środa, 6 lutego 2013

10. Potężny Rywal


-Dalekooo jeszczeeee?- zapytał po raz setny Mark. Wszyscy zawodnicy Raimona jechali właśnie na mecz     towarzyski z drużyną Dangerous. Mark wpatrywał się w okno i próbował się nie nudzić, co oczywiście nie wychodziło mu najlepiej.
-Jeszcze pół godziny- powiedział trener uśmiechając się pod wąsem.
-Pół godziny było godzinę temu, trenerzeee
-Policz chmury skoro się nudzisz- powiedziała Nelly- Nuka, dziś twój debiut. Boisz się?
Wszyscy spojrzeli się w stronę dziewczyny. Na jej policzki wpełzły różowe rumieńce.
-T-troszeczke...- spojrzała na Amber, która siedziała obok niej. Udało jej się namówić trenera by i ona mogła z nimi pojechać. Z przyjaciółką było jej raźniej i nie czuła się aż tak zestresowana.
-Nie martw się, wszystko będzie dobrze- Mark spojrzał przyjacielsko w stronę dziewczyny i lekko się uśmiechnął.
Po pewnym czasie na horyzoncie ukazał się zarys szkoły Dangerous. Chwilę później autokar znajdował się pod murami budynku. Wszyscy zawodnicy udali się w stronę szatni. Celia, Nelly, Silvia i Amber zajęły się wypakowywaniem wszystkich potrzebnych rzeczy, apteczek, piłek itd. Stwierdzenie, że Nelly również zajęła się noszeniem było oczywiście błędne. Dziewczyna jedynie stała i dyktowała dziewczyną co gdzie zanieść. Gdy dziewczyny weszły na murawę od razu przytłoczył ich rozmiar tego miejsca. Boisko było przepiękne. Idealnie ścięta trawa. Świeżo namalowane białe linie. Trybuny, które byłyby w stanie pomieścić ponad tysiąc osób, a może i o wiele więcej. Silvia błyskawicznie odłożyła trzymane przez siebie piłki i zaczęła się rozglądać po murawie. Przykucnęła przy krawędzi boiska i dotknęła dłonią miękkiej trawy.
-To najpilniejsze boisko jakie kiedykolwiek widziałam- powiedziała rozmarzona.

