sobota, 17 listopada 2012

5. Mecz





Następnego dnia Nuka czuła się bardzo nieswojo bez swojej bransoletki. Próbowała zająć czymś myśli, ale to i tak nic nie dawało. Niebiesko włosa wciąż myślała o wczorajszym treningu, o tym jak chłopaki nie przyjęli jej do drużyny. Ale myślała także o przyjemnościach poprzedniego dnia. O tym jak trenowała z Amber, jak zobaczyła Oddech wykonywany przez przyjaciółkę oraz jak dzięki niej wykonała potrójną śrubę. Zamknięta we własnym świecie, była zamyślona na każdej lekcji. Na ostatniej siedziała jak na szpilkach. Gdy zabrzmiał kończący dzisiejsze lekcje dźwięk dzwonka Amber i dziewczyna o miękkich nogach udały się w kierunku boiska. Brunetka poleciła jej zostać przy murawie, podczas gdy sama poszła w kierunku domku piłkarzy.
Uderzyła płaską dłonią w drzwi po czym otworzyła je.
-To wasze- powiedziała bez przywitania pokazując trzymany w dłoniach strój.
Silvia zabrała od niej ubrania i ułożyła je w jednej z szafek. Wszyscy wpatrywali się w dziewczynę jakby chcieli żeby już sobie poszła.
-Yyyy, bransoletka?- zapytała poirytowana widząc ich pytające spojrzenia.
-Jaka bransoletka?- pojawiło się kilka pytań jednocześnie.
-Nuki. Zrobiona z muliny. Z literkami Z i N. Znaleźliście?
-Nieee- odpowiedziało kilka głosów.
-To poszukajcie. Wygrać turniej czegoś-tam to potraficie, ale znaleźć bransoletki w czterech ścianach to już nie? Jest was.... 15? Mniejsza z tym. Więc sprężcie się. Zajmie wam to kilka minut.
-A-ale musimy trenować. Niedługo gramy ważny mecz- wtrącił się Max
-A co mnie obchodzi wasz mecz? Macie znaleźć bransoletkę. Potrenować możecie w każdym momencie.
-Nie będziesz nam rozkazywać....- zaczął Kevin
-Czyżby...?- przerwała mu podnosząc przy tym jedną brew- A chcesz się założyć?- dodała mrużąc oczy.
Chłopak wstał z miejsca i podszedł do niej. Ponieważ był wyższy spojrzał na nią z góry. Chciał już coś odpowiedzieć, ale gdy otwierał usta wszyscy zebrani w domku,oczywiście oprócz tej dwójki, w jednej chwili zaczęli rozglądać się po wszystkich kontach w poszukiwaniu talizmanu.
-Hej sprawdzałeś tutaj?
-Tak, niczego nie ma....
-Hej! Zaglądał ktoś tu?
Jednak po paru minutach skrupulatnych poszukiwań nikt nie znalazł chodź by nitki z bransoletki Nuki. Zrezygnowana Amber opuściła budynek. Gdy brunetka przyszła do przyjaciółki nerwowo oczekującej poczuła ucisk w sercu. Nuka szybko znalazła się koło niej z nadzieją w spojrzeniu.
-Niestety, przeszukaliśmy cały domek. Ani śladu..
-Och- powiedziała smutna niebiesko włosa.
***
Przez kolejny miesiąc Liceum zmieniło się nie do poznania. Nuka, która zawsze była przyjaźnie i pokojowo do wszystkich nastawiona niemalże namacalnie rzucała mordercze spojrzenia w kierunku niektórych osób. Nie musimy chyba pisać w czyim kierunku, prawda? Dla tych, którzy jeszcze się nie domyślają mamy podpowiedź- grupa 14 chłopaków z klubu piłki nożnej. Niebiesko- włosa przeprowadziła małą rewolucję. Kiedyś cała w skowronkach siedziała obok Axel'a na lekcji matematyki. Teraz siedziała na tej lekcji z Lucy, a Amber musiała zadowolić się miejscem obok blondyna. Również rewolucja pojawiła się na lekcji japońskiego. Dziewczyny wysłały Sam'a do ławki Nathana, tym samym mogąc siedzieć razem. Na szczęście podczas innych lekcjach dziewczyny siedziały razem albo każdy siedział osobno.
Jak dotychczas bransoletka Nuki nie znalazła się. Dziewczynie było bardzo z tego powodu nieswojo. Pewnego dnia Amber zrobiła jej niespodziankę.
-W prawdzie nie jest to zrobione własnoręcznie, ale jest tylko ode mnie- powiedziała dając jej pudełko. Nuka otworzyła je, w środku znakował się wisiorek w kształcie litery A. Oczy niebiesko- włosej zabłyszczały- Mam taki sam- dodała brunetka wyciągając spod bluzki identyczny tylko, że w kształcie litery N.
-Jest przepiękny....
-I w dodatku, A. A jak Axel- dodała szczerząc zęby w kierunku dziewczyny, ta zrobiła się czerwona jak burak.
-Taaa, N jak Nathan....
Tym razem to Amber się zarumieniła.
-To co? Może się zamienimy?
Obie wybuchnęły śmiechem.
***
W końcu nastał ten dzień. Długo wyczekiwany przez fanów futbolu. Był to słoneczny pażdziernikowy dzień. Słońce delikatnie grzało, a na niebie nie było ani jednej chmurki. Wszyscy uczniowie Liceum Raimona, punktualnie o 14 opuścili klasy i wraz z nauczycielami udali się przed szkołę by oglądać zmagania swoich mistrzów. Wiele dziewczyn taszczyło ze sobą transparenty. Jak się okazało z takimi hasłami jak "Mark, skarbie jesteś najlepszy", "Max do boju" czy też "Chcemy by Bobuś strzelił gola".Wychodząc z klubowego domku i widząc te wszystkie napisy, chłopacy usiłowali się uśmiechnąć. Co mieli myśleć? Cieszyć się z popularności czy załamywać wszystkimi tekstami jakie do nich kierowano. Kevin z początku dumny jak paw kroczył ku boisku. Dopiero gdy zobaczył napis "Kevin, kiedyś za Ciebie wyjdę" a pod nim jakiegoś chłopaka zrzedła mu mina.Udali się na skraj boiska by wykonać rozgrzewkę i wysłuchać co trener ma im do powiedzenia.
-Trenerze- zaczęła wystraszona Silvia podchodząc do mężczyzny- właśnie dostałam SMSa od Sama jest chory.
-Gorzej być nie może.Willy jest na konkursie matematycznym, Sam chory, Jim jest na weselu, a Steve?
