednak po paru minutach skrupulatnych poszukiwań nikt nie znalazł chodź by nitki z bransoletki Nuki. Zrezygnowana Amber opuściła budynek. Gdy brunetka przyszła do przyjaciółki nerwowo oczekującej poczuła ucisk w sercu. Nuka szybko znalazła się koło niej z nadzieją w spojrzeniu.
-Niestety, przeszukaliśmy cały domek. Ani śladu..
-Och- powiedziała smutna niebiesko włosa.
***
Przez kolejny miesiąc Liceum zmieniło się nie do poznania. Nuka, która zawsze była przyjaźnie i pokojowo do wszystkich nastawiona niemalże namacalnie rzucała mordercze spojrzenia w kierunku niektórych osób. Nie musimy chyba pisać w czyim kierunku, prawda? Dla tych, którzy jeszcze się nie domyślają mamy podpowiedź- grupa 14 chłopaków z klubu piłki nożnej. Niebiesko- włosa przeprowadziła małą rewolucję. Kiedyś cała w skowronkach siedziała obok Axel'a na lekcji matematyki. Teraz siedziała na tej lekcji z Lucy, a Amber musiała zadowolić się miejscem obok blondyna. Również rewolucja pojawiła się na lekcji japońskiego. Dziewczyny wysłały Sam'a do ławki Nathana, tym samym mogąc siedzieć razem. Na szczęście podczas innych lekcjach dziewczyny siedziały razem albo każdy siedział osobno.
Jak dotychczas bransoletka Nuki nie znalazła się. Dziewczynie było bardzo z tego powodu nieswojo. Pewnego dnia Amber zrobiła jej niespodziankę.
-W prawdzie nie jest to zrobione własnoręcznie, ale jest tylko ode mnie- powiedziała dając jej pudełko. Nuka otworzyła je, w środku znakował się wisiorek w kształcie litery A. Oczy niebiesko- włosej zabłyszczały- Mam taki sam- dodała brunetka wyciągając spod bluzki identyczny tylko, że w kształcie litery N.
-Jest przepiękny....
-I w dodatku, A. A jak Axel- dodała szczerząc zęby w kierunku dziewczyny, ta zrobiła się czerwona jak burak.
-Taaa, N jak Nathan....
Tym razem to Amber się zarumieniła.
-To co? Może się zamienimy?
Obie wybuchnęły śmiechem.
***
W końcu nastał ten dzień. Długo wyczekiwany przez fanów futbolu. Był to słoneczny pażdziernikowy dzień. Słońce delikatnie grzało, a na niebie nie było ani jednej chmurki. Wszyscy uczniowie Liceum Raimona, punktualnie o 14 opuścili klasy i wraz z nauczycielami udali się przed szkołę by oglądać zmagania swoich mistrzów. Wiele dziewczyn taszczyło ze sobą transparenty. Jak się okazało z takimi hasłami jak "Mark, skarbie jesteś najlepszy", "Max do boju" czy też "Chcemy by Bobuś strzelił gola".Wychodząc z klubowego domku i widząc te wszystkie napisy, chłopacy usiłowali się uśmiechnąć. Co mieli myśleć? Cieszyć się z popularności czy załamywać wszystkimi tekstami jakie do nich kierowano. Kevin z początku dumny jak paw kroczył ku boisku. Dopiero gdy zobaczył napis "Kevin, kiedyś za Ciebie wyjdę" a pod nim jakiegoś chłopaka zrzedła mu mina.Udali się na skraj boiska by wykonać rozgrzewkę i wysłuchać co trener ma im do powiedzenia.
-Trenerze- zaczęła wystraszona Silvia podchodząc do mężczyzny- właśnie dostałam SMSa od Sama jest chory.
-Gorzej być nie może.Willy jest na konkursie matematycznym, Sam chory, Jim jest na weselu, a Steve?
-Steve zwichnął kostkę na WFie i został w szpitalu na obserwacji.
-Słuchajcie dzieciaki- zaczął trener do zebranych wkoło zawodników- to nie będzie łatwe spotkanie. Kirkwood mają dużą motywację. Na nasze nieszczęście nie mamy żadnego rezerwowego. Więc grajcie zachowawczo i uważajcie na kontuzje. Ich drużyna na pewno zagra ofensywnie. Tak więc obrona- powiedział spoglądając na obrońców- uważajcie na nich uszczelnijcie krycie i uważajcie by nikogo nie faulować. Mark, staraj się oszczędzać. Używaj Ręki MaJina tylko w ostateczności.
