niedziela, 31 sierpnia 2014

37. Inazuma Japan

Lekcja angielskiego. Niezwykle wyczerpujące zajęcia podczas, których sensei wygłaszał arcyciekawy monolog odnośnie piękna angielskiego oczywiście w całości przeprowadzony w tym właśnie języku. Co za tym idzie połowa klasy nie miała pojęcie o co chodzi ich nauczycielowi.. Erick ze zmartwioną miną wpatrywał się w okno. Okazało się, że rany Bobby'ego nie są, aż tak poważne na jakie wyglądały, ale mimo wszystko jego przyjaciel był na miesięcznym zwolnieniu ze szkoły i cały czas musiał leżeć w łóżku. Mimo tragicznego w skutkach wypadku niebiesko-włosy zachował swoją pogodę ducha i nie przejmował się swoją niedyspozycją.
W pewnym momencie drzwi do klasy rozsunęły się i stanęła w nich Nelly. No tak teraz dopiero zauważył, że nie było jej na lekcji. Robiła to tak często, że większość przestała na to zwracać uwagę.
-Kaichou* (*kaichou w języku japońskim oznacza przewodniczącego samorządu uczniowskiego)- profesor przerwał swój wywód i spojrzał na brunetkę
-Przepraszam, Sensei, mam do rozdania parę listów- powiedziała z wolna wchodząc do klasy, a za nią weszła Lucy, którą dopiero teraz wszyscy zauważyli.
-Cóż za listy?
-Wygląda na to, że od Japońskiego Młodzieżowego Stowarzyszenia Piłki Nożnej
-POWOŁANIA DO REPREZENTACJI INAZUMY JAPAN!!- wstał Mark wydzierając się wniebogłosy
-Dokładnie
Na twarze wszystkich wstąpiło oczekiwanie. Kto dostanie się do drużyny marzeń? Nelly odetchnęła ciężko.
-Jak donoszą informację do reprezentacji Inazumy Japan zostało powołanych jedenaście osób- zaczęła poważnym i rzeczowym tonem- do Liceum Raimona napłynęło pięć listów od Stowarzyszenia, co może oznaczać, że pięciu uczniów naszej szkoły dostało się do Reprezentacji. Te pięć osób należy do naszej klasy 2-1.
Wszyscy wstrzymali oddech.
-Kevin Dragonfly- kontynuowała przewodnicząca, napastnik momentalnie wyprostował się na ławce i wypiął dumnie pierś w chwili gdy dziewczyna wręczyła mu list w szczelnie zamkniętej kopercie. Chłopak niby obojętnym tonem spojrzał na nią. Tuż pod adresem szkoły Raimona widniało jego imię i nazwisko. Gdy odwrócił kopertę zauważył zapieczętowanie woskiem, z logiem Stowarzyszenia, co oznaczało, że list w środku był nietknięty.
-Axel Blaze- Nelly rozdawała dalej. Blondyn z pokerową twarzą wziął kopertę i czekał.
-Nathan Swift- niebiesko-włosy wzdrygnął się na dźwięk własnego nazwiska. Nie żeby poczuł rozczarowanie czy jakieś pretensje, raczej zaskoczenie i radość.
-Amber Stourt- gdyby dziewczyna piła coś w tym momencie z pewnością by to wypluła. Brunetka rozejrzała się po klasie i odkryła, że wszyscy wlepiają w nią wzrok. Drżącą ręką odebrała list i nie zwracając na nikogo uwagi otworzyła go. Serce podskoczyło jej do gardła gdy go przeczytała, musiała powtórzyć tę czynność jeszcze parę razy zanim sens zapisanych słów do niej dotarł..
-Steve Grim- powiedziała przewodnicząca i położyła mu kopertę na biurku, chłopak otępiałym wzrokiem spojrzał to na nią to na Nelly- To wszyscy- zakończyła menadżerka.
Amber, Kevin, Axel, Nath i Steve. Ta piątka otrzymała listy, ale.. gdzie tu miejsce dla Marka?! Osoba dzięki, której klub istniał, działał i zaszedł tak daleko nie dostała się do reprezentacji? Przecież to niemożliwe. Niedorzeczne. Ale, prawdziwe. Silvia z zatroskaną miną spojrzała w kierunku kapitana. Ten z poważną miną wpatrywał się w swój stolik i walczył z napływającymi emocjami.
To nie ja powinienem otrzymać powołanie, pomyślał zrozpaczony Steve, to z pewnością pomyłka. Otworzył list i był święcie przekonany, że w środku znajdzie list adresowany do ich kapitana, a nie jego. Jednak okazało się inaczej, piękną czcionką widniało właśnie jego nazwisko. W innych okolicznościach chłopak skakałby z radości, że udało mu się dostać do Inazumy Japan, jednak teraz gdy wiedział, że Marka nie przyjęli czuł jedynie wstyd, rozpacz i ból.
-Jak donosi stowarzyszenie, Liceum Raimona zostało wybrane na miejsce spotkania wszystkich członków reprezentacji Inazumy Japan, dziś po lekcjach zaczną zjawiać się pozostali wybrani kandydaci. Tak więc trening szkolnej drużyny piłkarskiej zostaje odwołany, a pozostali zawodnicy mogą albo udać się do domów, albo poczekać na pojawienie się innych. 

***

-No i gdzie oni są?- zapytała Nuka, wraz z pozostałymi członkami klubu siedziała przy boisku i czekała na przyjazd innych reprezentantów.
-Mnie ciekawi kto jeszcze dostał się do Inazumy- zaczął Kevin- jestem przekonany, że wybrali samych najlepszych spośród najlepszych.
-Skoro wybrano tylko jedenastu, to oznacza, że pozostało nam sześć niewiadomych- zaczął Max
-Tylko, że...- zaczęła Amber, ale ktoś jej przerwał. Nie ktoś tylko coś. Ogromne wstrząsy ziemią i wyłaniający się z ulicy ciemny autokar w towarzystwie ciemnego dymu.
-Teikoku- powiedział cicho Mark, a wspomnienia z ich pierwszego meczu ożyły- Kidou!- krzyknął uradowany gdy jego przyjaciel wyszedł z autokaru.
-Więc ty również dostałeś się do reprezentacji- bardziej stwierdził niż spytał Axel
-Tak, ja, David i Joe- powiedział Jude w chwili gdy jego przyjaciele stanęli obok niego.
-Wasza trójka plus nasza piątka daje nam ośmiu zawodników, więc brakuje tylko trzech osób.. Musimy więc jeszcze trochę poczekać.
Cała grupa zaczęła się rozglądać wkoło, by uniknąć kontaktu wzrokowego z Markiem, którego wszystkim było szkoda.
Jednak wbrew pozorom bramkarz już pogodził się ze swoim losem. Nie został zwerbowanym, a to oznaczało jedno. Był zwyczajnie zbyt słaby by móc bronić bramki Inazumy Japan. By to zmienić musiał zrobić tylko jedno. Ciężko trenować. Jeżeli znajdzie się na dostatecznie wysokim poziomie będzie mógł przywdziać barwy narodowe Japonii. Każdy kto zna Marka wiedział, że jeżeli sobie coś obiecał to zawsze tego dotrzymywał. Więc jeżeli będzie trenował dłużej i ciężej tak też zrobi. Chłopak nie odpuści szansy by znaleźć się na takim poziomie piłki nożnej jak kiedyś jego dziadek Endou Daisuke.
-Ichinose. Aki.- zarówno Erick jak i Silvia odwrócili się w kierunku, z którego ich wołano, gdy dostrzegli sylwetkę starego przyjaciela od razu się rozchmurzyli.
-Malcolm!- krzyknęli jednocześnie i podbiegli do przyjaciela z dzieciństwa
-Byłem dziś u Bobby'ego, nie wygląda najlepiej, ale humor go nie opuszcza- przyjaciele mu przytaknęli- Więc to tutaj odbywa się zapoznanie IJ?- zapytał wyciągając z kieszeni identyczną kopertę z listem jaki rano rozdawała Natsumi
-Więc ty też! Wspaniała wiadomość!
-Tak, bracia Murdock o mało nie padli na zawał jak im pokazałem list... Prawie się na mnie nie rzucili, dobrze, że był tam trener- odetchnął z ulgą- ale- kontynuował- chodzą plotki, że oni dostali się do reprezentacji Niemiec...
-Niemiec?- do rozmowy wtrąciła się Nuka
-Yhym. Nie udawaj, że nie zauważyłaś ich akcentu.
-Co racja to racja...
-Żałosne. Po prostu żałosne, więc to mają być członkowie reprezentacji kraju?!- dobiegł ich czyiś komentarz, chociaż i tak wszyscy wiedzieli, kto jest jego autorem. Na widok zbliżającego się blondyna wszyscy nie wykluczając Amber napięli wszystkie mięśnie i czekali na dalszy rozwój wydarzeń. Gdy chłopak z chytrym uśmieszkiem wyciągnął z wewnętrznej kieszeni mundurka list wszystko stało się jasne, chociaż każdy się domyślał co Byron tu robi.
-I masz jeszcze czelność pokazywać się tu po ostatnim meczu?! Ależ tupet- syknęła w jego kierunku Nuka.
-Uspokójcie się. Wszyscy- zaczęła Amber- muszę wam coś powiedzieć....
-Też macie wrażenie, że ktoś nas obserwuje?- przerwał jej David
-Na dachu!- krzyknął Steve pokazując na główny budynek szkolny. Na szczycie ogromnej błyskawicy ktoś stał. W chwili gdy spojrzenia wszystkich powędrowały w jego kierunku postać rozmazała się i zniknęła.
-Wygląda na to, że mnie szukacie- za ich plecami rozległ się znajomy głos
-Sail- powiedział Nathan- więc i ty..
-W rzeczy samej- uśmiechnął się ninja

***

-Celia!- do dziewczyny podszedł Xavier Hóuzi- Nie chciałabyś przeprowadzić, ze mną wywiadu?
-Z tobą?- zapytała wyraźnie zdziwiona menadżerka
-No tak- powiedział mrużąc swoje oczy i posyłając jej zalotne spojrzenie
-Wybacz, ale piszę tylko artykuły o piłce nożnej...
-Mi to nie przeszkadza, a może by tak to zmienić!- podszedł do niej i objął ją ramieniem, wyciągnął rękę i otwartą dłonią przejechał po niebie- Xavier Hóuzi najprzystojniejszy chłopak w Japonii, a może i na świcie!
Widząc spojrzenie dziewczyny, które wyraźnie mówiło "what the fuck" przejął inną taktykę.
-Wiesz... zawsze uważałem, że te spódniczki są zdecydowanie za krótkie...- mówiąc to zsunął rękę, którą ją obejmował i zaczął ją kierować w dół.
-Dobra- odparła Celia odpychając namolnego chłopaka- Jestem troszeczkę zajęta
-Wiem- chłopak wyszczerzył swoje białe zęby w olśniewającym uśmiechu- Ale to chyba nic nie zmienia.
Dziewczyna zacisnęła powieki i przyciskając mocniej notes do siebie, odwróciła głowę. Twarz chłopaka momentalnie znalazła się tak blisko jej, że aż czuła jego oddech na swojej szyi, a przyparta do muru, nie była wstanie uciec.
-Stary, odwal się od niej- czerwono-włosy chłopak wolnym krokiem szedł już w kierunku namolnego flirciarza.
Celia lekko otworzyła oczy i poczuła jak jej serce momentalnie podskoczyło do gardła. Ten chłopak nie tylko był niesamowicie przystojny, co też spokojny i opanowany. Oprócz krwistoczerwonych włosów miał skórę bladą jak śnieg oraz ciemnozielone tęczówki oczu. Te trzy czynniki sprawiały, że wyglądał jak bożyszcz nastolatek z żywca ściągnięty z plakatu czy też ekranu kina...
-Hey- Xav spojrzał na niego groźnie- Ja ci nie przerywam, to ty nie przerywaj mi. Jesteśmy zajęci.
Chłopak spojrzał na czerwoną twarz Celi, w jej oczy, a później przeniósł już bardziej rozgniewany, jednakże wciąż emanujący spokojem wzrok na chłopaka.
-Odsuń się od niej- poprosił grzecznym tonem, nieznoszącym sprzeciwu. A jednak.
-Bo co? Odwal się stary i mi nie przeszkadzaj.
Celia wyżej podniosła trzymany przez siebie notes i popatrzyła na czerwono-włosego, czując jak na jej policzki wpływają rumieńce.
-Skoro po dobroci się nie dasz- zdjął nogę, którą trzymał na leżącej na ziemi piłce i jednym zgrabnym ruchem podrzucił ją stopą do góry i kopnął idealnie celując w twarz szatyna.
-Stary...co ty...!?- Nim dokończył, futbolówka wylądowała na jego nosie. Siła była dość spora, chłopaka odrzuciło do tyły i upadłszy na plecy przeturlał się kilka metrów. O dziwo nie stchórzył i odbiegł, zamiast tego zdenerwowany zaczął się podnosić. Wstał i podciągając rękawy zaczął iść w kierunku czerwonowłosego. Jego pięść powędrowała szybkim ruchem wprost na twarz chłopaka, jednak ten zgrabnie uniknął ciosu lekkim przechyleniem na prawą stroną. Mimo to podkoszenia się nie spodziewał. Upadł na ziemię, a czarno-włosy chłopak rzucił się z pięściami na niego. W ostatniej sekundzie, przeturlał się na prawą stronę. Spojrzał na ziemię, w której znajdował się teraz dołek i odetchnął z ulgą. Flirciarz ponownie rzucił się na niego z pięściami, które ten złapał, a pomimo tego ledwo udawało mu się utrzymać je kilka centymetrów od twarzy. Skąd on ma tyle siły!?- przeszło mu przez myśl, gdy mrużył oczy. Zebrał się w sobie, zacisnął zęby i odepchnął chłopaka do tyłu. Obaj z trudem złapali równowagę i wyprostowali się. Nie minęła nawet minuta, a chłopacy znów nacierali na siebie z pięściami. Raz jeden lądował na ziemi, zaraz potem drugi potykał się obok. Gdy pięść czarno-włosego walnęła przybysza prosto w szczękę, pojawili się zawodnicy Inazumy Japan. Byron Love podszedł wolnym krokiem do bijących się chłopaków, i gdy tylko się podnieśli stanął między nimi.
-Odsuń się- warknął na niego Xavier, w każdej chwili gotów się na niego rzucić.
-Grozisz mu?- Rozległ się nagle głos dobiegający z prawej strony.
Wszyscy trzej spojrzeli w kierunku Kevina, który już szedł na pomoc bądź co bądź największemu wrogowi jakiego kiedykolwiek miał. Jednak teraz byli drużyną, chodź nie do końca mogło mu to przejść przez gardło. Xavier otwierał usta żeby coś odpowiedzieć  jednak jego kolega go uprzedził. Wysoki, umięśniony chłopak, o porzeczkowych włosach, stanął przed czarno-włosym, zupełnie go zasłaniając. Obok niego zaraz pojawił się drugi. Kevin dołączył do czerwono-włosego i Byrona. Teraz było 3 na 3. Stali na przeciw siebie rzucając wrogie spojrzenia. Jasne było, iż od ostatecznej bójki dzielą ich może sekundy.Gdy chwilę później wokół nich zebrali się już wszyscy, oni nadal stali, jak gdyby toczyli wojnę na spojrzenia. W końcu zainterweniować postanowił Joe.
- Chłopaki, może trochę spokojniej? Proponuję..- zaczął, lecz Xavier przerwał mu niespodziewanym wybuchem, któremu towarzyszył ruch, jakby odganiał muchę.
- Nie wtrącaj się! Nie twoja sprawa!- jasnym było, iż nie chciał by i bramkarz wtrącał się, gdyż wtedy, na przeciw siebie miałby już czterech przeciwników. Zyskał jednak odwrotny efekt. Joe zmarszczył brwi i skrzyżowawszy ręce na piersi zwrócił się w stronę chłopaka. Ten natychmiast się wyprostował. W jego spojrzeniu chłopak już nie dostrzegł tej samej pewności siebie co pięć sekund temu, podczas krzyku.
-Do mnie mówiłeś?- spytał Joe nadzwyczaj spokojnie i poważnie, co tylko spotęgowało strach Xaviera. Mówiąc te słowa uniósł jedną brew. Mimo to Xavier, choć z niemałym trudem, opanowując drżenie głosu odpowiedział.
-Tak. Przesuń się. To ciebie nie dotyczy.
-Ach tak?- Joe przeniósł wzrok na trzech chłopaków po czym na powrót spojrzał na Xaviera i jego dwóch przyjaciół. Stali w pełnej gotowości. Nie odpowiadał jeszcze przez parę sekund dając tym samym czas na przyswojenie jego słów, po czym rzekł.- A mnie się wydaje, że właśnie rzuciłeś wyzwanie mojej drużynie. Jakby nie patrzeć- zrobił chwilę pauzy posyłając Xavierowi chytre spojrzenie.- Wyzwałeś również mnie.
-Nie! Nie, to nie tak!- Zaprzeczył natychmiast. Zrobił to jednak ciut za wcześnie. Od razu zdradziło to jego zmieszanie, na co zawodnicy reprezentacji wymienili między sobą rozbawione spojrzenia. Chociaż niektórzy z nich, znali Joe'a tylko z meczów, zdążyli się zorientować, że jest mistrzem gry słów.
-Nie?
-Nie..nie nie! znaczy nie że nie.. tylko Nie!
Joe znów uniósł brew i spytał z udawanym zdziwieniem.
-Możesz powtórzyć?
Xavier odchylił się do tyłu. Wiedział, że to co właśnie powiedział było niezrozumiałe. Nawet jego dwaj przyjaciele spojrzeli na niego głupio, jakby był ostatnim kretynem. Napowietrzył się i z obrażoną miną posłał stojącemu na środku chłopakowi wyniosłe spojrzenie.
- Odsuń się - powtórzył swój wcześniejszy tekst totalnie ignorując wcześniejszą wpadkę.
- Co jeśli tego nie zrobię?- Joe zaczął przechodzić do ofensywy. Wiedział że chłopak zna się na piłce prawdopodobnie tak samo dobrze jak na ripostach - czyli wcale.
Jednak pomimo całej swej rozwagi i jasności umysłu, mimo iż śledził każdy jego ruch, nie był przygotowany na atak. Sekundę wcześniej dostrzegł, lekki ruch towarzyszący przeniesieniu ciężaru ciała na drugą stronę. Później leżał już na ziemi przygnieciony ciężarem ciała Xaviera. Poczuł jak coś ciepłego spływa mu po brodzie. Krew- pomyślał, a chwilę potem oberwał pięścią w nos. Tym razem wcześniej dostrzegł ruch i zdążył się uchylić, jednak pięść dosięgnęła celu, choć nie z taką siłą jaka była zamierzona. Nim Xavier zamachnął się by uderzyć po raz kolejny, poczuł jak odlatuje parę metrów. Rozpędzona futbolówka trafiła go prosto w brzuch gdy się prostował, i posłała na ziemię uwalniając tym samym Joe'go od czarno-włosego oprawcy. Gdy tylko Xavier upadł, rzucili się na niego Kevin, czerwonowłosy chłopak i Byron. Na przeciw nim pobiegli przyjaciele Xaviera, natomiast do krwawiącego bramkarza podbiegł Axel, który wcześniej wykopał piłkę. Pomógł chłopakowi wstać, i zarzucając sobie jego ramię na barki, podprowadził chłopaka do ławki. Tam natychmiast zajęła się nim Celia i Silvia. Blondyn szybko pochwycił najbliższą piłkę i pobiegli do reszty, będąc w każdej chwili gotów do rzucenia się na pomoc. Zatrzymał się obok Jude'a i Malcolma, którzy co jakiś czas postępowali krok na przód chcąc jakoś rozdzielić szalejącą zgraję, po czym cofali się, by nie oberwać. Robiło się gorąco. I naprawdę było na co patrzeć. Nad miejscem w którym bili się chłopacy wisiała gęsta chmura pyłu i kurzu. Mimo to, nie przesłaniała całkowicie widoku. Widać było cios Byrona w szczękę Xaviera i uderzenie Rickiego w brzuch Kevina. Zaraz potem czerwonowłosy oddał serię celnych pchnięć i uderzeń w jednego w większych przyjaciół Xaviera, których liczba teraz znacznie wzrosła. Ten stracił równowagę i przewrócił się do tyłu, miażdżąc przy tym Kevina, który wrzasnął z bólu, czując jak wszystkie żebra są o krok od złamania. Jude i Axel odchylili głowy, gdy w ich stronę wypadł Sail, pomocnik również rzucił się w wir walki, i upadł tuż przed ich nogami. Zaraz jednak chłopak się podniósł i machając pięścią wbiegł w tuman kurzu. Słuchać było ostry świst przeszywający powietrze, a chwilę później niezidentyfikowany krzyk. Coś błysnęło i już można było się domyślać, że był to ruch jednego z zawodników reprezentacji. Nim rozległ się okrzyk zachwytu ze strony kibiców, z grupy wylecieli prekursorzy tej bitwy, trzymający się za ramiona i turlający po ziemi. Obaj zaczęli zadawać cios za ciosem. Większość niecelnych, gdyż nawet nie patrzyli co robią. Ważne by uderzyć i nie dać się dotknąć. Gdy jednak chłopak, który chciał tylko pomóc Celi oberwał dwa ciosy w skroń, a Xavier w szczękę, czterech chłopaków, przyglądających się na razie z niedowierzaniem zaistniałej sytuacji- oprzytomniało. Popatrzyli na siebie z rozwartymi szeroko oczami, po czym jeszcze na chwilę przenosząc wzrok na bijatykę, zarejestrowali kilka faktów. Po pierwsze, obie strony były mocno wkurzone. Po drugie, nikt nie odpuści. Będą się bić, prawdopodobnie aż opadną z sił. Na taką furię nie ma rady. Po trzecie i chyba najważniejsze, pomimo, teraz już, tej samej liczby osób z każdej strony, to właśnie piłkarze mieli przewagę! I to nie byle jaką. Póki co, jeszcze nie wykorzystali tajnej broni, ale dobrze każdy wiedział, że gdyby to zrobili, ich przeciwnicy długo leżeli by w szpitalu z całym ciałem owiniętym w gips. Czwórka graczy ponownie spojrzała na siebie. Malcolm, Axel, David i Jude pokiwali zgodnie głowami.
-Jeśli użyją Hissatsu- na dobre zaniepokoił się David robiąc przy tym troskliwą minę.
-Mogą sobie zrobić poważną krzywdę- dokończył za niego Jude na co każdy przytaknął.
-I nie tylko sobie - dodał jeszcze Malcolm, po czym każdy spojrzał wyczekująco na drugiego.
Coś trzeba było zrobić. Problem w tym co. Bo jeśli zbliżą się zbyt blisko, oberwą jak nic. Jednak stojąc tu też nic nie wskórają. Gdy tak się zastanawiali, niespodziewanie z tłumu wypadł Byron, lądując dokładnie w tym samym miejscu co kilka chwil wcześniej Sail. Zdążył podnieść się na kolana, gdy za ramiona chwyciły go dwie pary silnych rąk i pociągnęły w swoją stronę, nie dając mu możliwości wyszarpnięcia się. Czując, że te dwie osoby posadziły go na ziemi, podniósł wzrok by zobaczyć od kogo zaraz oberwie. Ku jego zdziwieniu, zobaczył nad sobą wściekłą twarz Axela i Davida, a dalej za nimi również Jude'a. Widząc te przytłaczające spojrzenia, natychmiast oprzytomniał. Brwi Axela opadły i na powrót przybrał swój normalny wyraz twarzy. Wszyscy trzej spojrzeli na Byrona wyczekująco. Ten pokiwał głową ze zrozumieniem. Nie musieli nic mówić, zrozumiał ich od razu. Puścili go, a on wstał i całkiem już opanowany, podszedł do stojącego Malcolma. Zatrzymał się, a obok niego Jude, David i Axel. Blondyn przymknął powieki, uniósł dłoń i pstrykając palcami wyszeptał Boski Czas. Wszystko w jednej chwili zamarło. Byron rozejrzał się po znieruchomiałych sylwetkach bijących się chłopaków i musiał przyznać, że w zwolnionym tempie wyglądało to naprawdę zabawnie. Powoli zaczął odsuwać ciała chłopaków tak by żaden z nich nie otrzymał ciosu. Najpierw pociągnął czerwonowłosego chłopaka za kaptur pomarańczowej kurtki i dociągnął go aż do stojących na tyle dziewczyn. Kevina niechętnie, ale jednak doprowadził do Axela i pozostałych, którzy mieli siłę by go ewentualnie powstrzymać od próby powrócenia w wir walki. Pozostałymi się nie przejmował. Sail już dawno przestał się udzielać w ławce siedział na wysokim korzeniu drzewa i oglądał bitwę z góry. Byron upewnił się jeszcze raz czy nikt z "jego" nie oberwie i otrzepując dłonie z wyimaginowanego kurzu ponownie włączył czas. Pozostali, ci, którym nie pomógł wyrzucali pięście trafiając jedynie na powietrze i wywalili się ponieważ nie trafili na nic. Wykorzystując sytuację, na scenę walki wkroczyła wściekła Nelly.
-Radzę wam wymyślać jakąś dobrą wymówkę, bo będziecie się zdrowo tłumaczyć przed radą uczniowską czy nawet samym dyrektorem. I obiecuję wam, że skończy się co najmniej na miesięcznym zawieszeniem..
Każdy, kto zna regulamin szkolny Raimona wie, że szkoła dopuszcza jedynie 30 dni nieobecności w szkole. Co za tym idzie jeżeli Xav i reszta zostaną zawieszeni będą musieli czy to w zdrowiu czy chorobie chodzić na zajęcia, bo jeżeli opuszczą po tym chodź jeden dzień zostaną wywaleni...- Nelly doskonale wiedziała w jak koszmarnej sytuacji ich stawia, jednak nie miała zamiaru odpuścić. No chyba że prędzej wyciśnie z nich ostatnie poty, zmiesza z ziemią, rozwalcuje i zakopie.
-To jak?- zapytała poważnym głosem, ale z nutką ironii i bezczelności.
-Co mamy zrobić?
-Zgłosicie się do woźnego i zróbcie każdą pracę na rzecz szkoły, o którą was poprosi. Każdemu z was przydzielam po 35 godzin prac społecznych. Idźcie zanim zmienię zdanie i wlepię wam po 50!
Nim ktokolwiek zdążyłby chociażby zamrugać delikwentów już nie było. Zadowolona z siebie Nelly odwróciła się do pozostałych.
-Nic ci nie jest, Otonashi?- zwróciła się do menadżerki
-Nie, wszystko dobrze
-A ty to kto?- zapytała czerwonowłosego chłopaka, który wycierał kurz z policzka
-Nazywam się Kiyama Hiroto z Akademii Aliea- pokazał list w białej kopercie- zostałem powołany do Inazumy Japan, podobnie jak wy.
-Chwila, ale reprezentacja ma już komplet!- wtrącił się Joe- Piątka z Raimona, nasza trójka z Akademii Królewskiej, Malcolm, Aphrodi i Sail. To nam daje już jedenastkę, a w liście wyraźnie było zapisane, że właśnie tyle osób jest powołanych!
-Na to pytanie to akurat mam odpowiedź- zaczęła Amber, a wszyscy przenieśli na nią wzrok- próbowałam wam powiedzieć już wcześniej- wzięła głęboki oddech- ten list, który dziś rano dostałam to nie było zaproszenie do reprezentacji- zrobiła krótką pauzę, by dotarł do nich sens z tego co powiedziała
-Więc co to było?- wyrwała się Nuka, która nie potrafiła dłużej czekać
-Pozwolenie na grę poza Japonią. Dostałam się do Husarii czyli reprezentacji Polski- wzruszyła ramionami

_________________________________________________________
Cześć pyszczki ;w;
Kolejny rozdzialik w ostatni dzień wakacji :o: Wow Wow Wow
Powiem tak: Na Niuconie było ZaJeBiŚcie <3 Nawet nie wiecie jak się cieszę, że w końcu mogłam poznać moją kochaną mamcię <3 ;w; Dziękuję Ci za te trzy dni :3 Było super i fakt, że kiedy wysiadałam przyszłaś się pożegnać... Oh to było takie poruszające T_T <3 Dziękuję ;*
Wracając do rozdziału, mam nadzieję, że się podobał, trzymajcie kciuki, żeby kolejny był szybciej xDDDD
Baaaaaayuuuu kochani ;****






23 komentarze:

  1. HFKLEHGKFEORJBGLJDF Tyle emocji że nie wiem co napisać, serio.
    Zacznijmy od; JAK TO MARK SIĘ NIE DOSTAŁ ? O_O Nie no, to był na prawdę szok. Czekajcie, Nuka też się nie dostała czy nie umiem czytać ?
    Ulżyło mi gdy zobaczyłam, że Nath' też dostał kopertę T~T Ale teraz będzie musiał grać przeciwko Amber. Oni się jeszcze nie pogodzili, nie ? (i tak chcę Ami x Nath podczas kontynuacji D8 )

    Ta bójka zajęła tyle czasu że mało się dowiedzieliśmy o reprezentacji samej w sobie, ale końcówka mnie rozbawiła. Nie wiem co napisać więcej... po prostu weny i wiedzcie że czekam na kolejny ! ♥

    || Bardzo mi smutno że nie mogłam przyjść żeby was zobaczyć ;w; Ale może kiedyś się uda. Wtedy was tak wytulam że się nie pozbieracie '-'

    OdpowiedzUsuń
  2. Mark się nie dostał!? WTF!
    Ale za to jest Axel i Nath *-*
    Więc Amber będzie grała dla Polski!? Ciekawe! (I tak przegrają jak na Polskę przystało)
    Czekam na new rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ja uwielbiam tego bloga kawai,keisza jesteście naj. Macie moje uznanie to powinien być blog roku tyle się tu dzieje. Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mark nie gra? !!!? COOO????? a Amber gra w reprezentacji Polski? Popieram yuka catty jr. jako że nasz kraj jest beznadziejny w piłce nożnej to na pewno przegramy.
    Czekam na kolejny rozdział i życzę dużo weny . Mary-chan

    OdpowiedzUsuń
  6. co się dzieje
    ale ogólnie rozdział super
    nie mogę się doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej!
    Zaczęłam czytać wasz blog :) i od początku mogłam powiedzieć, że jest świetny. Ze wszystkich blogów o Inazumie, wasz styl pisania jest najbardziej do Inazumy podobny, mimo, że wy odstawiłyście piłkę na drugi plan, a pierwszy dałyście przeżyciom bohaterów. Jak dla mnie, to nawet lepiej, bo mecze w opowiadaniach są z reguły nieco mniej interesujące i gdyby było ich aż tak dużo, byłoby mniej ciekawie.
    Podziwiam też to, że piszecie we dwie. Ja bym nie wytrwała aż tyle z jedną z moich koleżanek. Albo byśmy się pokłóciły, albo byśmy nie pisały, itd. Wiecie, o co chodzi, prawda? ;P
    Jeśli macie chwilkę, ja też mam bloga o Inazumie, bo uwielbiam to anime ;)
    Moje ulubione postacie to:
    Fubuki Shirou (Shawn Frost)
    Afuro ,,Aphrodi" Terumi (Byron Love)
    Gouenji Shuuya (Axel Blaze)
    Kazemaru Ichirouta (Nathan Swift)
    Kidou Yuuto (Jude Sharp)
    Kiyama Hiroto (Xavier Foster)

    Najnajulubieńszy to oczywiście Fubuki ^^
    Jak widzicie przyzwyczajona jestem do japońskiej wersji imion (nawet mi bardziej odpowiada), choć angielskie oczywiście znam.
    Pozdrowienia ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czemu nie zauważyłam rozdziału?!
    O.o
    Ok. Pomijając to...
    WHAT?!
    Nie wiem co mam mówić ani myśleć... o,O
    Wy to zawsze zaskoczycie ludzia :D
    Dobra, już nic nie wiem...
    Do następnego rozdziału!
    ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział świetny.
    Zapraszam do siebie:
    http://inazuma-eleven-liceum.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam na blog:
    inazuma-naszahistoria.blogspot.com
    Wiem, że niewłaściwie robię, że wstawiam tutaj link, ale nie wiem, jak inaczej wysłać go komuś, kto lubi inazumę. Bardzo przepraszam. Jeżeli chcecie, usunę komentarz.

    PS Oczywiście bloga czytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zostałaś nominowana do LBA http://tigralilkajames.blogspot.com/2014/12/liebster-blog-award-seriously.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Gratulację!Zostałyście nominowane do Liebster Blog Award ! Więcej informacji na jesteminnynizbylem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. Zostałyście nominowane do Liebster Blog Award więcej informacji na : http://youki-chun.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Zostałyście nominowane do Liebster Blog Award więcej informacji na : http://youki-chun.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Fajnie. Zapraszam na mojego bloga

    OdpowiedzUsuń
  17. Czemu już nie piszecie rozdziałów??? ;( ;( ;( WRÓĆCIE PROSZĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z tb! WRÓĆCIEEEE! Plisssskkkkaaa!!!!!!!

      Usuń
  18. Zajebistty!!!!!!!! Czemu ???? Czemu porzuciliście takiego świetnego bloga!!??!?!??!!??!!!!?? On jest ZAJEBISTY XD. ALE NAJBARDZIEJ PODOBAŁO MI SIĘ TO JAK ZOBACZYŁAM ŻE TEN TAJEMNICZY CHŁOPAK TO HIROTO. LOL. NO ALE OGLĄDAŁAM INAZUMĘ DOBRE 2 LATA WIĘC CZEGO TU SIĘDZIWIĆ? Ale naprawde czemu nie ma więcej????? Szkoda że niema więcej!!?! Pozdro :( :/

    OdpowiedzUsuń
  19. Dlaczego???? DLACZEGO SKOŃCZYŁYŚCIE JUŻ PISAĆ?!!!!!???!?!?!??!
    JESTEŚCIE ZŁE!!!!! :( :( :( A JA TAK KOCHAŁAM WASZE ROZDZIAŁY...!
    One pozwalały mi pogodzić się z myślą, że Inazuma Eleven skończyła się... że nie będzie więcej odcinków, a przecież seria GO to nie to samo :(((
    Bardzo mi smutno :( Cały czas myślę o Axelu i nie mogę pomyśleć, że odszedł i już go nie będzie ! ;( ;( ;(

    OdpowiedzUsuń
  20. Zacznijmy od tego że opowiadanie jest ZAJEBISTE!! Życzę dużo weennyy! Czekaam na kolejny rozdział! Po drugie napisałyście Boski czas a pisze się Rajski czas! To tak dla przypomnienia!

    OdpowiedzUsuń
  21. Hej! Kobietki!
    Jakiś znak życia?
    Chociaż dwuzdaniowy rozdział, żeby było wiadomo, że żyjecie.
    Trochę zmienił się układ na blogu, mi się wydaje, ale nie wiem...
    Dajcie coś, proszę...

    Albo napiszcie i rozkręćcie ponownie blog, albo...
    ...
    ...
    Nie!
    Nie napiszę, żebyście skończyły!
    Inazuma Eleven nauczyła mnie, że trzeba walczyć.
    Trenować!
    Mieć nadzieję!
    Wierzyć!
    Kiedy jest mi ciężko, przypominam sobie Marka... ile razy on upadał?
    Upadał i wstawał.
    Wierzył w miłość do piłki.
    Upadał po to, by podnieść się silniejszym.
    By nie zawieść drużyny.


    A Wy? Co o tym sądzicie? Żeby spróbować wrócić?


    OdpowiedzUsuń
  22. Troche nie wiedziałam szczególnie na początku bloga który to Xawier bo Hiroto to też Xawier (akemi napisała imiona po angielsku i japońsku)

    OdpowiedzUsuń