-Steve zwichnął kostkę na WFie i został w szpitalu na obserwacji.
-Słuchajcie dzieciaki- zaczął trener do zebranych wkoło zawodników- to nie będzie łatwe spotkanie. Kirkwood mają dużą motywację. Na nasze nieszczęście nie mamy żadnego rezerwowego. Więc grajcie zachowawczo i uważajcie na kontuzje. Ich drużyna na pewno zagra ofensywnie. Tak więc obrona- powiedział spoglądając na obrońców- uważajcie na nich uszczelnijcie krycie i uważajcie by nikogo nie faulować. Mark, staraj się oszczędzać. Używaj Ręki MaJina tylko w ostateczności.
-Tak jest!- odparli wszyscy chórem i rozproszyli się by wykonać niezbędne ćwiczenia.
-To nie będzie łatwe starcie- Do Marka podszedł Axel i poważnie spojrzał na przyjaciela.
-Bracia Murdock nie zdecydowali by się na rewanż, gdyby nie uważali, że są gotowi. Już podczas poprzedniego meczu mieliśmy problemy z zatrzymaniem ich strzału - Do dyskusji włączyła się Celia- Z tego co udało mi się znaleźć odbywali potajemne treningi, tak by nikt nie mógł ich zauważyć. Żadni reporterzy czy nawet przyjaciele członków zespołu, nie mogli wejść...
-Chcieli opanować nowy strzał?
-Na to wygląda-Przytaknęła
-Chyba mamy problem- Kevin, Mark, Axel, Celia i Nelly spojrzeli na swoich przeciwników, stojących w zwartej grupie i najwidoczniej uzgadniających taktykę na mecz.
Na trybunach tłum fanów oby dwóch drużyn już zagrzewał ich do walki. natomiast oba zespoły rozgrzewały się przy swoich stanowiskach.
-Musimy dać radę!Ajć!- Mark gwałtownie złapał się za nadgarstek, ból, który przeszył go, gdy tylko spróbował zacisnąć pięść był niewyobrażalny. Grymas pojawił się na jego twarzy i choć próbował zamaskować go szerokim uśmiechem, nie zmyliło to jego przyjaciół.
-Nadal uważam, że nie powinieneś grać w takim stanie- Do paczki podszedł Jude i skrzyżował ręce na piersi. Podobnie jak Nelly i Axel, on również próbował przekonać Marka, by ten odpuścił sobie mecz i doprowadził rękę do stanu używalności. Jednak chłopak nawet nie chciał słyszeć słów protestu. Decyzja zapadła, a on nie należał do ludzi, którzy odpuszczają i uciekają gdy tylko nadarzy się okazja. Odwieść go od postanowienia jakie sobie wybrał graniczyło z cudem. Jedynym sposobem zostawienia chłopaka w domu było przywiązanie go łańcuchami do krzesła, choć i to wydawało się nie dość silne, by utrzymać wielki zapał Marka do gry.
-Dajcie spokój! Nic mi nie jest. To tylko zadrapanie.
Axel i Jude popatrzyli po sobie. Dobrze wiedzieli, że nie ma żadnego sensu tłumaczyć mu czym to się może skończyć, bo i tak by ich nie słuchał. Wyszedłby na boisko, choćby to miała być ostatnia rzecz w jego życiu. Westchnęli i razem udali się w przeciwną stronę dokończyć rozgrzewkę. Spokojnie doszli do Nathana i obok niego zaczęli się dalej rozciągać. Trener nie wygłaszał teraz już przemowy ani nic z tych rzeczy. Zrobił to wcześniej i to im wystarczyło. Teraz siedział z skrzyżowanymi rękoma i z uwagą przyglądał się przeciwnikom, co chwila zerkając, czy przypadkiem jeszcze choćby jeden zawodnik Raimona nie stawi się na meczu. Idealna liczba zawodników jednak była niewystarczająca, a nóż widelec ktoś złapie kontuzje. Nie trzeba było wiele by pamiętać ich poprzedni mecz z Kirkwoodem. Grali agresywnie, a co dopiero teraz. Jeśli zdarzy się kontuzja... Nie! Lepiej nie martwić się na zapas. Będzie dobrze, pokonali liceum Zeusa to i z Kirkwood dadzą sobie radę. Zabrzmiał dźwięk gwizdka dający sygnał zawodnikom do wyjścia na boisko. W głośnikach rozległ się głos komentatora, trybuny oszalały i teraz już tylko piłkarze wydawali się zachowywać spokój i powagę... choć nie wszyscy. Piłka została wniesiona na boisko i położona na środku pola. Tyler i Thomas podeszli do niej ustawiając się naprzeciwko Axela z tryumfalnymi uśmiechami na twarzy.
-Tym razem pokażemy ci Blaze- powiedzieli wszyscy trzej- Jaka naprawdę jest nasza siła- położyli zaciśnięte w pięści dłonie na biodrach i spojrzeli na niego z wyższością. Blondyn cofnął się parę kroków. Czekali teraz już tylko na gwizdek.
                                                                     ***

-Jesteś zła?- zapytała zmartwiona Amber widząc poważną minę Nuki
Dziewczyny stały na trawie i spoglądały na piłkarzy, którzy właśnie byli w połowie rozgrzewki.
-Nie.... W sumie tak. Mogłam stać na miejscu któregoś z nich.
-Jeszcze będziesz grać. Czuje to, a ja nigdy się nie mylę.
Niebiesko-włosa spojrzała na nią i uśmiechnęła się lekko. Miała nadzieję, że intuicja przyjaciółkę nie myli, fajnie było by zagrać i sprawdzić się na boisku.