-Tak jest!- odparli wszyscy chórem i rozproszyli się by wykonać niezbędne ćwiczenia.
-To nie będzie łatwe starcie- Do Marka podszedł Axel i poważnie spojrzał na przyjaciela.
-Bracia Murdock nie zdecydowali by się na rewanż, gdyby nie uważali, że są gotowi. Już podczas poprzedniego meczu mieliśmy problemy z zatrzymaniem ich strzału - Do dyskusji włączyła się Celia- Z tego co udało mi się znaleźć odbywali potajemne treningi, tak by nikt nie mógł ich zauważyć. Żadni reporterzy czy nawet przyjaciele członków zespołu, nie mogli wejść...
-Chcieli opanować nowy strzał?
-Na to wygląda-Przytaknęła
-Chyba mamy problem- Kevin, Mark, Axel, Celia i Nelly spojrzeli na swoich przeciwników, stojących w zwartej grupie i najwidoczniej uzgadniających taktykę na mecz.
Na trybunach tłum fanów oby dwóch drużyn już zagrzewał ich do walki. natomiast oba zespoły rozgrzewały się przy swoich stanowiskach.
-Musimy dać radę!Ajć!- Mark gwałtownie złapał się za nadgarstek, ból, który przeszył go, gdy tylko spróbował zacisnąć pięść był niewyobrażalny. Grymas pojawił się na jego twarzy i choć próbował zamaskować go szerokim uśmiechem, nie zmyliło to jego przyjaciół.
-Nadal uważam, że nie powinieneś grać w takim stanie- Do paczki podszedł Jude i skrzyżował ręce na piersi. Podobnie jak Nelly i Axel, on również próbował przekonać Marka, by ten odpuścił sobie mecz i doprowadził rękę do stanu używalności. Jednak chłopak nawet nie chciał słyszeć słów protestu. Decyzja zapadła, a on nie należał do ludzi, którzy odpuszczają i uciekają gdy tylko nadarzy się okazja. Odwieść go od postanowienia jakie sobie wybrał graniczyło z cudem. Jedynym sposobem zostawienia chłopaka w domu było przywiązanie go łańcuchami do krzesła, choć i to wydawało się nie dość silne, by utrzymać wielki zapał Marka do gry.
-Dajcie spokój! Nic mi nie jest. To tylko zadrapanie.
Axel i Jude popatrzyli po sobie. Dobrze wiedzieli, że nie ma żadnego sensu tłumaczyć mu czym to się może skończyć, bo i tak by ich nie słuchał. Wyszedłby na boisko, choćby to miała być ostatnia rzecz w jego życiu. Westchnęli i razem udali się w przeciwną stronę dokończyć rozgrzewkę. Spokojnie doszli do Nathana i obok niego zaczęli się dalej rozciągać. Trener nie wygłaszał teraz już przemowy ani nic z tych rzeczy. Zrobił to wcześniej i to im wystarczyło. Teraz siedział z skrzyżowanymi rękoma i z uwagą przyglądał się przeciwnikom, co chwila zerkając, czy przypadkiem jeszcze choćby jeden zawodnik Raimona nie stawi się na meczu. Idealna liczba zawodników jednak była niewystarczająca, a nóż widelec ktoś złapie kontuzje. Nie trzeba było wiele by pamiętać ich poprzedni mecz z Kirkwoodem. Grali agresywnie, a co dopiero teraz. Jeśli zdarzy się kontuzja... Nie! Lepiej nie martwić się na zapas. Będzie dobrze, pokonali liceum Zeusa to i z Kirkwood dadzą sobie radę. Zabrzmiał dźwięk gwizdka dający sygnał zawodnikom do wyjścia na boisko. W głośnikach rozległ się głos komentatora, trybuny oszalały i teraz już tylko piłkarze wydawali się zachowywać spokój i powagę... choć nie wszyscy. Piłka została wniesiona na boisko i położona na środku pola. Tyler i Thomas podeszli do niej ustawiając się naprzeciwko Axela z tryumfalnymi uśmiechami na twarzy.
-Tym razem pokażemy ci Blaze- powiedzieli wszyscy trzej- Jaka naprawdę jest nasza siła- położyli zaciśnięte w pięści dłonie na biodrach i spojrzeli na niego z wyższością. Blondyn cofnął się parę kroków. Czekali teraz już tylko na gwizdek.
                                                                     ***

