czwartek, 27 września 2012

2. Ciekawy Dokument




Następnego dnia, o godzinie 8:20 na ulicy Kètáng były sporo tłumy dzieci i młodzieży. Spieszyli się do szkoły, na lekcje lub po prostu by wcześniej spotkać się z przyjaciółmi i pogadać. Wśród nich szedł Nathan, z torbą sportową przerzuconą przez ramię, przeciskał się przez tłumy chcąc jak najszybciej dotrzeć do budynku. Lekcje zaczynał od sprawdzianu i chciał sobie jeszcze wszystko powtórzyć. Jego myśli krążyły wokół książek i zeszytów do czasu zobaczenia niebiesko-włosej dziewczyny. Nie raz i  nie dwa spotykał Nukę w drodze do szkoły, bywało i tak, że szli razem, mieli wtedy trochę czasu by pogadać. Dziewczyna pokazała mu skrót przez ciemne uliczki, dzięki czemu nie musiał unikać tłumu fanek, które wcześniej zawsze mu towarzyszyły. Sława ma swoje minusy i chłopak dobrze o tym wiedział. Na szczęście nie wszyscy są tacy... Na przykład ta nowa... Siedziała obok niego na Japońskim nawet nie wiedząc o strefie futbolu. Nathan podszedł do dziewczyny, a ta uśmiechnęła się do niego szeroko.
-Sorki, że nie szłam dziś z tobą, ale nie wiem o której Amber chodzi do szkoły, a chciałabym się z nią spotkać wcześniej.
-Spoko, rozumiem.
-Uczyłeś się na sprawdzian? Ja siedziałam pół nocy, ale nie wiem czy coś z tego wyszło.
-Do której dokładnie- zapytał z podejrzliwością i cwanym uśmiechem na twarzy.
-Nooo tak dokładnie to nie pamiętam. Ale kładłam się około drugiej... dwadzieścia... trzydzieści... może pięćdziesiąt. nie pamiętam dokładnie, coś około tego, no wiesz....
-Hey, czy przypadkiem wtedy nie kończył się "Nalot pozaziemskich istot"??
-Yyh no tak, właśnie... znaczy nie, no co ty... Jaki nalot? O czym mówisz, nigdy o tym nie słyszałam. A fajne, dużo tam kosmitów? Bo jak tak to chętnie oglądnę. No wiesz lubię takie filmy, pełno w nich przygód, emocji i tyle tam... yyy znaczy no wiesz na pewno... jest ciekawy prawda?- mówiła rumieniąc się.
-Nuka, znów oglądałaś do późna filmy zamiast się uczyć.
-Nie prawda. Uczyłam się... trochę. No, ale co ja poradzę. Ten film był fenomenalny. Nie miałam zamiaru oglądać całego, ale wciągnął mnie jak tornado. Nie mogłam się oprzeć. Też powinieneś go zobaczyć. Tyle akcji, niespodzianek, niesamowitych wydarzeń, cudownych zjawisk, fantastycznych eksperymentów, strzelania, nieziemskich istot, pełno w tym miłości i uczucia, a jednocześnie nienawiści, bólu i cierpienia.
Dziewczyna rozmarzyła się i widocznie myślami była już w innym świecie, bo stała uśmiechając się do nieba z lekko przymrożonymi oczami.
-No jasne, na pewno kiedyś zobaczę. O patrz! Czy to nie...
-...Amber!!- Dziewczyna wykrzyknęła wracając na ziemię i podbiegła do brunetki idącej z nosem w książce.
-O Nuka! Hey- dziewczyna oderwała wzrok od książki. Za Nuką podszedł Nathan.
-Cześć Amber!
-O cześć...Nathan.
Zapadła niezręczna cisza, którą szybko przerwał chłopak.
-Dobra chodźmy już do szkoły, bo jeszcze spóźnimy się na lekcje.
-I na sprawdzian. Uczyliście się?
-Noo taaaaak. Jaaasne- Uśmiechnęła się Nuka- Ale znając Nathana, uczył się całą noc.
-Hahaha
Szybko doszli do szkoły i tam się rozstali. Amber poszła z Nuką, Nathan natomiast dołączył się do grupki chłopaków.