           
                                                                        ***

-Najwyższy czas rozpocząć to ekscytujące spotkanie! Obie drużyny już wyszły na boisko, a ich zawodnicy ustawili się na pozycjach. Po stronie Raimona, jako napastników  zobaczymy jak zwykle wyśmienitego Axela Blaze oraz niesamowitego Kevina Dragonfly!! Wysunięci pomocnicy to oczywiście Jude Sharp oraz Eric Eagle! Tuż za nimi zobaczyć możemy Bobiego Shearer'a i Max'a Carsona! Obrońcy to znani nam wszystkim Jack Wallside, Nathan Swift i Timmy Sanders. Bardziej z tyłu stoi Tod Ironside, a na bramce tradycyjnie- fenomenalny Mark Evans!! A oto skład Kirkwooda! Napastnikami oczywiście są niezastąpieni bracia Murdock! Za nimi, w środku pola zagra York Nashmit i Zachary Moore! Po lewej, jako cofnięty pomocnik wystąpi Rick Clover, po prawej natomiast jego kolego- Toby Damian! W podobnym ustawieniu, jednak na innej pozycji zobaczyć możemy, po lewej niesamowitego Malcolm'a Night'a, po prawej wyśmienitego piłkarza- Alfred'a Meenan'a! Jako jedyny na środku obrony wystąpi niepowtarzalny mistrz wślizgów- Dan Mirthful! Bramkarzem jest John Neville! Zapowiada się naprawdę emocjonujący mecz! Od rozpoczęcia spotkania dzieli nas zaledwie gwizdek sędziego! Niecierpliwość, stres i determinacja malują się na twarzach zawodników obu drużyn. Czekają... I rozpoczęli!! Kirkwood, które rozpoczynało, natychmiast przeszło do ataku! Niesamowite jak ci zawodnicy się szybko poruszają, jak to możliwe!? Bracia Murdock- Znani wszystkim trzej napastnicy, mijają bezbronnego Bobbiego i w zaskakującym tempie zbliżają się do jack'a! Jeśli dalej  tak pójdzie możliwe, że bramkarz Raimona za chwilę będzie musiał wyciągać piłkę z siatki! Marvin i Tyler już stoją przed Jackiem... A gdzie się podział Thomas!? Niesamowite!! Kiedy on zdążył przedostać się za obronę!? Jak on to zrobił!? Piłka wylądowała pod jego stopami! Szykuje się do strzału! Czy to możliwe, by w tak krótkim czasie padła pierwsza bramka!? Najwidoczniej  zwycięscy strefy futbolu  nie mają tu wiele do gadania... Chwila! Ach proszę państwa! Nie doceniliśmy naszych mistrzów! Niesamowity Tod Ironside szybkim wślizgiem odebrał napastnikowi piłkę i nie zwlekając przekazał ją szybkiemu jak błyskawica Nathanowi Swift! Chłopak nie szczędząc nóg biegnie do przodu, nie dając sobie odebrać piłki atakującemu go Rick'owi! Szarżujący lewym skrzydłem chłopak, praktycznie nie może liczyć na wsparcie przyjaciół, którzy są mocno i jak widać bardzo skutecznie kryci przez Kirkwood! Widzimy jak między innymi Jude Sharp czy też Max Corson próbują się wyswobodzić i okrążyć obstawiających ich rywali jednak z marnym skutkiem. A nie! Myliłem się proszę państwa! Corsonowi właśnie udało się wyminąć Night'a i teraz pędzi za kolegą, który już wbiega w pole karne. Co to!? Co się dzieje!? Nagle wszyscy zawodnicy Kirkwood znaleźli się w polu karnym! Widocznie postanawiają postawić na obronę, jednak tym samym dali Raimonowi wolnych wszystkich zawodników, co niewątpliwie wykorzystają. Dragonfly i Blaze szturmują na bramkę podczas gdy bracia Murdock już znaleźli się tuż przed bramką Marka! Co oni kombinują!? Czemu nie próbują odebrać piłki!? Ich zachowanie z pewnością dziwi jednak teraz warto skupić swoją uwagę na wykonujących smocze tornado zawodnikach Raimona. Blaze wznosi się do góry... Strzela...I.... Niesamowita technika obrońców Kirkwood pozwala im na zatrzymanie tego potężnego strzału! Cóż za widowisko!
-A niech to- Kevin spojrzał na Axela -Jak oni to zrobili!?
Chłopak nic mu nie odpowiedział, spojrzał tylko na trojaków i zmarszczył brwi. Co oni kombinują?. Gdy bramkarz wyrzucił piłkę do jednego z nich, był już pewien. Zawodnicy Kirkwod biegli skrzydłami w stronę Marka, otaczając pozostałych zawodników Raimona. Zapędzili nas w pułapkę! Już nie było drogi odwrotu. Nim zawodnicy się spostrzegli, piłka była w siatce.
-Co jest-Mark spojrzał na swoją dłoń- Ognista pięść nie dała rady?
Popatrzył na przyjaciół. Na ich twarzach malowało się zdziwienie. Jak im się to udało?
-Nie martwcie się!- krzyknął do nich i uśmiechnął się- Następnym razem uda mi się obronić!
Przytaknęli.
Chłopak wyjął piłkę z siatki i rozglądnął się. Wykopał piłkę z zamiarem podania do Maxa, szczęście chciało, że akurat był wolny, pech niestety, że to była pułapka. Piłka już miała wylądować na ziemi, gdy jeszcze w powietrzu przechwycił ją pomocnik przeciwników.
-No nie- szepnęli równocześnie Jude i Axel. Ten pierwszy natychmiast wykonał wślizg i dzięki niespodziewanemu atakowi udało mu się odebrać pilkę. W mgnieniu oka stał otoczony przez trzech zawodników. Najbliżsi gracze- Max, Kevin i Bobby również byli kryci i niestety nie zapowiadało się , by udało im się uwolnić. Ku jego zdziwieniu Axel stał niekryty, jednak oboje dobrze wiedzieli co to oznacza- kolejną pułapkę! Chłopak szybko to rozgryzł. Przeciwnicy tylko go osłaniają, ale nie atakują. Są gotowi i czujni, cały czas szykują się do skoku…. Ponieważ liczą na górne podania! No tak! Obok niego przebiegł Eric, pułapka czy nie, teraz to było jedyne wyjście! Obrócił się i między nogami Clover'a podał koledze piłkę
-Eagle przy piłce! Biegnie w stronę bramki! Tuż obok niego pojawia się Blaze. Zawodnicy Kirkwood przezornie nie dają Dragonflajowi się wymknąć i szczelnie kryją go przez co zawodnicy Raimona nie mogą wykorzystać ulubionego strzału- smoczego tornada! Dwójka zawodników szturmuje na bramkę jednak przed nimi jak spod ziemi wyrastają zawodnicy Kirkwood! Podania między Eagl'em i Blazem jak na razie przynoszą oczekiwany rezultat. Przedostają się za obronę i właśnie w tej chwili napastnik wznosi się wykonując ogniste tornado. Co za moc! Wątpię jednak by to coś dało… Zobaczmy. Miałem rację! Bramkarz obronił to bez najmniejszego wysiłku.
-Wygląda tak jakby w ogóle się nie starał, tak jakby mój strzał w trakcie lotu stracił całą swą moc.
Jude przytaknął.
Piłka potoczyła się pod nogi Alfreda Meenan'a, który szybko podał na przeciwną stronę boiska, do swojego kolegi na obronie- Malcolam Night'a. Ten stanął naprzeciwko Eric'a.
-Jesteście nieźli- pogratulował członek Raimona uśmiechając się lekko.