-Jesteś zła?- zapytała zmartwiona Amber widząc poważną minę Nuki
Dziewczyny stały na trawie i spoglądały na piłkarzy, którzy właśnie byli w połowie rozgrzewki.
-Nie.... W sumie tak. Mogłam stać na miejscu któregoś z nich.
-Jeszcze będziesz grać. Czuje to, a ja nigdy się nie mylę.
Niebiesko-włosa spojrzała na nią i uśmiechnęła się lekko. Miała nadzieję, że intuicja przyjaciółkę nie myli, fajnie było by zagrać i sprawdzić się na boisku.
           
                                                                        ***

-Najwyższy czas rozpocząć to ekscytujące spotkanie! Obie drużyny już wyszły na boisko, a ich zawodnicy ustawili się na pozycjach. Po stronie Raimona, jako napastników  zobaczymy jak zwykle wyśmienitego Axela Blaze oraz niesamowitego Kevina Dragonfly!! Wysunięci pomocnicy to oczywiście Jude Sharp oraz Eric Eagle! Tuż za nimi zobaczyć możemy Bobiego Shearer'a i Max'a Carsona! Obrońcy to znani nam wszystkim Jack Wallside, Nathan Swift i Timmy Sanders. Bardziej z tyłu stoi Tod Ironside, a na bramce tradycyjnie- fenomenalny Mark Evans!! A oto skład Kirkwooda! Napastnikami oczywiście są niezastąpieni bracia Murdock! Za nimi, w środku pola zagra York Nashmit i Zachary Moore! Po lewej, jako cofnięty pomocnik wystąpi Rick Clover, po prawej natomiast jego kolego- Toby Damian! W podobnym ustawieniu, jednak na innej pozycji zobaczyć możemy, po lewej niesamowitego Malcolm'a Night'a, po prawej wyśmienitego piłkarza- Alfred'a Meenan'a! Jako jedyny na środku obrony wystąpi niepowtarzalny mistrz wślizgów- Dan Mirthful! Bramkarzem jest John Neville! Zapowiada się naprawdę emocjonujący mecz! Od rozpoczęcia spotkania dzieli nas zaledwie gwizdek sędziego! Niecierpliwość, stres i determinacja malują się na twarzach zawodników obu drużyn. Czekają... I rozpoczęli!! Kirkwood, które rozpoczynało, natychmiast przeszło do ataku! Niesamowite jak ci zawodnicy się szybko poruszają, jak to możliwe!? Bracia Murdock- Znani wszystkim trzej napastnicy, mijają bezbronnego Bobbiego i w zaskakującym tempie zbliżają się do jack'a! Jeśli dalej  tak pójdzie możliwe, że bramkarz Raimona za chwilę będzie musiał wyciągać piłkę z siatki! Marvin i Tyler już stoją przed Jackiem... A gdzie się podział Thomas!? Niesamowite!! Kiedy on zdążył przedostać się za obronę!? Jak on to zrobił!? Piłka wylądowała pod jego stopami! Szykuje się do strzału! Czy to możliwe, by w tak krótkim czasie padła pierwsza bramka!? Najwidoczniej  zwycięscy strefy futbolu  nie mają tu wiele do gadania... Chwila! Ach proszę państwa! Nie doceniliśmy naszych mistrzów! Niesamowity Tod Ironside szybkim wślizgiem odebrał napastnikowi piłkę i nie zwlekając przekazał ją szybkiemu jak błyskawica Nathanowi Swift! Chłopak nie szczędząc nóg biegnie do przodu, nie dając sobie odebrać piłki atakującemu go Rick'owi! Szarżujący lewym skrzydłem chłopak, praktycznie nie może liczyć na wsparcie przyjaciół, którzy są mocno i jak widać bardzo skutecznie kryci przez Kirkwood! Widzimy jak między innymi Jude Sharp czy też Max Corson próbują się wyswobodzić i okrążyć obstawiających ich rywali jednak z marnym skutkiem. A nie! Myliłem się proszę państwa! Corsonowi właśnie udało się wyminąć Night'a i teraz pędzi za kolegą, który już wbiega w pole karne. Co to!? Co się dzieje!? Nagle wszyscy zawodnicy Kirkwood znaleźli się w polu karnym! Widocznie postanawiają postawić na obronę, jednak tym samym dali Raimonowi wolnych wszystkich zawodników, co niewątpliwie wykorzystają. Dragonfly i Blaze szturmują na bramkę podczas gdy bracia Murdock już znaleźli się tuż przed bramką Marka! Co oni kombinują!? Czemu nie próbują odebrać piłki!? Ich zachowanie z pewnością dziwi jednak teraz warto skupić swoją uwagę na wykonujących smocze tornado zawodnikach Raimona. Blaze wznosi się do góry... Strzela...I.... Niesamowita technika obrońców Kirkwood pozwala im na zatrzymanie tego potężnego strzału! Cóż za widowisko!