                                                                              ***
Zaraz się zacznie Myślała wiążąc buty, na jej twarzy malowało się skupienie i jednocześnie radość. Mój pierwszy mecz i to jeszcze na pozycji pomocnika... tuż za Axelem.<Yay!> Tyle treningów, prób... nie możemy tego przegrać. Wiem, że to tylko mecz towarzyski, ale musimy zwyciężyć. Bądź co bądź jestem w zespole mistrzów. Wygrali strefę futbolu, grają tu tylko najlepsi. Taki meczyk to pestka. Wyprostowała się i spojrzała na kolegów. Wszyscy byli już gotowi. Przeleciała po nich wzrokiem, który zatrzymał się na Axelu. Podeszła do niego spokojnie. Stał on bardziej z boku i widać, że skupiał się przed meczem.
Postanowiła zagadać, więc podchodząc, niby przypadkiem i zupełnie bez powodu, w jego kierunku, stanęła obok.
-W porządku- spojrzał na nią- stresujesz się przed pierwszym meczem w barwach Raimona?- zapytał z uśmiechem.
Skinęła głową i poczuła jak na jej policzki wypływają rumieńce. Axel był JEDYNĄ osobą, przy której potrafiła zaniemówić.
-Poradzisz sobie.
Dziewczyna już otwierała usta, by coś odpowiedzieć gdy trener rozkazał wszystkim opuścić szatnię.
Gdy wyszli dziewczynę zaskoczył widok trybun zapełnionych fanami. To tylko mecz towarzyski, a na widowni nie widać wolnych miejsc. Skierowała się do ławki rezerwowych podobnie jak reszta drużyny, ciągle patrząc na widzów zebranych dookoła.
-Skupcie się! - zaczął swoją przemowę trener, zwracając ich uwagę na siebie - To nasz pierwszy mecz w nowym składzie, a mianowicie Nuka zastąpi Timmiego na boisku. Mark tradycyjnie stanie na bramce. Na obronie postawimy Jake, Jima oraz Nathana. W pomocy Bobby, Max i Erick, a trochę przed nimi wysuniemy Nukę i Jude'a. Napastnicy to oczywiście Kevin i Axel. Mam nadzieję, że wszystko jasne- Wyrzucił to z siebie tak szybko, że ledwo dało się rozpoznać co mówi. Z drugiej strony skład był doskonale wszystkim znany i nikt nie potrzebował powtórzenia.- To z pozoru słaby klub, jednak trzeba pamiętać, że są nowi i nie wiemy o nich zbyt wiele- W brew tego co mówił, on sam wydawał się najbardziej zestresowany tym meczem. Tylko dla tego, że znał tamtego trenera z swoich czasów młodości?
-Według moich źródeł, najlepszym piłkarzem ich drużyny jest Jah grający z numerem 8- Wtrąciła się Celia, przeglądając swoje notatki - Warto też kryć tych z numerami 11 i 12. Potrafią być groźni.
Trener pokiwał głową
-No dobrze dzieciaki- kontynuował- wyjdźcie boisko i pokażcie kto jest lepszy, ale pamiętajcie. Znam Q.... od wielu lat. Jest zawzięty i nigdy się nie poddaje. Nie zna słowa porażka. To tylko mecz towarzyski, ale jestem pewien, że nie cofnie się przed niczym, byle tylko wygrać!
Wszyscy w osłupieniu wysłuchali trenera, pokiwali głowami, po czym zupełnie rozluźnieni skierowali się w stronę boiska.
-Dobra chłopacy... I Nuka- wrzasnął Mark gromadząc wokół siebie zawodników - Wygrajmy ten mecz!
-Taaak- odkrzyknęli wszyscy gracze i udali się na murawę, by zająć odpowiednie miejsca. Dopiero wtedy dopadła ich lekka trema, związana z wlepionymi w nich setkami oczu. Znów pojawiło się pytanie "Skąd tu ci wszyscy ludzie? I komu kibicują?". Rezerwowi zasiedli na ławce. Obok Silvi usiadła Amber. A obok niej? Willy! Dziewczyna maksymalnie przysunęła się do koleżanki. Najchętniej wstała by i zmieniła miejsce, ale jak by to wyglądał? Postanowiła zostać tam gdzie jest, Oby tylko chłopak bardziej interesował się meczem a nie wymyślaniem "dziwnych" komplementów.