-Dzięki, nie było łatwo. Wybacz- to już szepnął przebiegając obok- ale nie możemy przegrać.
Chłopak podążył za nim zdziwionym wzrokiem. Jego kolega z dzieciństwa opuścił swoją pozycję i wysunął się do przodu. Razem z Zacharym Moore teraz atakowali bramkę.
-Ich styl się bardzo zmienił- Jude podszedł do Axela i rozglądnął się dookoła. Jako jedyni na tym boisku byli niekryci przez przeciwników
- Podczas ostatniego meczu skupili się tylko na zemście, że nie przyszedłem na mecz i zrujnowałem im możliwość wygranej.
-Skupili się przede wszystkim na tobie - przytaknął mu Jude- Sądzili że sami nas pokonają więc grali samolubnie. Teraz walczy cały zespół co skutecznie utrudnia nam dojście do piłki i strzelenie.
-Nie mówiąc już o bramkarzu.
-Dokładnie. Nie wiem o co tu chodzi, ale trzeba się tego jak najszybciej dowiedzieć.
-Jeśli nie chcemy przegrać- Dokończył blondyn i obaj spojrzeli jak More i Night chcą wykiwać Marka i strzelić kolejnego gola. Rozejrzeli się, przy nich nie było żadnego z piłkarzy przeciwnika. Jedynie Dan Mithful stał parę kroków za nimi czujny, gotowy by w każdej chwili rzucić się na rywala. Obaj jeszcze raz przenieśli wzrok na własną bramkę. Dwaj gracze, których normalną pozycją nie jest atak, teraz szykowali się do strzału. I nagle to zobaczyli! Po prawej dwaj gracze pozornie usiłowali udawać że strzelają, podczas gdy z przeciwnej strony, bracia Murdock szykowali się do strzału. Przerażeni spojrzeli po sobie. Nie mogli dopuścić do straty kolejnej bramki. Pędem ruszyli do przodu nie zważając ani na krzyki zawodników, ani kibiców. Jako jedyni dostrzegli podstęp i teraz musieli zrobić wszystko, by nie dopuścić do strzału. Biegli mijając graczy, jednego po drugim. Gdy wreszcie dobiegli, piłka już szybowała do trojaków, a osłupiały Mark tępym wzrokiem podążał za nią. Bracia Murdock już wykonywali swój słynny trójkąt Z... Nie...
-Niesamowite proszę państwa! Sławni napastnicy Kirkwooda najwidoczniej rozwinęli swój firmowy strzał!
Thomas, który w Trójkącie Z stał na szczycie piramidy tym razem wylądował na dole, natomiast Marvin z Tylerem wylądowali na jego barkach tworząc trójkąt odwrócony do góry nogami.
-Co to jest!?- sapnął Axel.
Piłka z niezwykłą prędkością szybowała...
-Niemożliwe, mamy kolejną Bram...! Nie! Blaze i Sharp usiłują zatrzymać potężny strzał!
Obaj piłkarze wyskoczyli wysoko w górę i z dwóch stron kopiąc w piłkę, usiłowali ją zatrzymać. Determinacja i zacięcie malowały się im na twarzach, pot spływał po czole. Ten strzał miał ogromną moc. Po chwili obaj opadli na murawę, podczas gdy piłka dalej szybowała w stronę bramkarza  Na szczęście piłkarze wystarczająco osłabili piłkę, więc boska ręka tym razem powinna zatrzymać strzał. Aby jeszcze bardziej zmniejszyć siłę piłki Kevin postanowił stanąć na jej drodze. Wyskoczył do niej i kopnął. Jednak siła z jaką leciała futbolówka była zbyt duża jak na chłopaka. Upadł jak przedtem Axel i Jude. Mark, przygotowywał się do wykonania Boskiej Ręki. Już trzymał otwartą dłoń w górze. Piłka uderzyła w nią z niesamowitą siłą. Mark nijak mógł zatrzymać ten strzał. Moc tego uderzenia była, aż tak potężna, że kapitan wpadł do bramki.
-Goooooool! Liceum Kirkwood'a prowadzi 2:0!
Jednak zawodnicy Raimona nie zważali na słowa Chester'a. Piłkarze znajdowali się obok Kevina, który kurczowo trzymał się za kolano. Wyglądało na to, że musiał sobie coś zrobić gdy próbował zatrzymać strzał. Natychmiast pojawiła się Silvia i zajęła się opatrunkiem. Gdy przyłożyła do kolana chłopaka woreczek z lodem ten wydarł się wniebogłosy.
-Mark, Kevin musi zejść, nie da rady zagrać w takim stanie.
-Nie mogę. Muszę grać. Inaczej przegramy.
-Nie!- do dyskusji dołączyła się Celia- możesz sobie zrobić coś jeszcze gorszego. Przecież ledwo trzymasz się na nogach. Musisz jechać do lekarza.
-Ajć- Chłopak skrzywił się lekko, gdy Mark pomagał mu dojść do ławki. Posadził kolegę i spojrzał na niego.
-Nie martw się, mecz się jeszcze nie skończył! Wygramy, zobaczysz!
Kevin przytaknął i spróbował się uśmiechnąć, bramkarz wrócił na swoją pozycję. Klasnął w dłonie i wyszczerzył zęby!
-Dalej chłopaki! Nie poddawajcie się!
-Nie macie żadnych szans- Zaśmiał się Thomas Murdock podchodząc do niego- Sam widziałeś jak nasz Tlujkąt (to nie błąd ortograficzny, tylko ich specjalny akcent!) Delta zmiótł waszych zawonikchów z boiskcha!
-Nie masz z nami szans nędzny pchryszczu!
-Teraz dopiero poznacie prawdziwchą siłę braci Murdock! Ha HaHa!- wykrzyknęli wszyscy naraz.
Mecz toczył się dalej. Raimon nie miał szans nawet dotknąć piłki, mogli tylko bezczynnie patrzeć jak przeciwnicy mijają ich z tryumfalnymi uśmiechami na twarzach.





                                                  Zapowiedzi Marka!


Pierwsza połowa to nie wszystko! Wynik może zmienić się w każdej minucie, to jest piłka nożna! Nasza drużyna jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa! Udało nam się uzyskać dodatkowe wsparcie na kilka minut przed gwizdkiem. Czy okaże się ono dla nas korzystne? Aby się tego dowiedzieć koniecznie czytajcie następny odcinek pt "Deska ratunkowa" Ale będzie się działo!


_____________________________

Udało się! 5 rozdział wędruje do waszej dyspozycji. Jakie są wasze wrażenia? Czekamy na wasze komentarze. Dodatkowo pojawił się nowa zakładka pt. "Znaczenia nazw" ;]

sobota, 3 listopada 2012

4. Konsekwencje


-Co to ma znaczyć-wrzasnęła wściekła- Mark...!- Jej wzrok powędrował w stronę bramy.
Zawodnicy Zeusa czmychneli zadowoleni z siebie. Tym czasem zawodnicy Raimona powodów do radości nie mieli. Kevin, którego w tym momencie zżerała zazdrość i gniew, ulotnił się równie szybko co przeciwnicy. Nuka nadal leżała na ziemi z obolałym brzuchem i koszulką, na której został wyraźny ślad po piłce. Nathan, Axel i Jude stali zawstydzeni nieco z tył, uznając, że lepiej się nie wtrącać, na to miast Mark leżał pod nogami Nelly z krwawiącym nosem i obolałą szczękom. Dziewczyna patrzyła na wszystkich gniewnym wzrokiem, który nieco dłużej zatrzymywał się na ofiarach bójki. Stali w milczeniu dłuższą chwilę. Nikt ani myślał choćby westchnąć z obawy przed morderczym spojrzeniem Nelly. Ciszę przerwały kroki osoby biegnącej. Sekundę później Amber klęczała już przy Marku usiłując stłumić krwawienie z nosa. Popatrzyła na chłopaka. Krwawiący nos, śliwa pod okiem, z szczęką też coś chyba było nie tak. Mark podniósł prawą rękę, by przytrzymać chustkę przy nosie i cicho jęknął. Natychmiast ugryzł się w język by nie krzyknąć wniebogłosy. Ból to było zdecydowanie za lekkie słowo opisujące to co teraz czuł, jednak zacisnął mocno zęby by nie dać nic po sobie poznać. Jeszcze tego by brakowało, by Nelly to dostrzegła. Niestety bólu nie udało mu się ukryć przed Amber, która zauważyła grymas malujący się mu na twarzy, w mig zarejestrowała przyczynę. Nadgarstek, na którym w tym momencie się opierał, był lekko zaczerwieniony i zaczął puchnąć.
-Oprzyj się na drugiej ręce- poleciła mu szybko, a chłopak bez sprzeciwu, a wręcz z ulgą wykonał jej polecenie. Nie czekając, aż Mark coś powie, ujęła jego dłoń i szybko posmarowała ją maścią. To nic nie da myślała zrezygnowana oglądając dokładnie rękę. Strasznie zaczerwieniona i napuchnięta. To może być coś poważniejszego. 
-Boli ci...Spytała lekko zginając jego rękę i szybko tego pożałowała. Ledwo przekrzywił się o centymetr Mark wrzasnął przeraźliwie, a oczy zaszły mu mgłą.
-Przepraszam- szepnęła już odwracając się do apteczki, którą przyniosła ze sobą i nie zwracając uwagi na chłopaka, który z miną zbitego psa patrzył na lewą dłoń i wydawał z siebie dźwięki podobne do skomlenia. Znalazłszy bandaże powoli i delikatnie zaczęła owijać mu opuchliznę. Muszę to unieruchomić, przynajmniej do czasu, aż obejrzy go lekarz. 
-No pięknie! Jeszcze tego nam brakuje, by nasz bramkarz był kontuzjowany- prychnęła rozgniewana Nelly krzyżując ręce.
-Nelly...
-Daruj sobie tłumaczenia! Co ty sobie myślałeś? Przecież on to specjalnie mówił, żeby was sprowokować!- Zaszczyciła spojrzeniem Nathana i Tod'a, którzy patrzyli się w ziemię z rumieńcami na twarzy- Jak mogliście dać się tak podpuścić!?
-Ale...-Mark niepewnie zwrócił się w kierunku Juda i Axela - To co mówił Byron... jest prawdą?
-Co ci strzeliło!? Chciał cię sprowokować żeby....
-Niestety to prawda- odparł ponuro Jude tym samym przerywając krzyki Nelly i przyprawiając ją o rumieńce.
Widząc zdziwione spojrzenia przyjaciół Axel pospieszył z wyjaśnieniami.
-To było parę dni temu- zaczął jak zwykle z poważnym wyrazem twarzy i spojrzał na Juda. Ten skinął głową, a jego wzrok zatrzymał się na Celi.
-Razem z Axelem urządziliśmy sobie dodatkowy trening i poszliśmy pobiegać nad rzekę- mówił nie spuszczają wzroku z siostry, która stała przerażona z złączonymi dłońmi przy klatce piersiowej.
-Stał tam jakby na nas czekał...- dodał Axel, patrzył się gdzieś przed siebie obojętnym wzrokiem, nie dając nic po sobie poznać.
-...Nie był sam.
-Goryle- zgadł Sam, a chłopacy pokiwali głowami.
Stali teraz dokładnie na przeciwko wszystkich, oni po jednej stronie, a po drugiej kilkanaście niepewnych par oczu skierowanych tylko na nich. Czekając na dalsze słowa nikt się nie poruszył, aż w końcu Axel postanowił iść dalej.
-Zastąpił nam drogę nie dając biec dalej więc byliśmy zmuszeni go wysłuchać...
-...Był bardzo przekonujący- ciągnął szczerze Jude podczas gdy Axel tylko skinął głową
-A.ale odmówiliście mu... tak?- spytała nieco przerażona Celia.
Obaj natychmiast, w tym samym momencie przytaknęli, a reszta odetchnęła z ulgą. W milczeniu udali się do domku klubowego, by tam chwilę odpocząć i przemyśleć wszystkie sprawy.
-Więc teraz zostało nam już tylko jedno- powiedziała oficjalnie Nelly gdy wszyscy usadowili się wygodnie i zapadła cisza. Nie wiadomo kiedy przyszedł również Kevin. Nie odezwał się ani razu, a jego wzrok był jak najgorsze tortury. Wydawało się, że teraz nienawidzi już nie tylko Axela, Nathana i Juda, ale i całego świata. Przygnębiony do reszty wpatrywał się otępiałym wzrokiem w podłogę i mruczał coś do siebie. Był naprawdę wściekły. Znowu Axel! Axel, Axel... i jeszcze Jude!? Ich wzięli... Wredne bałwany, myślą że są tacy dobrzy!? Przekonamy się kto tu naprawdę jest gwiazdą. Te przygłupy nawet nie zdążą spojrzeć na piłkę. Już ja tego przypilnuję. Złość narastał w nim z każdą sekundą, gniew i nienawiść do kolegów z drużyny nie potrafiła ustąpić przebaczeniu i zrozumieniu. Chłopak zacisnął mocniej pięści. Nie wiedział po co tu siedzi, ale miał niejasne wrażenie, że stanie się coś ważnego. Jedynie to przeczucie trzymało go jeszcze przy granicach rozsądku. Najchętniej wyszedłby stąd rozwalając wszystko naokoło, dodatkowo jeszcze wlałby tym trzem gostkom, którzy teraz, niczym wielkie gwiazdy, zgrywały niewiniątka na oczach wszystkich. Już chciał wstać, już szykował pięści, już był gotowy, by rzucić się na swoich teraz największych wrogów, gdy Nelly ponownie przemówiła. Z wielką niechęcią powstrzymał się, by nie wszcząć bójki. Cały napięty i sztywny oparł plecy o krzesło. Zacisnął pięść przed twarzą, był wściekły, był potwornie zły, czuł, że pomimo wszystko nie uda mu się zapanować nad gniewem... nie, to nie to. On po prostu nie chciał nad nim zapanować. Chciał się wyżyć, teraz! Zaraz! Tu! Nie wytrzymał! Stojący obok Todd oberwał pięścią w brzuch i przewalił się na podłogę. Kevin ani myślał go przepraszać. Nawet mu to przez myśl nie przeszło. Nie zważając na spojrzenia drużyny, ponownie ponuro spojrzał na Nathana, Juda i Axela.
-Musimy zadecydować co w sprawie Nuki. Mark?-spojrzała na niego z wyrzutem, ale równocześnie zaciekawieniem.
-No więc... eee prawdę mówiąc to nie mam pojęcia.
-uch. No dobra, ktoś ma jakiś pomysł?
-Może.. może zróbmy głosowanie- zaproponował nieśmiało Stev.
Nelly pokiwała głową.
-Dobra, niech będzie- spojrzała na Celię i Silvie- Ale głos mają tylko piłkarze.
-Zgoda- przytaknęły ponuro.
Max wyjął z plecaka notes i wyrwał jedną kartkę, po czym podzielił ją na równe części i przedarł. Rozdał każdemu po jednej.
-Wystarczy napisać tak lub nie- oznajmiła dziewczyna, gdy wszyscy wyjęli już długopisy.
Piłkarze pochylili się nad karteczkami. Większość miała dylemat, niezdecydowani oglądali się dookoła.
-Sami macie podjąć decyzję- powiedziała surowo Nelly pochylając się nad Timim. Maluch zaczerwienił się i opuścił głowę. Jedyną osobą, która nie musiała zastanawiać się nad wyborem był Kevin. Wyniosłym spojrzeniem przeleciał po pomieszczeniu. Zatrzymał się przy Stevie, który również go obserwował, tyle że nie dumnym spojrzeniem, a raczej niepewnym. Czubek długopisu spoczywał na kartce czekając na decyzję. Chłopak oderwał wzrok od kolegi. Nuka siedziała pod ścianą i podwinąwszy kolana, oparła o nie brodę. W jej spojrzeniu nie było ani strachu, czy najmniejszej iskry bólu po niedawnym ataku. Nie można było jednak powiedzieć, że siedzi spokojnie, jej głowa latała raz w jedną stronę, raz w drugą, a stopy nerwowo stukały o podłogę. Obok niej siedziała brunetka. Obie wyglądały na odprężone. Cicho szeptały coś do siebie, nie zagłuszając stukania długopisów o podłogę i ściany, niezdecydowanych uczniów. Brunet narysował na swoim kawałku papieru prostą kreskę. Przymierzał się już, by nad nią dorysować drugą, w poprzek, gdy poczuł na sobie przeszywające spojrzenie. Podniósł głowę. Kevin patrzył na niego morderczym wzrokiem z kwaśną miną. Przestraszony chłopak natychmiast zmienił swoje zamiary i nabazgrał na kartce "nie" . Spojrzał na przyjaciela, który w tym momencie gorzko się uśmiechał, pokiwał głową i przeniósł wzrok na Tod'a. Stev powoli złożył skrawek papieru i podszedł do Nelly. Wolno wyciągnął rękę z karteczką, jeszcze raz spoglądając na Kevina. Ten tylko przytaknął, więc brunet oddał dziewczynie kartkę i udał sie na swoje miejsce. Chwilę później reszta zawodników zrobiła to samo. Gdy już wszyscy oddali swoje głosy, Celia rozłożyła je na stole i zaczęła liczyć.
-Przykro mi- skierowała się w stronę Nuki- Tylko jeden głos na tak.
Do oczu dziewczyny napłynęły łzy. Zanim ktokolwiek zdążył zareagować Nuka wybiegła z domku
gorzko płacząc.
-Jak mogliście jej to zrobić? Nic bardziej podłego- powiedziała wściekła Amber podnosząc się i kierując mordercze spojrzenie w kierunku chłopaków- Nie macie pojęcia kogo straciliście. Nuka była jedną z lepszych zawodniczek Elaqui...
-Więc musieliście mieć bardzo "silną" drużynę- powiedział sarkastycznie Kevin. Nadal siedział z założonymi rękoma oraz zamkniętymi oczami. Gdy wypowiedział ostatnie słowo na jego twarz wpełzł chamski uśmieszek.
-Taaaa.. Masz rację. Mistrzostwa Europy w piłce nożnej to naprawdę kiepski wynik.
-Myślisz, że ci uwierzę
-Internet nie kłamie- powiedziała i wyszła, oczywiście nie oszczędziła sobie głośnego trzaśnięcia drzwiami.
-Co ona sobie wyobraża?! Myśli, że uda jej się mnie nabrać?!
-Uspokój się, Kevin- powiedziała spokojnym głosem Nelly- Tak się składa, że słyszałam o Elaqu'i. Dostaliśmy od nich parę listów. Chcieli przejąć niektórych naszych sportowców, prawda Nathan?
-Tak, dostałem od nich propozycję parę lat temu, gdy należałem jeszcze do lekkoatletów. Ich poziom jest naprawdę wysoki. Miałem się do nich przenieść, ale ostatecznie zostałem tutaj.
-Ja również o nich słyszałem, gdy byłem młodszy- wtrącił się Jude- Chcieli przejąć kilku naszych piłkarzy, ale oczywiście Dark się na to nie zgodził.
-Jestem pewna, że ta nowa nie kłamie i że drużyna Elaqu'i naprawę posiada mistrzostwa Europy- powiedziała Nelly, tym samym kończąc dyskusję.
Po kilku minutach wyszła z domku.
Nim drzwi się za nią zamknęły Kevin stał na równych nogach, gniewnie patrząc na wszystkich.
-KTÓRY BYŁ NA TAK?!
-Uspokój się- powiedział spokojnie Axel
Nim ktokolwiek zdążył zareagować Kevin stał przy chłopaku. Chwycił jego koszulkę i pociągnął do siebie.
-Pewnie ty Blaze. Dobrze wiem, że ją znasz. To na pewno ty!
-Kevin. Każdy z nas zna i lubi Nukę- to mógł zagłosować każdy- powiedział spokojnie Jim, co oczywiście skończyło się ciarkami na plecach zebranych w domku.
-Nie zostawię tak tego! Dowiem się, który to z was! Dziewczyna w drużynie! Po moim trupie!
-Masz coś do dziewczyn?- wybuchnęła Silvia- Drużyna z Osaki to same dziewczyny i są rewelacyjne. Posiadają o wiele ciekawsze techniki specjalne niż my. Były nawet w turnieju Strefy Footbolu, tylko odpadły    w półfinałach z Zeusem.
-Tak, tylko MY pokonaliśmy Zeusa.
-Bez ciebie. Byłeś kontuzjowany, mam ci przypominać?!
Zdezoriętowany Kevin nie wiedział co jej odpowiedzieć. Nie spodziewał się czegoś takiego po Silvii. Kompletnie go zatkało. Dając upust swoim emocją uderzył Axela w brzuch, ten podobnie jak przed momentem Todd zwijał się z bólu.
Nim Axel podniósł wzrok by spojrzeć na przeciwnika Jack, Mark oraz Jude trzymali Kevina, który już wymierzał się by po raz kolejny uderzyć blondyna.
***
-Nuka, błagam cie, otwórz- Amber stała w holu domu Nuki, jej przyjaciółka zamknęła się w pokoju i nikogo nie chciała wpuścić- No proszę- brunetka westchnęła, to nic nie da, pomyślała- Dobra, jeżeli w tej chwili mi nie otworzysz wywarze te cholerne drzwi. A dobrze wiesz, że jestem w stanie to zrobić! Liczę do trzech. Raz! Dwa!
Zanim zdążyła skończyć drzwi otworzyły się, Amber ledwo przekroczyła próg, a Nuka znów leżała na łóżku, płacząc w poduszkę. Szlochała tak już od dłuższego czasu co można było łatwo za uwarzyć patrząc na jej napuchnięte i pełne łez oczy.
-Skarbie, nie płacz...
-Mam nie płakać?! Nie chcą mnie. A- ale wyglądało przecież, że się im podobało... Wszystko byłoby inaczej gdyby nie By-yyyyron! Jestem beznadziejna! Nawet do drużyny nie potrafię się dostać!
-Daj spokój, potrenujesz trochę i będą musieli przyjąć cię do drużyny.
-Naprawdę tak myślisz?- brunetka przytaknęła- No to na co czekamy?!- dodała z entuzjazmem, dźwigając się na poduszkach i szybko wstając- Musimy zacząć trenować!
-Ale teraz?!
-Im szybciej tym lepiej! A kto lepiej jak ty przygotuje mnie do gry?! I może uda nam się razem do niech dołączyć!
-Rozmawiałyśmy już o tym....
-No do-ooobra- dziewczyna stała podekscytowana, spojrzała na swój strój, nadal miała na sobie strój zawodnika Raimona, niebiesko- żółty z niebieską 17 na plecach- O-oooo. Zapomniałam się przebrać...
-Nie martw się zabrałam twoje ubrania, a jutro odniosę strój, jeśli chcesz.
-Świetnie! Ami...- powiedziała gdy spojrzała na przyniesione przez przyjaciółkę ubrania- Zabrałaś moją bransoletkę?
-Bransoletkę?
-Chyba musiałam ją tam zostawić... A ona jest dla mnie taka ważna. Dostałam ją od Zoe, dzięki niej pokochałam piłkę nożną.
-Zabiorę ją jutro, gdy odniosę strój.
-Jesteś kochana! No to co trening?!
-O tej porze? Jest już po 20....
-Przebiegniemy się trochę, a później postrzelamy na bramkę, co? Może uda nam się stworzyć jakąś nową technikę! Chodź Ami szybko!
***
Nuka zabrała Amber nad boisko nad rzeką. Zbliżał się zmrok, więc nikogo tam nie było. Niebiesko-włosa zdjęła z ramienia torbę którą zabrała  ze sobą. Otworzyła ją, w środku były dwie piłki, bidony z wodą oraz ręcznik. Nuka już chciała wyciągnąć piłkę, ale Amber zabroniła jej gestem ręki.
-Najpierw rozgrzewka.
Dziewczyny przebiegły dwie długości boiska. Następnie stanęły przy ławeczce i powoli zaczęły się rozciągać. Niebiesko-włosej, której od długiego czasu brakowało tak dokładnej rozgrzewki szło to gorzej.
-Nic na siłę, Nuka. Jeżeli coś cię boli to nie naciągaj, bo jeszcze coś sobie zrobisz.
Gdy to mówiła robiła jednocześnie szpagat.
-Dobra teraz, to na co czekałaś. Postrzelamy sobie- powiedziała widząc niepewną minę dziewczyny.
Obie ustawiły się kilka metrów przed bramką. Nuka wpatrywała się w słupki jakby miały zamiar coś jej powiedzieć natomiast Amber stała z troskliwą miną trzymając ręce na biodrach.
-Pokaż co potrafisz.
Nuka bez większego entuzjazmu kopnęła piłkę, ta wolno poturlała sie do siatki.
-Co to było?
-Nie potrafię.
-Musisz w siebie uwierzyć. Popatrz.
Powiedziała i odeszła z piłką na środek boiska. Gdy ustawiła narzędzie gry na środku pola. Nuka nadal stała  niepewnie na tym samym miejscu. Brązowowłosa poczuła wiatr we włosach. Pędem ruszyła do przodu. Wkoło niej pojawił się błękitny wiatr. Gdy dobiegła do przyjaciółki nagle zatrzymała się i błyskawicznie uklękła na kolano. Nim Nuka zdążyła zareagować jej przyjaciółka wyskoczyła wysoko w powietrze, wykonała obrót w koło własnej osi i strzeliła wspaniałą bramkę.
-O-oddech- odrzekła cicho, prawie niedosłyszalnie
-Dokładnie.
-Teraz nie mam najmniejszych szans by dołączyć do Raimona. Nigdy nie uda mi się zrobić czegoś takiego.
-Masz pojęcie ile musiałam się starać by opracować własną technikę strzelecką? Nuka, musisz wykorzystać swoje emocje. Jesteś wściekła, prawda? Rozgoryczona. Wykorzystaj to przenieś swoje emocje na piłkę.
Niebiesko-włosa stała przez kilka sekund wpatrując się w piłkę, aż w końcu zrobiła to co poleciła jej brunetka. Wykonała 10 strzałów. Każdy kolejny był lepszy od poprzedniego. Przy ostatnim można było dostrzec białą mgłę.
-Widziałaś to?! Coś się pojawiło! Musimy jeszcze potrenować. Muszę dokończyć ten strzał.
-Jutro. Jest już późno.
-Amber... Jutro nie będzie to samo, no proszę.
-Będą się martwić jeśli zaraz nie wrócimy.
-10 minut?
-Zgoda- zrezygnowana popatrzyła na przyjaciółkę- 10 minut nie więcej!
Niebiesko-włosa ustawiła się za piłką. Po chwili milczenia zaczęła biec z nią w stronę bramki, wyskoczyła w górę i kopnęła piłkę. Ta wpadła do siatki jednak tym razem żadna, choćby najmniejsza iskierka nie pojawiła się podczas strzału. Po wylądowaniu prychnęła i usiadła na boisku. Skrzyżowała ręce na piersi i zamknęła oczy. Amber zastanowiła się chwilkę.
-Miałaś rację-powiedziała usiłując by jej głos brzmiał obojętnie- Jesteś za słaba. Nic dziwnego, że nie przyjęli cię do drużyny.
Nuka otworzyła jedno oko i z zdziwieniem popatrzyła na przyjaciółkę. Stała do niej bokiem i miała wyjątkowo poważny wyraz twarzy. Dziewczyna przymknęła oczy i rozłożyła ręce.
-Przecież to jest drużyna, która wygrała strefę futbolu, są najlepsi. Nie wierzę by mogli cię przyjąć. Nawet prostego strzału nie potrafisz wykonać. Byłaś naiwna robiąc sobie złudne nadzieję. Naprawdę mi cię żal. To było żałosne. Szkoda, że nie widziałaś ich min gdy wyszłaś. Mogłabym przysiąc, że odetchnęli z ulgą- popatrzyła na niebiesko-włosą. Po jej policzku spłynęła łza. Wściekłość i determinacja malowały się jej na twarzy. Amber uśmiechnęła się w duchu. Wiedziała, że tak będzie. Siląc się na obojętny wyraz twarzy, wyzywająco spojrzała w jej oczy.
-Pewnie nawet piłki nie potrafisz mi odebrać.
Tego było już za wiele, Nuka zerwała się i ściekła podeszła do Amber. Pomiędzy nimi leżała tylko piłka. Brunetka jak gdyby nigdy nic położyła na niej swoją stopę i uśmiechnęła się chytrze. Dokładnie wyczuła moment i w chwili gdy niebiesko-włosa chciała postąpić krok na przód, dziewczyna piłką przeturlała za siebie, po czym pięknie wymijając Nukę stanęła za nią. Zdziwiona dziewczyna obróciła się. Widząc rozbawienie na twarzy koleżanki, ponownie na nią natarła. Tym razem Amber nie wyminęła jej. Stojąc w miejscu obie dziewczyny starały się przejąć piłkę. Z początku brunetce szło łatwo. Zdesperowany człowiek nie za bardzo myśli co robi. Jednak już po chwili Nuka wyczuła dziewczynę. Po 5 minutach migania się niebiesko-włosa wreszcie przejęła piłkę. Amber popatrzyła na nią. Wiedziała, że jeśli teraz odpuści do niczego nie dojdą. Postanowiła dalej grać.
-I co teraz?-szepnęła jej na ucho przebiegając obok. Chciała przejąć piłkę, ale dziewczyna sprytnie przeturlała ją pod lewą stopę- Przecież i tak nie potrafisz strzelać.
Niebiesko-włosa nie odpowiedziała, z trudem powstrzymywała łzy i dzielnie starała się walczyć. Słowa Amber były dla niej jak pociski trafiające w samo serce. Wreszcie udało jej się wyprzedzić dziewczynę i znaleźć dokładnie na przeciwko bramki. Biegnąc naprawdę szybko starała się tak manipulować piłką, by ta nie dostała się pod nogi brunetki.  Amber wykonała wślizg. Odpowiedzią na to miał być wyskok z piłką, jednak w momencie wybicia się Nuka poczuła, jak cała negatywna energia gromadzi się w niej i tylko czeka, aż dziewczyna da upust złym emocją  Wyskakując niebiesko-włosa miała zdeterminowany wyraz twarzy, Wokół niej pojawiła się jasna, prawie biała mgiełka, coś jakby wiatr otulający ją z każdej strony. Dziewczyna zaczęła wirować wokół własnej osi. jednocześnie wykonując coś jakby salto z wyprostowanymi nogami i rękoma szeroko rozłożonymi. (Profesjonalnie zwane śrubą.)
-Potrójna śruba- wyszeptała Amber podążając wzrokiem za przyjaciółką.
Piłka cały czas wirowała dookoła dziewczyny, na wietrze, który owiewał Nukę. Gdy znalazła się głową w dół podczas wykonywania trzeciego obrotu, zamachnęła się i kopnęła piłkę z całą mocą na jaką było ją stać.  Za futbolówką poleciało jasne światło, a powietrze otaczające ją rozwiewało wszystko dookoła. Dziewczyna wylądowała o wiele spokojniejsza, jakby cała zła energia w jednej chwili się ulotniła.
-Jej! Nuka to było rewelacyjne!
-Amber!- Dziewczyna rzuciła się jej na szyję i obie upadły na murawę- jesteś niesamowita! Dziękuję ci... nie wiedziałam, że umiesz być aż tak wredna
-Lata ćwiczeń- wzruszyła ramionami- A teraz chodźmy już. I tak nieźle nam się oberwie.



Zapowiedzi Marka!
To co stało się wczoraj na długo zostanie w naszych pamięciach. Ale nie możemy teraz o tym rozmyślać! Przed nami mecz z Liceum Kerkwood'a! Zeszłym razem bracia Murdock skupiali całą swoją uwagę na Axel'u. Dzięki temu wygraliśmy. Teraz nie będzie tak łatwo. Już nie mogę się doczekać! Koniecznie zobaczcie następny rozdział pod tytułem "Mecz"
Ale będzie się działo!





-----------------------------------------------------------------------------------
Wooo Skończyłyśmy :D
Normalnie 8 cud świata xd
No ale do rzeczy. Bardzo was przepraszamy, że musieliście tak długo czekać. Powodem jest oczywiście szkoła i brak czasu. Mamy nadzieję, że to się nie powtórzy i kolejny rozdział ujrzy światło dzienne dokładnie za tydzień.
Życzymy miłego czytania ;*