-A niech to- Kevin spojrzał na Axela -Jak oni to zrobili!?
Chłopak nic mu nie odpowiedział, spojrzał tylko na trojaków i zmarszczył brwi. Co oni kombinują?. Gdy bramkarz wyrzucił piłkę do jednego z nich, był już pewien. Zawodnicy Kirkwod biegli skrzydłami w stronę Marka, otaczając pozostałych zawodników Raimona. Zapędzili nas w pułapkę! Już nie było drogi odwrotu. Nim zawodnicy się spostrzegli, piłka była w siatce.
-Co jest-Mark spojrzał na swoją dłoń- Ognista pięść nie dała rady?
Popatrzył na przyjaciół. Na ich twarzach malowało się zdziwienie. Jak im się to udało?
-Nie martwcie się!- krzyknął do nich i uśmiechnął się- Następnym razem uda mi się obronić!
Przytaknęli.
Chłopak wyjął piłkę z siatki i rozglądnął się. Wykopał piłkę z zamiarem podania do Maxa, szczęście chciało, że akurat był wolny, pech niestety, że to była pułapka. Piłka już miała wylądować na ziemi, gdy jeszcze w powietrzu przechwycił ją pomocnik przeciwników.
-No nie- szepnęli równocześnie Jude i Axel. Ten pierwszy natychmiast wykonał wślizg i dzięki niespodziewanemu atakowi udało mu się odebrać pilkę. W mgnieniu oka stał otoczony przez trzech zawodników. Najbliżsi gracze- Max, Kevin i Bobby również byli kryci i niestety nie zapowiadało się , by udało im się uwolnić. Ku jego zdziwieniu Axel stał niekryty, jednak oboje dobrze wiedzieli co to oznacza- kolejną pułapkę! Chłopak szybko to rozgryzł. Przeciwnicy tylko go osłaniają, ale nie atakują. Są gotowi i czujni, cały czas szykują się do skoku…. Ponieważ liczą na górne podania! No tak! Obok niego przebiegł Eric, pułapka czy nie, teraz to było jedyne wyjście! Obrócił się i między nogami Clover'a podał koledze piłkę
-Eagle przy piłce! Biegnie w stronę bramki! Tuż obok niego pojawia się Blaze. Zawodnicy Kirkwood przezornie nie dają Dragonflajowi się wymknąć i szczelnie kryją go przez co zawodnicy Raimona nie mogą wykorzystać ulubionego strzału- smoczego tornada! Dwójka zawodników szturmuje na bramkę jednak przed nimi jak spod ziemi wyrastają zawodnicy Kirkwood! Podania między Eagl'em i Blazem jak na razie przynoszą oczekiwany rezultat. Przedostają się za obronę i właśnie w tej chwili napastnik wznosi się wykonując ogniste tornado. Co za moc! Wątpię jednak by to coś dało… Zobaczmy. Miałem rację! Bramkarz obronił to bez najmniejszego wysiłku.
-Wygląda tak jakby w ogóle się nie starał, tak jakby mój strzał w trakcie lotu stracił całą swą moc.
Jude przytaknął.
Piłka potoczyła się pod nogi Alfreda Meenan'a, który szybko podał na przeciwną stronę boiska, do swojego kolegi na obronie- Malcolam Night'a. Ten stanął naprzeciwko Eric'a.
-Jesteście nieźli- pogratulował członek Raimona uśmiechając się lekko.
-Dzięki, nie było łatwo. Wybacz- to już szepnął przebiegając obok- ale nie możemy przegrać.
Chłopak podążył za nim zdziwionym wzrokiem. Jego kolega z dzieciństwa opuścił swoją pozycję i wysunął się do przodu. Razem z Zacharym Moore teraz atakowali bramkę.
-Ich styl się bardzo zmienił- Jude podszedł do Axela i rozglądnął się dookoła. Jako jedyni na tym boisku byli niekryci przez przeciwników
- Podczas ostatniego meczu skupili się tylko na zemście, że nie przyszedłem na mecz i zrujnowałem im możliwość wygranej.
-Skupili się przede wszystkim na tobie - przytaknął mu Jude- Sądzili że sami nas pokonają więc grali samolubnie. Teraz walczy cały zespół co skutecznie utrudnia nam dojście do piłki i strzelenie.
-Nie mówiąc już o bramkarzu.
-Dokładnie. Nie wiem o co tu chodzi, ale trzeba się tego jak najszybciej dowiedzieć.