Mecz się rozpoczął. Spotkanie mieli prawo rozpocząć goście, tak więc Raimon. Tradycyjnie Axel i Kevin stanęli przy piłce i gdy tylko rozbrzmiał gwizdek, podali sobie piłkę i ruszyli do przodu. Przeciwnicy ruszyli za nimi. Nie doganiali ich, nie prześcigali, stosowali wślizgi. Zawodnicy obu drużyn podawali między sobą piłkę, przekazywali kolejnym graczom, odbierali ją, wyrzucali na aut lub po prostu próbowali strzelać. Mecz był całkowicie normalny. Z jedną różnicą. Do tej pory, ani razu nikt nie użył hissatsu. Ani Axel, próbując strzelić, ani Mark łapiąc piłkę czy nawet Jake usiłując ją odebrać. Mogło by się to wydawać dziwne, ale jakoś nikt jeszcze nie zwrócił na to uwagi. Może po prostu myśleli, że jako nowa drużyna nie znają jeszcze żadnych. Tak samo żaden z graczy nie widział powodów, by wziąć sobie do serca uwagi trenera na temat "Trzeba na nich uważać". W tej chwili wydawał się po prostu panikować. Drużyna tak samo wydawała się być w porządku. Zawodnicy grali według zasad Fair play. Nie faulowali, co nie zmienia faktu, że udawało im się, w sposób dość skuteczny odbierać piłkę. Mimo to, nikt jeszcze  nie strzelił gola.
-Jah trzymaj!- krzyknął jakiś zawodnik, podając piłkę koledze tuż za plecami Nathana, którego właśnie minął.
Wymieniony zawodnik przechwycił piłkę i wraz z innym graczem ruszył w stronę bramki przeciwnika. Łatwo minęli obronę, lecz gdy zbliżyli się do bramki, znów nie użyli żadnego specjalnego strzału. Mark bez problemu złapał piłkę w locie, jedynie lekko wyskakując.
-Dalej!- krzyknął wyrzucając piłkę w stronę Bobbiego.
Chłopak odebrał ją, wymienił dwa podania z Nathanem, po czym ten drugi ruszył do przodu. Gdy minął zawodnika z numerem 8, przekazał piłkę Nuce. Ta natomiast sprawnym wyskokiem utrzymała piłkę podczas  wślizgu obrońcy, i kilka kroków dalej wymieniła serię podań z Judem i Erickiem. Gdy minęli linię obrony przeciwnika, piłkę przejął Axel i Kevin. Dwójka pomocników została w pobliżu, w razie potrzeby.
-Axel- Kevin podbiegł do niego z piłką- Strzelmy im w końcu jakiegoś gola.
Blondyn przytaknął, zwolnił trochę by przyjaciel mógł go wyprzedzić, a następnie, gdy ten już to zrobił- wyskoczył wysoko w górę wykonując ogniste tornado. Smoczy cios wyszedł Kevinowi idealni. Piłka poszybowała ku górze, jednak tam, Axel miał już problemy z zachowaniem "równowagi". Wszystko przed oczami zaczęło mu się rozdwajać. Kopnął piłkę, jednak dużo lżej niż by mógł. Planował strzelić prosto w środek, jednak futbolówka popędziła w prawe okienko, a tam przechwycił ją bramkarz przeciwników. Nikt nie zauważył tej pomyłki napastnika, wyglądało to bowiem tak, jakby celowo strzelał w okienko. Axel wylądował lekko się przy tym chwiejąc. Jedyne zdziwienie wywołał fakt, że bramkarz rywali to złapał. Ale tylko Jude spostrzegł, że Axel na chwilę złapał się za głowę. Dosłownie na chwilę. Zaraz potem wrócił do normalnej gry, choć pierwsze kroki wydawały się chwiejne. Jedyne co przyszło pomocnikowi do głowy, to to, że prawdopodobnie jego przyjaciel się rozchorował. Zdarza się. Tylko czy w takim stanie powinien grać? Nie było czasu nad tym myśleć. Piłka trafiła prosto pod jego stopy, a on nagle znalazł się w otoczeniu trzech graczy. trochę czasu zajęło mu, nim podał piłkę do Ericka. Ten natychmiast przekazał ją, stojącej dalej Nuce. Prawdopodobnie dla tego, że była nowa, teraz nikt jej nie krył. Ruszyła z piłkę do przodu. Po chwili była już bez niej. Gracz z numerem 11 natomiast, biegł w stronę gotowego do obrony Marka. Dziewczyna zmrużyła oczy. Kiedy on to zrobił? Jak to możliwe że nawet się nie zorientowała?
-Haha- zaśmiał się pod nosem Q, właściwie to Quantino, ale wszyscy nazywali go Q, dlatego, że to oddawało jego tajemniczy charakter- Nasze hissatsu jest powalające i to dosłownie- zwracał się w kierunku zawodników rezerwowych- Na dodatek te dzieciaki oraz Hillman nie mają o niczym pojęcia. Czarna Dziura jest na tyle potężna ale i dyskretna, że wygramy ten mecz z palcem w nosie. Nie zdają sobie sprawy, że od samego początku używamy na nich naszych hissatsu, podczas gdy oni atakują naszą bramkę...
Po tak spokojnym początku, gra stawała się coraz bardziej agresywna. Przeciwnicy atakowali z coraz większym zacięciem i uporem. Przestało być tak łatwo. Atakowali raz po raz, zaczęły też pojawiać się techniki hissatsu. Przeróżne. Ten mecz, nie był już tym samym, co rozgrywający się tu zaledwie 10 min temu.

                                                                         ***

-I tak o to proszę państwa zbliżamy się do końca pierwszej połowy. Żadna z drużyn nie strzeliła jeszcze bramki, ale to się może szybko zmienić. Blaze i Lonbery wyraźnie coś kombinują. Biegną w stronę bramki... Czy mnie oczy nie mylą! O tak, wykonują sławną kometę, nie widzianą na boisku od ponad 30 lat. Wyskakują i szykują się do strzału.. O nie! Co się z nimi dzieje? Blaze i Lonbery szybują w stronę ziemi z niezwykła szybkością.
-Nuka- szepnęła Amber i podbiegła do dziewczyny leżącej już na ziemi i obróciła ja na plecy. Na nieszczęście niebieskowłosa spadła na głowę i straciła przytomność. Obok niej leżał Axel, który z trudem podnosił się przy pomocy Juda.
-Nuka, proszę obudź się- brunetka klepała przyjaciółkę po policzku jednak nie dało to żadnego efektu - wezwijcie karetkę - krzyknęła gdy nadal nie było żadnej reakcji. Pochyliła się nad nieprzytomną dziewczyną i uchyliła jej powiekę.
-Co z nią- usłyszała głos za sobą. Gdy się obróciła zobaczyła Axela podpierającego się o Nathana i Juda.
-Na pewno wstrząs mózgu.... nieszczęśliwie upadła na głowę, dobrze że kark w jednym kawałku, bo mogło skończyć się gorzej. Mam tylko nadzieję, że z tego wyjdzie i nie będzie trwałych obrażeń- dodała znów patrząc na Nukę.
-Skąd ty to wszystko wiesz?- zapytał zdumiony Nathan, który w osłupieniu wpatrywał się w Amber.
-Mój tata jest lekarzem- odparła.
Zjawiła się karetka. Ułożyła dziewczynę na noszach i wsadziła ją do wozu. Wraz z nią do szpitala jechał Axel i Amber. Lekarze opatrywali rany chłopaka i upewniali się czy niczego sobie nie złamał. Na szczęści nie odniósł poważnych obrażeń. Co prawda kulał na jedną nogę, a jego ciało pokryte było różnego rodzaju ranami i sińcami ale przynajmniej był przytomny, a jego stan stabilny. Gdy pojazd dojechał do szpitala lekarze pośpiesznie zabrali niebiesko-włosą do budynku. Axel i Amber zostali natomiast zaprowadzeni do starego lekarza. Ten zrobił chłopakowi badania i zalecił odpoczynek oraz odpuszczenie sobie piłki na najbliższe dni.
-Twoja noga nie jest złamana jednak jeżeli nie chcemy pogorszyć jej stanu nie możesz jej nadwerężać rozumiesz?
-Tak.
-Przykro mi chłopcze- podszedł do niego i położył mu dłoń na ramieniu - ale jeśli nie chcesz bym włożył ją w gips muszę mieć pewność, że nie zagrasz w piłkę przez przynajmniej następne dwa tygodnie. Wiem, że dłużej nie wytrzymasz dlatego proszę przynajmniej o to.
-Rozumiem doktorze.
-Mądry z ciebie chłopak-  odszedł w stronę biurka i usiadł -zgłoś się do mnie za 6 dni. Sprawdzimy twój stan i uzgodnimy co dalej.
-Oczywiście- chłopak ruszył w stronę wyjścia jednak już po zrobieniu jednego kroku o mało nie upadł.
-Zaczekaj no- stary lekarz wyciągnął  zza szafy kule i podał chłopakowi - trzymaj- wręczył mu je i uśmiechnął się przyjaźnie.
-Dziękuję- Axel ruszył do wyjścia. Gdy wyszedł na korytarzu powitała go Amber.
-I co... -spojrzała na nogę chłopaka i zatkało ją- m-możesz grać?
-Przez następny tydzień nie - stęknął wykonując następny ruch- albo i dłużej. Gdzie Nuka? Wiesz co z nią?
-Niestety nie. Ale wiem na jakim oddziale jest tylko..- znów spojrzała na nogę chłopaka.
-Chodźmy tam.
Ruszyli w kierunku odziału.
Gdy już znaleźli recepcję i podpytali się o Nukę, ruszyli w kierunku sali 256. Wyszedł z nich lekarz i skierował się do dzieci.
-Jakie są rokowania?- bezpośrednio zwróciła się do niego Amber
-Na chwilę obecną jej życiu nie zagraża żadne poważne niebezpieczeństwo, jej stan jest stabilny...- odparł lekarz i chciał już odejść gdy Amber znowu go zatrzymała
-A zrobiliście tomografię? Rezonans? Prześwietlenie? Czy podłączono jej kroplówkę? Ma jakieś złamania kończyn? Czy czaszka została uszkodzona? Jak długo zostanie w szpitalu? Odzyskała przytomność?
-Przykro mi dziewczynko, ale twoja koleżanka się nie obudziła- spojrzał na chłopaka - i raczej dziś już tego nie zrobi.
Zrobił krok do przodu gdy znów usłyszał głos dziewczyny.
-A.. ale jak to? Proszę pana niech pan powie od razu co jej jest. A nie owija pan w bawełnę.
-Kochana posłuchaj - lekarz zwrócił się do niej z wyraźnym zniecierpliwieniem- Wasza koleżaneczka leży teraz sobie w sali, jest podłączona do aparatury i nic jej nie grozi. Zapadła w śpiączkę i obawiam się, że twoje zbędne gadanie na nic się nie zda, dla tego - swoją wielka dłonią wskazał windę- proszę stąd wyjść.
-Jak pan...- nie skończyła bo Axel chwycił ją za ramię.
-Już idziemy proszę pana- odpowiedział chłopak i powoli ruszył w stronę windy.
Dziewczyna z złością na twarzy poszła za nim. Nie patrząc na siebie dotarli do windy i wsiedli do niej.
-Kłócenie się z nim nie miało by sensu. Tylko pogorszylibyśmy sprawę.- odezwał się chłopak patrząc w przed siebie.
-Tak nie można- ciągle wściekła dziewczyna powoli zaczynała się uspokajać- Jeśli Nuka naprawdę zapadła w śpiączkę tutejsi lekarze nic jej nie pomogą. 
Wyszli z windy.
-Zamówię taksówkę- brunetka spojrzała na nogę chłopaka i westchnęła.
Gdy wezwany pojazd przyjechał, Amber pomogła wsiąść chłopakowi i sama usiadła. Przez całą drogę nikt się nie odezwał. Siedzieli i myśleli o tym co się stało. Ćwiczyli kometę wiele razy, co prawda nigdy do końca im nie wyszła, ale też nigdy nie spadli nie mogąc wylądować. Ten potężny strzał opanowany do perfekcji byłby w stanie zapewnić im wygraną w nadchodzącym meczu. Ale teraz... Axel nie może trenować, a Nuka zapadła w śpiączkę. Nikt inny nie jest w stanie wykonać komety więc wynik meczu z góry wydaję się być przesądzony. Gdy znaleźli się pod domem obydwoje wysiedli zważywszy na to, iż mieszkali w tym samym apartamentowcu. Wsiedli do windy i wysiedli na 6 piętrze. Każde skierowało się do swojego mieszkania.
Przez następne dni członkowie drużyny przychodzili do szpitala i odwiedzali ich śpiącą koleżankę. Na szczęście Amber udało się namówić rodziców dziewczyny na przeniesienie jej do szpitala w którym pracuje zarówno jej ojciec jak i ojciec Axela. Niestety zespołowi szło coraz gorzej. Ich treningi to był jeden wielki niewypał. Bez Axela który nie mógł trenować i Nuki, leżącej w szpitalu, drużyna czuła się bezużyteczna. Na szczęście po tygodniu chłopak mógł wrócić do gry. Co prawda jeszcze ostrożnie, ale jednak brał udział w treningach. Po kolejnym nieudanym treningu Mark, Sam, Jake, Tod i Timmi skierowali się do szpitala. Weszli do sali i usiedli dookoła jej łóżka.
-Wiesz Nuki- zaczął Mark - dzisiejszy trening znów się nie udał. Nie wiem co się dzieje. Axel wrócił już do gry jednak ani smocze tornado ani nawet zrzut inazumy nie wyszedł. Próbowaliśmy zrobić trój pegaza jednak każda nasz próba kończyła się fiaskiem. Co się z nami dzieje?- mówiąc chodził po całej sali wymachując przy tym rękoma.
-Wracaj Nuko- poprosił Timmi patrząc na zamknięte oczy dziewczyny.
-Właśnie- To prawda- poparł go Jake.
-Nie możemy się zgrać, wszystko się sypie, a kolejny mecz już niedługo.
Wszystkich zamurowało, a po plecach przeszły im dreszcze. powoli obejrzeli się z trudem powstrzymując krzyk gdy okazało się że za ich plecami stoi Jim.
-Jim.. nie przypominam sobie żebyś szedł z nami- powiedział Mark patrząc na chłopaka.
-Tez chciałem ją odwiedzić, więc ruszyłem za wami.
Chwile milczenia, która przerwał Sam.
-Wiesz, że Axel znów może grac? Czasem jeszcze kuleje ale trenuje razem z nami. Oby wszystko wróciło do normy przed meczem.
-Właśnie. Nuka, proszę obudź się i pomóż nam wygrać- powiedział Tod.
Znów niezręczna cisza. Wszyscy powoli zacieli się rozchodzić, aż w sali został tylko Mark i Nuka. 
-Niestety to prawda- spojrzał na dziewczynę- Bez ciebie nic nam nie wychodzi. nie możemy skoncentrować się na grze. Przez ten wypadek, przestali traktować ją jak zabawę i radość z robienia czegoś czego się kocha. A ja nie potrafię temu zaradzić. Brakuje nam twoich żartów i ciągłego gadania.Proszę wracaj do nas. Wszystkim ciebie brakuje. Szczególnie Amber.
Siedział u dziewczyny jeszcze chwilę po czym wstał i wyszedł kierując się do domu.
Następnego dnia, po lekcjach, cała drużyna z wyjątkiem Nathana i oczywiście Nuki, udała się na boisko. Chcieli potrenować przed meczem. Powoli wlekli się, noga za nogą w stronę Silvi i Celi czekających już na nich. Wykonali porządną rozgrzewkę i zaczęli ćwiczyć strzały. Mark ustawił się na bramce, a do strzału podszedł Kevin.
Lekko poddenerwowany chłopak zamachnął się i wykonał smoczy cios. Strzał był na prawdę potężny. Piłka leciała z nadzwyczajną prędkością...
-... Szkoda tylko, że niecelnie- powiedział z ironią w głosie Erick.
-Grrr- zacisnął pięści i ugryzł się w język. Odszedł szybko na bok dając mu miejsce. Brunet ustawił się na przeciwko Marka i strzelił. Jego uśmiech szybko zniknął gdy piłka wpadła w ręce Marka. Bramkarz nawet się nie wysilił.
-Cholera – kopnął najbliższy kamień – to nie ma sensu! Nic nam nie wychodzi!
-Nie załamuj się- odparł Mark – Uda się tylko trzeba trenować – mówił jednak sam w to nie wierzył. Opuścił głowę i spojrzał w ziemię. Jaki to ma sens? Po co trenujemy? Czy nie lepiej było by dać sobie z tym spokój… przynajmniej na najbliższe dni. Może gdy ochłoniemy i uspokoimy się zacznie iść nam lepiej.
-Teraz moja kolej – Axel podszedł do bramki wyrywając Marka z przemyśleń i wziął piłkę. Ustawił ją sobie i odszedł kilka kroków.
Dalej, strzelisz. Skup się Myślał patrząc na chłopaka szykującego się do obrony. Szybko podbiegł do futbolówki i strzelił. Mark rzucił się na lecącą piłkę jednak ona trafiła mu w twarz i wpadła do siatki.
 Chłopak potarł obolałe miejsce i spojrzał na Axela. Co prawda nie był to zamierzony ruch jednak....
-Wszystko gra?- chłopacy podbiegli do niego i stanęli dookoła.
-Wybacz Mark, nie chciałem cię trafić.
-Co ty pleciesz sam się podsunąłem. Przynajmniej strzeliłeś gola.
-Tak, w obecnej sytuacji to nie lada sztuka- poparł go Max poklepując Axela po ramieniu.
Bramkarz wstał o własnych siłach gotowy na kolejny strzał.
-To kto następny?- Walnął pięścią w otwartą dłoń.
-Ja- Jude wyłonił się z tłumu z kamienną twarzą i wyrazem skupienia jakby rozważał nad czymś bardzo ważnym. Podszedł do piłki i ustawił się za nią. Wszyscy odsunęli się robiąc mu miejsce. Wzięli głęboki wdech, czekając na ruch chłopaka jednak on stał w bezruchu dłuższą chwilę, wciąż patrząc na futbolówkę. Miał do podjęcia trudną decyzje, a te treningi wcale mu w tym nie pomagały. Zacisnął pięści i spojrzał na Marka. Później jego wzrok przykuł Axel stojący nieopodal przy drzewie. Przyglądał mu się podejrzliwie jakby wiedział, że chłopak zmaga się z trudnym problemem. Zbyt dobrze go znał. Jude uśmiechnął się lekko. Mógł ukrywać coś przed światem, przed ka każdym... Tylko nie Axelem. Chłopak zna się na rzeczy. Potrafi wyłapać dziwne zachowanie, potrafi dostrzec, że coś się dzieje nawet jeśli ktoś świetnie to ukrywa, a sam jest mistrzem w maskowaniu osobistych problemów. Muszę z nim pogadać Pomyślał. Zrobię to po dzisiejszym treningu.
Zwrócił się z powrotem w stronę bramki. Mark oczekiwał strzału i to nie byle jakiego. Bez cofania się ani zbędnych wygibasów strzelił. Futbolówka szybko pędziła prosto w środek bramki.
-Mi nie strzelisz -powiedział Mark - boska ręka!
Obrona zadziałała. Mark trzymał piłkę w rękach i patrzył na nią uśmiechnięty.
-To jest to! W końcu się udało! Nareszcie zatrzymałem strzał! - krzyczał uradowany. Wszyscy klaskali i cieszyli się razem z nim.
-Dawajcie Dalej. Trenujmy! Bobby - wskazał palcem na chłopaka- Teraz twoja kolej.
-Moja?-spytał zdziwiony. Mark tylko przytaknął dlatego powoli ustawił się za piłką.
Skoro oni strzelili Pomyślał To ja też. Zrobił kilka kroków w tył i z sprytnym uśmieszkiem spojrzał na bramkarza.
-Zobaczymy jak sobie poradzisz z tym strzałem- powiedział z chytrym uśmieszkiem i podbiegł do piłki. Strzelił, a piłka leciała prosto w prawe okienko. Mark rzucił się by ją złapać i znów się udało.
-Niesamowite!- krzyczał szczęśliwy -Udało mi się! Znów mi się udało!!
-Brawo Mark!
-Tak trzymać!
-jesteś najlepszy!
Rozległy się okrzyki szczęścia. Piłkarze wzięli go na ręce i podrzucali wysoko w górę. Uradowany chłopak cały czas trzymał piłkę nad głową i cieszył się razem z wszystkimi.
Po skończonym treningu wszyscy  udali się do domu. Tylko Jude został na boisku. Stał na środku murawy, a przed nim leżała piłka. Robiło się już ciemno więc dookoła paliły się latarnie. Stał tak od dłuższej chwili i rozmyślał wpatrując się w futbolówkę. Po kilku minutach usłyszał za sobą kroki. Obejrzał się. Za nim stał Axel. Ręce upchnięte w kieszenie i głowa spuszczona
-Co się dzieje?- spytał bez żadnych wstępów.
-Mam problem.
-To wiem.
Jude uśmiechnął się.
-Przyszedłem do Raimona by pomścić Królewskich. Dołączyłem do was, a teraz gdy wygraliśmy z szkołą Zeusa...
-Chcesz do nich wrócić.
-Tego nie wiem. Rozmawiałem ostatnio z Davidem, chcą bym z powrotem do nich dołączył. 
-mhm
-Teraz naszym trenerem nie jest już Darth, nie wiem co robić- powiedział odchodząc parę kroków, ale natychmiast wrócił i spojrzał na przyjaciela.- Z jednej strony chcę zostać z wami, a z drugiej... Brakuje mi gry z nimi. 
-Naszym trenerem nie jest już Darth- powtórzył blondyn- Naszym? Chyba już podjąłeś decyzję, tylko boisz się do niej przyznać. To przez Celię? Boisz się, że ją stracisz? 


Zapowiedzi Marka!
W drużynie zaczyna panować coraz większy mętlik. Wszyscy chodzą rozkojarzeni. Nuka nadal leży w szpitalu. Edgar, starszy brat Nathana pojawia się na naszym treningu i strasznie w nim miesza. Jude spotyka się z Królewskimi. Oczywiście w tajemnicy przed nami. Axel wygląda jakby wiedział o co w tym wszystkim chodzi, ale nie chce nic powiedzieć. Co jeszcze może się pomieszać!? Koniecznie przeczytajcie kolejny rozdział pt '' Sen''. Ale będzie się działo!



_______________________________________________________________

No, oto kolejny rozdział ;p
trochę tu namieszałyśmy.... troszeczkę xd A to dopiero początek :D
Możecie być pewni, że niedługo zdarzy się jeszcze więcej :3
Miłego czytania ;p liczę, że zostawicie po sobie jakiś komentarz :D

18 komentarzy:

  1. Wow! Nieoczekiwany zwrot wydarzeń! Mam tylko nadzieję, że Nuka niedługo się obudzi. Czy planujecie kogoś zeswatać? <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, nom xd
      zobaczymy ;)
      "kogoś" chyba tak, ale jeszcze na to czas :p

      Usuń
  2. Zaczęłam czytać 4 minuty po tym jak to wstawiłaś. Faktycznie niezły zwrot akcji, ale czasami takie coś jest potrzebne nie może zawsze iść gładko. no i masz rację akcja dopiero się rozkręca czekam na więcej. Dajcie znać kiedy wstawiacie nowy.

    Justyna XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wooow, szybka jesteś o.o gratulacje xd
      masz racje, gdyby nie takie "zwroty akcji" było by nudno XD Co do rozkręcania akcji, możesz być pewna, że jeszcze sporo namieszamy ;D
      Nowy będzie jeszcze w tym miesiącu, zobaczymy jak się uda xd

      Usuń
  3. Nieźle! Z każdym rozdziałem zaczynacie się rozkręcać, i piszecie jak... jakiśtam najlepszy pisarz, czy coś... :P
    A i jeszcze, nie wiem czy nie doczytałam czy co, ale kto wygrał mecz?
    Bombowo-extra-superowo-zarobisto-najwspanialszy blog na caaaaaałym świecie!!!! :)
    Czekam na więcej!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, w końcu coś się dzieje ;) Może bez przesady, są osoby/pisarze lepsi od nas ;]
      Yyyy... same nie wiemy kto wygrał ;p bardziej skupiłyśmy się na losie Nuki niż na wyniku... załóżmy, że przerwano mecz ;p
      Dziękujemy bardzo;*

      Usuń
  4. Keisza bij mi brawo! Zmobilizowałam się i przeczytałam w końcu ;D A tak w ogóle to świetny rozdziavh chamy wy moje ;*
    Czekam na następny!;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też biję brawo ;d
      Dziękujemy bardzo. Miejmy nadzieję, że 11. pojawi się w tym miesiącu ;)

      Usuń
  5. Dart? DARTH?! xD
    Świetny rozdział. Biedna Nuka. :< Jak mogłyście. :< Płaczę. :< Mam zamówić trumnę? XD Suuper. <3 Fenomenalny, brylant! Po prostu cudo! Jestem strasznnie ciekawa, co będzie dalej! Piszcze, dziewczyny! Czekam. :D
    Niech moc będzie z Wami!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, Wika wszędzie widzisz Gwiezdne wojny... ;d
      Przepraszamy, ale tak wyszło... TO KEISZA WYMYŚLIŁA TEN WYPADEK! nie ja ;p żeby nie było...
      Dziękujemy. Uwierz w kolejnych rozdziałach, cytując Marka: będzie się działo ;d
      I z Tobą również ;*

      Usuń
  6. A ten "Darth" to nie czasami "Dark"? :p

    W każdym razi super rozdział, przyjemnie się go czytało, jednak jest trochę smutny (ale to dobrze :D).

    Gdyby Kometa się udała, nie byłoby tak ciekawie, bo to by znaczyło, że jednak zawsze wszystko im się udaje.

    Hm...Zdaje mi się, czy Axel też ma jakiś problem?

    Jestem ciekawa kiedy Nuka się obudzi i co będzie z Judem.

    Co do zapowiedzi - Edgar namiesza...Edgar przyjdzie na trening swojego brata? Jej, nie mogę się doczekać, by zobaczyć co zrobi xDDD

    Zapraszam do mnie (http://zycie-toczy-sie-dalej.blogspot.be).

    Stała czytelniczka,

    Kryształowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błąd - nie "kiedy się obudzi" ale raczej "czy się obudzi" :p

      Usuń
    2. Ups... literówka, faktycznie Dark a nie Darth.. ;/
      Dokładnie to samo pomyślałam, niech raz coś się im nie uda ;p
      Cóż, nie mogę zdradzić co z Axelem, wybacz tajemnica "zawodowa" ;p
      Czy i ewentualnie kiedy Nuka się obudzi muszę również zachować w tajemnicy... Mogę jedynie powiedzieć, że KTÓRAŚ z postaci wybudzi się ze śpiączki... by dowiedzieć się która, będziecie musieli poczekać;d
      Co do Jude'a, w najbliższym czasie się okaże.
      Oj, tak Edgar namiesza i to bardzo. Jego przybycie na trening to dopiero początek... ;>
      Mam nadzieję, że nie zdradziłam wam zbyt dużo.. ;)

      Usuń
  7. Kryształowa! Trzeba być dobrej myśli! Ona MUSI się obudzić!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, optymistki z was ;> Nie bójcie się, już niedługo się okaże co dalej będzie z Nuką.

      Usuń
  8. Przecież Nuka się obudzi, to niemożliwe, żeby było inaczej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No weź, chyba nam tego nie zrobisz! Nuka m-u-s-i się obudzić! :P

      Usuń