Gdy rozbrzmiał dzwonek wszyscy natychmiast udali się do sali. No pięknie, mój drugi dzień w tej szkole i już sprawdzian Myślała Amber siadając obok Nuki. Była fizyka i tak się fajnie złożyło, że dziewczynie, z którą do tej pory siedziała niebiesko-włosa bardzo podobał się pewien chłopak. Nuka szybko omówiła z nim parę spraw i zgodził się usiąść z szatynką, dzięki czemu Amber mogła siedzieć razem z koleżanką. Wszyscy zajęli swoje miejsca i profesor wszedł do klasy z plikiem kartek. Obszedł ławki i każdemu położył przed nosem jedną z nich nie wypowiadając słowa. Gdy już skończył podszedł do biurka i odwrócił się tyłem do klasy.
-Macie całą lekcję. Życzę powodzenia.
Wszyscy jak na rozkaz opuścili głowy i zajęli się uzupełnianiem zadań. Nuka osłupiała wpatrywała się w kartkę. Szybko przeleciała wzrokiem po zadaniach i zrobiła to co umiała. Wyszło na to że na 24 zadania zrobiła 6. Ugh będzie pała pomyślała i ukradkiem spojrzała na kartkę Amber. Brunetka najwidoczniej przygotowała się na test, bo robiła już 10 zadanie, a każde poprzednie było wykonane. Niebieskooka szybko odwróciła wzrok, spojrzała na profesora. Był zajęty chyba wypełnianiem dziennika. W każdym razie nie patrzył na klasę. To moja jedyna szansa, pomyślała i szybko spojrzała na kartkę koleżanki, w mgnieniu oka zaznaczyła przy pierwszym zadaniu odpowiedź B, w drugim C, w trzecim B, a w piątym D.
Haha pomyślała dziewczyna, jednak gdy powrotnie spojrzała na koleżankę, jej reka zasłaniała odpowiedzi.
-psssyt- żadnej reakcji- Ami- szeptała dziewczyna najciszej jak umiała, ale i to nie przyniosło żadnego efektu.
Niebiesko-włosa delikatnie kopnęła ją w kostkę.
-Ajć- brunetka spojrzała na Nukę- Co jest!?
-Możesz odsłonić kartkę? Nic nie widzę.
-Nuka, nie możesz tak ode mnie ściągać.
-Proszę Ami- szeptała patrząc na swoją kartkę- nie mogę dostać jedynki. Proooooszę. Jeśli zawalę na pewno dostanę szlaban i nigdzie cię nie zaprowadzę.
-Trzeba było się nauczyć, wtedy nie miałabyś takich problemów.
-Uczyłam się.... No proooszę.
-Uhh no zgoda.
-Ehem- obie dziewczyny zamurowało. Serce podskoczyło im do gardeł, a ich twarze momentalnie zalały się potem. Każdy dobrze wiedział, że profesor nie toleruje ściągania. Świadoma tego była nawet Amber. No pięknie myślały obie opuszczając głowy. Niebiesko-włosa zacisnęła powieki.  Spodziewając się najgorszego, Amber powoli podniosła wzrok. Ku swojemu zaskoczeniu stwierdziła, że nauczyciel wcale nie przyłapał ich na rozmowie, tylko odkaszlnął, przy okazji popijając ciepłą herbatę.
-Uff. spoko Nuka,  nie skapnął się.
-Och.. ten to potrafi nastraszyć, dobra, pokaż 4- powiedziała nieco pochylając się w stronę kartki Amber. Szybko przeczytała co znajduje się na stronie i przepisała. Brunetka w tym czasie zaczęła robić kolejne zadanie, pilnując się by nie zasłaniać kartki ściągającej koleżance. Gdy rozbrzmiał dzwonek, profesor wstał i zaczął zbierać kartki. Dziewczyny oddały mu swoje i zaczęły się pakować. Gdy tylko wyszły z sali, Nuka rzuciła się koleżance na szyję.
-Dzięki, dzięki, dzięki! Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.
-No już dobra- powiedziała próbując się wyswobodzić z uścisku Nuki- nie ma sprawy.
Po kilku kolejnych lekcjach dziewczyny wspólnie siedziały na korytarzu jedząc śniadanie
-Dowiedziałam się od Sam'a, że piłkarze mają dziś trening po ósmej lekcji- zaczęła Nuka, patrząc w stronę koleżanki  Musze koniecznie do nich zajrzeć...
-A to z jakiego powodu?- zapytała zdziwiona Amber
-Chce do nich dołączyć. Pamiętam jak grałyśmy w Elaqu'i. Teraz gdy przyjechałaś, przypomniałam sobie jak to fajnie było grać w piłkę. Ty też powinnaś sie zgłosić. No bo pewnie grałaś po tym jak sie wyprowadziłam, co nie? Poza tym byłaś naprawdę dobra, pamiętam jak inne szkoły miały problemy by strzelić nam gola- zaśmiała sie niebiesko- włosa. 

-Tak, a ja myślę, że robisz to po to by być bliżej tego, jak mu było Arona? Aly'ego?
-Axel'a, ale nie tylko dlatego. Naprawdę brakowało mi tego wszystkiego. Tych treningów, tych meczy, tej atmosfery gdy wbiegasz na boisko, a tłum kibiców cię wita. To było niesamowite! No błagam cię, ty też sie do nich zgłoś!
-Nie uważasz, że to trochę za szybko? Ledwo co wypakowałam wszystkie swoje rzeczy z kartonów, a już mam sie zaciągnąć do drużyny? Co to, to nie. Poza tym w piłkę nie grałam od kilku miesięcy. 
-Jak to? 
-Rozwiązali klub. Brakowało zawodników odkąd Naomi, Samanta i Amyly skończyły szkołę. A jakoś żadna dziewczyna nie nadawała sie do drużyny.
-Widzisz! Teraz masz szanse grać! I to w najlepszej drużynie w Japonii! 
-Wiesz, jakoś sie nie czuję by teraz dołączyć do drużyny....
-Daj spokój Ami! To niepowtarzalna szansa byśmy mogły razem zagrać! 
-Nuka, na razie nie chcę. Nie znam nikogo oprócz ciebie, tego całego Willyego i... Nathana, tak? Teraz chce sie skupić na nauce. I może ewentualnie na ludziach. Poza tym musze bardziej przykładać się do lekcji, w końcu, japoński to nie taki prosty język...
-Ja jakoś nie miałam problemów by się przestawić z polskiego na japoński...
-No bo jesteś dwujęzyczna. Jesteś pól na pół. A ja? Uczyłam sie japońskiego zaledwie trzy lata. 
-No dobra, jak nie chcesz to nie, ale i tak cię kiedyś namówię. Za to ja pójdę na pewno. Musze wykorzystać taką szanse. Ale Ami... poszłabyś ze mną? No wiesz byłoby mi raźniej gdybyś tam była.
-Jasne. To co, za dwie godziny widzimy się tu przed szkołą, tak?

                                                       ***

-No dobra, możemy w końcu zacząć trening!? - wrzasnął Mark przekrzykując hałas narobiony przez pozostałych zawodników, którzy jakby nic sobie nie robili z tego, że są właśnie na treningu. Niektórzy grali w jakieś gry, inni rozmawiali, śmiali się i żartowali, jeszcze inni odrabiali lekcje lub po prostu zjadali śniadanie. Krzyki bramkarza nie zrobiły na nikim wrażenia, nie pierwszy raz darł się na nich i stało się to już naturalną częścią ich treningu. Natomiast nagłego dźwięku, przeszywającego ich na wylot, jakim był gwizdek, nie spodziewał się nikt. Jak za dotknięciem magicznej różdżki, wszyscy, łącznie z Markiem stanęli w równym szeregu przed... Silvią.
-No nareszcie! Ogarnijcie się wreszcie!
-Silvia ma rację, przestańmy zachowywać się jak dzieci, niedługo czeka nas ważne spotkanie.
-To tylko mecz towarzyski-odparł cicho i jakby od niechcenia Timmy.
-Tylko mecz!!??- Przed nim wyrosła postać zdenerwowanego Marka, biorąc pod uwagę wzrost Timmiego, śmiało można było powiedzieć, że bramkarz patrzy na niego z góry- To nie jest zwyczajny mecz! Każde spotkanie jest wyjątkowe bez względu na rywala i boisko. Mecz jest ważny i musimy trenować bo inaczej przegramy! Nie doceniacie naszego rywala, pamiętajcie, że nie tylko my się poprawiliśmy. Nie jest trudno znaleźć sie na szczycie, sztuką jest na nim pozostać!
-Jasne- odparli wszyscy chórem i wybiegli na boisko gotowi do ostrego treningu... Tylko Axel, Jude i Bobby spokojnie, wolnym krokiem jak zwykle, podążyli za resztą. Gdy wreszcie wszyscy znaleźli się na boisku zaczęli rozgrzewkę. Biegli już czwarte kółko, Nathan na czele, za nim Mark, Axel, Erick i Jude, później Bobby, Stev, Max, Kevin, nieco za nimi Timmi, Tod, Jim i Sam Na samym końcu włóczył się Jake i...
-Willy!!- Wrzasnął Mark dobiegając do kolegi- co jest!? Jeszcze nigdy nie wydublowałem cie podczas rozgrzewki.
-Achm no tak.. coś tam coś tam coś, cos coś. bla bla blaaa la la
Mark nie zrozumiał nic z tego co mówił kolega, wiec nie tracąc czasu pobiegł dalej, a za nim łańcuszek następnych.
Gdy skończyli biegi i rozciąganie, ustawili się na pozycjach gotowi do strzelania. Zadanie było proste, wyprowadzić skuteczną akcję i strzelić bramkę... proste z pozoru, bo żeby dostać się do bramki trzeba było nie tylko minąć Jake i Bobbiego, ale również strzelić Markowi co wcale nie było takie łatwe. Jego boska ręka jak również ręka Majina wydawały się murem nie do przebicia.
-Zaczynajmy- pełen energii Mark klasnął w dłonie i ustawił się gotowy do obrony. Na pierwszy ogień poszli Axel, Jude i Erick. Ruch do przewidzenia. Królewski pingwin #2. Rzeczywiście. Wokół piłki, leżącej przed Judem pojawiły się pingwiny, gdy tylko chłopak zagwizdał. Piłka wraz z kręcącymi się dookoła zwierzakami poszybowała w górę. Na dole czekali na nią Axel i Erick, którzy dodali futbolówce prędkości dzięki czemu wydawała się być nie do zatrzymania.
-Ręka.... MaJina!
Po paru sekundach Mark stał trzymając piłkę.
-No- krzyknął rzucając piłkę pod stopy Bobbiemu- kto następny!?
-Przygotuj się na wyjmowanie piłki z siatki- dobiegły go krzyki Kevina, który już biegł z piłką na bramkę, szybko wykiwał obrońców-Smoczy...Cios!
-Brawo Kevin, ten strzał był naprawdę mocny- pochwalił go bramkarz trzymając w ręku futbolówkę.
-A niech to- warknął wściekły wracając do grupy podczas gdy Max, Tod i Timmi już biegli z piłką. Bez problemu minęli Jake i Bobbiego. Biegli tworząc trójkąt, na przedzie Max, po prawej Tod, a po lewej Timmi. Wymieniali podania tak szybko, że nikt nie był w stanie za uwarzyć piłki, również Mark, który nawet się nie spostrzegł gdy Tod posłał futbolówkę w jego stronę. Pewnie gdyby nie to, że piłka trafiła kapitana w brzuch, wpadła by do siatki.
-Ojej, Mark wszystko gra!?
-Jasne, nic mi nie jest. To był naprawdę świetny pomysł, o mało bym nie obronił.
-Ale jednak nie daliśmy rady strzelić- dołączył się Max, stając obok.
-Nie martwcie się, jedno niepowodzenie nie przekreśla szansy na zwycięstwo.
-Ale tobie, kapitanie nie da się strzelić- do chłopaków podeszła reszta drużyny. Postanowili kontynuować trening. Jednak ani Sam, ani Jim czy też Stev nie był w stanie zdobyć gola.
-D-dobra - powiedział Kevin siadając na ziemi po kolejnym nieudanym strzale- czas na przerwę- wysapał.
-Zgadzam się- do grupy podeszły Silvia i Celia niosąc ręczniki, rozdały każdemu po jednym i wszyscy razem udali się do domku klubowego. Gdy już wygodnie się rozsiedli zapanowała cisza. Nikt nic nie mówił, słychać było tylko ciężki oddech zawodników. Siedzieli tak dobre pięć minut i pewnie trwali by tak nadal, gdyby nie gwałtowne otworzenie drzwi, które wyrwało wszystkich z zadumy.
-Cześć wszystkim! Spóźniłam się?
Na dźwięk tego głosu, Axel zastygł w bezruchu, powoli obrócił się, a ujrzawszy dziewczynę, szerzej otworzył oczy.
-Przepraszam was bardzo, ale musiałam zostać jeszcze na chwilę po lekcji.
-Yy No spoko, ale... co ty właściwie tu robisz?- zapytał niepewnie Mark podchodząc do dziewczyny, obok niego stanęła Silvia.
-Bo widzisz, chłopaki maja teraz trening przed ważnym meczem i muszą się skupić...
-No, tak, tak jasne, ale ja właśnie w tej sprawie!
-O serio... a więc.. co się stało?
-Chyba raczej co się stanie- powiedziała podekscytowana niebiesko-włosa- chcę dołączyć do waszej drużyny!- oznajmiła z szerokim uśmiechem. 
Jednak miny chłopaków wyrażały coś zupełnie innego. Wszyscy w jednym momencie, jak na zawołanie, z niedowierzaniem otworzyli oczy i usta..
-COOO!!??- wykrzyknęli chórem.
-To co słyszeliście. Chcę być w waszym zespole i grać z wami w piłkę!
-Przykro mi mała, ale to niemożliwe- do dziewczyny podszedł Kevin i spojrzał na nią z niechęcią- W drużynie są tylko chłopacy i tak zostanie!
-A-ale.. Hey, to, że do tej pory grali tu sami faceci, nie znaczy że nie możecie tego zmienić prawda?- mówiła nadal uśmiechnięta od ucha do ucha.
-A ty co o tym myślisz Willy? - Mark spojrzał na kolegę wpatrującego się w okno.
-Uhum num num Bursztyny są takie ładne num blum pum.
Bramkarz, znów praktycznie nic nie zrozumiał z tego co chłopak do niego powiedział, wiec tylko wzruszył ramionami i z powrotem skupił się na obecnej sprawie. A było na co patrzeć, Kevin nadal nie był chętny ani przyjąć dziewczynę, ani choćby dać jej spróbować się wykazać.
-Niestety, dojść mogą tylko najlepsi. A jak sama dobrze wiesz, od czasu kiedy wygraliśmy strefę futbolu, kandydatów mamy pełno. Nie możemy przyjmować każdego lepszego, bo nie bylibyśmy już tą sama drużyną.
-Aha, a więc myślisz, że jestem na was za słaba? Nie wierzysz, że pokona cie dziewczyna? Zdziwił byś się.
-Niebieska, dobrze gada!- Za plecami dziewczyny pojawiła się Nelly. Miała poważny wyraz twarz, a chłopaków bardzo zdziwiło, że popiera dziewczynę. Nelly od zawsze bardzo zależało na zwycięstwach drużyny, więc na pewno ma jakieś powody by tak mówić.
-Wiesz jeżeli tak bardzo ci na tym zależy- do Nuki podeszła Celia- możesz zostać menadżerką tak jak my- wskazała siebie, Silvie i Nelly.
-No co ty!? Ja nie chcę tylko stać i patrzyć, ja chcę biegać po boisku, zabierać piłki i strzelać gole!
-Kevin już ci powiedział- poparł go Stev- przykro nam...
-Dla czego nie chcecie jej przetestować? Boicie się, że was rozgromi?- Spytała z nutka zaciekawienia Nelly. Nuka dobrze wyczuła.. dziewczyna ich podpuszcza. Spojrzała na nią podejrzliwie, a jednak z wdzięcznością.
-To nie tak...- zaczął Mark jednak Kevin wszedł mu w słowo.
-My się niczego nie boimy!
-Więc czemu nie chcesz z nią zagrać.
-B-boo to-o-o...
-Widzisz, mówiłam- powiedziała odwracając się i zarzucając włosy do tyłu- boicie się, że pokona was dziewczyna.
-Grrrr to nie prawda! Jeśli jesteś taka cwana- wskazał palcem na Nukę- pokaż na co cie stać.
-Nie ma sprawy!!
-Dobra, idź się przebrać i spotkamy się na boisku za dziesięć minut- powiedział rozwścieczony chłopak i udał się na murawę, miał zamiar pokazać dziewczynie kto jest lepszym piłkarzem. Nie wierzył, by jakaś panna była wstanie go pokonać.
Nuka posłuchała jego zaleceń, przebrała się w mgnieniu oka i szybko popędziła za chłopakiem. Tam czekali na nią już wszyscy, łącznie z Amber.
-Skoro uważasz się za taką dobrą- mówił chłopak podchodząc do niej. Wcisnął jej piłkę w ręce i uśmiechnął się z sadyswakcją- strzel Markowi bramkę.
Wśród dzieciaków nastało poruszenie. Zawodnicy dosłownie przed chwilą przekonali się na własnej skórze, jak ciężkie jest to zadanie. według większości było to nie fair. Oni trenują dłużej, maja większe doświadczenie i znają swoje wady i zalety. A ona? Nic z tych rzeczy. Pomimo faktu, że była dziewczyną i prawdopodobnie nie miała żadnych szans strzelenia, większość zebranych zacisnęła kciuki licząc, że pokaże ile jest warta. Dziewczyna popatrzyła po zebranych, a później przeniosła wzrok z powrotem na Kevina. 
-Czy jeśli to zrobię... będę mogła dołączyć do waszego zespołu.
-Zgo...
-Wtedy to przemyślimy- wszedł mu w słowo Mark.
-Zgoda-dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i udała z piłka na drugi koniec boiska, a Mark pobiegł pod bramkę. Na boisko, również wszedł Bobbi i Jake, ustawili się na swoich pozycjach i popatrzyli po sobie. Niebiesko-włosa ustawiła piłkę na ziemi i spojrzała do przodu. Była pewna siebie, czuła, że jej się uda, mimo iż dawno nie miała do czynienia z piłką. 
Willy, który trzymał gwizdek w ręku, znów mruczał coś pod nosem.
-A budabu gu bla bla bla la la bursztynek mundu pundu...
Wszyscy z wielką niecierpliwością czekali na jego dźwięk, po nim miało się wszystko okazać, kto miał rację a kto się mylił.
-Snimfi dimti kimbi rimbi
-GWIŻDŻ!!- krzyknęli wszyscy na raz, zniecierpliwieni koniecznością długiego czekania. Przestraszony chłopak gwizdnął i zachłysnął się.
Nikt jednak nie zwrócił na to uwagi, zważywszy na to, że Nuka właśnie ruszyła. Biegła naprawdę szybko, gdy zbliżyła się do Bobbiego po prostu, bez żadnego problemu przebiegła obok tak jakby nie istniał.
Pędziła dalej, niczym strzała. Zbliżała się do Jake, on natomiast widząc dziewczynę nieco przeraził się jej szybkością i pewnością malującą się na twarzy. Użył muru mając nadzieję zatrzymać dziewczynę, jednak efekt był marny i tylko pokazał jej zdolności. Gdy ponad ziemią pokazała się wielka ściana, dziewczyna wyskoczyła i w mgnieniu oka znalazła się na tyle wysoko, by bez problemu przelecieć na drugą stronę. Wszyscy byli w szoku Jak można tak wysoko skakać!? niebiesko-włosa wylądowała. Teraz już nic nie stało jej na przeszkodzie, prócz oczywiście Marka. 
-Ja się tak łatwo nie dam pokonać jakiejś panience!- wykrzyknął wściekły Kevin. Nie mógł wytrzymać tej bezradności, wybiegł na boisko i stanął przed dziewczyną.
-hahaha- zaśmiała się i pięknymi piruetami minęła osłupiałego Kevina.
-C-co!!?? To niemożliwe- niczym błyskawica popędził za nią, jednak nie miał najmniejszych szans by dogonić rozbawioną dziewczynę. By mu uciec, Nuka ponownie wyskoczyła wysoko w górę, zabierając ze sobą piłkę. Reszta tylko podążyła za nią wzrokiem. Dziewczyna miała szczęście, tuż za nią świeciło słońce, a jego blask oślepiał Marka gdy ten tylko patrzył w górę. To była niepowtarzalna szansa.  Niebiesko-włosa wykonała piruet w powietrzu i strzeliła najmocniej jak mogła. Piłka poszybowała w stronę Marka, minęła jego ucho o zaledwie kilka centymetrów, tak, że piłkarz poczuł podmuch jaki narobiła futbolówka. Gdy piłka wreszcie opadła na ziemię, nikt się nie ruszył, w osłupieniu wpatrywali się to na Nukę, to na bramkę. Jak to możliwe!? słychać było pytania, wreszcie wszyscy rzucili się na dziewczynę gratulując jej bramki. Kevin podszedł do stojącego obok Axela.
-Nie wiem, jak to możliwe... - zaczął, Axel tylko pokiwał głową patrząc na zbiorowisko. Na jego twarz wpełzł lekki uśmiech- Miała farta... i tyle.
Chłopak nic nie odpowiedział, jednak w głębi ducha cieszył się, że tak łatwo się nie poddała. 
-No muszę przyznać, że to było coś- Bramkarz podszedł do niej-...
-To jak!? Przyjmiecie mnie do drużyny!? Tak? Nie? Bardzo was proszę ja...
-Jutro ci powiemy- prawie krzyknął Mark zasłaniając uszy Ile ona może gadać!?
-Dobra, dobra, zgoda. Nie mogę się doczekać. Masz mój numer? Chyba masz nie? Tak? No dobra to ja lecę, muszę jeszcze coś załatwić. Przemyślcie to. Jutro dacie znak, tak? No to super! Ja już muszę lecieć, fajnie się z wami grało, jesteście na prawdę świetną drużyną, podziwiam was. No ja lecę, narka, papa- ostatnie słowa wypowiedziała coraz bardziej oddalając się od piłkarzy i wymachując rękami. Biegła już w stronę wyjścia, nawet nie ściągając stroju. Amber również cichaczem wymknęła się poza zbiorowisko. Piłkarze natomiast siedzieli i leżeli na trawie wokół boiska wzdychając.
-Chyba nie chcesz jej przyjąć- Kevin nie dawał za wygraną.
-W sumie... czemu nie? Jest dobra...
-To mało powiedziane- wtrącił się Stev stając koło Marka- ona jest wyśmienita. Jako jedyna dziś strzeliła ci bramkę.
-Miała szczęście i nic więcej.
-W przeciwieństwie do nas potrafiła wykorzystać przewagę. Nikt inny na to nie wpadł- tym razem do dyskusji wtrącił się Timmi.
-Czy wy wszyscy postradaliście rozum!? Nie możemy jej przyjąć!?
-Czemu? W sumie dobrze jej poszło...- Niepewnie powiedział Mark. Miał dużo do przemyślenia. Jako kapitan to on musiał podjąć decyzję, a nie chciał żeby przez to powstał jakiś konflikt, który mógłby poróżnić drużynę.
-Kevin po prostu się boi- powiedziała wyniośle Nelly. W rękach trzymała jakieś dokumenty... coś jakby szkolne akta.
-Ja się niczego nie boję!!
-Nelly, co tam trzymasz?- spytała ciekawie Silvia.
-Coś co powinniście zobaczyć.
Gdy wszyscy znaleźli się w domku klubowym, zgromadzili się wokół stolika stojącego pośrodku i z niecierpliwością wyczekiwali, aż Nelly wyjaśni im co to ca papiery i czego dotyczą.
-Więc co to jest?- pierwszy odezwał się Max wskazując na leżącą na stole teczkę.
-To są akta jednego z uczniów naszej szkoły...
-I co dalej...- niecierpliwił się Kevin.
-Myślę, ze może was to zainteresować. Uczeń ten przybył do nas z innej szkoły kilka lat temu, jednak dopiero wczoraj jego osiągnięcia przykuły moją uwagę.
-Jakie osiągnięcia? Zrobił coś wyjątkowego?-Spytał Tod wyraźnie podekscytowany. Dziewczyna skinęła głową.
-Wygrała wiele zawodów jak i same mistrzostwa w skoku wzwyż.... zapewne w domu ma niezłą kolekcję trofeów...
-Nuka - wszyscy obejrzeli się za siebie. Pod ścianą, oparty o nią stał Axel z skrzyżowanymi rękoma i przymkniętymi oczami.
-Dokładnie tak- Nelly otworzyła dokumenty, na wierzchu widniało małe zdjęcie niebiesko-włosej.Piłkarze już chcieli zacząć przeglądać wszystkie jej papiery, jednak przed rękoma, w ostatniej chwili uchroniła je Celia.
-Tak nie można. To są prywatne dane.
-Właśnie- poparła ją Silvia.
Wśród chłopaków przeszedł pomruk niezadowolenia.
-Dlatego-Nelly podeszła do dziennikarki i wzięła od niej teczkę- zobaczycie tylko to- wyjęła z niej dwie kartki i położyła na stole. Obie zniknęły równie szybko jak się pojawiły. Jedną trzymał Tod, nad którym w mgnieniu oka zebrał się mały tłum, drugą przechwycił Jake.
-Zajęła trzecie miejsce w między szkolnych biegach przełajowych-powiedział zachwycony Timmi.
-I wraz z swoją drużyną wygrała sztafetę- dodał Bobby
-Sami widzicie, to idealna kandydatka na zawodnika naszej drużyny. Może być cennym nabytkiem- stwierdziła Nelly z lekkim uśmiechem. Wszyscy przytaknęli, nawet Kevin choć nadal przeciwny był przyjmowaniu dziewczyny do ich szeregów.
-Jutro podejmiemy decyzję- zawyrokował Mark- Teraz najwyższy czas odpocząć.
Po tych słowach, wszyscy wzięli swoje rzeczy i zaczęli się rozchodzić.

     
                                                      Zapowiedzi Marka!

Czas na kolejny trening! Odkąd jesteśmy mistrzami musimy pracować dużo częściej i dłużej. Decyzja odnośnie przyjęcia Nuki Lonbery do drużyny jest zbyt trudna. Dlatego postanowiliśmy ją przetestować podczas całego treningu. Od tego zależy decyzja, czy dołączy do nas, czy nie. Jednak trening został przerwany przez naszego starego nie-przyjaciela. Byrona Love. I nie przyszedł sam... To nie skończy się dobrze. Koniecznie przeczytajcie kolejny odcinek pt: Niesamowite zdarzenia.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I oto kolejny rozdział :D W sumie chyba szybko go dodałyśmy XD
Mam nadzieję, że się podobał.
Z góry przepraszamy za ewentualne błędy, mam nadzieję, że nie ma ich za dużo :D

Do kolejnego rozdziału :P


5 komentarzy:

  1. Hmm... fenomenalnie. ;]
    Moje oko widzi... błędy.:D Ale to nic.^^
    Dużo emocji. Ale chyba zbyt idealizujecie Nukę.:0 Ale ja robię, to sam więc...xD
    Niech moc[i wena[ będą z Wami.:3
    Czekam na kolejny rozdział.^^

    PS Pierwsza!:3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale fajny rozdział.
    Zadziwiacie mnie dziewczyny, naprawdę świetnie wam idzie pisanie we dwójkę xd
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Kiedy zamierzacie go dodać?

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział . ! :D czyli widzę ,że komputer Liny wpuścił ją na gg. heh . a jak czytam tą zapowiedź Marka to w głowie słyzę jego głos . xd już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny rozdział.
    długi ale ciekawy xd
    Zapowiedzi Marka naprawde są zapisane, jakby to on mówił.
    życzę wam dziewczyny dużo weny xd

    OdpowiedzUsuń
  5. Sssssuuuuupppppeeeerrrrrr!!!! Przeczytałam już wszystkie został mi tylko 37 aaaaaa!!!!!! Czemu nie ma więcej?!?!?!?!!?? Powinnoo być więcej!!!!

    OdpowiedzUsuń