-Jeśli nie chcemy przegrać- Dokończył blondyn i obaj spojrzeli jak More i Night chcą wykiwać Marka i strzelić kolejnego gola. Rozejrzeli się, przy nich nie było żadnego z piłkarzy przeciwnika. Jedynie Dan Mithful stał parę kroków za nimi czujny, gotowy by w każdej chwili rzucić się na rywala. Obaj jeszcze raz przenieśli wzrok na własną bramkę. Dwaj gracze, których normalną pozycją nie jest atak, teraz szykowali się do strzału. I nagle to zobaczyli! Po prawej dwaj gracze pozornie usiłowali udawać że strzelają, podczas gdy z przeciwnej strony, bracia Murdock szykowali się do strzału. Przerażeni spojrzeli po sobie. Nie mogli dopuścić do straty kolejnej bramki. Pędem ruszyli do przodu nie zważając ani na krzyki zawodników, ani kibiców. Jako jedyni dostrzegli podstęp i teraz musieli zrobić wszystko, by nie dopuścić do strzału. Biegli mijając graczy, jednego po drugim. Gdy wreszcie dobiegli, piłka już szybowała do trojaków, a osłupiały Mark tępym wzrokiem podążał za nią. Bracia Murdock już wykonywali swój słynny trójkąt Z... Nie...
-Niesamowite proszę państwa! Sławni napastnicy Kirkwooda najwidoczniej rozwinęli swój firmowy strzał!
Thomas, który w Trójkącie Z stał na szczycie piramidy tym razem wylądował na dole, natomiast Marvin z Tylerem wylądowali na jego barkach tworząc trójkąt odwrócony do góry nogami.
-Co to jest!?- sapnął Axel.
Piłka z niezwykłą prędkością szybowała...
-Niemożliwe, mamy kolejną Bram...! Nie! Blaze i Sharp usiłują zatrzymać potężny strzał!
Obaj piłkarze wyskoczyli wysoko w górę i z dwóch stron kopiąc w piłkę, usiłowali ją zatrzymać. Determinacja i zacięcie malowały się im na twarzach, pot spływał po czole. Ten strzał miał ogromną moc. Po chwili obaj opadli na murawę, podczas gdy piłka dalej szybowała w stronę bramkarza  Na szczęście piłkarze wystarczająco osłabili piłkę, więc boska ręka tym razem powinna zatrzymać strzał. Aby jeszcze bardziej zmniejszyć siłę piłki Kevin postanowił stanąć na jej drodze. Wyskoczył do niej i kopnął. Jednak siła z jaką leciała futbolówka była zbyt duża jak na chłopaka. Upadł jak przedtem Axel i Jude. Mark, przygotowywał się do wykonania Boskiej Ręki. Już trzymał otwartą dłoń w górze. Piłka uderzyła w nią z niesamowitą siłą. Mark nijak mógł zatrzymać ten strzał. Moc tego uderzenia była, aż tak potężna, że kapitan wpadł do bramki.
-Goooooool! Liceum Kirkwood'a prowadzi 2:0!
Jednak zawodnicy Raimona nie zważali na słowa Chester'a. Piłkarze znajdowali się obok Kevina, który kurczowo trzymał się za kolano. Wyglądało na to, że musiał sobie coś zrobić gdy próbował zatrzymać strzał. Natychmiast pojawiła się Silvia i zajęła się opatrunkiem. Gdy przyłożyła do kolana chłopaka woreczek z lodem ten wydarł się wniebogłosy.
-Mark, Kevin musi zejść, nie da rady zagrać w takim stanie.
-Nie mogę. Muszę grać. Inaczej przegramy.
-Nie!- do dyskusji dołączyła się Celia- możesz sobie zrobić coś jeszcze gorszego. Przecież ledwo trzymasz się na nogach. Musisz jechać do lekarza.
-Ajć- Chłopak skrzywił się lekko, gdy Mark pomagał mu dojść do ławki. Posadził kolegę i spojrzał na niego.
-Nie martw się, mecz się jeszcze nie skończył! Wygramy, zobaczysz!
Kevin przytaknął i spróbował się uśmiechnąć, bramkarz wrócił na swoją pozycję. Klasnął w dłonie i wyszczerzył zęby!
-Dalej chłopaki! Nie poddawajcie się!
-Nie macie żadnych szans- Zaśmiał się Thomas Murdock podchodząc do niego- Sam widziałeś jak nasz Tlujkąt (to nie błąd ortograficzny, tylko ich specjalny akcent!) Delta zmiótł waszych zawonikchów z boiskcha!
-Nie masz z nami szans nędzny pchryszczu!
-Teraz dopiero poznacie prawdziwchą siłę braci Murdock! Ha HaHa!- wykrzyknęli wszyscy naraz.
Mecz toczył się dalej. Raimon nie miał szans nawet dotknąć piłki, mogli tylko bezczynnie patrzeć jak przeciwnicy mijają ich z tryumfalnymi uśmiechami na twarzach.





                                                  Zapowiedzi Marka!


Pierwsza połowa to nie wszystko! Wynik może zmienić się w każdej minucie, to jest piłka nożna! Nasza drużyna jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa! Udało nam się uzyskać dodatkowe wsparcie na kilka minut przed gwizdkiem. Czy okaże się ono dla nas korzystne? Aby się tego dowiedzieć koniecznie czytajcie następny odcinek pt "Deska ratunkowa" Ale będzie się działo!


_____________________________

Udało się! 5 rozdział wędruje do waszej dyspozycji. Jakie są wasze wrażenia? Czekamy na wasze komentarze. Dodatkowo pojawił się nowa zakładka pt. "Znaczenia nazw" ;]

13 komentarzy:

  1. Suuuper XDD *.*
    Genialny meczyk... pierwsza połowa :D
    Ciekawe jak się wyliżą... No bo chyba nie przegrają... ; o !?
    Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy ;)
      Cóż to czy wygrają czy nie pozostanie na razie naszą słodką tajemnicą. Ale jedno mogę Ci obiecać: Finał tego spotkania zaskoczy nas wszystkich ;)

      Usuń
  2. wow!
    nie wiedziałem że istnieje taki fajny blog o inazumie!
    koniecznie musicie go rozpromować dziewczyny. Powinnyście pisać dla szerszej publiczności!
    Może na jakiejś stronce z odcinkami inazumy?
    Będę do was zagladać xd
    czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki xd
      No cóż, takie życie :D
      Zobaczymy co da się zrobić ;D
      Dzięks ;)

      Usuń
  3. Super.^^ Spóźniona Wika nadrabia zaległości.:D
    Jestem ciekawa jak potoczą się losy meczu, chociaż już się domyślam.c:
    Macie talent! Piszecie fenomenalnie.:D
    Niech moc będzie z Wami.:D
    Czekam na kolejny kosmiczny rozdział.;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nareszcie ;p
      Hah, dzięki ;*
      IZTBT ;*
      Już niedługo... chyba ;D

      Usuń
  4. Kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pracujemy nad tym, mamy nadzieję, że w tym tygodniu ;)

      Usuń
  5. Nie mogę się doczekać następnego!
    Szybciej się czyta niż pisze, prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło nam to słyszeć. Naprawdę;)
      Dokładnie, czasem pojawiają się takie wielkie,ogromne czarne dziury w głowie "i co dalej napisać" i wtedy jest naprawdę ciężko. Ale mamy nadzieję, że w końcu doczekacie się tego 6 rozdziału ;)

      Usuń
  6. Super! Tak trzymać! Skąd wy te odcinki bierzecie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy ;))
      Wygląda to mniej więcej tak: Któraś z nasz zarzuca pomysł, a druga go rozwija. Później obie coś wymyślamy, odejmujemy itd ;d

      Usuń
  7. Jak dla mnie świetny wpis. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń